Cóż, kolego, będę dzisiaj potrzebował pewnie pewnej ręki, więc z picia nici. - Bob wziął ze zrezygnowaniem butelkę do ręki, przyjrzał się przetartej etykietce. - Z drugiej strony będziemy też pewnie potrzebować trochę jaj, żeby nie dać się wykurzyć temu, co tu lata po mieście. - Podrapał się drugą ręką po głowie i pociągnął dużego łyka whisky. Wybałuszył oczy i parsknął. Była mocna.
-Dobra, chłopcy, na początku decydujemy: w okolicy grasuje klecha, który wbija ludziom przedmioty w brzuch, albo i reszta mieszkańców przyjęła to hobby - śpimy dzisiaj, czy nie? - Wyszczerzył swoje niekompletne zęby do kompanów.
Ostatnio edytowane przez Harv : 22-04-2007 o 20:27.
|