Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2015, 12:23   #24
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Podróż przez urocze tereny Pogranicza zawsze uspokajało Chassa. Słońce świecące na twarz owiewaną lekkim wietrzykiem. Błękitne niebo nad sobą gdzieniegdzie poprzetykane białymi pasmami chmur i zielonkawo-brązowymi koronami drzew. Wszędzie wokół słychać było normalnie toczące się życie - śpiewające ptaki w listowiu, stukanie dzięcioła, ryki jeleni gdzieś w oddali.
Gdyby tylko koń magika nie wierzgał się tak próbując zrzucić jedźca, wszystko byłoby po prostu pięknie. Chass zapomniałby nawet ostatnią noc, pożar, krótką walkę, czy nawet nocne przesłuchanie.

Dopóki na horyzoncie majaczyły połoniny podróż przebiegała spokojnie, jednak gdy dotarli do wzgórz, trzeba było zostawić wierzchowce i dalszą drogę kontynuować na piechotę.
Chass powitał to z odrobiną ulgi - z jakiegoś niezrozumiałego powodu zwierzęta nie darzyły go sympatią (z wzajemnością zresztą), ale wktótce docenił urok nieużywania własnych nóg.
Szli w dobrym kierunku, co potwierdziły ślady krwi, a potem ciała bandytów. To zapewne ci, co uciekli z napadu. Nie dotarli do kryjówki wykrwawiwszy się wcześniej.
Magik zadał sobie trud przeszukania zwłok i zabrania kosztowności. Przy okazji starał się dowiedzieć więcej o kryjówce. Szukał przedmiotów o charakterze sentymentalnym, osobistym, fragmentów, które mogły leżeć w jaskini. Czytał ich aury, zaklęte w normalnych przedmiotach silne uczucia - złość, gniew, czy miłość. Wszystko to emanowało aurą, która pozwalała Chassowi wyczuć, a czasem nawet zobaczyć co się działo.
Większość ludzi była nieczuła na tego typu odczucia, nawet magowie. Zamknięci w swoim świecie ksiąg nie zwracali uwagi na myśli i emocja, zupełnie jakby traktowali je jako element zbyteczny, podczas gdy była to pierwotna, choć dziś zmarginalizowana forma magii.

W końcu znaleźli jaskinię. Łatwo było ją przeoczyć - wąskie, małe przejście mieszczące co najwyżej półtorej gnoma na małej polanie było bardzo łatwe do ominięcia. Chass dostrzegł wydeptaną trawę, która mogłaby wskazywać na to, że to właściwy adres, ale potwierdzenie było bardziej oczywiste - straże.
Gdyby nie dwójka bandytów przed wejściem i cienka stróżka dymu, może nigdy nie znaleźliby jaskini?

Po krótkich ustaleniach, drużyna przeniosła się w dogodniejsze miejsce ataku. Mając słońce za sobą przystąpili do ataku. Chass przywołał obraz elfiego wojownika i magii zawartej w jego opowieściach, by natchnąć swoją ręczną kuszę legendą elfa. Wystrzelili jednocześnie. Kapłan wypuścił błyskawicę, która raziła niczego niespodziewających się przeciwników, a reszta drużyny przeszyła ich ciała bełtami i strzałami.
Trudno nazwać to wyzwaniem. Magik pomógł Hissori schować zwłoki zanim ruszyli dalej.

Tunel był wąski, mokry i niski, w sam raz dla krasnoluda. Chass powstrzymywał głód nikotynowy gdy powoli stawiając kroki w ciemności szedł wąskim korytarzem. Łotrzyca i krasnolud wspominali, że ciągnie się on ledwie kilkanaście metrów, potem rozszerza się w jaskinię. Stanął obok idącego przodem krasnoluda przyglądając się szerokiej komnacie wydrążonej naturalnie przez wodę i ruchy ziemi. Zwisające stalaktyty i wysokie stalagmity tworzyły "ścieżki", po których poruszali się mężczyźni w środku.
Chass naliczył sześciu, jeden spał, reszta krzątała się. W środku były beczki, co znaczyło, że musiało być inne wejście do jaskini. W całkowitej ciszy patrzyli jak drużynowa diablica skrada się w kierunku samotnego przeciwnika. Chass dotknął broni krasnoluda nasączajac ją legendą elfiego wojownika, następnie skupił się na przeciwnikach wykorzystując sztuczke, która nie raz ratowała mu życie. Drobna magiczna sztuczka pozwalająca zamknąć broń w pochwie, nie pozwalając na szybkie jej dobycie.
Następnie kucnął celując z kuszy w przeciwnika i obserwował Ritsuko.
Gdy tylko dziewczyna zaatakowała, mężczyzna zaatakował.
Bełt poszybował, lecz nie trafił celu, przeciwnicy zorientowali się, że zostali zaatakowani, gdy reszta drużyny ruszyła do ataku. U wylotu pozostali tylko Chass i ślepy Goldor, który czekał na jęk przeciwnika.
Magik z pewną satysfakcją obserwował próby dobycia broni przez przeciwników i zdziwienie, gdy miecz nie chciał opuścić schronienia. Nie miał czasu jednak podziwiać zdziwień na twarzach i prób wyszrpania broni, musiał bowiem przeładować kuszę.
Drugi strzał był celny. Przeciwnik dostał w udo, co zdekoncetrowało go i szarżujący kapłan dokończył dzieła.

Wystarczyło parenaście sekund, by cała szóstka przeciwników leżała pokonana. Chass podbiegł do drugiego wyjścia z pieczary nasłuchując. Nie chciał sam zostać zaskoczony atakiem maga i Kła. Przeładował kuszę.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 17-12-2015 o 20:09.
psionik jest offline