Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2015, 14:49   #86
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Parszywe uczucie. Stać jedną nogą po stronie realnych rozwiązań, ale wciąż nie widzieć konkluzji. Jacob czuł ingerencję Hanzy, jednocześnie umykała mu dokładna jej rola. Dopóki nie sięgnął szczytu całego przedsięwzięcia, mógł tylko zgadywać kto na nim zasiada. Eloiza była tutaj pionkiem, to pewne. Najpierw Black Cross chciało ją zabić, lecz później zmienili zdanie. Z czyjego rozkazu? Coś musiało się stać, iż żywa dziewczyna okazała się więcej warta niż martwa. A co jeśli Richard zgodził się na jakiś pakt, a jej byt miał być gwarantem tego zobowiązania? Nie chcesz z nami współpracować? No to patrz. Ręka twojej siostry. Chcesz zobaczyć resztę w jednym kawałku? Rób dalej co ci mówimy. Słyszał już o zbyt wielu scenariuszach tego typu.
Ale znowuż gdzie tu Enzo, zaraza i Yarvis? Wyciągnięte jakby z zupełnie innej bajki. Cooper miał prawo czuć się zdezorientowany. Ponieważ było tu coś jeszcze. Rzecz o której wiedział lurker. Musiała to być wiedza niebagatelna i jak widać, niebezpieczna.
- Zależy głównie od tego jak szybko uda mi się odkryć co się tu dzieje, a brak mi jeszcze całkiem sporo, bo mam za mało danych. Black Cross czegoś potrzebuje od Richarda, więc z ich strony nic mu nie grozi. My mamy się całkowicie przeciwnie. Być może Hanza nam pomogła, natomiast Black Cross może nas szukać. Głównie ciebie, ale prędzej czy później wyda się mój udział.
Kiwnęła głową. Jej sarnie oczy nie nabiegały już co chwila łzami. Widocznie zimna kalkulacja faktów uspokajała niewiastę.
- A my płyniemy prosto na Antiguę, gdzie znajdują się, moim zdaniem, jakieś koszary czy baza Black Cross. Ale nie przejmuj się, może najciemniej będzie pod latarnią.
- Może. Richard kiedyś mówił o tym miejscu. Właściwie to przestrzegał mnie, żeby nie przyszło mi do głowy tam ruszać. Że dużo przemytników i pospolitej bandyterki. Posłuszna ze mnie siostrzyczka, nie ma co - wymusiła uśmiech.
- Potrzebne mi są dane w każdej postaci. Powiedz mi, czy niedawno przybyło do waszej rodziny coś... cokolwiek, w stosunku do czego ktokolwiek zachowywał się tak, jakby było to bardzo ważne? I czy Richard przywiózł kupione zboże?
- Służba mówiła, że widziała kruka z wiadomością. Chyba trafiła do tego korsarza. Zboże? Tak. Możliwe że trochę zbyło w tej awanturze na wyspie, ale większość trafiła do zapasów miasta. Tą operacją zarządzał szef Richarda. Nazywał się Lionel Uberton, jeśli ci coś to da.
Eloiza zaczęła bawić się włosami, próbując ukryć zażenowanie. Cmoknęła.
- Głupio mi tak rozprawiać o sprawach brata za jego plecami. Tym bardziej, że są to rzeczy z drugiej ręki. Jestem pewna że Richard powie ci osobiście o wiele więcej.
Jacob czuł, że istotnie mało wyciśnie ze szlachcianki. Jego następnym celem miała być zatem Zoi. Zostawił młodą towarzyszkę, by ruszyć przez duszne przejście do największej z komór.
Tamże rzuciły mu się w oczy rzędy metalowych bloków z przyciskami. Słyszał jak wcześniej pracownicy nazywali “komputerami”. Po środku wzrastał ogromny ekran. Wyświetlał ruch na morzu w promieniu kilku mil. Historyk nie musiał się długo przyglądać, by dojść do wniosku że wszystko to pochodziło z Xanou. Poza łodzią otaczała ich ciemność, z której tylko czasem wyłaniały się groteskowe kształty wodnej fauny. Z rzadka można było również zaobserwować zarysy zatopionych wieki temu gmachów. Milczące pomniki dawnej potęgi.
Clemes stała bezpośrednio przed matrycą, gdzie śledziła przebytą drogę. Szeptała coś do siebie, widocznie próbując ustalić najlepszą możliwą trasę.
 
Caleb jest offline