Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2015, 17:57   #186
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Arija opuściła “salę” pozostawiając resztę, która zajęła się zabezpieczaniem szczątek, wewnątrz jednej z trumien znaleźli zwłoki dziewczyny, która patrząc po ubiorze musiała być chłopką z tutejszych okolic ugryzienie na boku świadczyło, że musiała być w zaawansowanym stopniu zarażona, ale zmarła nim doszło do transformacji prawdopodobnie z powodu wykrwawienia… lub samobójstwa? W pozostałych trumnach w gorszym znaleźli kilka trupów upchniętych w ciasnej przestrzeni jednak nie wyglądało na to by mieli oni być przemienieni czy też służyć, jako źródło pożywienia… dodatkowo trudno było przeoczyć, że prawie wszyscy nosili ciemne ubrania a kilku dość specyficznie wyglądające drewniane maski. Gdyby to ich nie przekonywało do oryginalnych intencji nieboszczyków, to jeden z martwych mężczyzn trzymał dłonie zaciśnięte na topornie wyrzeźbionym amulecie przedstawiającym trójokiego szakala… symbol, Lamasthu jak bez problemu zorientowali się ci obeznani z różnymi wyznaniami bądź kultami. Mogli się tylko zastanawiać, na co ghule trzymały zwłoki, których nie zamierzały zjeść lub co takiego szukali tutaj kultyści…
Kapłan ze zdziwieniem spojrzał na trupa z figurką Lamasthu - A kto by czcił tą zwariowaną sukę? No trudno niezniszczone trumny się pochowa przy re konsekracji cmentarza
- Może nie wiedział, że to z Lamasthu. Po prostu ładnie lub cennie mu wyglądała. Mógł ją ukraść - zauważyła Hotarubi.


Arija zaś wydostała się na powierzchnię gdzie “przywitało” ją dzikie kwilenie dzika, który wyraźnie zdenerwowany krążył wokół otworu widać nagła fal dymu musiała go spłoszyć…, Gdy tylko ją ujrzał zamilkł spoglądając prosto w oczy by po chwili zakwilić przechylając łeb na bok, po czym zbierając się na odwagę zbliżył do otworu i zaczął węszyć i ponownie robić raban… Sama Arija obeszła plac rozglądając się, lecz… no właśnie nie dostrzegała nic niezwykłego lub godnego uwagi. Stare nagrobki poprzechylane na boki w skutek tego ze nikt o nie dbał, krypty, które dawno już obrosły i popadły w ruinę i otwory podobne do tego, z którego wyszła porozrzucane po całym cmentarzu bogowie raczyli wiedzieć gdzie prowadziły…
Kobieta obserwowała współczującym wzrokiem poczynania spanikowanego dzika. Z przeszukiwania cmentarza, jak zwykle się nie obłowiła, także zrezygnowana postanowiła odpocząć i poczekać na towarzyszy. Przysiadając pod posągiem tańczącej boginki, zabrała się do ponownego oglądania tuniki.

Arija Identyfikacja: 18+19=37 - Ornat Druida

Kobieta aktywowała różdżkę otrzymaną od Lajosa i od razu zorientowała się w przeznaczeniu odzienia, które musiało być kiedyś własnością wysoko postawionego druida magia zawarta w tkaninie wzmacniała zdolności zmiany w bestię, z których byli znani opiekuni natury. Niestety dla wszystkich innych niedysponujących tym błogosławieństwem przedmiot ten nie był zbyt przydatny...

***

Po rozmowie z Hotarubi Arrabel udała się do Ajiry.
- No to rozpalamy - rzekła i zaczęła rozpalać ogień.
Hotarubi pomagała przynosić materiał na podpałkę.
Lajos podążał za nią instruując i pomagając bezpieczne, długo płonące ognisko trzeba było odpowiednio ułożyć drewno zabezpieczyć je nagrobkami i ułożyć zwłoki w ten sposób, aby tłuszcz wspomagał płomień zamiast go podgaszać. Na tyle teorii nie był pewien ile z tego da radę zastosować w praktyce

Gdy ogień jako tako płoną złożył ręce do modlitwy Cayden Cailean dziękujemy za twe wsparcie w walce. Proszę cię o łaskę wody ognistej abyśmy mogli należycie odpocząć przy ogniu chwalić twe imię i ożywiając umysł - Stworzył niewielką ilość alkoholu na tyle żeby każdy mógł wychylić porządnego łyka na rozgrzewkę, ale starał się nie przesadzać w końcu jego patron był bóstwem a nie gorzelnią na zawołanie nie należało nadużywać jego cierpliwości ani łamać jego święte prawo brakiem umiaru w piciu.
Arabel patrzyła w płomienie zamyślona. W jej umyśle była biała plama, tamten mężczyzna wypalił jej wspomnienia, z których pozostały okruchy, z których powodu budziła się z wrzaskiem.
[/i] - Pamiętam, że pewnego dnia zabrali nas z celi do pięknego lasu, gdzie stał wspaniały pałac. Wykąpano nas tam i nakarmiono. Przez tydzień żyliśmy w luksusach, a potem zjawił się Marlith i kazał nam wybierać tego, który jutro trafi na stół. Chcieliśmy być przebiegli i postanowiliśmy, że każdy będzie głosował na siebie, ale marilth na drugi dzień tylko się uśmiechnął i losowo wybrał, kogo mieliśmy zjeść. Padło na taką niziołczankę. Zamknięto nas w celi razem i dostaliśmy pieczyste… Na początku nie chcieliśmy jeść, ale potem byliśmy zbyt głodni. Pod koniec już wyczekiwaliśmy na nową pieczeń. Jestem tu z wami, więc miałam szczęście, ale nawet teraz zapach zwłok sprawia, że cieknie mi ślinka. Dlatego nie jem mięsa [/i] - objęła kolana ramionami.
Arija oparła głowę o piedestał posągu, po czym zamknęła oczy, odcinając się od otoczenia.

***
Płomienie smagały szczątki powoli je trawiąc na ich nieszczęście był to czasochłonny proces zaś w powietrze wbijały się tumany gęstego dymu, który mol być widoczny z daleka. Wyglądało, że przyjdzie im tutaj spędzić trochę czasu aż pozbędą się wszystkich ciał...

Percepcja:
Lajos 3+3=6
Caldwen 11+11=22
Arabel: 18
Hotarubi 5+9=14
Arija: 14+1=15
Skradanie
?? 16+9=25
?? 10+16=26

Po paru godzinach ogień już zrobił swoje i był czas zbierać się w drogę, lecz wtedy usłyszeli odgłos kroków ktoś zmierzał w ich stronę zza pagórka wyłoniła się postać mężczyzny odzianego w zabrudzoną koszulkę kolczą, na której znajdowała się sfatygowana tunika z symbolem Cheliax a na ramionach spoczywał mocno zużyty czerwony płaszcz jedynie krótki miecz w jego dłoni był w dobrym stanie…

[MEDIA]http://img.4plebs.org/boards/tg/imag...1811423057.png[/MEDIA]

- Kultyści! - Zakrzyknął, gdy tylko ich dostrzegł, na jego zmęczonej twarzy zagościł triumfalny uśmiech a w oczach płomień obłędu - -Zaprzestańcie swego plugawego rytuału i innych niegodziwych działań w imieniu Księcia Prawa! Poddajcie się a zostaniecie osądzeni zgodnie z prawem tutejszych ziem, może okażemy wam łaskę, jeśli wydacie plugawą wiedźmę, z którą niewątpliwie jesteście w konszachtach!

Zaraz za nim dostrzegli kolejne dwie postacie mężczyzny z zarośniętą twarzą odzianego z skórzaną zbroję wyglądającego na myśliwego lub rabusia, przy pasie miał zawieszone dwie siekiery w rękach zaś trzymał ciężką kuszę, wodził wzrokiem jak by oczekiwał lada chwila ataku z ich strony. Za jego plecami stała zaś wysoka elfka z kapturem na głowie, ale mogli dostrzec jej ciemne włosy splecione w dwa warkocze, w jej spojrzeniu było coś nieprzyjemnego dezaprobata? Nie pogarda i wyższość.
- Prymitywny stos ofiarny… czegóż innego mogłam się spodziewać. - Skomentowała spoglądając to na ognisko to na zebranych.

Lajos popijał trochę wódki dokładał do ogniska i zabawiał towarzyszy różnymi dowcipami i opowieściami. Pojawienie się obcych i ich groźby zaskoczyło go, ale szybko się opanował gdyż, jako wytrawny mówca miał świadomość, że najlepszą metodą na wygranie dyskusji jest wybicie oponenta z rytmu:

- O witam Panie inkwizytorze właśnie zabiliśmy stado guholi i palimy ich zwłoki żeby nie rozniosła się zaraza. Tutaj mamy kolekcje łbów na dowód, które zamierzamy zanieść do miasta a w razie wątpliwości Może Pan wykrywać zło i sprawdzić czy mówię prawdę czyż nie? Ledwo przeżyliśmy, ale wypraszam sobie konszakty z wiedźmami ja jestem Lajos Steelwell kapłan Przypadkowego Boga, który brał udział w rozbiciu stada goblinów zagrażającego Sandpoint a moja towarzyszka to paladynka Sharanee, która ma przyjazne stosunki z waszym patronem mości inkwizytorze! Co do konszachtów z wiedźmami też domagam się przeprosin nawet wykryliśmy jedną na bagnach, ale już zdążyła się sama zabić, więc nijak się nie dało jej do sprawiedliwości doprowadzić - Wyrzucił z siebie jednym tchem, po czym zanim ktokolwiek zdążył mu przerwać dorzucił?

- Tak właściwie to przyda nam się wasza pomoc, bo bardzo dużo dołów nakopali i sądząc po trupach ściskających symbole demon ej kurwy to może być jakaś podziemna pomożecie `nam zawalić tunele? A może wśród ciemności czai się ta wasza wiedźma i kultyści? Chcecie się napić święconej wódki na rozgrzewkę i ruszyć w podziemia? Zesłana przez samego Cayden Cailean najlepsze lekarstwo na chłód mrocznych tuneli i mroki umysłów - dodał puszczając oko do elfki.
Arabel nastrój się poprawiał i wypiła już całą butelkę wina, gdy wpadł ten idiota inkwizytor. Arabel westchnęła, wyjęła z worka głowę ghoula i zaczęła nią machać przed twarzą inkwizytora
- To jest, jeśli nie wiesz to jest głowa Ghoula, trupojada. Zabiliśmy go, gdy rabował groby i jadał trupy. Może jesteś zbyt zajęty obcinaniem dłoni dzieci, co kradły chleb, ale nieumarłych trzeba palić. Teraz możesz wrócić do walki ze słabymi i bezbronnymi i walkę ze złem zostawić PROFESJONALISTĄ - krzyknęła Arrabel i zaczęła badać aurę inkwizytora, choć wynik był oczywisty.

Zachowanie towarzyszki w normalnej sytuacji by go przeraziło, ale że był już nieźle wstawiony, do czego dołożył się stres związany z walką po prostu parsknął gromkim śmiechem.
Hotarubi wolała tylko skinąć Inkwizytorowi głową. Ogon już jakiś czas temu schowała dyskretnie. Wolała nie myśleć, jakie wrażenie na nim zrobili prostoduszna, paladynka jak Arabel i pijany ewangelista.
Arija zaczęła powoli przysypiać, uznając dowcipy Lajosa za drętwe, a opowieści Arabel za zbyt ckliwe. Ku wszelkiemu zdziwieniu... i uciesze podróżniczki, z cienia lasu wyłonili się ‘nowi’.
- Aaaaahahahahahaha a co to, co to? Narwani bezdomni z kozim łajnem zamiast mózgu?! - płomiennooka wyprostowała się przyglądając nowo przybyłym. Inkwizytor z przerostem ego, łotrzyk i niewydymana elfka, nieźle, a już zaczęła skazywać ten dzień na porażkę.

Dyplomacja 15 Kostnica

- Przepraszamy za koleżankę, ma problemy językowe i z wyrażaniem emocji - powiedziała Hotarubi po próbie dania Ariji po tym durnym łbie.
- Hej! - zawołała ostro Arija - A ty się przypadkiem nie zapomniałaś? - popatrzyła złowrogo na Hotarubi.
- Należało ci się. To… sama wiesz, co, nie powinno sprawia, że jesteś nieuprzejma dla innych. Pani elfka nic ci nie zrobiła i pewnie jest jej teraz bardzo przykro. Przepraszamy pani Elfko - rzekła Arabel i ukłoniła się elfce zastanawiając się, czy przez wino jej wykrywanie zła się nie popsuło.
- Powiedziałam prawdę… tylko skończony kretyn z gównem zamiast mózgu rzucałby oszczerstwa niczym ziarnem na polu. - syknęła Arija wstając z ziemi - Gdybyś tyle nie chlała i od czasu do czasu używała tego, co masz we łbie, może by dotarł do ciebie nonsens tej sytuacji. - wojowniczka spojrzała z politowaniem na paladynkę.
- A gdybyś ty choć raz przestała się zachowywać jak rozwydrzona pannica i spróbowała być, choć w połowie tak uprzejma jak ork z bolącym zębem to wszyscy byliby zadowoleni - warknęła Arrabel
- Oni przyszli i nas obrażają, ale to ja obrywam? Skoro tak, proszę, droga wolna, padnij na kolana do berła inkwizytora, skroś taka chętna.

Inkwizytor wraz ze swymi kompanami popatrzyli się na nich jak na obłąkanych zwłaszcza na Ariję i Arabel zaczynających kłótnię w ich obecności, oczywiście przytyki wobec nich też nie obyły się bez reakcji mężczyzna spoglądał na nich groźnie zaś elfka skrzywiła się i z triumfalnym uśmiechem rzuciła.
- Jeszcze jedna uwaga śmiecie a pokażę wam, co potrafi prawdziwy elficki znawca magii. Sami wyglądacie jak banda obdartusów al… - nie skończyła, bo inkwizytor uciszył ją uniesioną dłonią, posłuchała, choć wyraźnie niezadowolona, że ktoś z gorszej rasy wydaje jej polecenia. Twarz mężczyzny była skupiona podobnie do Arabel, gdy ta też próbowała wykryć ślady zła, po chwili zakasłał wyraźnie rozluźniając się i odparł.
- Rzeczywiście wyczuwam od was aurę potwierdzającą wasze profesję nawet, jeśli brakuje wam obycia i kultury… - spojrzał się na ucięty czerep, po czym na ognisko kontynuował - Jestem Gregan sługa Asmodeusza polujący na tutejszą plugawą wiedźmę z lasu. W naszym obozie zauważyliśmy gęsty dym, więc ruszyliśmy zbadać jego źródło… biorąc pod uwagę waszą aparycję i zachowanie musicie przyznać, że me założenie, co do plugawych kultystów miało przynajmniej jakieś podstawy, choć brak ciemnych szat splamionych krwią mi nie pasował… - mężczyzna spróbował zażartować - Jednak raczę zważać na słowa, bo znam się na swym fachu jak i moi kompanii niektórzy mogą to źle odebrać. - Tutaj wskazał na elfkę tak by ta tego nie zauważyła.
- Zapewniamy jego ekscelencję, że nie przybyliśmy tutaj w złych zamiarach - zapewniła Hotarubi lekko się przy tym kłaniając.
Lajos miał ochotę podpingować dziewczyny żeby zaczęły się bić, lecz elfka i sługa władcy piekieł odrobinę go zirytowali zarzutami o brak kultury, ale nie chciało mu się kłócić - No nic Panie Gargan zdarza się każdemu, wybaczcie koleżance, ale chora jest po walce, bo ją diabelstwo ugryzło jak tylko spalimy to, co tutaj mamy żeby zaraza się nie roznosiła to wracamy do miasta. Nie możemy Państwu pomóc w poszukiwaniach, bo się już po ciężkiej walce dzisiaj do niczego nie nadajemy po za tym obiecaliśmy pomóc kowalowi z miasta jak skończymy tutaj a jak mówi wasz patron umów zawartych złamać nie można - Wyjaśnił lekko bełkotliwie.
- To bardzo fajnie, że się zainteresowaliście tym, co dzieje się na cmentarzu, choć jakbyście to wcześniej zrobili wszyscy byliby zadowoleni, a teraz proszę, wróćcie do swych… wielce poważnych zajęć, bo rano musimy udać się do miasta, bo mamy ważne sprawy - posłała Arrirze groźne spojrzenie.
Gregan jeszcze raz zmierzył wzrokiem zebranych, po czym przemówił.
-, Więc musi to być nieporozumienie. Jeśli rzeczywiście zależy wam na dobrze tej okolicy to może rozważycie pomoc w polowaniu na czarownicę… tutejsi druidzi i ta elfka byli nadzwyczaj nie chętni do pomocy…
- Hej! Nie tak się umawialiśmy, nie było mowy o rekrutowaniu i dzieleniu się z kimkolwiek! - Zaprotestowała elfka zaś brodaty tylko pokiwał głową.
- To zależy od nich…, jeśli naprawdę są tym, kim twierdzą to nie będą mieli jakichś roszczeń. Teraz wracamy wiecie gdzie nas znaleźć, jeśli się zdecydujecie. - Inkwizytor westchnął słysząc protesty swych kompanów, po czym wskazał na jedną z krypt. Dopiero teraz na jej dachu dostrzegli półelfa z łukiem, który chował się za jednym ze zdobień ten powstał chowając strzałę do kołczanu i przyjrzał im się bacznie, po czym zszedł z budowli.

Inkwizytor wraz ze swymi kompanami zniknął równie szybko jak się pojawił na odchodne ci z lepszym słuchem mogli usłyszeć jego narzekanie, że będzie musiał rozmówić się ze swym “przewodnikiem”.
Nie pozostało im nic innego jak ruszyć w drogę powrotną i zanieść wieści o swym niespodziewanym sukcesie…


W drodze powrotnej, gdy już zgasili ognisko Lajos zaczął narzekać - Co on sobie wyobraża Gałgan Asmodeuszowy jeden?! Ja niekulturalny?! Ciekawe jakby on wyglądał jakby go guhol mało nie zabił! I do tego jeszcze chcę żebyśmy się narażali w jego sprawie bez udziału w łupach i pewnie jeszcze znów zacznie grozić... A do tego ta elfka, jakby jej kij ktoś w rzyć włożył chyba już dawno chłopa nie miała to jej się w głowie poprzewracało i myśli, że jest lepsza - Wraz ze słowami wypływała z kapłana wściekłość, lecz koniec końców westchnął i uspokoił się - Pani Arabelo wydaje mi się, że Gałgan ma jednak racje w tym, że nasza posługa zobowiązuje żeby mu pomóc a przynajmniej się upewnić czy ta wiedźma, co jej szuka to jest tak samo zła jak tamta na bagnach, bo jeżeli nie i dałoby się ją nawrócić na ścieżkę prawości zgodnie z naukami Sharanee waszej patronki To trzeba go powstrzymać. Oczywiście najpierw się trzeba zająć sprawą kowala tak jak obiecaliśmy Pani Harutobi uważam też, że reszta naszej cudownej ekipy nie powinna ryzykować kontaktów z tym inkwizytorskim szaleńcem i jego bandą obszarpańców
Arabel nie lubiła ciemności, nieustannie miała wrażenie, że próbuje ona ją pożreć i zabrać do otchłani. Zapaliła, więc lampę od Hotrubi i potem ruszyła rozglądając się czujnie wokół.
- Myślę, że ten osobnik jest wredny i impertynencki. Jak wszyscy mu podobni nie uznaje dnia za dobry, gdy nie spali bezbronnego człowieka. Sama byłam w ich lochach, bo uważali, że ktoś mógłby podstawić demona za Arrabel, za mnie. Ale musimy zaangażować w sprawę tej wiedźmy…, czemu twierdzisz, że coś nie tak z tą elfka jest no… jak to mówią… no nie w… - zaczerwieniła się
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 17-12-2015 o 18:01.
Brilchan jest offline