Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-10-2015, 23:41   #181
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Cmentarz
Arija, jako pierwsza przeszła przez bramę, rozglądając się ciekawsko po miejscu. Wcale, nie czuła się nieswojo przez mroczną i przygnębiającą atmosferę. Wręcz przeciwnie, dopiero teraz ożyła, jakby ciężki, spinający jej ciało łańcuch opadł na ziemię u progu bramy. Rozglądając się bystro, omiotła spojrzeniem pobliskie nagrobki, później dziury, pojedyncze drzewa porastające teren… zupełnie jakby kogoś lub czegoś szukała.
- Mogę iść na zwiad, tylko wskażcie konkretny cel - zaoferowała Hotarubi.
- Proponowałabym się nie rozdzielać… teren jest płaski i widoczność całkiem dobra, także spokojnie damy rade razem wszystko obejść… - odparła płomienno oka.
Arabel wypiła butelkę wina po drodze i wesoło rozglądała się po cmentarzu.
- Ghule, jak mówiłam. Nic no, woda święcona i po problemie. To może być nawet ciekawe… Chyba, że to ludzie-chieny cmentarne, albo mroczni kultyści - rzekła poważnie paladyn.
- Jeśli chcecie to mogę wysłać Strzałę na zwiad. To znaczy moje sokoła na zwiad.. - ninja pogłaskała swojego pupila po pierzastej głowie.
- Ręczysz za to, że nie doniesie wrogom, że tu jesteśmy - Arabel zmierzyła wzrokiem zwierzaka Hotarubi.
- Jak szybko wróci to po prostu będzie znaczyć, że jest tam coś niebezpiecznego. Zwłaszcza, jak przy okazji przyniesie części wrogów. Kości, albo oczodół
- Albo zaatakuje nas z Nienacka i wieczorem będzie ucztował na naszych zwłokach - paladyn skrzyżowała ręce na piersi Rób jak chcesz - dodała
- Czy ktoś jeszcze jest przeciwko wysłania sokoła?
- Nie możemy po prostu zacząć przeszukiwania? Stoimy jak kołki i debatujemy nad jakimś ptakiem, przyślijmy tu do roboty czy na piknik? - poirytowała się Arija.

Powoli zaczęli się przedzierać przez zapuszczony cmentarz wypatrując czegoś podejrzanego poza już wcześniej dostrzeżonymi dziurami. Im głębiej tym bardziej odczuwali ze są tu nieproszonymi gośćmi, pomimo że był środek dnia.

Percepcja:
Hotarubi: 13+5=18
Strzała: 7+14=21
Caldwen: 14+9=23
Lajos: 5+3=8
Arabel: 6
Arija: 14+1=15

Co bardziej spostrzegawczy zauważyli ze roślinność, w co niektórych miejscach była obruszona lub podeptana zwłaszcza w okolicach, co niektórych dziur. Dodatkowo sokół Hotarubi po krótkim przelocie skierował się w stronę centrum cmentarza gdzie po wykonaniu paru kołowań powrócił do swej pani. Po skierowaniu się w tę stronę dotarli do czegoś, co można by było nazwać “placem głównym” cmentarza, choć kiepski stan grobów utrudniał tego stwierdzenie było tu kilka krypt wykonanych z kamienia zapewne dzieło kolonizatorów przy jednej z nich dostrzegli kilka nagrobków, które… wyglądały jak by ktoś próbował z nich ułożyć stół lub ołtarz, choć Caldwen szybko dostrzegł ślady starej krwi w rowkach, co więcej wyglądało na to, że powstały one w skutek krojenia? Bruzdy były zbyt równe jak by ktoś kroił lub rąbał coś w tym miejscu, niedaleko były stalowe drzwi prowadzące do jednej z krypt dziwne było to, że w okolicy dało się wyczuć słaby aromat dymu.
Innym godnym uwagi elementem był posąg stojący w samym centrum cmentarza, który chyba przedstawiał tancerkę? Wokół niego były trzy kolejne dziury, choć nie dziwiło to aż tak bardzo biorąc pod uwagę, że tylko tam grunt wydawał się dość miękki by go rozkopać.

Wiedza Religia:
Arabel: 12+5 = 17
Lajos: 17+5= 22
Caldwen: 5+11=16

Caldwen i Arabel zaczęli się zastanawiać czy czegoś im nie przypomina ta postać za to Lajos podejrzewał, że to, co wyglądało na posąg tancerki mogło być kiedyś kapliczką ku czci Ashavy, niebiańskiej patronki tańca blasku księżyca oraz zagubionych dusz. To by tłumaczyło, czemu posąg znajdował się w samym sercu cmentarza...
- Ten posąg jest obiektywnie rzecz biorąc ładny - paladyn podeszła do posągu i spróbowała dotknąć jego oblicza, ale jej się nie udało
- Myślałam, że w tej kulturze podchodzą poważnie do śmierci, a na środku cmentarza znajduje się tancerka… - skwitowała ninja.
- Ashava idzie przez noc, poszukując zagubionych duchów, by poprowadzić je do światła. Jej posąg jest bardzo adekwatny w tym miejscu. Przejdę się na zwiady. Lajos - Caldwen zamknął oczy i nawiązał więź telepatyczną z Lajosem - Teraz możemy wymieniać myśli. W razie potrzeby wezwę pomoc. Będę cały czas nucił jakąś melodie na tym łączu. Jeśli ona zamilknie na dłużej niż trzy sekundy bez ostrzeżenia, to znaczy, że coś mnie pozbawiło świadomości nim dałem radę wezwać pomoc. - Skierował swe kroki do dziur pod kapliczką, mamrocząc jeszcze kilka inkantacji…

W mroku...

Caldwen zaś w tym czasie podszedł do jednej z dostrzeżonych przez siebie dziur szybko odgarniając na bok stertę roślin i patyków, które miały ja nieudolnie ukryć. Ostrożnie zsunął się w dół na jego szczęście tunel był lekko pochyły, choć dość stromy po chwili znalazł się w skopanym w ciemnościach tunelu był on dość ciasny tak, że na szerokość mieściła się jedna osoba wiódł on na południowy wschód, miał też wrażenie, że został on wykopany bez pomocy narzędzi. U jego końca dostrzegł trzy kolejne rozgałęzienia prowadzące odpowiednio na zachód, wschód oraz północny-wschód.

Caldwen:
Stealth: 5+15=20
Percepcja: 19+9=28

Szybko też się zatrzymał z północnowschodniego tunelu doszły do niego odgłosy rozmowy głosy były nieprzyjemne i drapieżne nie mógł zrozumieć wszystkich słów, ale wyrwane z kontekstu słowa zdradzały, z kim mógł mieć do czynienia.
“...Głupi… nadgniłe lepsze…”
“...Uwędzę sto… inaczej powiesz…”
Jednak przerwał nasłuchiwanie zdając sobie sprawę, że coś było w zachodnim tunelu doszły do niego odgłosy kroków? Nie, psich łap i szybko chowając się ujrzał tylko coś, co wyglądało na psi łeb tylko, że nie żywy.



Wiedza: Religia 17+11=28
Wiedza: Arkana 12+11=23

Stwor wyglądał na całkiem sporego nieumarłego psa, który był pozbawiony większości skóry i w niektórych miejscach został pozszywany a raczej “połatany”, bez problemu mógł stwierdzić, że był to jednak, nieumarły a nie jakiś golem wykonany z trupa, tylko, że nie był to też zwyczajny, nieumarły prawie wziął go za zombie, gdy dostrzegł paskudną ślinę cieknącą mu z pyska. To w połączeniu z kilkoma innymi cechami mogło świadczyć ze miał do czynienia z… ghulem, co było nietypowe szybko też potwierdził swe przypuszczenia, gdy pies pokazał ze wcale nie stracił węchu. Właśnie zaskomlał i bardzo powoli z nosem przy ziemi zaczął iść w jego kierunku, zauważył też wtedy kilka dziur w grzbiecie stwora jak by po nakłuciach igłą? Może stwór był dziełem eksperymentu jakiegoś znudzonego nekromanty, a może alchemika w końcu krążyły opowieści, że co niektórzy adepci tej sztuki potrafili ożywiać zmarłych.

Nagle za psem dostrzegł drugiego, który również dołączył do tropienia chyba był najwyższy czas się wycofać...

Caldwen błyskawicznie zameldował o swoim znalezisku i zaczął się wycofywać, pilnując czy ma zachowany odpowiedni dystans od psów.

Harutobi Hieną cmentarną i pogawędki o religii

- Mogę iść z panem Caldwenem. Byłam szkolona do poruszania się w ciemności. Chyba, że uważacie, że jest coś wartego jeszcze do sprawdzenia? -zaoferowała Hotarubi. - Albo lepiej spróbuję otworzyć drzwi do krypty
Arija z ciekawością przyglądała się posągowi tańczącej kobiety. Widać było, że przypadła jej do gustu idea roztańczonej bogini, opiekującej się zagubionymi duszami. Była tak ukontentowana, że nie zwracała zbytniej uwagi na swoich towarzyszy.

Hotarubi: Otwieranie zamków 12+11=23

Po kilku sekundach dłubania w starym zamku usłyszała satysfakcjonujące kliknięcie oraz zgrzyt w końcu nie był on nowy a drzwi do krypty raczej nie były otwierane często. Z trudem, ale jednak udało się je ruszyć z zawiasów i od razu po czuła nie tylko woń dymu, ale też trupów. We wnętrzu krypta już nie wyglądała tak zwyczajnie, wieko sarkofagu było obrócone w poprzek tworząc prowizoryczny stół, jednak smród nie pochodził z jego wnętrza a z różnych kończyn i innych części ciała, porozwieszanych po wnętrzu krypty na sznurkach lub nabitych na haki. We wnętrzu sarkofagu znajdował się zaś prowizoryczny koksownik, w którym znajdowały się już dogasające kawałki drewna. Ktoś tu urządził sobie upiorną wędzarnie...
Hotarubi przysłoniła się twarz podniesionym kołnierzem. Próbowała dostrzec śladów stóp lub przejścia do kolejnego pomieszczenia. Twórcy wędzarni sądząc po palenisku mogli być wciąż blisko. Następnie spróbowała przeszukać kryptę, czy kryptę czy jest tutaj coś poza wędzącą się “ludziną”

Hotarubi: Percepcja 19+5=24

Poza ludzkimi i nieludzkimi szczątkami dostrzegła stertę szmat, które musiały być kiedyś ubraniami nieboszczyków kilka sfatygowanych noży i tasaków wyglądało na to, że wszystko, co cenne zostało zagarnięte. Już kierowała się ku wyjściu, kiedy jej uwagę zwróciła grube ramię wiszące na uboczu. Można było stwierdzić, że właściciel jeszcze za życia musiał być “solidnej” postury na jednym z grubych palców dostrzegła błysk srebra szybko przekonała się, że nie było to przewidzenie. Pierścień był wciśnięty a właściwie wręcz wbity w ciało być może był to efekt puchnięcia ciała, choć bardziej prawdopodobne, że właściciel nie rozstawał się z tą błyskotką. Pytanie czy była aż tak cenna czy też nie mógł jej zdjąć. Obecnie pierścień był ledwo widoczny częściowo zakryty tkanką i skórą, co wyjaśniałoby, czemu palec był jeszcze na swym miejscu.
Hotarubi spróbowała zdjąć pierścień z palca. Gdy zbyt długo stawiał opór, odcięła krótszym ostrzem, palec od reszty ręki. Następnie wyszła z powrotem na cmentarz. Harmider, jaki robili jej towarzysze łatwo ją naprowadził do reszty grupy.


Widząc jak nowa towarzyszka przygląda się pomnikowi Tancerki uśmiechnął się do niej miło - Według legendy powstała a raczej narodziła się z wiecznych północnych świateł, nosi kapelusz z mchu i pełnie majestatu osiąga w świetle księżyca w pełni… - Chciał opowiedzieć jej jeszcze parę słów o kulcie tej boginki, ale nagle przestał słyszeć nucenie gnoma w swojej głowie.
- Caldwen ma kłopoty! – Pół krzyknął Lajos i odłączył się od drużyny, kierując się do tuneli.
 
Arvelus jest offline  
Stary 16-10-2015, 14:12   #182
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Arija udawała, że nie słucha opowiadania Lajosa, ale tak na prawdę, zannotowywała każde słowo. Może przeżuci się na nowe bóstwo? Było by śmiesznie…
Gdy do nozdrzy Paladyn dobiegły zapachy z kaplicy poczuła jak zaczyna jej burczeć w brzuchu, twarz przybrała błogi wyraz a po ustach pociekła ślinka. Nagle otrząsnęła się i zgiąwszy się w pół zwymiotowała wszystko, co miała w żołądku.
- Trzeba spalić to miejsce, do gołej ziemi - rzekła cicho, a potem usłyszała słowa Lajosa i ruszyła dobywszy broni tam grze był Caldwen.
Kapłan rzucił się biegiem w kierunku jamy w ziemi, do której wszedł gnom po drodze chwytając w garść lekką buławę - Szczęściarzu pozwól mi widzieć magie - Poprosił patrona o możliwość użycia tego drobnego błogosławieństwa. Na razie wolał sobie darować inspiracyjne przemowy i inne tego typu gesty dopóki nie zorientuje się w sytuacji.
Nie widział w ciemności, ale ufał, że dzięki widzeniu magii zobaczy aurę magicznych przedmiotów, które nosi przy sobie kompan od kufla.

Lajos rzuca lvl0 : See magic
Gdy kapłan poinformował, że śmiesznie ubrany karzełek ma kłopoty zadeklarowała swoją pomoc, w końcu przyszła tu do roboty a nie do stania jak ciołek.
- A tutaj jesteście. Panie Lajos, co robicie tak blisko ściany? -zagadała, Hotarubi po odnalezieniu towarzyszy.

W tym momencie Caldwen wybiegł z jaskini
- O, tu jesteście. guhole w środku. Dwa ich ogary są na moim tropie. Pochowajcie się! Zarządzam zasadzkę! - polecił i sam zaraz wskoczył za większy kamień.

Plan był dobry szkoda tylko, że gnom nie docenił faktu, że tunel nie był zbyt długi i zza rogu wychylił się pierwszy z czworonogów, który warknął zaszczekał i rzucił się jak oszalały na odsłonięte plecy i tyłek gnoma.

Psi Ghul Ruch+Ugryzienie: 11+5=16 vs 19 Pudło

Po chwili tuż za wychodzącym gnomem wyskoczyła potworna karykatura psa z szeroko otwartą paszczą, ale na jego szczęście nie zdołał go zaskoczyć zaś zęby minęły tylko plecy gnoma…
Dodatkowo tunel nie był na tyle duży by drugi z psów zdołał wyskoczyć i zaatakować, więc zrobił to, co każdy inny żywy pies w tej sytuacji zaczął się jeżyć i ujadać na intruzów stojących nad wejściem do dołu…

Widząc, co się dzieje Lajos odskoczył na bok, aby zrobić więcej miejsca wojowniczkom - Do boju, szybko rozprawimy się z nieumarłym fafikiem a potem dopadniemy jego właścicieli - Zagrzewał towarzyszy do boju. Chciał im dać nieco przestrzeni, ale pozostał na tyle, blisko aby nie plątać się pod nogami w razie, czego mieć możliwość rzucenia zaklęcia czy włączenia się do walki, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Hotarubi ruszyła do przodu, by zaatakować psa swoim wakizashi.
Zaraz za Hotarubi do ataku ruszyła też Arabel okrążając czworonoga i tworząc dobrą okazję do zadania bolesnego ciosu. Ostrze weszło w bok stwora wyraźnie go raniąc, na co ten zareagował odskakując na bok i zwracając się w jej stronę. Ten ruch był też jego zgubą, jako że ostrze, Arabel minęłoby go o kilka cennych centymetrów tak zaś zahaczyło o bok łba i weszło w ciało wychodząc gdzieś w okolicach ogona… z tradycyjną dla siebie “gracją” paladynka zgładziła, więc nieumarłego.
Pies w dole ujadał w wyraźnej pozycji obronnej…
Arija wskoczyła do tunelu, wyciągając broń i atakując drugiego psa, co by zamknął wreszcie swą jadaczkę.
Paladyni zareagowała szybciej niż pomyślała i rozrąbała pieska na dwoje
- Chyba zabiłam czyjegoś ciapka, idę ci pomóc Arij Paladyn usiłowała się dostać do tunelu, ale nie dałaby rady przejść obok Arij.
- To był piękny cios, pani Arabelo - pochwaliła kunoichi potem ruszyła za płomiennoką na kolejnego psa..

Cios zakrzywionego ostrza Ariji skutecznie spadł na łeb psa pozbawiając go ucha i resztek skóry szczekanie umilkło pies jednak nie zaskomlał tylko z nowa furią rzucił się na kobietę zatapiając paskudne kły w nodze kobiety. Na tym się nie skończyła poczuła potworne pieczenie i nagłe otępienie jak by traciła czucie na szczęście paraliż się nie utrzymał w przeciwieństwie do uścisku psa, który nie puszczając nogi zaczął się szamotać skutecznie powalając ją na wilgotną ziemię dołu. Dopiero wtedy puścił nogę ukazując paskudne ugryzienie leżąc Arija mogła spojrzeć w nieumarłe ślepia i obejrzeć zestaw zębów, mógł być nie umarły, ale wciąż był psem a wszyscy wiedzieli, co jest kolejnym celem czworonogów, gdy uda im się obalić swą ofiarę...
Hotarubi rzuciła shurikenami w psa, aby ocalic towarzyszkę. Celowała w oko.
- Oho… nie jest dobrze… - Skomentował gnom. Szybkie spojrzenie na luzem leżący kamień i ten zaraz poszybował prosto w psa.
Głaz z początkowym trudem wydobył się z ziemi, po czym z niemałą siłą trzasnął w bok ożywieńca ten tylko stanął jak wryty, po czym zupełnie sztywny zwalił się na ziemię obok leżącej kobiety. Widać iskra nieżycia, która go napędzała nie wystarczyłaby przetrwał takie uderzenie...

- Dobra, robota drużyno! Pani Arabel wyciągnice ranną z tunelu zaleczę, chociaż to ugryzienie za pomocą różdżki.
Arabel westchnęła weszła do podziemi i wyciągnęła nie do końca przytomną Arjię i zaczęła ją leczyć z takim sobie skutkiem.
Kapłan ciut się zirytował widząc zabiegi paladynki - Pan Caldwen słyszał jeszcze dwa głosy szybko wyciągajcie ją stamtąd zanim coś was dziabnie i póki mamy jeszcze czas na przygotowania! Zaleczę rany ten fafik nie wygląda zdrowo powinniem zbadać czy nie zaraził was jakimś obrzydlistwem. W razie potrzeby mogę się zdrzemnąć i spróbować wymodlić gdyby było trzeba - Wyjaśnił swój plan.
- Nie mam nic przeciw. -powiedziała Hotarubi [/i]
- Spać będę oczywiście potem jak już teren zabezpieczymy, teraz trzeba się zastanowić czy Pani Arija będzie wstanie iść z nami czy lepiej żeby została tutaj? Jeżeli to drugie to albo ja albo Caldwen z nią zostaniemy
- Mi nic nie jest. Mogłabym spróbować jeszcze znaleźć tamtą dwójkę, którą usłyszał pan Caldwen.
- Jeżeli jesteście chętne to rzucę na was to samo zaklęcie, co wtedy w jaskini czy wolicie bez niego ? - Spytał.
- Żaden “pan”! - zaprotestował Caldwen słysząc, że to określenie zaczyna się przyjmować - Chodźcie za mną. Trzymajcie się jakieś sześć metrów z tyłu. Pozostaję w kontakcie z Lajosem. Jak mi sie uda to wyeliminuję jednego nim zaczniemy walkę!
- Ależ, dlaczego, panie Caldwenie. To zwykły przejaw uprzejmości i szacunku do waszych talentów - zdziwiła się Hotarubi.- Czy po za tym ma pan coś przeciwko mojemu towarzystwu?
- Później to omówimy! - Syknął gnom- Mamy w środku jeszcze dwa ghule, które, jeśli damy im uciec, zabiją wielu ludzi. Najpewniej dzieci, bo są one łatwym celem. Nie czas na grzeczności! - warknął i zniknął w głębi korytarza.
- W takim razie idę za tobą
Lajos skinął głową na znak zgody i ruszył do tunelu gdyż tam był bardziej potrzebny.
Arija poprawiła swoją pozycję i spokojnie siedziała przy wejściu do tunelu. Ranna nie miała się, co pchać do walki. To se poszła na wycieczkę...
- Zostańcie z Panią Arabel w razie, czego ona was obroni a jak załatwimy tamtych to wam pomogę - Zawołał na pocieszenie do Ariji. Zastanowił się przez chwilę, po czym zmienił zdanie - Wiecie, co? To jednak zły pomysł, zamieńmy się miejscami za zostanę tu i zajmę się ranną a Pani Arabel pójdzie z grupą uderzeniową w razie, czego pośpieszmy wam z pomocą



Przed wejściem
Arija przyglądała się przez chwilę towarzyszowi, po czym zajęła się opatrywaniem rany na nodze.
- Czemu nie poszedłeś z resztą? Jeśli dojdzie do walki to im się bardziej przydasz… - mruknęła nadąsana płomienno oka.
- Po pierwsze jesteś ranna a moim obowiązkiem w tej ekipie jest leczenie rannych - Powiedział ze spokojem Lajos, po czym uważnie przyjrzał się ranie jak i samej chorej a następnie wyciągną różdżkę i jednym wprawnym machnięciem zupełnie zaleczył poszarpany ślad po ugryzieniu.
- Słuchaj, zarażono cię guholim jadem, jeżeli umrzesz to zmienisz się w jednego z nich. Niestety błogosławieństwo, które leczy tak poważną zarazę jest w tej chwili po za moim zasięgiem, ale w mieście ci na pewno pomogą- Wyjaśnił poważnym tonem.
- Będziesz miała trochę przytłumiony refleks, ale jesteś wstanie walczyć. Nikt jednak nie będzie miał do ciebie pretensji, jeżeli zechcesz się wycofać. Uzupełniając moje wcześniejsze pytanie nie zostawiłem cię i nie ruszyłem z resztą nie z tchórzostwa, ale dlatego że jesteśmy na wrogim terenie i nikt nie powinien zostawać samemu, bo ryzykujemy atak i śmierć. Nawet, jeżeli zdecydujesz się na samotny powrót do miasta i tak wystawiłabyś się na niebezpieczeństwo, bo mógłby się do ciebie doczepić ten szalony Inkwizytor a tutaj zabezpieczamy tyły upewniając się, że nikt nie zakleszczy naszych towarzyszy od tyłu - Wyjaśnił swój punkt widzenia.
Kobieta tylko wzruszyła ramionami na wywód mężczyzny. Skoro lubi tyle pytlować to nie jej sprawa.
- Do walki wręcz raczej się nie nadam, ale może czarami was wesprę… - odparła mrukliwie, zginając i rozprostowując nogę w kolanie - Prawie jak nowa. - zdobyła sie na niemrawy uśmiech.
- Doskonały pomysł, w jedności siła. Oho, Caldwen zerwał połączenie mentalne, więc z osłaniania tyłów nie wiele będzie a tam coś się dzieje to, co idziemy? - Spytał wyraźnie ucieszony perspektywą dołączenia do walki i zaoferował kobiecie podanie ręki żeby pomóc świeżo uleczonej przy wstawaniu.

Leczenie różdżką 8 Kostnica noga zdrowa

Rzut na diagnostykę wyszedł mi 23 choroba zdiagnozowana Kostnica



Arija z lekką konsternacją na twarzy, przyjęła pomocną dłoń Lajosa, po czym całkiem sprawnie wstała z ziemi.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, by iść w ciemno… sama jestem tego dobrym przykładem - kobieta przeszła się parę metrów sprawdzając się w chodzie - Możemy przez przypadek ściągnąć na nich kłopoty alarmując potencjalnego wroga. Może sprawdźmy inną dziurę? Wydaje mi się, że pod nami jest niezłe kretowisko także, nie ważne, z której strony wejdziemy i tak w końcu do nich dołączymy… niemniej, poznamy nową drogę i w razie problemów w środku będziemy mogli wyjść, jeśli któraś z innych dróg zostanie odcięta.
- W sumie racja. źwietny pomysł prowadzacie - Zgodził się.
Kobieta pokiwała głową i ruszyła powoli do kolejnej najbliższej dziury.
 
Brilchan jest offline  
Stary 25-10-2015, 00:25   #183
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Caldwen-Skradanie: 17+15=32
Hotarubi-Skradanie: 14+9=23

Szybko wkroczyli do dołu zostawiając w tyle ranną wraz z kapłanem, Caldwen bezszelestnie ruszył przodem Hotarubi zaraz zanim choć dało się zauważyć ironię że gnom był cichszy od kogoś kto miał się tym zajmować profesjonalnie. Na tyłach szła Arabel której dyskrecja… zostawiała trochę do życzenia dlatego trzymała dystans by nie zdradzić pozycji kompanów i ruszała tylko gdy było to stosowne… szkoda ze nie widziała w mroku jak pozostała dwójka. Po około pięciu metrach dotarli do rozwidlenia na wschód było już opustoszałe legowisko psów właściwie mogli stwierdzić że była to wykopana ręcznie lub pazurami mała jama o wymiarach może trzech na sześć metrów. Jedna ze ścian wyglądała jak by została powstała na skutek zapadnięcia się jakiegoś tunelu. Drugi tunel miał około trzech metrów i prowadził do kolejnego z rozkopanych grobów jako że widać było na jego końcu prześwitujące światło. Ostatni zaś zaprowadził zwiadowcę do trochę szerszej “groty” miała około trzem metrów szerokości i ośmiu długości ważniejsze jednak było to że na końcu dostrzegł dwie szkaradne postaci ghouli.

Percepcja:
Ghoul 1: 16+7=23
Ghoul 2: 2+7=9
Caldwen: 19+9=28

Wyglądało że przynajmniej jeden z nich był trochę pobudzony wyraźnie wpatrywał się w tunel w którym krył się gnom mógł też usłyszeć ich przyciszoną rozmowę.
- Nie podoba mi się nigdy nie zaczynały ujadać od tak i przerywać jak gdyby nigdy nic… - szepnął jeden na co drugi już mniej dyskretnie odparł:
- Jak zwykle panikujesz w zeszłym tygodniu spłoszył cie szczur.
- Jasne... lepiej być ostrożnym i zameldować Jediahowi że coś wkurzyło te cholerne psy.
- Zapewne szczur…
- Możesz już przestać ?! Jak przyleźli tu ci cholerni kultyści lub inni idioci to ty się będziesz tłumaczyć szefowi nie ja. - rzucił mordercze spojrzenie na kompana po czym wyraźnie zamierzał podejść do kryjówki gnoma.
Zapewne by się zbliżył gdyby nie zapadł mu się grunt pod nogami… dosłownie.

Caldwen: Foxhole
Ghul 1 - Refleks: 16+2=18vs16

Zatrzymał się w ostatniej chwili na krawędzi powstałej dziury prawie do niej wpadając.
- Co do cholery !?
- Zawał ? Wiesz jak jest rozkopane tam na dole…
- Może ale to dziwne jakieś lepiej zgłoszę szefowi powinien wiedzieć.
- Jasne lataj do niego z głupotami. - zachichotał drugi patrząc się na dziurę.
- Przestań gadać i zobacz co z tymi cholernymi kundlami ! - rzucił tylko znikając w bocznym tunelu omijając dziurę która trochę utrudniała mu dostęp.
- Lizus szefa tfu. - drugi ghul splunął paskudną zieloną flegmą po czym nieśpiesznie zaczął człapać w stronę tunelu.
- Może sprawdzę jak moje wędzonki...

- “Lajos. Przerywam łączę” - posłał myśl do towarzysza.
- Otwórz umysł… - polecił Harutobi i nawiązał z nią połączenie, tym samym zrywając poprzednie, po czym ruszył za inną zasłonę. Nie wątpił w swoje umiejętności..
- “Leć po Arabel. Ściągnijcie tego co chce kundle sprawdzić. Ja idę za tym bydlakiem co do szefa idzie”.
-”Zrozumiałam. Uważajcie na siebie”
- Pani Arabelo, proszę iść ze mną. - powiedziała do paladynki. - Idziemy do tej odnogi na południe
Paladyn była zawiedziona tym, że jej towarzyszka została na zewnątrz, przecież to tylko niewielka rana, a choróbsko trzeba rozchodzić, inaczej człek się nie wykuruje. A co gorsza została z Lajosem, a ranna kobieta i niebezpieczeństwo różnie działają na facetów, a kapłan był prawie mężem Ameiko! Pewnie sama to zaplanowała. Jednak słowa Hotarubi wyrwały ją z zamyślenia
- Prowadź - szepnęła
- Idziemy tędy - poszła w stronę poleconą przez Caldwena.

Ghoul beztrosko rozmyślał o swych smakołykach gdy dostrzegł jakiś ruch w tunelu ale kształt był jakiś taki nieznajomy…

Ghoul 2: Refleks 5+2=7vs16 Porażka
Akrobatyka 9+4=13vs15 Porażka
Obrażenia: 2
Ghoul 2 HP: 12/14

… na jego nieszczęście zanim zdążył zorientować se że nie jest to jeden z czworonogów runął w dół który pojawił mu się tuż pod nogami. Można było usłyszeć huk gdy w końcu gruchnął o dno dołu i po chwili jego wściekle wrzaski szamotaninę.

Wspinaczka: 12+6=18vs15 Sukces
- Intruzi ?! Szefie ! Pomocy ! - umarły zaczął się drzeć zrywając na równe nogi i z niezwykłym uporem wspinając po ścianie dołu dało się zauważyć że zbliżył się już do krawędzi dołu…

Hotarubi widząc kształt wygrzebujący się z dołka rzuciła w niego shurikenem.

Stwór zawył gdy pocisk dosięgnął jego pleców dodatkowo stracił chwyt na ścianie gdy został trafiony.
- Kurwa maa… - wrzasnął próbując uniknąć upadku na głowę i udało mu się całkiem zgrabnie wylądować na nogach. Uniósł paskudne oblicze i wysyczał.
- Zajebę cię ! Nie ! Złapię i urzadze ucztę a ty będziesz patrzeć jak robię kiełbasę z twych jelit !
Hotarubi niejako w odpowiedzi skierowała na niego atak kolejnym shurikenem.
Ten atak też trafił ale już nie tak dotkliwie jak poprzedni ghul prawie ze ignorował gwiazdkę wystającą nad jego obojczykiem posyłając tylko nienawistne spojrzenie w górę.

- Przejmijcie go! - krzyknął Caldwen i przeskoczył nad dziurą i ruszył wgłąb jaskiń, za drugim ghulem, przygotowując się na jego pojawienie.

Paladyn była otoczona przez nieprzeniknioną ciemność, która ją pochłaniała. Czuła się, jakby się przedzierała przez ocean ciemności, który wydziera jej duszę. Była niemal pewna, że straszna pustka drzemiąca między gwiazdami, której lękały się po równo demony i diabły szeptała do niej o strasznych sekretach od których, gdyby się wsłuchała, postradałaby zmysły i duszę
- Hotarubi, nie mmmusisz się bać tego mmmroku, jestem ppprzy tttobie. Wwwiem, że nic nie widzisz w tym mrokuuu i ttto cię ppprzeraża, Jaak Ghoul będzie blisko, to go zabijeę!
- Pani Arabello, ja widzę dobrze w ciemnościach. Tak jak kot -wyjaśniła Hotarubi - Czy chce pani pożyczyć parę shurikenów do rzucania w to tałatajstwo?
- Nie wwwiedziałam, że minkajczycy widzą w ciemności, ale to wiele wyjaśnia. Spróbuję go dobić glewią - dobyła długiej broni i zaatakowała ghoula pudłując jednak
- Powiedzmy, że ja akurat potrafię
Ghoul znowu dopadł do ściany i zaczął wbijać szpony w ziemię próbując się się wydostać z pułapki lecz tym razem nie udało mu się zdobyć dobrego podparcia co podsumował wiązanką przekleństw.
-Pani Arabelo dajcie pochodnie. Zapalę ją wam, bo wiele nie zdziałacie po ciemku bez robienia sobie krzywdy. -zaoferowała Hotarubi.
Arabel zaklęła świadoma tego, jak mrok pochłania wszelkie dobro, podała Hotarubi pochodnię licząc, że zapali je i przezwycięży mrok.
Wkrótce pochodnia zapłonęła rzucając światło na rudowłosego umarlaka w dole ten spojrzał w górę by ujrzeć glewię gotową do zadania ciosu.
- Kurwa ma … - zaczął gdy spadł na niego cios kończący jego egzystencję.
Gdy otoczyło ją jasne i ciepłe światło, poczuła jak groza nieco ustępuje. Błyskawicznym cięciem pozbawiła potwora łba. Odrazu lepiej
- To szukamy reszt? - arabel zapytała Hotarubi
- Oczywiście, pani Arabelo - ninja złapała paladynkę za ręke i ruszyły szukać towarzyszy
 
Arvelus jest offline  
Stary 07-11-2015, 11:56   #184
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
***

W tym czasie Arija wraz z Lajosem zeszli do podziemi dziurą wysuniętą na północ korytarz prowadził do groty z której doszły ich okrzyki o intruzach i wołanie pomocy oraz wrzaski i groźby głos nie należał do żadnego z ich kompanów…

-Bądź bardzo, bardzo cicho polujemy na głupole - Szepnął Lajos do Ariji z łobuzerskim uśmiechem po czym chwycił pałkę oburącz i przygotował się do ataku na wroga.

- Nie traktuj mnie jak ułomnego dziecka. - warknęła płomiennooka wymijając Lajosa -Chodź, idziemy znaleźć resztę bo najwyraźniej bawią się bez nas… - kobieta ruszyła powoli korytarzem w kierunku dochodzących okrzyków, uważnie się przy tym rozglądając.

Gdy tylko wyszli zza rogu tunelu, ujrzeli całkiem przestronny korytarz i szybko się zatrzymali, gdyż tuż obok drugiego tunelu w głębi znajdowała się głęboka na trzy metry dziura, a w tych ciemnościach trudno było coś zauważyć Lajosowi. Arija zaś bez problemu ujrzała jeszcze jeden dół nad którym stała Hotarubi i z którego dobiegały przekleństwa zaś w ich stronę szybkim krokiem zmierzał gnom który jak by za czymś gonił.

- Przecież nie traktuję cię jak dziecka tylko się wygłupiam tak jak ty teraz jeżeli mam ryzykować życie to wolę zginąć z żartem na ustach jeżeli już tak wypadnie - Wyjaśnił kobiecie idąc za nią tunelem.

Gnom ruszył, na czele, w pogoni za zbiegłym ghoulem przeskakując przez dół z drobną asystą kompanów, którzy podążyli za nim zmierzając do głównej sali która była dość pusta i spokojna mimo, że obok mordowano kompana nieumarłych… Gdy Caldwen dotarł do rozstaju z prawej, właśnie ujrzał wyłaniające się sylwetki evangelisty i wojowniczki, sam musiał się zatrzymać nad otworem, który wykonał wcześniej, który znajdował się na wprost wylotu drugiego tunelu. Miał on z siedem metrów długości, a po bokach znajdowały się wnęki w których poustawiano trumny oraz inne stosy rzeczy niezidentyfikowanego pochodzenia…

- Puk, puk… trochę spóźnieni ale w końcu przybyliśmy… - zagaiła do gnoma po drugiej stronie dziury.

- Świetnie, że jesteście! Chodźcie za mną! Ale trzymajcie się w odległości, tyle by mnie, po prostu widzieć - polecił towarzyszom, po czym ruszył za ghulem.

Tunel prowadzący w głąb podziemi był cichy, ani Caldwen, ani Arija nie dostrzegali żadnego ruchu, ani odsieczy dla uwięzionego ghoula.


Percepcja
Caldwen: 14+9=23
Lajos:4+3=7
Arija: 11+1=12



… minęli kilka trumien oraz stosów rzeczy, które musiały należeć do nieszczęśników których umarli dopadli w czasie swego rezydowania tutaj. Szybko zauważyli, że o ile trumny w tunelu były stare, to ich zawartość całkiem świeża. Wkrótce znaleźli się w sporym pomieszczeniu, które niewątpliwie musiało być leżem, jadalnią oraz magazynem tutejszych ghuli. Znajdowały się tu dwa spore stosy kości zwierzęcych ale w znacznej większości ludzkich, jeden pod północną ścianą gdzie stała krzywo pusta trumna, drugi przy południowej ścianie pomiędzy dwoma sporymi wejściami do tuneli. W żłobieniach północnej ściany były poustawiane kolejne trumny a między nimi stosy książek? Za późno zorientowali się, że ten spokój zwiastował tylko jedno... zasadzkę!

Krycie się:
Ghoul 1: 19+7=26
Jediah 15+16=31



Ghoul, kryjący się na stosie kości za trumną, odrzucił swą osłonę, po czym z pędem dopadł do zaskoczonego gnoma, na szczęście instynktownie uniesienie ramienia w którym miał puklerz ocaliło go przed ugryzieniem, zaś podszyty płaszcz przed jednym z ciosów pazurami niestety, drugi już boleśnie sięgnął jego boku. Poczuł dziwne otępienie i sztywność, które na szczęście szybko znikły.
Nie zmieniało to faktu, że byli w nieciekawym położeniu, zwłaszcza że z ciemnego tunelu wychynęła kolejna sylwetka nieumarłego nosząca kaptur. Właściwie był on mniej postawny od swego kompana i na pierwszy rzut oka można było by go uznać za mniej groźnego gdyby nie to, że znalazł się tuż obok zaskoczonej Ariji.
Mógł tylko patrzeć jak ze śmiertelną precyzją zatopił zęby w okolicach przedramienia kobiety, która szybko zesztywniała owładnięta paraliżem, gdy się oderwał pozostawił paskudną krwawą ranę, widząc, że zneutralizował swój cel zaniechał dalszego ataku z potwornym uśmiechem spojrzał się z góry na gnoma.
- Witam w mych skromnych progach! Zostaniecie na obiad jako danie lub gość. - spojżał się na ugryzienie na ramieniu kobiety. Po czym wyprowadził jak by od niechcenia kolejny cios szponami w Caldwena ale spudłował. Zupełnie tym nie zniechęcony kontynuował.
- Gdzież me maniery gości trzeba zabawić w końcu nie chcemy by się za szybko skończyła zabawa co mały? Pokażcie co potraficie! - spojrzał wyzywająco na gnoma oraz na ewangelistę stojącego w tunelu.
- Aa ale szefie ! - wystękał drugi ghoul, jednak szybko zamilkł widząc spojrzenie mniejszego.
~Ty idioto trzeba było rzucić zaklęcia ochronne zanim tu weszliśmy! ~ - Zganił siebie w myślach po czym, zamiast dyskutować z wrogiem rzucił błogosławieństwo w nadziej, że nie jest jeszcze zbyt późno - Pijany szczęściarzu ześlij swemu głupiemu słudze i jego towarzyszom ochronę przed trupami - Wyszeptał modlitwę następnie dotknął własnej piersi po czym rzucił się w kierunku Ariji, aby też objąć ją magiczną ochroną.
- Urocze… - skomentował Jediah z rozbawieniem zaś drugi zamrugał.
- Szefie nie ma jej ! - krzyknął.
- Naprawdę? Z kim ja muszę pracować… może wy będziecie bardziej kompetentni jak z wami skończę. - wyszczerzył się do Lajosa jak by mu dawał do zrozumienia że na niego to nie podziałało.
Lajos pokazał uśmiechniętemu guholowi gest uznawany w większości stron za obraźliwy.

Caldwen nie należał do wojowników. Jak wcześniej tłumaczył, on potrzebował ochrony innych. Dlatego nie zamierzał zostawać w pierwszym szeregu. Pchnięcie myśli. Jego czysta wola wyrwała kamień ze ściany i cisnęła nim w ghula, łamiąc mu mostek. Nie starczyło to by go zniszczyć, ale był już mocno uszkodzony.
Uskoczył przed kontrą ghula z niezwykłą zręcznością, skoczył na ścianę tunelu w którym stał Lajos i zaraz znalazł się za nim.
- “Potrzebujemy pomocy!” - zawołał do Harutobi na połączaniu, które wytworzyli wcześniej.
- O kąsać potrafi! To zatańczymy! - skomentował widząc, że głaz poważnie zranił jego kompana. Potem gwałtownie odskoczył gdy ziemia pod nim zaczęła się zapadać zgodnie z wolą wycofującego się gnoma. - Lubisz dziury robić ? To będziesz tutaj pasować.
Lajos postanowił wykorzystać jedyny atut który ma i rzucić wodą święconą w uszkodzonego przez Caldwena potwora.
Ghoul widząc nadlatujący flakon próbował się zasłonić ramieniem lub zbić ją z toru lotu prawie mu się to udało jednak niewystarczająco. Zaskrzeczał tylko po czym runął jak kłoda Jediah syknął tylko widząc to po czym rzekł.
- I tak go nie lubiłem ale nie martw się za parę dni go zastąpisz, koniec zabawy.
Evangelista nie zamierzał wystraszyć wystąpił na przód aby w razie ataku zasłonić swoim ciałem rannych towarzyszy.
- O bohater broni damy zobaczymy jak długo ustoisz. - mówiąc to rzucił się na ewangelistę boleśnie go gryząc oraz próbując rozszarpać szponami. Ugryzienie i cios jedną ze szponiastych dłoni były bolesne ale mimo wszystko Lajos wciąż stał na nogach i nawet nie uległ paraliżowi.
Za swymi plecami Caldwen dostrzegł światło pochodni, właśnie dotarła odsiecz w postaci Arabel i Hotrubi, które próbowały go wyminąć.
- O proszę a myślałem że tylko trzech samobójców tu przyszło. - rzekł Jediah widząc kolejne osoby wyłaniające się z tunelu choć dało się wyczuć ze tym razem jego głos był już poważniejszy.
Kapłan mimo bólu uśmiechnął się z wyższością do potwora i zrobił krok w bok aby ustąpić miejsca bardziej bojowym koleżankom - Wszystko zgodnie z planem! I co trupożerco nie jest ci już do śmiechu ? Przyznaje że jesteś sprytny i wygadany ale zgubiła cię zarozumiałość! Sądziłeś że to TY urządzasz sobie pułapkę na NAS! Że głupi poszukiwacze przygód będą twoimi nowymi sługami ? Pomyliłeś się śmierdzielu! To TY wpadłeś w pułapkę! Moje bardziej bojowe koleżanki wykończyły twoje pieski i podwładnych odcięliśmy ci drogę ucieczki! Musieliśmy się tylko upewnić że się nie ewakuujesz widząc atak więc zagraliśmy rolę głupiej przynęty licząc że doczekamy odsieczy! Oczywiście ryzyko było sporę ale teraz mój drogi ty zdechniesz i będziesz wiedział że wszystko przez to że byłeś zbyt głupi dla własnego dobra! Panno Arabelo pogłaszczcie go mieczem! Pani Harutobi poproszę was o pokaz magii waszego nowego ostrza! - Choć wiedzieliście że większość z tego co mówi Lajos to wierutne kłamstwa i tak w jakieś sposób jego pełna werwy mowa wlała w wasze serce nadzieje i zachęciła do walki.
- Panie Lajos, po prostu ustąpcie mi miejsca. Ja będę walczyć, a wy wspierajcie swoimi sztukami - ucięła Hotarubi. Potem zdecydowała się skorzystać z iluzji umożliwiającej jej stworzenie własnej kopii lustrzanej. Może choć trochę to zdezorientuje Ghoula. Następnie stanęła na miejscu ewangelisty ustawiając go za swoimi plecami.
Kamień, wcześniej wyrwany z ziemii, świsnął jeszcze raz w stronę Jediaha. Ten zobaczył jedynie ruch za swymi plecami i zawinął się, łapiąc kamień w szczęki, prawdopodobnie samemu się dziwiąc co właśnie zrobił. Wtedy też ziemia osypała się po raz kolejny, ale i tym razem nie było to skuteczne, bo zdążył odskoczyć w tył.
Arabel stannęła obok Lajosa i dobywszy wcześniej swego straszliwego flamberga zawołała.
- Ty kreaturo niegodna kroczenia po ziemi człowieczej, gotuj się na to, że ta plugawa powłoka nie przetrwa ni chwili i zostanie unicestwiona, a światło pięknej Serenae oczyści twą nieszczęsną duszę i będziesz mógł stanąć naprzeciw swych ofiar, aby móc wyznać twoje winy, które najpewniej są niezmierzone, lecz wiec, że wszystko zostanie ci wybaczone o ile będziesz miał dość odwagi aby o łaskę poprosić, wiedzieć bowiem winieneś iże łaska dobrych bogów bezgraniczną jest a ich dobroci starczy nawet dla trupojadów takich jako i ty - natarła falistym ostrzem rozorując brzuch tego ohydnego monstrum
Z jednej kunoichi zrobiło się pięć które jak by nigdy nic stanęły w miejscu gdzie wcześniej stał wycofujący się Lajos, nawet ghoul był zaskoczony taką sztuczką. Jediah zaskrzeczał gdy ostrze paladyn go dosięgło po czym rzucił się w jej stronę z zębami. Na szczęście jedyne co chwycił w zęby to powietrze wyraźnie poirytowany tym faktem uderzył na nią swymi szponiastymi łapami zadając głębokie rany po czym odskoczył w tył tak że za jego plecami znalazł się tunel z którego wyskoczył zaś po prawej dziura stworzona przez Caldwena. Wyraźnie widać było że nie miał zamiaru dać się okrążyć i chciał przy tym skorzystać z dziury która stworzył Caldwen.
- Typowi awanturnicy, gnom kret, nawiedzona, klecha fircyk i kuglarka iluzjonistka musicie się lepiej postarać - syknął.
Pięć kunoichi trzymając miecz ruszyło z różnych stron do ataku na Jediaha.
Cios minął kark umarłego o parę centymetrów w odpowiedzi posłał jej tylko mordercze spojrzenie.
Lajos podskoczył do rannej Ariji i przyłożył do jej ciała uzdrawiającą różdżkę w końcu była zarażona straszliwą chorobą więc miała pierwszeństwo w leczeniu przed nim i Caldwenem - I kto mówi?! Przemądrzały trupojad który znalazł kilku niezbyt bystrych podwładnych ? Chyba wziąłeś sobie idiom “zjadł wszystkie rozumy” nieco zbyt dosłownie! Nadal jesteś tylko nieumarłym śmieciem z przerostem ego! - Krzyknął do guhola.
Arabel zagryzła wargi z bólu, ale ruszyła za potworem i siekła go zadając mu kolejną straszną ranę.
Ghul zasyczał otrzymując kolejny dotkliwy cios spojrzał się po zebranych i rzekł.
- Nie tylko wy macie zabawki… Zaiste proch i pył… - powiedział po czym zanim zdążyli się zorientować co się dzieje usłyszeli nieprzyjemny metaliczny zgrzyt a z niewielkiej metalowej butli przy jego boku wyskoczył korek i zaczął się wydobywać dym który dosłownie pochłonął całe pomieszczenie uniemożliwiając im zobaczenie czegokolwiek. Czyżby ghul próbował uciec za osłoną dymną czy też może szykował się do kolejnego natarcia tylko Caldwen usłyszał ciche kroki i zorientował się że ghoul przeniósł się gdzieś pod zachodnią ścianę groty.
- Jest przy zachodniej ścianie! Gdzieś bardziej na północ!
Gnom porzucił swój kamień i po raz kolejny sięgnął po swoją ulubioną moc, wyrywając w ziemi wielki rów, mając nadzieję, że obejmie on ghula.
Jediah wiedział że musi się śpieszyć sięgał do swego pasa gdy poczuł że znów osuwa mu się ziemia pod nogami zaś kurdupel zaczął się drzeć zdradzając jego pozycję. Prawie udało mu się uskoczyć przed zdradliwą ziemią jednak prawie nie wystarczyło i legł jak długi w świeżo powstałym rowie.
Lajos mimo starań i nawoływań gnoma nie mógł dojrzeć wroga jednak nie przeszkodzi mu to w podtrzymywaniu towarzyszy w bojowym nastroju - Nie poddawajcie się! Już prawię mamy tego zarozumiałego gnoja! Ciemność nigdy nie pokona sprawiedliwości przywrócimy tej nekropolii spokój!- Zawołał.
Tymczasem Arija poczuła że paraliż wreszcie ustąpił ~Nie dam temu trupowi mnie dopaść~ - pomyślała i splotła zaklęcie tworzące iluzorycznego klona po czym odczołgała się od niego szukając osłony jakieś resztek trumny albo kamienia.
Gnom podszedł ostrożnie nad krawędź wyrwy, w której właśnie wstawał Jediah, nasłuchując gdzie dokładnie jest ghoul.
Arabel znowu dobyła glewi i podeszła do dołu po czym przeprowadziła atak na ślepo.
Hotarubi spróbowała iść za wskazówką gnoma, ale nie udało się jej w tym dymie odnaleźć złośliwego ghoula.
Jediah mocował się z jedną z butelek przy swym pasie gdy z dymu wyłoniło się błyszczące ostrze glewii zmierzające prosto w stronę jego karku po chwili poczuł stal… ostrze przylegało tuż obok robiąc tylko niewielkie zadrapanie parę centymetrów w bok i wyżej a zapewne by go przeszyło zabijając lub przynajmniej przygważdżając do ziemi. Gdyby żył to zapewne wydał by z siebie teraz oddech ulgi.
Jak by tego było mało tuż przed twarzą przemknęło mu kolejne ostrze tym razem Hotarubi mymierzyła cios zaś mentalna więź z Caldwenem na pewno pomogła w zlokalizowaniu celu gdyby tylko jeszcze go widziała.
Nieumarły zaczął zaś rozważać “strategiczny odwrót” szybko jednak odrzucił tę myśl to była jego siedziba i nie ma zamiaru uciekać przed jakimiś obszczanymi awanturnikami ! Musiał tylko się pozbierać i będzie mógł ich wykończyć…
Wreszcie udało mu się dostać do zawartości butelki w sumie mógł ją zgnieść nieważne poczuł jak odzyskuje część sił zdecydował się wstać i trochę wycofać wolał nie kusić losu stojąc w tym samym miejscu. Niestety nie miał dość czasu by wygramolić się z tego cholernego dołu zwłaszcza ze było ryzyko że po prostu wpadnie na któregoś z napastników.
Mimo wysilania oczu Lajos wciąż nie mógł dojrzeć co się dzieje z pyskatym guholem i jego towarzyszami - Panno Arijo jak się czujecie ? - Spytał bo jego wiedza medyczna podpowiadała mu, że paraliż powinien już zejść ale kobieta nic nie odpowiedziała ~Może jest w szoku ? Cóż, czas zająć się własnymi ranami ~ - Jak pomyślał tak zrobił przyłożywszy różdżkę do ugryzienia na barku uruchomił jej moc.
Arija tymczasem miała głęboko gdzieś całą tą wyprawę i pomyloną drużynę. Jej buntu nie ułagodził nawet szlachetny czyn Lajosa, który zasłonił ją swym własnym ciałem. ~ W dupie z tym wszystkim ~ obrażona podpełzła pod ścianę jak najdalej od pola walki i towarzyszy ~ Najpierw kundel… później ghul… teraz zapyziały dym w którym nie zauważyłaby własnego tyłka.
- Wiesz co, ścierwojadzie? - zapytał Caldwen - Nigdzie się nie wybierasz! - Warknął i po raz kolejny użył swojej ulubionej mocy, pogłębiając rów.
Jediah zaczynał wierzyć że to nie był jego dzień ponownie ziemia pod nim ustąpiła i ponownie legł jak długi na ziemi nie mogąc utrzymać równowagi. Arabel stojąca bliżej środka rowu usłyszała dźwięk sypiącej się ziemi ale też jak by coś ciężkiego właśnie tam upadło.
- Mam cię trupojadzie wierutny, zdechnij wreszcie - Arabel siekła potwora znad głowy i guhoul bryzgnął czarną wodnistą posoką.
Hotarubi kierując się na słuch spróbowała wycelować shurikenem w dół w Jediahaem. Chybiła.
Lajos miał już dosyć jeżeli będą tu dłużej siedzieć to albo zdechną ze starości albo uduszą się od tego przeklętego szczypiącego w oczy dymu - Pani Arabelo gdzie jesteście ?! Idę do was pobłogosławię wam broń to może szybciej dziada wykończycie - Krzyknął Ewangelista i zaczął powoli ruszać się w kierunku gdzie ostatnio słyszał paladyn stukając okutą pałką w ziemie żeby nie władować się po drodze do dołu i nie zostać przekąską.
Nieumarły po dotkliwym ciosie od paladynki stwierdził że trzeba się wydostać z dołu nim zatłuką go jak jakąś nędzną zwierzynę złapaną w potrzask poderwał się na równe nogi i począł wspinać starając się równocześnie nie zdradzić swej pozycji niestety nie udało mu się dotrzeć do krawędzi ale przynajmniej nie był już na dnie…
Dzięki łasce patrona udało mu się bezpiecznie doczłapać do paladynki - Pani Arabello pomodlę się nad tą waszą dzidę żebyście trafiły Dotknął glewij i uroczystym tonem zaintonował - Pijany Szczęściarzu twój skromny sługa prosi cię o pomoc niechaj twa potęga wzmocni na chwilę tę broń abyśmy pokonali wrogów i szczęśliwie zakończywszy tą przygodę wznieśli kufle na twą cześć! - Gdy skończył ostrze broni paladynki zaczęło mienić się delikatnym blaskiem.
Caldwen stanął na skraju rowu, wsłuchując się gdzie ten bydlak jest. Nie zamierzał dać ghulowi się wymknąć dzięki ciemności. Sięgnął ręką w bok. Do krawędzi rowu i wyrwał stamtąd kamień, który poszybował wzdłuż, szukając celu.
Arabel warknęła zaatakowała ghoula, ale siekła powietrze.
- Co wy tam robicie, zabijcie go wreszcie! - krzyknęła poirytowana Arija, aktualnie obmacując czyjeś szczątki pod ścianą - Trochę mgły i zachowujecie się jak nieporadne dzieci - kobieta zaczęła się zastanawiać czy nie zacząć ciskać czarami jak popadnie.
Nad krawędzią rowu zaczęło się robić tłoczno lecz Caldwen i Hotarubi coś zauważyli, dym wydobywał się z rowu ale jak by najwięcej w miejscu tuż przed Lajosem. Być może Jediah porzucił butlę chociaż… warto było spróbować. Kamień jednak nie znalazł żadnego celu w tym miejscu chyba że…

Jediah był już przy krawędzi choć domyślał się że napastnicy zapewne stoją nad nim wtedy nadszedł niespodziewany cios z… dołu ?! Kamień trzasnął zaskoczonego ghula po nogach ten jednak zdołał się utrzymać krawędzi ściany. Tylko że inni też zapewne usłyszeli uderzenie…
Hotarubi rzuciła kolejnym shurikenem. Sądząc po jękach z dołu, tym razem trafiła.
Jediah wylądował znów na dole gdy oberwał w ramię i stracił chwyt, tym razem porzucił już wszelka dyskrecję wydając z siebie złowrogi syk wsadził do pyska butelkę po prostu ją rozgryzając po czym ponownie zaczął się wspinać.
- Rozszarpię was na strzępy !
- Kiedy do kurwy nędzy zdechniesz - warknęła arabel i siekła dwurakiem straszliwie raniąc potwora.
- Kto kogo rozszarpię to jeszcze się okaże! Zaraz ostatecznie wyleczymy cię z twojej choroby “przyjacielu”!- Krzyknął i wziął zamach maczugą cios trafił groźba evangelisty była prawdopodobnie ostatnią rzeczą jaką słyszał Jediah a cios jego maczugi dokończył proces “uzdrowienia”.

MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=146226

Runda 1:
Arabel, Hotarubi, Lajos i Arija mają inicjatywę !
Hotarubi atak: 10+5=15vs 12
Obrażenia: 2+2=4
Ghoul: wspinaczka 4+6=10 Spada
Akrobatyka: 15+4=19 Uniknięto obrażeń - odporność na stłuczenia
Ghoul HP: 8/14
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=146233
Hotarubi Atak: 12+5=17
Obrażenia: 1+1=2
Ghoul 2 : HP 6/14

Runda 2
Ghoul 2: Wspinaczka 4+6=10vs15
Ghoul 1:
Ugryzienie: 11+3=14 Pudło
Szpon 12+3=15 Pudło
Szpon2: 17+3=20 Trafienie
Obrażenia 4+1=5
Paraliż: 20+1 Odparty

Jediah:
Ugryzienie: 18+8=26
Obrażenia z Ukradkowym: 2+4+4+1+2=13
Paraliż 9+5=14vs15 Porażka Paraliż 4 Rundy !
Choroba: 5+5=10 Porażka
Szpon: 4+8=12 Pudło
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147000
Caldwen 9/14 HP
Arija 7/20 HP + Paraliż 4 Rundy
Lajos ochrona przed nieumarłymi na siebie potem na płomiennoką
Ghoul 1: Wola 3+5=8 Porażka
Jediah 16+7=23 Sukces

Hotarubi Rozpalenie pochodni.
Arabel Atak: 16+6=22 Trafienie
Obrazenia: 10+6=16
Ghoul 2: Zniszczony

“Control object” i atakuję ghula.
Test ataku: 22, ewentualne obrażenia: 11
To wystarczy aby go zniszczyć? : P
Starczy by trafić którego chcesz Jediah ma 19 KP Ghoul 14 i 14 HP Jediah ma 65HP
Trzeba się przydupasa pozbyć, by móc flankować Jediaha.
To będzie ciężka walka -.-”
Ano liczyłem że na ghoule wybierzecie się na koniec :P Jediah ma poziomy łotrzyka jak widać więc może krzywde narobić

Runda 3
Arija: 7/20 - Paraliż 3 Rundy !
Caldwen:
Akcja ruchu -> leci za lajosa. Prowokuje tym atak okazyjny, chyba, że zda test acrobatics o ST=CMD ghuli. Test: k20+7=23 Zdany na obydwóch ty chcesz dać opis czy ja ?
Akcja standardowa - > foxhole. Jak dotąd. Dziura 1,5x1,5 i głęboka na 3m. Pod nogami Jediaha. jedno pytanko Caldwen wycofuje się w głąb tunelu czy tylko za Lajosa ??
1,5m za Lajosa, tak aby ten mógł zrobić krok w tył, gdyby chciał.
Kamień przelatuje za pelcy Jediaha i uderza. Traf: 16, pewno pudło : P
Jediah okazyjny12+8=20
Obrażenia 4+4=8 Hardness kamienia 8 Obrażenia: 0

Jediah refleks: 10+9=19 Zdany
MAPA:http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147083
Lajos rzut wodą: 9+3=12vs12 Trafienie
Obrażenia: 1+3=4
Ghoul 1 - Zgon
Jediah 64/65 HP
Jediah :
Ugryzienie:
18+8=26 Obrażenia: 2+4=6
Paraliż 10+5=15 Odparty
Choroba 16+5=21 Odparta
Szpony:
10+8=18 Obrażenia:1+4=5
Paraliż: 10+5=Odparty
Szpon 2:
4+8=12 Pudło
Lajos HP: 9/20

Runda 4
Arija Paraliż 2 Rundy
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147157
Lajos półtorametrowy krok + inspiracja.
Kostnica Arabella hit
Kostnica Hitt belli
Hotarubi Shadow Clone : 4 Kopie
Jediah:
Gryzienie:
7+8=13 Pudło
Szpony
1: 18+8=26 Obrażenia:1+4=5
Paraliż: 9+8=17 Odparty
2: 15+8=23 Obrażenia: 2+4=6
Paraliż:11+8=19 Odparty
Półtorametrowy krok w tył
Arabel HP: 15/26
Caldwen: Znów manifestuje Control Object
Test ataku: 14 znów pudło...


Runda 5
Arija Paraliż 1 Runda
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147167
Hotarubi krok i Atak: 10+6=16 Pudło
Mapka: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147198
Lajos Leczenie ródzką 7 HP
Arija 14/20 HP 1 Runda paraliżu.
Caldwen: Kamień uderza Trafienie: 16 rany… kości mnie nie lubią -.-”

Kostnica Bella hit
Kostnica tak naprawdę to 19 bo nie liczyłem inspiracji
Jediah HP: 28/65
Standardowa: Aktywacja Butli Wiecznego dymu
Jediah:
Percepcja:
Jediah: 4+13=17
Skradanie: 7+16=23

Runda 6
UWAGA: Dym daje Total concealment [50% szansy na miss] i możecie atakować tylko pole w którym przypuszczacie ze jest cel sami też możecie spróbować wykorzystać zasłonę dymną by Jediah was zgubił w dymie.
Percepcja przeciw ukryciu Jediaha:
Caldwen: 17+7=24 Zdany
Hotarubi: 10+5=15 Nieudany
Lajos: 11+3=14 Nieudany
Arabel: 9+0=9 Nieudany
Arija:2+1=3 Nieudany
Mapa dla Caldwena z pozycją Jediaha orientacyjną: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147353
Caldwen: Idzie w stronę Jediaha, potem Foxhole w pionie. Tak jak zaznaczyłem tutaj
Jediah: Refleks: 6+9=15 Niezdany Upadek
Lajos inspire curage +1utrzyma się przez kolejne 3 rundy
Arija rzuca Illusion of Calm i robi move action za jakąś przeszkodę a jeżeli żadnej nie może dojrzeć to po prostu jak najdalej od iluzorycznego klona i walki.
Arabel
Atak: 19+6+4=29
Brak widoczności 15% Pudło
Hotarubi:
Atak 17+7=24
Miss chance: 35… Pudło...
Jediah
HP 38/65
Skradanie: 16+15=31
Powstanie i półtora metrowy krok

Runda 7
Percepcja:
Caldwen: 19+7=26
Hotarubi: 12+5=17
Lajos: 12+3=15
Arabel: 17
Arija:1+3=4
Jediah: 6+13=19
Jediah zgubiony w dymie wciąż gdzieś w rowie
Lajos używa różdzki na sobie wynik rzutu 6 Kostnica
Lajos HP 15/20
Jediah refleks: 4+9=13 Porażka leży
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=147844
Caldwen: Foxhole
Arabel
Atak: 12+6+4=22
Miss 72 Trafienie
Obrażenia: 8+12=20
Jediah 18/65 HP
Lajos move action w kierunku Arabel pole jakoś obok tak żeby mogli podawać sobie przedmioty.
Hotarubi Atak: 14+6=20 vs 19+4 Kp za leżenie =Pudło
Jediah:
Powstanie
Wspinaczka: 11+4=15 vs 15 Sukces
Skradanie: 10+16=26

Runda 8
Percepcja:
Jediah: 18+13=31
Caldwen:16+7=23
Lajos: 2+3=5
Arija: 17+3=20
Hotarubi: 10+5=15
Arabel: 9
Jediah zgubiony ale chyba w rowie...
Lajos rzuca Magic Weapon na glewie Arabel broń ma +1 przez jakieś 3min.
Caldwen: Control object
Atak: 19+6=25
Miss: 77 Trafienie
Obrażenia: 4+5=9
Jediah Wspinaczka: 14+4=18 Utrzymanie się na scianie
Jediah HP: 9/65
Hotarubi:
Atak shurikenem: 14+6=20
Miss 73 Udany
Obraźenia 2+1=3
Jediah HP 6/65
Wspinaczka: 8+4=12 Odpada od ściany
Eliksir: 11
Jediah: HP: 17/65
Wspinaczka: 14+4=18


Runda 9
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=148209
Kostnica Atak arabeli hit
Kostnica trafienie
Kostnica 16 damage
Jediah 1/65 HP
Lajos:
Atak: 19+4=23
Miss: 87 Trafienie
Obrażenia : 1-1=1 i tak jeden bo nie możesz zadać mniej niż 1 :P
Jediah - Martwy



- Dobra robota Pani Arabelo! Lecz nie możemy tracić czujności czytałem dość powieści przygodowych żeby wiedzieć że należy zachować ostrożność ja trzasnę pałką w klatkę piersiową wy odcinajcie łeb mieczem zgoda ? Potem przeszukam ciało i zidentyfikuje różdżka to diabelstwo od tego dymu - Zaproponował po czym zaczął powoli schodzić w dół dołu w czym wybitnie pomógł mu wygrany w kości pierścień bo niesamowicie głupio byłoby teraz złamać nogę od upadku prawda?
- Spoczywaj w pokoju Wielki Ghoulu, byłeś niezłomnym wojownikiem. Honorem było cię pokonać - przemówiła Hotarub spoglądając w rów.
- W końcu! - uradowana Arija gwałtownie powstała rozsypując kości wokoło.
Arabel powoli zeszła do dołu i jeśli jej się udało, odrąbała głowę i zaczęła ją jelcem ugniatać na miazgę
- Wiecie, tak będzie pewniej - rzekła z pewnym obrzydzeniem a potem zawołała
- Pani Arjio. Niebezpieczeństwo zaprzęgane, potwory zabite. Nieźle co jak na pierwszą wyprawę? Proszę się nie martwić, następne lepiej pójdą
- Jeśli mam być szczera to była to najgorsza impreza na jakiej byłam… wyprawa znaczy się… - odparła oschle podchodząc do reszty drużyny.
- Przeciwnik okazał się silniejszy niż się spodziewaliśmy. Tak bywa, pani Arijo. - skwitowała ninja nie spuszczając oczu z wyczynów paladynki. - Panie Lajos, jest tam coś po za naszym pokonanym przeciwnikiem? Możecie potrzebować tego pierścienia? - pokazała nad rowem Pierścień.

Lajos Wspnaczka: 7+3=10
Arabel Wspinaczka: 13=3=10



Zejście w dół było prostsze niż wspięcie się na górę dwójce awanturników jednak udało się dotrzeć na dno rowu bez nieprzyjemnych potknięć i błędów choć wyraźnie pancerz paladynki trochę jej to utrudniał zaś Lajos utrzymał się tylko dzięki swemu pierścieniowi. Na dnie jak i w środku groty wciąż było pełno dymu po omacku znaleźli chyba coś co było jego źródłem choć trzeba było jeszcze trochę się pomocować z korkiem aż w końcu udało się go wsunąć. Powoli dym zaczął się rozwiewać ukazując pobojowisko…

Caldwen upewnił się, że wszyscy żyją, po czym usiadł ciężko pod ścianą i pozwolił kontynuować.
- Cholerne nieumarlaki - westchnął zmęczony - Arabel! Przestań! - zakrzyknął gdy usłyszał, że kobieta rozgniata głowę - potrzebujemy jej jeszcze! Uwierz mi, tak znacznie łatwiej negocjować nagrodę!
Arabel przerwała swoje zajęcie.
- Niby masz rację, ale jak odrośnie mu tułuw… no to chyba zauważymy symptomy - wzięła łeb pod pachę

Lajos podziękował w myślach swemu bogu gdyby nie pierścień wspinaczki który wygrał dzięki jego pomocy w kości zapewne zleciałby jak długi i połamał nogi a co najmniej stłukł kość ogonową. Kiedy poczuł że pod jego pałką pękają żebra guhola zajął się butlą ale paladynka najwyraźniej za mocno wzięła sobie do serca jego ostrzeżenia - Zgadzam się z Panem Caldwenem trzem pozostałym i co najmniej jednemu psu też powinniśmy ściąć głowy na dowód a resztę zwłok razem z tymi co uwędzili spalić. Caldwen widziałem że kupowaliście latarnie a macie do niej zapas oleju? Dajcie mi chwilę odetchnąć i wezmę się za leczenie ran. Wznoszę toast na cześć Cayden Caileana w podzience za łaskę jakiej udzielił nam w tej walce! - Zawołał i zgodnie z obietnicą złożoną swemu patronowi napił się z bukłaczka obiecał sobie że to samo powtórzy w miedzianym smoku gdy będzie opowiadał tą historie.

Spełniwszy święty obowiązek swej wiary wziął się za przeszukiwanie truchła wroga i identyfikacji magicznych przedmiotów za pomocą różdżki. Mógł je rozpoznać bo ponownie poprosił o dar widzenie aur.
- Ai haii, Ai haii… - zawtórowała, troszkę bez entuzjazmu, Arija gdy kapłan wznosił toast… w końcu Lajos jej pomógł, więc przynajmniej tak mogła się odwdzięczyć.
Hotarubi przyjęła toast w milczeniu.
- Przykro mi Lajosie, ale coś Ci się pomyliło - zaczął Caldwen - nie używam latarni, tylko wypalonych kamieni ioun. Są znacznie poręczniejsze.
Arabel była więcej niż skora do wychylenia toastu
- Niech zło wszelakie wyzdycha, goblinom łby poodpadają, orkom mózgi owżodzeją, ogrom kuśki poodpadają, demonom szpony połamią, diabłom rogi w zady powrastają, smokom kły spróchnieją, a gołębie spotka zasłużona kara - wykrzyknęła i poprosiła o dolewkę.
- Hotarubi ma lapę, ale jak łapy poobcinamy to starczy - rzekła i poszła po głowy.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 07-11-2015 o 12:17.
sunellica jest offline  
Stary 27-11-2015, 18:13   #185
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Lajos:
Identyfikacja:
Butla: ST 18 - 9+11=20 - Butla Wiecznego Dymu
Naszyjnik: ST 20 - 17+11=28 - Amulet naturalnego pancerza + 1
Pierścień: ST 20 - 9+11=20 - Pierścień Ochrony + 1



Lajos przystąpił do oglądania “zdobyczy” oraz wyposażenia zgładzonego ghoula zaraz po aktywowaniu różdżki spojrzał na butlę która przysporzyła im tylu problemów. Była całkiem solidnie wykonana zaś na jej bokach przedstawiono miasto… w trakcie grabieży widać było uzbrojone postacie i płonące budynki zaś dym schodził się w dość kunsztowne rzeźbienia u szczytu szyjki która była obecnie szczelnie zamknięta, można było się domyślić że słowo otwierające było już wypowiedziane przez Jediaha “Proch i pył”. Na ciele ghoula jego uwagę zwróciło coś jeszcze parę butelek przy pasie emanowało słabą magią ale jego uwagę przyciągnął prosty amulet spoczywający na prostym skórzanym pancerzu ghoula. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdzić mógł że zwiększał on odporność noszącego na ciosy porównywalną z niektórymi bestiami ten należący do “nieboszczyka” był wykonany z kawałka łuski jakiegoś gada. Gdy Hortarubi zwróciła jego uwagę udało mu się stwierdzić że pierścień przez nią trzymany emanował słaba aurą odpychania i musiał to być jeden z dość popularnych pierścieni chroniących swego właściciela przed bezpośrednią krzywdą… wtedy też zaklęcie się wyczerpało a świat powrócił do swej normalniejszej mniej barwnej i magicznej postaci.

Hotarubi pozwoliła swoim kopią zniknąć, skoro nie były dłużej potrzebne.
Lajos zagwizdał z zachwytu i zaczął wyjaśniać wszystkim jakie magiczne przedmioty zdobyli.
- Ano, racja Panie Caldwenie coś mi się w głowie pomieszało. Co do przedmiotów nie zgłaszam zainteresowania niczym z tego łupu ale jeżeli mogę podpowiedzieć zatrzymajmy butle jako przedmiot drużynowy bo się przyda gdyby był potrzebny manewr odwrotu. Wydaje mi się też że przedmioty ochronny osobistej powinny trafić do Pani Ariji i Pana Caldwena bo jak ta walka pokazała są z nas najdelikatniejsi
- Myślę, że bardziej przydatny będzie dla Arabel niż dla mnie. - zaprotestował, aczkolwiek bez entuzjazmu, Caldwen - Ona częściej staje w pierwszym szeregu. Teraz to był wynik pomyłki. Udam się na zwiad. Zobaczyć czy wszystko w porządku.
Zaproponował gnom i nawiązał z Lajosem kontakt telepatyczny, po czym ruszył zbadać resztę obszaru. Bez pośpiechu, pozostając w cieniach.

Caldwen nie musiał zapuszczać się zbyt głęboko w boczny tunel by móc stwierdzić że labirynt podziemi był znacznie większy niż przypuszczali, część tuneli odchodziła od tego głównego korytarza i mogła prawdopodobnie obejmować całą nekropolię i część jej okolic. Bardziej niepokojące było to że tunel prowadził w dół coraz głębiej pod ziemię niektóre odnogi tworzyły wręcz pionowe szyby i mógł stwierdzić że im głębiej się znajdował tym starze były tunele… tak jak by ktoś przekopał się tutaj od dołu. To mogło mu przywodzić na myśl niektóre snucia uczonych i znawców tematu jako by ghoule miały głęboko pod ziemią rozległe legowiska a nawet miasta… choć większość zbywała takie teorie jako dzikie fantazje sfrustrowanych badaczy chcących zapisać się w historii jakimś wielkim odkryciem. Miał też przeczucie że zagłębianie się dalej w tę odnogę mogło by się dla niego źle skończyć. Druga odnoga prowadząca na południowy zachód nie schodziła już tak ostro pod ziemię za to nie mógł dostrzec jej końca być może tędy ghoule udawały się na polowania w okolicach traktu a być może prowadził do innego miejsca, pytanie czy czuli się na siłach by to zbadać ?

Tymczasem Arabel skończyła noszenie zwłok i wróciła do reszty ekipy. Usłyszawszy co robią magicalia, przeciągnęła się i powiedziała.
- To jak dzielimy zdobycze ? Może ja wezmę amulet, pan Caldwen butlę, a Hotarubi pierścień ? To chyba sprawiedliwe ? Panienka Ajira dostanie za to niewielki bonus z nagrody.

A co ją kurwa biżuteria obchodzi ? Arija znudzona oglądaniem głębokiej dziury z resztkami zwłok ghoula, zajęła się oglądaniem pomieszczenia. Może znajdzie coś o wiele ciekawszego od pierścionka albo wisiorka, kto wie ? Wprawdzie mało interesowały ją dobra doczesne ale przynajmniej coś nie coś zarobi i będzie mogła nakupować sobie orientalnych przypraw i słodyczy.

Gnom powrócił do drużyny.
-[i] Kompleks jest na prawdę byczy. Cholera wie ile czasu zajęło by przeszukanie go. Wracajmy do miasta, zdajmy raport i zainkasujmy nagrodę.
- Jeśli uważacie, że nie ma nic już do znalezienia to możemy wracać. Mamy i inne zadania do wykonania. - stwierdziła Hotarubi.- Łupy można podzielić i w mieście.
- A gdzie wam się tak spieszy ? Trzeba by urządzić ognisko żeby nie rozniosła się zaraza! Zwłoki obłożone drewnem z tak zniszczonych trumien powinny się ładnie spalić a żeby płomień się nie roznosił osłonimy go tymi płytami nagrobnymi z których zrobili ołtarzyk. Ja tam dalej stoję za tym żeby butla wiecznego dymu została własnością wspólną tak jak różdżki. Pan Caldwen pewnie by ją sprzedał w lombardzie tak jak ten płaszcz który mogłem od was odkupić po o wiele lepszej cenie! Wystawicie mi kwit ? Spróbuje z tym lichwiarzem pogadać.

Arija zaczęła przeszukanie na własną rękę rzucając proste zaklęcie umożliwiające jej wyczucie magi i wcale nie musiała daleko szukać bo od razu wyłapała aurę wydobywającą się spod sterty kości znajdującej się pomiędzy dwoma tunelami. Rozgarniając je na boki szynko odnalazła trochę zabrudzony ale solidnie wykonany pawęż jednak to nie on emanował magią. Po jego podniesieniu dostrzegła dość pękaty mieszek obok którego znajdował się ładnie wykonany skórzany bicz i… bardzo zabrudzona tunika wykonana z zielonej tkaniny na której były ledwo dostrzegalne wzory roślin…


Arija:
Bicz: 14+9=23 - Bicz +1
Tunika: 2+9=11 Niezidentyfikowano



Bicz był zaklęty choć w sumie był to dość osobliwy wybór na magiczną broń i jak widać dla poprzedniego właściciela nie wystarczała by ocalić swe życie. Wyczuła też że tunika emanowała aurą transmutacji o średniej mocy jednak nie była zdolna określić co dokładnie miała robić dla noszącego. W mieszku po przeliczeniu stwierdziła ze właśnie wzbogacili się około czterysta złotych monet. Widać nie byli pierwszymi awanturnikami którzy dopadli Jediaha w jego leżu ale ci tutaj nie mieli tyle szczęścia...

Każdy +800 PD

Znaleźne:
Bicz +1
Mistrzowsko wykonany pawęż
Tunika ???
Mieszek zwierający 432 sztuki złota
Eliksiry “leczenia” na Jediahu

Ooo, znalezione przedmioty o wiele bardziej przypadły Ariji do gustu. Bicz był tak ekstrawagancką i irracjonalną bronią, że kobieta od razu zapalała do niej miłością. Tunika wprawdzie dalej była zagadką ale roślinny motyw idealnie pasowałby do jej opaski, którą co i rusz upiększała znalezionymi materiałami.
- Chyba znalazłam dobytek wcześniejszego przeciwnika naszego ghoula… - dziewczyna odwróciła się do towarzyszy prezentując znaleźne, które poobwieszała na sobie jak na drzewku świątecznym - Pierścionki mnie nie interesują ale ta broń i kawałek szmaty przydałyby mi się do aranżacji stroju…
- Czy ta tunika ? ma w sobie jakąś magię ? - spytała Hotarubi. - Mogę wziąć ten pierścionek jeśli nikt inny nie chce.
-Nosi w sobie magię transmutacyjną… raczej po za twoimi możliwościami. - odparła gładko Arija.

Arabel w tym czasie wygramoliła się z dołu i radośnie pogwizdując zbierała drewno na opał, a potem pomogła poćwiartować zwłoki, żeby wygodniej było je palić. Potem wyjęła z zapasów rzepę i cebulę, żeby było co jeść, a potem zobaczyła Ajirę.
- Świetnie się spisałaś młoda, ta tunika pójdzie dla Hotarubi, jeśli pomaga się ukrywać czy robić takie nindżowatości. A ten pejcz to po co ci ? Nie żebym się czepiała, bowiem tolerancja i otwartość to rzeczy wspaniałe, które stanowią podstawę każdej prawdziwej cywilizacji… ale nie bij nim nas znienacka. Robimy teraz ognisko, będziemy śpiewać piosenki i jeść rzepę. Będzie jak za szkoły. - rycerka promieniowała radością.

Arija przewróciła demonstracyjnie oczami po czym jak gdyby nigdy nic udała się na powierzchnię, zostawiając pawęż i złoto. Skoro ci chcą się bawić w ognisko to ona przeszuka teren cmentarza, może znajdzie ciekawsze znaleziska.

~~*~~

Tymczasem gdzieś w innym planie piękna złotowłosa kobieta oderwała spojrzenie od szarego świecącego kamienia i z wściekłością zwróciła się do mężczyzny w stroju fechmistrza.
- To twoja wina! Twój kapłan ją korumpuje !
- Słoneczko ty moje, gdzie ty tu widzisz korumpowanie. Od trochę się od czasu do czasu napiją. To jej tylko pomoże się wyluzować. - odparł szermierz zataczając się.
Odziana w zbroję druga kobieta, która do tej pory wpatrywała się z oczami wyrażającymi tylko bezbrzeżne zdumienie w inny klejnot, wtrąciła się.
- Złotka, lepiej zobacz tego. Mi już brakuje słów, aby opisać co wyprawia.

~~*~~

Lajos nieświadom ploteczek pomiędzy bogami spróbował się wydostać z dołu kiepsko w końcu udało mu się mozolnie wygrzebać. Gdy już złapał oddech podszedł do dziewczyn - HEJ ! Arija gdzie idziesz ? Muszę cię wyleczyć Czyli znasz się na magicznych przedmiotach ? To trzymaj ja się w nich nie orientuje własność drużynowa ale ty lepiej ją wykorzystasz. Poćwicz sobie na tunice - Zachęcił podając jej różdżkę identyfikacji a sam chwycił różdżkę leczenia aby pozamykać jej rany.

Kobieta przystanęła, odebrała różdżkę i leczenie po czym bez słowa wyszła. W sumie powinna podziękować ale… było już za późno. Cóż. Kiedy indziej.
Arrabel podrapała się po głowie.
- Dziwna ta Ajira. - rzekła paladyn i postanowiła powiedzieć pozostałym to, czego była pewna od kilku dni.
- Ajira może wydawać się wam oschła, ale to nie jej wina. Jej pochodzenie sprawia, że czuje się wyobcowana w naszym monoplanarnym społeczeństwie. Widzicie, ona jest diabelstwem, jeden z jej przodków był diabłodemonem. Dlatego też powinniśmy być dla niej szczególnie mili i wyrozumiali, ale nie wolno nam pozwolić, aby czegokolwiek się domyślamy. Ma ktoś oscypki, ziemniaczki lu kukurydzę na ognisko.
- Mam nadzieję, że moje wyobcowanie nie dało się wam we znaki. Wychodzę z założenia, że uprzejmością więcej się zdziała. - stwierdziła Hotarubi.
- Nie nie, ja mówię o Ajirze… Znaczy się ty też czujesz się wyobcowana? Dlatego, że jesteś minkajką czy z jakiegoś innego powodu… zapytała skonfundowana paladyn.
- Tak dlatego, ze jestem Minkają. I też tym co nazywacie diablestwem. - Hotarubi wystawiła spod ubrania swój ogon. Parokrotnie nim zamachała.
- Aaaa - Arabel odskoczyła od Hotarubi - Aaa to tylko ogon, myślałam, że… No kiedy szliśmy na krucjatę, to po drodze taki Hedrix poszedł z taką laską, ładną naprawdę, I potem uciekał z namiotu, aż się kurzyło… To więc masz tak od urodzenia? I dlatego jesteś no wiesz… morderczynią ? - zapytała Arabel.
- Wojowniczką ninja ? Raczej dlatego, że moja matka była, babka. Cała wioska. - odparła machnąwszy ponownie ogonem.- Że mam pewne hm… “nieludzkie elementy” to nie wiem. Matka, ani babka ich nie miały. Po prostu się taka urodziłam w przeciwieństwie do nich. I raczej ojca nie mam jak spytać. Matka twierdzi, że nie miał ogona, ale małżeństwem nie byli.
- To nie znasz swego taty ? To bardzo smutne. Jednak twoje dzieciństwo musiało być dziwne... Ja miałam lalkę rycerza i księżniczki. Rycerz nazywała się Eleanor… A ty pewnie miałaś lalki księżniczki z odpadającą głową i asasyna z działającą kuszą… Jak powiedziałaś, że będziesz zabijać ludzi jak dorośniesz, to pewnie zrobiliście imprezę. Ale teraz nie musisz zabijać. Pomożemy ci znaleźć uczciwe za jęcie. Nigdy już nie będziesz musiała krzywić niewinnych. - uścisnęła minkajkę.
- Nie powiedziałabym, że imprezę. To była moja powinność i nie miałam nic do gadania. A gdy mnie zostawili przy okazji jednej misji…. przekonałam się, że lojalność w moim klanie kończy się, gdy jesteś przydatny. Wtedy stwierdziłam, że chciałabym żyć inaczej niż mi dyktują. -przyjęła uścisk bez protestów, ale i bez zachwytów.
Przez chwilę Arrabel przyglądała się Hotarubi, a potem rzekła poważnie
- Rozumiem. Dla mnie rodzina zawsze była oparciem, Nie wyobrażam sobie, jak musiałaś się czuć, gdy odwrócili się od ciebie, mimo twych starań. Nie ma nic gorszego niż zdrada najbliższych. Wiedz jednak, że na nas możesz zawsze liczyć… No dobra, Ajiry jeszcze nie jestem pewna, ale my cię nie zdradzimy - Poklepała ją z całej siły po plecach.

Lajos zignorował szaleństwa Arabel bo zbyt zajęty był leczeniem własnych ran co udało mu się tym razem pojedynczym ładunkiem dla Aryij potrzebował dwóch, ostatnim z potrzebujących był Caldwen.

- Pewnie jest w szoku dlatego nie podziękowała, zresztą tylko wypełniam swoje obowiązki. Mnie tam nie obchodzi kto jakich miał rodziców tylko co sobą i swoimi czynami reprezentuje. - Stwierdził, zupełnie nie ruszał go ogon i pochodzenie wojowniczki.
 
Rodryg jest offline  
Stary 17-12-2015, 17:57   #186
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Arija opuściła “salę” pozostawiając resztę, która zajęła się zabezpieczaniem szczątek, wewnątrz jednej z trumien znaleźli zwłoki dziewczyny, która patrząc po ubiorze musiała być chłopką z tutejszych okolic ugryzienie na boku świadczyło, że musiała być w zaawansowanym stopniu zarażona, ale zmarła nim doszło do transformacji prawdopodobnie z powodu wykrwawienia… lub samobójstwa? W pozostałych trumnach w gorszym znaleźli kilka trupów upchniętych w ciasnej przestrzeni jednak nie wyglądało na to by mieli oni być przemienieni czy też służyć, jako źródło pożywienia… dodatkowo trudno było przeoczyć, że prawie wszyscy nosili ciemne ubrania a kilku dość specyficznie wyglądające drewniane maski. Gdyby to ich nie przekonywało do oryginalnych intencji nieboszczyków, to jeden z martwych mężczyzn trzymał dłonie zaciśnięte na topornie wyrzeźbionym amulecie przedstawiającym trójokiego szakala… symbol, Lamasthu jak bez problemu zorientowali się ci obeznani z różnymi wyznaniami bądź kultami. Mogli się tylko zastanawiać, na co ghule trzymały zwłoki, których nie zamierzały zjeść lub co takiego szukali tutaj kultyści…
Kapłan ze zdziwieniem spojrzał na trupa z figurką Lamasthu - A kto by czcił tą zwariowaną sukę? No trudno niezniszczone trumny się pochowa przy re konsekracji cmentarza
- Może nie wiedział, że to z Lamasthu. Po prostu ładnie lub cennie mu wyglądała. Mógł ją ukraść - zauważyła Hotarubi.


Arija zaś wydostała się na powierzchnię gdzie “przywitało” ją dzikie kwilenie dzika, który wyraźnie zdenerwowany krążył wokół otworu widać nagła fal dymu musiała go spłoszyć…, Gdy tylko ją ujrzał zamilkł spoglądając prosto w oczy by po chwili zakwilić przechylając łeb na bok, po czym zbierając się na odwagę zbliżył do otworu i zaczął węszyć i ponownie robić raban… Sama Arija obeszła plac rozglądając się, lecz… no właśnie nie dostrzegała nic niezwykłego lub godnego uwagi. Stare nagrobki poprzechylane na boki w skutek tego ze nikt o nie dbał, krypty, które dawno już obrosły i popadły w ruinę i otwory podobne do tego, z którego wyszła porozrzucane po całym cmentarzu bogowie raczyli wiedzieć gdzie prowadziły…
Kobieta obserwowała współczującym wzrokiem poczynania spanikowanego dzika. Z przeszukiwania cmentarza, jak zwykle się nie obłowiła, także zrezygnowana postanowiła odpocząć i poczekać na towarzyszy. Przysiadając pod posągiem tańczącej boginki, zabrała się do ponownego oglądania tuniki.

Arija Identyfikacja: 18+19=37 - Ornat Druida

Kobieta aktywowała różdżkę otrzymaną od Lajosa i od razu zorientowała się w przeznaczeniu odzienia, które musiało być kiedyś własnością wysoko postawionego druida magia zawarta w tkaninie wzmacniała zdolności zmiany w bestię, z których byli znani opiekuni natury. Niestety dla wszystkich innych niedysponujących tym błogosławieństwem przedmiot ten nie był zbyt przydatny...

***

Po rozmowie z Hotarubi Arrabel udała się do Ajiry.
- No to rozpalamy - rzekła i zaczęła rozpalać ogień.
Hotarubi pomagała przynosić materiał na podpałkę.
Lajos podążał za nią instruując i pomagając bezpieczne, długo płonące ognisko trzeba było odpowiednio ułożyć drewno zabezpieczyć je nagrobkami i ułożyć zwłoki w ten sposób, aby tłuszcz wspomagał płomień zamiast go podgaszać. Na tyle teorii nie był pewien ile z tego da radę zastosować w praktyce

Gdy ogień jako tako płoną złożył ręce do modlitwy Cayden Cailean dziękujemy za twe wsparcie w walce. Proszę cię o łaskę wody ognistej abyśmy mogli należycie odpocząć przy ogniu chwalić twe imię i ożywiając umysł - Stworzył niewielką ilość alkoholu na tyle żeby każdy mógł wychylić porządnego łyka na rozgrzewkę, ale starał się nie przesadzać w końcu jego patron był bóstwem a nie gorzelnią na zawołanie nie należało nadużywać jego cierpliwości ani łamać jego święte prawo brakiem umiaru w piciu.
Arabel patrzyła w płomienie zamyślona. W jej umyśle była biała plama, tamten mężczyzna wypalił jej wspomnienia, z których pozostały okruchy, z których powodu budziła się z wrzaskiem.
[/i] - Pamiętam, że pewnego dnia zabrali nas z celi do pięknego lasu, gdzie stał wspaniały pałac. Wykąpano nas tam i nakarmiono. Przez tydzień żyliśmy w luksusach, a potem zjawił się Marlith i kazał nam wybierać tego, który jutro trafi na stół. Chcieliśmy być przebiegli i postanowiliśmy, że każdy będzie głosował na siebie, ale marilth na drugi dzień tylko się uśmiechnął i losowo wybrał, kogo mieliśmy zjeść. Padło na taką niziołczankę. Zamknięto nas w celi razem i dostaliśmy pieczyste… Na początku nie chcieliśmy jeść, ale potem byliśmy zbyt głodni. Pod koniec już wyczekiwaliśmy na nową pieczeń. Jestem tu z wami, więc miałam szczęście, ale nawet teraz zapach zwłok sprawia, że cieknie mi ślinka. Dlatego nie jem mięsa [/i] - objęła kolana ramionami.
Arija oparła głowę o piedestał posągu, po czym zamknęła oczy, odcinając się od otoczenia.

***
Płomienie smagały szczątki powoli je trawiąc na ich nieszczęście był to czasochłonny proces zaś w powietrze wbijały się tumany gęstego dymu, który mol być widoczny z daleka. Wyglądało, że przyjdzie im tutaj spędzić trochę czasu aż pozbędą się wszystkich ciał...

Percepcja:
Lajos 3+3=6
Caldwen 11+11=22
Arabel: 18
Hotarubi 5+9=14
Arija: 14+1=15
Skradanie
?? 16+9=25
?? 10+16=26

Po paru godzinach ogień już zrobił swoje i był czas zbierać się w drogę, lecz wtedy usłyszeli odgłos kroków ktoś zmierzał w ich stronę zza pagórka wyłoniła się postać mężczyzny odzianego w zabrudzoną koszulkę kolczą, na której znajdowała się sfatygowana tunika z symbolem Cheliax a na ramionach spoczywał mocno zużyty czerwony płaszcz jedynie krótki miecz w jego dłoni był w dobrym stanie…

[MEDIA]http://img.4plebs.org/boards/tg/imag...1811423057.png[/MEDIA]

- Kultyści! - Zakrzyknął, gdy tylko ich dostrzegł, na jego zmęczonej twarzy zagościł triumfalny uśmiech a w oczach płomień obłędu - -Zaprzestańcie swego plugawego rytuału i innych niegodziwych działań w imieniu Księcia Prawa! Poddajcie się a zostaniecie osądzeni zgodnie z prawem tutejszych ziem, może okażemy wam łaskę, jeśli wydacie plugawą wiedźmę, z którą niewątpliwie jesteście w konszachtach!

Zaraz za nim dostrzegli kolejne dwie postacie mężczyzny z zarośniętą twarzą odzianego z skórzaną zbroję wyglądającego na myśliwego lub rabusia, przy pasie miał zawieszone dwie siekiery w rękach zaś trzymał ciężką kuszę, wodził wzrokiem jak by oczekiwał lada chwila ataku z ich strony. Za jego plecami stała zaś wysoka elfka z kapturem na głowie, ale mogli dostrzec jej ciemne włosy splecione w dwa warkocze, w jej spojrzeniu było coś nieprzyjemnego dezaprobata? Nie pogarda i wyższość.
- Prymitywny stos ofiarny… czegóż innego mogłam się spodziewać. - Skomentowała spoglądając to na ognisko to na zebranych.

Lajos popijał trochę wódki dokładał do ogniska i zabawiał towarzyszy różnymi dowcipami i opowieściami. Pojawienie się obcych i ich groźby zaskoczyło go, ale szybko się opanował gdyż, jako wytrawny mówca miał świadomość, że najlepszą metodą na wygranie dyskusji jest wybicie oponenta z rytmu:

- O witam Panie inkwizytorze właśnie zabiliśmy stado guholi i palimy ich zwłoki żeby nie rozniosła się zaraza. Tutaj mamy kolekcje łbów na dowód, które zamierzamy zanieść do miasta a w razie wątpliwości Może Pan wykrywać zło i sprawdzić czy mówię prawdę czyż nie? Ledwo przeżyliśmy, ale wypraszam sobie konszakty z wiedźmami ja jestem Lajos Steelwell kapłan Przypadkowego Boga, który brał udział w rozbiciu stada goblinów zagrażającego Sandpoint a moja towarzyszka to paladynka Sharanee, która ma przyjazne stosunki z waszym patronem mości inkwizytorze! Co do konszachtów z wiedźmami też domagam się przeprosin nawet wykryliśmy jedną na bagnach, ale już zdążyła się sama zabić, więc nijak się nie dało jej do sprawiedliwości doprowadzić - Wyrzucił z siebie jednym tchem, po czym zanim ktokolwiek zdążył mu przerwać dorzucił?

- Tak właściwie to przyda nam się wasza pomoc, bo bardzo dużo dołów nakopali i sądząc po trupach ściskających symbole demon ej kurwy to może być jakaś podziemna pomożecie `nam zawalić tunele? A może wśród ciemności czai się ta wasza wiedźma i kultyści? Chcecie się napić święconej wódki na rozgrzewkę i ruszyć w podziemia? Zesłana przez samego Cayden Cailean najlepsze lekarstwo na chłód mrocznych tuneli i mroki umysłów - dodał puszczając oko do elfki.
Arabel nastrój się poprawiał i wypiła już całą butelkę wina, gdy wpadł ten idiota inkwizytor. Arabel westchnęła, wyjęła z worka głowę ghoula i zaczęła nią machać przed twarzą inkwizytora
- To jest, jeśli nie wiesz to jest głowa Ghoula, trupojada. Zabiliśmy go, gdy rabował groby i jadał trupy. Może jesteś zbyt zajęty obcinaniem dłoni dzieci, co kradły chleb, ale nieumarłych trzeba palić. Teraz możesz wrócić do walki ze słabymi i bezbronnymi i walkę ze złem zostawić PROFESJONALISTĄ - krzyknęła Arrabel i zaczęła badać aurę inkwizytora, choć wynik był oczywisty.

Zachowanie towarzyszki w normalnej sytuacji by go przeraziło, ale że był już nieźle wstawiony, do czego dołożył się stres związany z walką po prostu parsknął gromkim śmiechem.
Hotarubi wolała tylko skinąć Inkwizytorowi głową. Ogon już jakiś czas temu schowała dyskretnie. Wolała nie myśleć, jakie wrażenie na nim zrobili prostoduszna, paladynka jak Arabel i pijany ewangelista.
Arija zaczęła powoli przysypiać, uznając dowcipy Lajosa za drętwe, a opowieści Arabel za zbyt ckliwe. Ku wszelkiemu zdziwieniu... i uciesze podróżniczki, z cienia lasu wyłonili się ‘nowi’.
- Aaaaahahahahahaha a co to, co to? Narwani bezdomni z kozim łajnem zamiast mózgu?! - płomiennooka wyprostowała się przyglądając nowo przybyłym. Inkwizytor z przerostem ego, łotrzyk i niewydymana elfka, nieźle, a już zaczęła skazywać ten dzień na porażkę.

Dyplomacja 15 Kostnica

- Przepraszamy za koleżankę, ma problemy językowe i z wyrażaniem emocji - powiedziała Hotarubi po próbie dania Ariji po tym durnym łbie.
- Hej! - zawołała ostro Arija - A ty się przypadkiem nie zapomniałaś? - popatrzyła złowrogo na Hotarubi.
- Należało ci się. To… sama wiesz, co, nie powinno sprawia, że jesteś nieuprzejma dla innych. Pani elfka nic ci nie zrobiła i pewnie jest jej teraz bardzo przykro. Przepraszamy pani Elfko - rzekła Arabel i ukłoniła się elfce zastanawiając się, czy przez wino jej wykrywanie zła się nie popsuło.
- Powiedziałam prawdę… tylko skończony kretyn z gównem zamiast mózgu rzucałby oszczerstwa niczym ziarnem na polu. - syknęła Arija wstając z ziemi - Gdybyś tyle nie chlała i od czasu do czasu używała tego, co masz we łbie, może by dotarł do ciebie nonsens tej sytuacji. - wojowniczka spojrzała z politowaniem na paladynkę.
- A gdybyś ty choć raz przestała się zachowywać jak rozwydrzona pannica i spróbowała być, choć w połowie tak uprzejma jak ork z bolącym zębem to wszyscy byliby zadowoleni - warknęła Arrabel
- Oni przyszli i nas obrażają, ale to ja obrywam? Skoro tak, proszę, droga wolna, padnij na kolana do berła inkwizytora, skroś taka chętna.

Inkwizytor wraz ze swymi kompanami popatrzyli się na nich jak na obłąkanych zwłaszcza na Ariję i Arabel zaczynających kłótnię w ich obecności, oczywiście przytyki wobec nich też nie obyły się bez reakcji mężczyzna spoglądał na nich groźnie zaś elfka skrzywiła się i z triumfalnym uśmiechem rzuciła.
- Jeszcze jedna uwaga śmiecie a pokażę wam, co potrafi prawdziwy elficki znawca magii. Sami wyglądacie jak banda obdartusów al… - nie skończyła, bo inkwizytor uciszył ją uniesioną dłonią, posłuchała, choć wyraźnie niezadowolona, że ktoś z gorszej rasy wydaje jej polecenia. Twarz mężczyzny była skupiona podobnie do Arabel, gdy ta też próbowała wykryć ślady zła, po chwili zakasłał wyraźnie rozluźniając się i odparł.
- Rzeczywiście wyczuwam od was aurę potwierdzającą wasze profesję nawet, jeśli brakuje wam obycia i kultury… - spojrzał się na ucięty czerep, po czym na ognisko kontynuował - Jestem Gregan sługa Asmodeusza polujący na tutejszą plugawą wiedźmę z lasu. W naszym obozie zauważyliśmy gęsty dym, więc ruszyliśmy zbadać jego źródło… biorąc pod uwagę waszą aparycję i zachowanie musicie przyznać, że me założenie, co do plugawych kultystów miało przynajmniej jakieś podstawy, choć brak ciemnych szat splamionych krwią mi nie pasował… - mężczyzna spróbował zażartować - Jednak raczę zważać na słowa, bo znam się na swym fachu jak i moi kompanii niektórzy mogą to źle odebrać. - Tutaj wskazał na elfkę tak by ta tego nie zauważyła.
- Zapewniamy jego ekscelencję, że nie przybyliśmy tutaj w złych zamiarach - zapewniła Hotarubi lekko się przy tym kłaniając.
Lajos miał ochotę podpingować dziewczyny żeby zaczęły się bić, lecz elfka i sługa władcy piekieł odrobinę go zirytowali zarzutami o brak kultury, ale nie chciało mu się kłócić - No nic Panie Gargan zdarza się każdemu, wybaczcie koleżance, ale chora jest po walce, bo ją diabelstwo ugryzło jak tylko spalimy to, co tutaj mamy żeby zaraza się nie roznosiła to wracamy do miasta. Nie możemy Państwu pomóc w poszukiwaniach, bo się już po ciężkiej walce dzisiaj do niczego nie nadajemy po za tym obiecaliśmy pomóc kowalowi z miasta jak skończymy tutaj a jak mówi wasz patron umów zawartych złamać nie można - Wyjaśnił lekko bełkotliwie.
- To bardzo fajnie, że się zainteresowaliście tym, co dzieje się na cmentarzu, choć jakbyście to wcześniej zrobili wszyscy byliby zadowoleni, a teraz proszę, wróćcie do swych… wielce poważnych zajęć, bo rano musimy udać się do miasta, bo mamy ważne sprawy - posłała Arrirze groźne spojrzenie.
Gregan jeszcze raz zmierzył wzrokiem zebranych, po czym przemówił.
-, Więc musi to być nieporozumienie. Jeśli rzeczywiście zależy wam na dobrze tej okolicy to może rozważycie pomoc w polowaniu na czarownicę… tutejsi druidzi i ta elfka byli nadzwyczaj nie chętni do pomocy…
- Hej! Nie tak się umawialiśmy, nie było mowy o rekrutowaniu i dzieleniu się z kimkolwiek! - Zaprotestowała elfka zaś brodaty tylko pokiwał głową.
- To zależy od nich…, jeśli naprawdę są tym, kim twierdzą to nie będą mieli jakichś roszczeń. Teraz wracamy wiecie gdzie nas znaleźć, jeśli się zdecydujecie. - Inkwizytor westchnął słysząc protesty swych kompanów, po czym wskazał na jedną z krypt. Dopiero teraz na jej dachu dostrzegli półelfa z łukiem, który chował się za jednym ze zdobień ten powstał chowając strzałę do kołczanu i przyjrzał im się bacznie, po czym zszedł z budowli.

Inkwizytor wraz ze swymi kompanami zniknął równie szybko jak się pojawił na odchodne ci z lepszym słuchem mogli usłyszeć jego narzekanie, że będzie musiał rozmówić się ze swym “przewodnikiem”.
Nie pozostało im nic innego jak ruszyć w drogę powrotną i zanieść wieści o swym niespodziewanym sukcesie…


W drodze powrotnej, gdy już zgasili ognisko Lajos zaczął narzekać - Co on sobie wyobraża Gałgan Asmodeuszowy jeden?! Ja niekulturalny?! Ciekawe jakby on wyglądał jakby go guhol mało nie zabił! I do tego jeszcze chcę żebyśmy się narażali w jego sprawie bez udziału w łupach i pewnie jeszcze znów zacznie grozić... A do tego ta elfka, jakby jej kij ktoś w rzyć włożył chyba już dawno chłopa nie miała to jej się w głowie poprzewracało i myśli, że jest lepsza - Wraz ze słowami wypływała z kapłana wściekłość, lecz koniec końców westchnął i uspokoił się - Pani Arabelo wydaje mi się, że Gałgan ma jednak racje w tym, że nasza posługa zobowiązuje żeby mu pomóc a przynajmniej się upewnić czy ta wiedźma, co jej szuka to jest tak samo zła jak tamta na bagnach, bo jeżeli nie i dałoby się ją nawrócić na ścieżkę prawości zgodnie z naukami Sharanee waszej patronki To trzeba go powstrzymać. Oczywiście najpierw się trzeba zająć sprawą kowala tak jak obiecaliśmy Pani Harutobi uważam też, że reszta naszej cudownej ekipy nie powinna ryzykować kontaktów z tym inkwizytorskim szaleńcem i jego bandą obszarpańców
Arabel nie lubiła ciemności, nieustannie miała wrażenie, że próbuje ona ją pożreć i zabrać do otchłani. Zapaliła, więc lampę od Hotrubi i potem ruszyła rozglądając się czujnie wokół.
- Myślę, że ten osobnik jest wredny i impertynencki. Jak wszyscy mu podobni nie uznaje dnia za dobry, gdy nie spali bezbronnego człowieka. Sama byłam w ich lochach, bo uważali, że ktoś mógłby podstawić demona za Arrabel, za mnie. Ale musimy zaangażować w sprawę tej wiedźmy…, czemu twierdzisz, że coś nie tak z tą elfka jest no… jak to mówią… no nie w… - zaczerwieniła się
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 17-12-2015 o 18:01.
Brilchan jest offline  
Stary 17-01-2016, 11:34   #187
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Droga powrotna minęła bez większych trudności lub nieprzyjemności i już wkrótce stanęli w progu karczmy, gdzie kilku gości pozdrowiło ich skinieniem głowy. Gdy zdążyli już wejść i zając stolik podeszła do nich Ameiko wyraźnie zainteresowana.

- Wygląda na to że wasza wyprawa była ciekawsza niż zakładaliście co ? Trochę was nie było więc poprosiłam Shalelu by sprawdziła czy coś nie poszło źle ale skoro tu jesteście to znaczy że zaraz powinna wrócić.

-Wybacz że cię martwiliśmy pomoc Koye znów będzie konieczna. Biedną Arije pogryzły guhole! Chyba trzeba będzie wezwać inkwizytorów Pharasmy bo pod starym cmentarzem jest całą sieć tuneli a z tych śladów co znaleźliśmy można dojść do wniosku że mamy do czynienia z jakimś spiskiem złych bóstw, były tam ciała kultystów matki potworów chociaż nie wiem jaki to może mieć związek - Zrelacjonował w kilku słowach - Ogólnie to za wysokie progi na nasze nogi, zabiliśmy parę trupojadów ale pomiędzy bogami a prawdą to ledwo uszliśmy z życiem na dowód mamy łby bo resztę spaliliśmy wraz z zbeszczeszczonymi zwłokami aby uniknąć zarazy. A jakby tego było mało spotkaliśmy tego stukniętego Inkwizytora z Chelix co poluje na wiedźmę i jego bandę nierobów! Chciał nas pojmać i zabić za bycie kultystami ale jakoś się dogadaliśmy nawet nam robotę pro bono zaproponował - Lajos skrzywił się wspominając niemiłe spotkanie.

Arrabel wracała do Sandpoint wesoło pogwizdując, bowiem w gruncie rzeczy była zadowolona. Pokonali złych nieumarłych, zrobili ognisko, tylko ten cholerny inkwizytor wszyskich wkurzył. Gdy dotarli do miedzianego smoka, Arrabel jak zawsze zmieszała się na widok Ameiko. Uwielbiała widzieć, jak na jej ustach pojawia się uśmiech. Znała smak tych ust, choć po ich pocałunku przez tak długi czas nie rozmawiały. Miała kilka kobiet. Tamtą czterdziestoletnią kurtyzanę, pewną szlachciankę w lastwal, tą młodą giermek z którą się potem pobiła, jakąś Varisiańską elfkę i niewiafomo ko w Ranie… Ale zawsze myślała tylko o niej i jej cudnym uśmiechu

- Naprawdę?!. I ona tam sama całą noc siedziała w ciemności - Arrabel aż się wzdrygnęła

- Bidulka… Musimy się jej jakoś odwdzięczyć - zaczęła się rozglądać wokół, jakby się spodziewała, że Shalelu wyskoczy zza węgła

Hotarubi wolała zachować spokój i niezbyt wtrącać się w rozmowy w drodze powrotnej. Arrabel była zbyt pobudzona, a Lajos z Caldwenem zbyt pijani by prowadzić normalne rozmowy. Po powrocie skierowała się do szeryfa.

- To rzeczywiście musieliście mieć niemiłą niespodziankę na miejscu. Chyba będzie trzeba rozmówić się z szeryfem. Co do Gregana to uważajcie trochę mu odbiło po tym co stało się z Melissą choć w sumie wtedy też był trochę niezrównoważony chyba wciąż się wini za jej śmierć.

- Z Arabelą zamierzamy pójść i go tam przypilnować, jeżeli wiedźma faktycznie jest niegodziwa to mu pomożemy ale nie jest raczej zbyt normalny. Po za tym, chciwy niesamowicie! Chamidło nie chcę się dzielić łupami, obraził nas i oczekuję że będziemy ryzykować życie za jego elfkę niewydymkę i resztę ekipy! Z jednej strony boję się że znalazł sobie jakąś biedną zielarkę którą chcę zaszlachtować ale po tym, co się okazało z wiedźmą na bagnie wolę dmuchać na zimne bo może mieć raczej - Tłumaczył Ameiko Lajos.

Hotarubi zmierzała do drzwi z zamiarem sprowadzenia tutaj szeryfa ale zanim do nich dotarła te zostały otwarte i zgodnie z oczekiwaniami Arabel stanęła w nich złotowłosa elfka. Jej wzrok od razu padł na ich grupę podeszła i od razu się dosiadła.

- Widziałam że mieliście bliskie spotkanie z inkwizytorem. Poza tym mieliście chyba pewne problemy na cmentarzu. Będziecie musieli mi to wyjaśnić. - popatrzyła na towarzystwo które było bardziej podpite i dodała - Chociaż w waszym obecnym stanie…

Arabel zrobiła wielkie oczy widząc Shalelu

- Witaj Shalelu, jesteś lepsza niż sądziłam. Zawsze mówiono, że twoi wrogowie dowiadują się, że byłaś na ich tropie w chwili, gdy stają przed sądem phrazmy… Może potrenujesz Hotarubi? Tylko jej ulubiony wróg to chyba “Wszyscy” - rzekła zamyślona wojowniczka. - Ale tak to jest bardzo fajna i nie zabija dobrych ludzi. Na cmentarz poszliśmy walczyć z nieumarłymi. No były tam ghoule, ale zabiliśmy je, a one zabiły kultystów choć znając tych drugich można uznać, że ghoule się broniły przed pochańbieniem… No i pod cmentarzem rozciąga się gigantyczna sieć tunęli prowadząca do podmroku. Pewnie jest tam ogromne miasto nieumarłych rządzone przez licza, albo bodaka… Pewnie niedługo wyruszą spalićSandpoint - paladyn pobladła

- Sytuacja jest bardziej opanowana niż może wskazywać pierwszy rzut oka… - zapewniła Hotarubi.

- Przepraszam że się Pani o nas martwiła Shalelu mogę w ramach przeprosin postawić wam wódki na rozgrzewkę - Zaproponował z uśmiechem - Nie zgodzę się z tobą Harutobi sprawa jest cholernie poważna! Nie wiemy co za plugastwo czai się w podziemiach te maszkary co je zabiliśmy to pewnie była tylko przedni straż! Trzeba zawalić te tunele i re konsekrować cmentarz ale to w żadnym wypadku nie rozwiąże problemu bo trupy albo bogowie jedni wiedzą co się znów przekopie i zaatakuje ale da nam to czas żeby wysłać prośbę po pomoc Zakonu Pharsmitów albo coś w tym stylu. Oczywiście kiedy przybędą z chęcią dołączę aby ich wspomóc moją fantazyjnie fantastyczną mocą i soczyście sowitym słowem! - Oznajmił z pijacką pewnością.

Shalelu wysłuchała wpierw “wyjaśnień” paladynki które były oczywiście mało zrozumiałe następnie Lajos trochę jej to sprostował swymi słowami i było mniej nie stworzone.

- Cóż podejrzewałam że tam mogą się kręcić ghoule jak to na opuszczonych cmentarzach zawsze się jakieś trafią czasem zdarzało mi się odstrzelić jednego czy dwa ale to co mówicie brzmi rzeczywiście jak gniazdo które robiło za straż przednią. Bardziej mnie martwi że w ogóle dotarły do centrum z tego co wiem ołtarz był konsekrowany a odczynienie takiego błogosławieństwa nie jest takie proste. Choć możliwe że przy braku opieki rytuał mógł stracić na mocy. Hermlock zapewne przekaże to radzie miejskiej a ci poślą po jakiegoś kapłana z Magnimaru który będzie zdolny do re konsekrowania cmentarza. Co do tuneli… cóż całe wybrzeże Varisi jest znane z tego że są tu ruiny i rozległe groty i tunele, prawdopodobnie znajdą się jacyś bardziej doświadczeni awanturnicy… lub złodzieje grobów którzy zainteresują się tą nowiną. Widzę że sami mieliście też problemy więc głębsze tunele nie są już waszym zmartwieniem. - elfka wyraźnie się rozgadała co było nie typowe biorąc pod uwagę jej reputację i małomówność zaraz gdy skończyła zjawił się szeryf a także Koya.

Ponownie wyjaśnili sytuację przy czym Shalelu i Ameiko prostowały trochę historię Hermock wyglądał na zmartwionego i nawet skomentował że tylko im plagi ghulów brakowało, gdy pokazali mu głowę Jediaha oglądał ją przez chwilę stwierdzając że chyba już go gdzieś kiedyś widział ale musiał by to sprawdzić. Zapewnił też że spróbuje rozmówić się z radą w tej sprawę jak i w temacie odpowiedniej nagrody choć dodał że mogą na to trochę poczekać. Koya zaś zajęła się badaniem ugryzień i aplikowaniem odpowiedniej dawki ziołowych leków dla poszkodowanej.



Udali się na zasłużony wypoczynek niektórzy musieli odespać po “popijawie” na cmentarzu inni po prostu chcieli się wyspać, Arija zaś pomimo lekkiej gorączki następnego dnia poczuła się znacznie lepiej kuracja zapewniona przez starą kapłankę odniosła skutki.



Koya: Leczenie 7+11=18 vs 15 Sukces
Arija Choroba: 7+5+4 z leczenia = 16vs15 Sukces
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 17-01-2016 o 11:37.
Slan jest offline  
Stary 01-02-2016, 10:50   #188
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Caldwen… po zwycięstwei zachował się tak jak sugerował sposób w jaki się poznali. Spił się dosyć szybko. Przespał całą hecę z inkwizytorem i dopiero od Lajosa się poznał tę historię. “Że co?! Czemu mnie nie obudziliście!?” bardziej narzekał niż pytał. Potem musiał odespać kaca i tak dalej i podobne. Generalnie był bardzo mało użyteczny i rozmowny w najbliższym czasie…

* * *

- Dobra. Czyli teraz syn kowala, mam rację? - zapytał Caldwen drużynę następnego dnia, już dosiadając swego knura.
- Tak, byłabym wdzięczna za pomoc w tej sprawie. Zwłaszcza, że pomogłam w waszej wyprawie na cmentarz - oświadczyła Hotarubi.
- Słowo się rzekło, twoja pomoc była nieoceniona a ja z wielką chęcią pomogę kolejnemu biednemu mieszkańcowi tej zacnej mieściny- Zapewnił Lajos.
- Tak! Trzeba rozwiązać tą sprawę. A potem chyba bronie miotane kupimy, by zabijać bestie w Caldwenowych dołach - dodała paladynk

Po krótkich przygotowaniach i zaopiekowaniu się ekwipunkiem wspinaczkowym Ameiko ruszyli w drogę ku północnej części miasta. Szybko dotarli na Brzeg Śmieciarza wybrzeże zgodnie ze swą mało chwalebną nazwą służyło za wysypisko śmieci miasta gdzie mieszkańcy znosili niepotrzebne graty. Pozostawiano je na plaży poniżej klifu gdzie morze robiło już z nimi swoje oczywiście przy “pomocy” goblinów które były znane z zawłaszczania śmieci pozostawiane przez cywilizację. Oczywiście praktyka ta nie była pochwalana przez lokalnych druidów i wyznawców Gozreha na czele z jego lokalną kapłanką ale miasto jakoś nie śpieszyło się do zmiany swych przyzwyczajeń.

Ameiko nie kłamała gdy mówiła że wyspa znajdowała się może rzut kamieniem od wybrzeża tylko że nie była to taka zwykła wysepka. Najbliższy brzeg znajdował się w odległości około dwudziestu czterech metrów, problem był taki że nie było żadnego pomostu zaś właściwa wyspa na której mieszkał niegdysiejszy rzeźbiarza i morderca znajdowała się na wygładzonej przez wodę kamiennej “kolumnie” o wysokości około trzydziestu sześciu metrów. Czekała więc ich nie lada wspinaczka choć zgodnie z sugestią najłatwiej było by się tam dostać zboczem gdzie kiedyś zbudowano schody. Rzeczywiście w miejscu tym gdzieniegdzie wystawały jeszcze fragmenty dawno zburzonej konstrukcji zaś skała nosiła ślady obróbki w paru miejscach były widoczne osierocone kamienne stopnie.
- Myślę, że powinnam dać radę się wspiąć i iść na zwiad.Byłam w tym szkolona. Może uda mi się znaleźć stabilniejszą drogę. Jeśli ten pierścień naprawdę działa to powinnam mieć jeszcze większe szanse na wyjście bez szwanku. -zaoferowała Hotarubi.
~Ale bałagan! Jak to możliwe żeby tacy mili mieszkańcy miasta byli takimi flejami!~ Pomyślał wstrząśnięty Lajos
Słysząc pomysł Harutobi pokiwał głową zdjął pierścień i rzucił go wojowniczce - Doskonały pomysł jak wejdziecie to zrzucie go na dół to kolejna osoba założy i się wespnie. My tymczasem zdejmiemy zbroje, szczególnie Pani Arabel bo w tej stali to prędzej nogi sobie połamiecie niż wejdziecie gdziekolwiek - Rzekł po czym, zaczął ściągać swoją skórzankę.
- Dziękuje panie Lajosie - odparła obwiązując się w pasie dodatkową liną.
- Nie ma za co to logiczny pomysł musiałbym być chciwym kretynem żeby nań nie przystać
Arabel gdy minęli śmieciowisko doszła do wniosku, że ktoś powinien tu zamieszkać aby pilnować resztek cywilizacji i pracować nad resocjalizacją goblinów. Gdy wrócą do miasta przedstawi radzie miejskiej tę propozycję. Gdyby nie to, że ma ruszyć na wyprawę z Ami, to sama by to zrobiła. Gdy dotarli do tego kamiennego filaru, Hotarubi zaczęła się wspinać. Trzeba przyznać, że miał iście kocie ruchu. Te zgrabne ciało napinające się przy każdym…
Arabel postanowiła przyjżeć się niebu.

Hotarubi Wspinaczka: brak zagrożenia 10+5+5 Pierścień+2 Sprzet-5Szybkie tempo=17 vs ST 10


Hotarubi nie miała żadnych problemów w czasie wspinaczki właściwie z wyposażeniem wspinaczkowym oraz magicznym pierścieniem było prawie że spacer i od razu mogła narzucić sobie szybkie tempo w mniej niż minutę udało jej się dotrzeć na szczyt. Tam powitało ją stadko mew które rozpierzchło się gdy tylko wychyliła głowę, wyspa nie była mała na szczycie rosły tu nawet drzewa w sporych skupiskach. Szybko też dostrzegła starą dawno nieużywana ścieżkę w odległości około czterdziestu metrów widać było cel ich podróży czyli ruiny spalonego domu teraz było tylko trzeba sprowadzić tu resztę…
- Rubi, wzięłaś ze sobą linę? Bo jak nie, to będę musiała zdjąć zbroję i ją wnieść na górę - paladyn westchnęła
- Już wam zrzucam. Tylko znajdę coś stabilnego do przywiązania jej! - zawołała ninja. Przywiązała jeden koniec linii do jednego ze stabilniejszych drzew. Drugi koniec wyrzuciła w dół ku towarzyszom.
Arabel jednak postanowiła zdjąć zbroję jak będzie się wspinać. Potem zaczęła się wspinać.

Hotarubi nie miała zbyt dużego wyboru do przywiązania liny jak jedno z drzew zlokalizowane bliżej urwiska, gdy tylko się zbliżyła zdała sobie sprawę że część gałęzi i pnia było przyozdobione rzeźbieniami przedstawiającymi przeróżne ptaki, właściwie jak się rozejrzała to mogła stwierdzić że wszystkie drzewa na wyspie musiały posłużyć artyście do doskonalenia swego rzemiosła. Żurawie, sokoły, gołębie, orły, wróble i wiele innych drewnianych wizerunków ptaków przyozdabiały wszystkie drzewa jak okiem sięgnąć, oczywiście nie wszystkie zniosły dobrze próbę czasu. Po przymocowaniu liny opuściła ją wraz ze sprzętem wspinaczkowym i pierścieniem na dół, sznura ledwo starczyło ale mimo wszystko był w ich zasięgu.


Wspinaczka: Pierścień +5, Lina i sprzet wspinaczkowy +4 Razem+9
Arabel +4+9=>10+13=23
Lajos -1+9=>10+8=18
Caldwen -2+9=>10+7=17
Arija: +1+9=>10+10=20



Arabel bez ograniczeń zbroi dość szybko dotarła na szczyt i mogła podziwiać widoki oczywiście po uprzednim przekazaniu sprzętu swym kompanom na dole. Wkrótce powtarzając ten proces wymiany wyposażenia cała drużyna znalazła się na szczycie porzuconej wyspy.
Arabel odziana w kubrak i spodnie półcienne wspięła się na szczyt. Gdy rozejżała się wokół serce zamarło jej gdy zobaczyła jak przyozdobił drzewa rzeźbiarz.
- Toż to obłęd. Jak ludzie mogli nie zdawać sobie sprawy, że to był szaleniec i morderca. Trzeba będzie spalić to, spalić do gołej ziemi
- O tym się jeszcze pomyśli, ale najpierw trzeba przeszukać okolicę. Po spaleniu nie będzie czego... -poleciła jej Hotarubi,
- Więc w drogę! - zarządził gnom, dziarsko wyciągając palec przed siebie. Po dwóch krokach odwrócił się do reszty -Poczekajcie tu, gdy ja, z Hotarubi, udamy się na zwiad. Lajos… znasz procedurę - zwrócił sie do kapłana i nawiązał z nim połączenie. Potem ruszył przed siebie[/i]
Lajos pokiwał głową był zadowolony z udanej wspinaczki i wcześniejszych ładnych widoków gibkich towarzyszek zaczął zakładać zbroje słuchając nucącego w jego myślach gnoma.
- Okolicę też przydałoby się obejrzeć. Nie tylko dom - zauważyła ninja

Zwiad
Skradanie:
Hotarubi 9+9=18
Caldwen 14+15=29
Percepcja:
Hotarubi 15+5=20
Caldwen 11+11=22


Gdy ich kompani zajęci byli przywdziewaniem swych pancerzy po wspinaczce Caldwen wraz z Hotarubi skierowali się w stronę ruin domu ostrożnie badając okolicę. Wyspa była zaskakująco spokojna choć mogli przypuszczać że na drzewach gnieździły się jakieś ptaki co było ironiczne biorąc pod uwagę rzeźby. Oczywiście samo miejsce było na swój sposób intrygujące ale też niepokojące biorąc pod uwagę że rzeźby miały już swoje lata mogły czasem sprawiać upiorne wrażenie, mogli się tylko zastanawiać ile czasu szalony rzeźbiarz poświęcił na przygotowanie swego prywatnego lasu rzeźb.
Gdy dotarli do do zgliszczy domku ostrożnie go okrążyli szybko zauważając w rumowisku kilka ciekawych rzeczy, trudno było przegapić że podłoga była wykonana z drewna poza jednym miejscem gdzie dostrzegli kamienną powierzchnię która szybko okazała się być kamienną płytą, oczywiście potrzebowali wpierw odgarnąć kawałki drewna i resztek sufitu by móc w ogóle ją ruszyć. Co ciekawe sama płyta wyglądała na dość starą znacznie starszą niż reszta domu może nawet starożytną ?
W kącie domu który musiał być kiedyś pracownią dostrzegli reszty szafki ale to co przykuło ich uwagę było małe drewniane pudełko które ocalało z pożaru, mogli się tylko zastanawiać nad jego zawartością.
Jednak nie tylko ruiny były ciekawe parę metrów za domem zauważyli ślady, ziemia w paru miejscach była rozorana jak gdyby jakaś istota ze sporymi szponami tutaj krążyła. Ślady te prowadziły na północny wschód wzdłuż krawędzi klifu…
Pytanie czy zamierzali za nimi podążać czy też przygotować się na możliwe spotkanie z istotą która mogła je zostawić.
- Sugerowałabym przygotować się na spotkanie z… tą istotą. Nie podobają mi się te pazury… - powiedziała Hotarubi.
Arabel ubierała zbroję nieufnie łypiąc na gniazda na przerobionych drzewach.
- Przypuszczam, że te ptaki mogą zechcieć zrzucić linę na dół, aby nas tu uwięzić i pożywić się na naszych ciałach, gdy będziemy umierać z głodu - mruknęła paladyni i poszła do reszty
- Co tam? Znaleźliście zwłoki - potem zobaczyła ślady pazurów
- Serenae… Niech to będzie zwykła wyverna albo smok - błagała paladyni
Caldwen po raz kolejny poczuł potrzebę podrapania się po potylicy na komentarz Arabel. A niech tam chrzani… ważne, że mieczem dobrze macha.
- Sprawdzę te ślady. W razie czego jesteśmy w kontakcie.
Poinformował drużynę gnom i ruszył zobaczyć co to za paskudztwo się tutaj kręciło.
Ewangelista po ubraniu zbroi doszedł do wniosku że nie nadaje się na straż tylną więc ruszył śladem pozostałych - Nie martwcie się Arabelo z pomocą naszych boskich patronów i przyjaciół poradzimy sobie z każdym pokracznym ptaszydłem- Nie rozumiał do końca problemów z jakimi zmagała się paladyn lecz bardzo chciał jej pomóc i pocieszyć.

Drużyna zebrała się przy ruinach domu zaś Caldwen ruszył po śladach sprawdzić z czym mieli do czynienia, poprowadziły go trzydzieści metrów na północ do krawędzi urwiska gdzie wyglądało jak gdyby to stworzenie po prostu skoczyło lub odleciało. Szybko jednak spostrzegł na wschodzie podobne ślady oraz stertę kamieni tworzącą jak by gniazdo zbliżając się ostrożnie mógł dostrzec porozrzucane kości, część chyba należała do zwierząt niektóre chyba do goblinów a może rozumnych ras ? Musiał by o to spytać kogoś obeznanego w anatomi.

Lajos: Sztuka przetrwania: 9+5=14v15 Częściowy sukces


Kapłan w między czasie mógł samemu obejrzeć ślady nie miał wystarczającej wiedzy ale mógł stwierdzić że stworzenie to musiało być mniej więcej wielkości średniego konia i być czworonożne choć nie miał dość doświadczenia by móc powiedzieć coś więcej, choć miał dziwne wrażenie ze ze śladami było coś nie tak jak by to co je zostawiło unikało stawania na przednich kończynach.


Caldwen beztrosko wszedł do gniazda. Wziął jedną z kości, które uznał za kość udową i przyłożył do swojego, by oszacować rozmiary. Generalnie czy ofiary były wzrostu człowieka, czy bardziej Caldwena. Jednak zachowując nonszalancką postawę wypatrywał jednym okiem czy coś dużego nie przyleci by go zjeść. Na coś takiego chciał być gotów.
Legowisko było pełne kości więc miał z czego wybierać część była zapewne zwierzęca te kilka które pasowało do jego nogi mogło należeć do goblinów, gnomów lub niziołków musiał by się o to spytać Lajosa lub Arabel. Było też całkiem sporo kości które mogły należeć do ludzi lub innych ras o zbliżonym rozmiarze no i nieliczne które mogły należeć do koni lub ogrów. Nie dostrzegł też żadnego zagrożenia więc mógł wrócić do swych kompanów ze swym znaleziskiem.

Caldwen Wiedza: Lokalna 16+9=25
Arabel: Leczenie 15+5=20
Lajos: Leczenie 10+7=17


Gnom mógł się zastanawiać co za stwór założył by gniazdo tak blisko miasta ale nie przypominał sobie by w okolicy były jakieś wielkie ptaszyska, niższe smoki były zaś zbyt agresywne by zakładać gniazda w takim miejscu a prawdziwe zbyt inteligentne. Gniazdo sprawiało jednak wrażenie jak by należało do istoty całkiem rozumnej ale co mogło by być na tyle dyskretne by odwiedzać wyspę i nie zostać dostrzeżonym przez tutejszych mieszkańców i straż ? Chyba tylko nieuchwytny i mityczny Diabeł z Sandpoint o którym już od dawna krążyły legendy…

Arabel wraz z Lajosem po oględzinach mogli stwierdzić że kości przyniesione przez gnoma należały głównie do zwierząt, goblinów nieliczne były ludzkie przyniósł im też kilka kości których miejsce było w ramionach a nie nogach. Ślady na gościach nie były świeże miały co najmniej miesiąc jeśli nie więcej. Stwór musiał też dość długo przeżuwać gnaty pozostawił ślady bardzo ostrych zębów mogli wywnioskować po zniszczeniach że bestia musiała mieć dość mocną szczękę pełną ostrych kłów jak jakiś smok…
Arabel z trudem się opanowała. Może to tylko jakiś latający jaszczur. Nie wiadomo jeszcze.
- To znaleźliście coś w domku, na przykład schody do podziemi? - zapytała paladyn
W tym czasie Hotarubi kontynuowała dalszy zwiad wśród ruin.Spróbowała otworzyć drzwi do ruin domku.
 
Arvelus jest offline  
Stary 15-03-2016, 16:32   #189
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Drzwi domku były w tak opłakanym stanie że jedyny sposób ich “otwarcia” zakładał po prostu ich przewrócenie, Hotarubi wkroczyła więc do środka stąpając po starej drewnianej posadzce która trzeszczała pod każdym jej krokami. Drewno było w kiepskim stanie nosiło ślady pożaru i było obrośnięte mchem trawą i inną roślinnością równie niepewne podłoże jak to w porzuconym domu wiedźmy…

Hotarubi refleks 13 Kostnica
Obrażenia: 8 Kostnica
Hotarubi HP: 12/20



Nagle wszyscy usłyszeli trzask pękającego drewna z domku wzbiła się mała chmurka kurzu, zanim minkanka zdążyła się zorientować spróchniała podłoga pod jej stopami wydała swe ostatnie tchnienie niestety nie zdążyła uskoczyć i runęła w dół lądując z impetem na kamiennej posadzce była obolała ale jednak żyła widziała też że znalazła się prawie dziewięć metrów pod podłoga domu, piwnica to raczej nie była dookoła widziała fragmenty fundamentów i ziemi która musiała się prze wszystkie lata osunąć. Większość fundamentów musiała tutaj jednak zlecieć wraz z jej upadkiem.
Hotarubi oceniła swój stan i jak daleko spadła, by wrzasnąć:
- Halo! Podrzuccie mi pierścień. Jest tam kto!?
Arabel zdjęta grozą podbiegła do dziury i zrzuciła linę
- Kto ma ten pierścień, , tak w ogóle Hotarubi, masz czucie w nogach? Zaraz przywiążę linę, do czegoś - zaczęła się rozglądać.
- Mam jeszcze, skoro bolą!
- Pewnie połamane. Nie ruszaj się, bo będziesz się o kulach poruszać całe życie a wtedy nynjowanie jest naprawdę trudne. Ma ktoś ten pierścień?

Hotarubi wspinaczka: 10+10=20



Z pomocą swych kompanów obolała Hotarubi wydostała się z zapadliska wyglądało też na to że reszta gruntu była już stabilniejsza a ten mniej pewny zapadł się pod ciężarem kobiety. Oczywiście dziewięciometrowe dziury tuż po domem raczej nie były częstym zjawiskiem ale już wkrótce mogli się przekonać że budynek miał dość nietypową lokalizację. Gdy tylko oczyścili trochę drogę do kamiennej płyty i ją unieśli moli ujrzeć wąskie spiralne schody prowadzące wgłąb ziemi. W między czasie Hotarubi mogła zaś sprawdzić zawartość drewnianego pudełka leżącego pod resztkami szafy, w środku znalazła solidnie wykonany komplet przyrządów do rzeźbienia w drewnie.
- Sądząc po sprzęcie to musiał być dom tego rzeźbiarza. W takim razie trzeba by się tutaj jeszcze rozejrzeć, czy znajdą się inne narzędzia jego… morderczej działalności. O ile trzymałby je tak blisko domu…. I tutaj przechodzimy do tych schodów. Czy ktoś się ze mną odważy wypuścić do tego potencjalnego leża zbrodniarza? - powiedziała ninja do towarzyszy.
Arabel przetarła czoło po uratowaniu Minkajki. Schody wcale jej się nie podobały, ale pod ziemią na 100% nie było ptaków, tylko mrok. Życie paladyn po przejściach było trudne.
- Mogę iść z tobą, tylko wiesz w tej zbroi trochę straszliwie hałasuję - rzekła paladyn.
- Przede wszystkim zapal pochodnię - poradziła Hotarubi- Bo pani Arabelo gorzej widzicie w ciemnościach ode mnie

Arabel rozpaliła swoją latarnię i ruszyła w ślad na Hotarubi która nie potrzebowała światła schody były wąskie i szybko obydwie kobiety zorientowały się że raczej nie prowadziły do piwnicy, schodziły głębiej i głębiej pod ziemię.

Hotarubi pierwsza dostrzegła koniec schodów prowadzących do okrągłej sali z ciosanego kamienia o średnicy około dwunastu metrów. Całe pomieszczenie zarówno ściany jak i podłoga oraz strop, było przyozdobione rysunkami drapieżnych ptaków choć niektóre z nich wyglądały wręcz demonicznie. Na wprost wejścia znajdowała się imponująca ponad dwumetrowa postać wyrzeźbiona w drewnie, przedstawiała ona humanoida ze szponami orła w miejscu dłoni i stóp, dwiema parami skrzydeł, oraz złowrogo wyglądającą głową ptaka w miejsce oczu wetknięte były dwa ciemne kamienie.

Arabel: Wiedza Religia: 20+5=25 Zdany
Percepcja:
Arabel: 4
Hotarubi: 9+5=14



Paladyn od razu zorientowała se że był to wizerunek Pazuzu demonicznego lorda istot latających i nieboskłonu. Hotarubi za to spostrzegła że zarówno na prawo jak i lewo znajdowały się kamienne wrota przyozdobione dziwnym symbolem siedmioramiennej gwiazdy, w stropie zaś znajdował się niewielki ledwo zauważalny otwór. Jednak jej czujne ucho wyłapało to co umknęło Arabel, w całym pomieszczeniu na granicy słuchu rozchodził się cichy szloch który nagle przechodził w obłąkańczy śmiech by ponownie zamienić się w płacz, jej towarzyszka zdawała się tego jednak nie słyszeć czyżby miała omamy ?
Arabel weszła w mrok i mrok ją otoczył. Tam gdzie doszły dziewczyny było zło… Arabel aż za dobrze wiedziała co przedstawia żeżba. Był to Pazuzu, jeden z władców demonów, uwielbianym przez latające bestie i Patronem Vrocków… Mroki niepamięci u u arabal się rozjaśniły.
- I teraz lewa noga. No nie płaczemy, to tylko dwunastocentymetrowy stalowy gwódź - Vrock wbijał gwódź i zaśmiewając się aż do rozpuku słysząc wrzaski Paladyn. Potem podniesiono krzyż w kształcie litery X i demon krytycznie przyglądał się swemu dziełu. Na skąpane przez czerwone słońce równinie gromadziły się tłuste czarne ptaki. Gromadziły się na ucztę.
- Ehhh, muszę coś powiedzieć tym w lochach aby was lepiej karmiono. z każdym tygodniem jesteś coraz chudsza. No nic, nikt nie wie jak doceniać dzieci naszego kochanego pana Pazuzu. No nic mój ulubiony karmniczku, do zobaczenia. Hahahaha
Arabel wróciła do świata teraźniejszości. Wpatrując się pustym wzrokiem wskazała na rzeźbę i rzekła
- Pazuzuzuzuzuzuzu… ZABIĆ! - ryknęła, chwyciła miecz i skoczyła na rzeźbę by ją porąbać.

Ostrze zatopiło się w twardym drewnie i w nim utknęło trzeba było przyznać że drewniana rzeźba mimo swych lat była solidnie wykonana, choć nie można było już tego powiedzieć o jej stabilności. Impet uderzenia był na tyle silny że wizerunek demonicznego władcy zachwiał się po czym przechylił z impetem uderzając głową o kamienną ścianę odłamując kawałek dzioba by w końcu legnąć na posadzce. Działanie Arabel miało też niespodziewany efekt ponieważ zaraz po upadku rzeźby w pomieszczeniu rozległ siwe rozdzierający uszy dziecięcy wrzask przechodzący w obłąkańcy chichot i płacz, po paru sekundach osłabł ale teraz był już dobrze słyszalny dla obu kobiet. Wzbudzał w nich niepokój, oraz uczucie niepewności i niemocy….

Hotarubi i Arabel: -1 do Ataku/Obrażeń i rzutu obronnego na Wolę + Utrata/Niewrażliwość na bonusy z pieśni bardowskich


Paladyn rzuciła się do szaleńczego ataku a jej okrzyk “bojowy” odbijał się echem aż do szczytu schodów przy których czekała reszta kompanów, wkrótce też usłyszeli łupnięcie jak by coś ciężkiego właśnie upadło… a po chwili musieli zasłonić uszy ponieważ w otworu wydobyła się potworna kakofonia będąca mieszaniną śmiechu i płaczu.
Jeśli w ruinach rzeczywiście kryły się jakieś duchy i upiory jak gadali tutejsi mieszkańcy to właśnie musiały się zbudzić...
Arrabel usiłowała wyrwać miecz, aby potem dalej rąbać rzeźbę.
- Pani Arranelo to tylko rzeźba. I ją zniszczyłyście -powiedziała spokojnie Hotarubi. Następnie spróbowała się uspokajająco przytulić do pleców wojowniczki.
 
Guren jest offline  
Stary 09-04-2016, 20:47   #190
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Może się w końcu zabiła i będzie święty spokój? - Arija smęciła pod nosem, schodząc powoli po schodach i nie zwracając uwagi na kompanów, którzy zostali na górze.
Zaś Lajosowi nie uśmiechało się błąkać po ciemnicy ze strażą przednią ale gdy usłyszał krzyki bez wahania ruszył w dół z pomocą w biegu krzykną do złotokoje:
- Nie kracz tylko rusz tyłek! Arabel ruszyła ci z pomocą gdy atakowały cię guhole
Po czym rzucił się w ciemność kierując się na słuch.

- Ty też się możesz zabić… - burknęła niczym obrażone dziecko, nie zwiększając tępa schodzenia. Gdyby faktycznie była potrzeba pomoc, nie tylko Arabel darłaby się w niebo głosy ale najwyraźniej pijany Lajos jak zwykle był pijany i nietrzeźwo myślał.
Złotooka wzruszyła ramionami. - Idziesz karzełku? - krzyknęła za Caldwenem.
Gnom miał wyraźnie markontną minę…:
- A mam wybór? - zapytał i zaczął schodzić.

Ruszający na ratunek mogli być zaskoczeni tym jak głęboko w dół prowadziły schody oczywiście najtrudniej miał Lajos który w paru momentach prawie stracił równowagę co raczej mogło by się dla niego fatalnie skończyć lecz wszyscy dostrzegli światło na samy końcu spiralnych schodów. Porzucona latarnia leżała na boku oświetlając owalną salę w której ujrzeli dość osobliwą scenę gdzie Arabel z uniesionym mieczem była gotowa zadać cios obalonej na bok sporych rozmiarów drewnianej rzeźbie zaś Hotarubi znajdującą się tuż za nią próbowała ją przed tym powstrzymać. Gdyby tego było mało słyszeli dziecięcy płacz przechodzący momentami w szaleńczy śmiech by ponownie zamienić się w żałosne łkanie…
Paladyn w końcu uspokoiła się, gdy wystarczająco mocno nadniszczyła statuś. Stałaci oddychała ciężko oddychała ciężko przez chwilę…
- Przepraszam za to… To rzeźba pewnego demonicznego księcia, najgorszego ze wszystkich… Myślałam, że to ona wydaje te odgłosy - tłumaczyła się i zaczęła rozglądać naokoło w poszukiwaniu źródła dźwięku.



- I widzisz, nie trzeba było się tak dygać… - odparła Arija, klepiąc Lajosa w ramię - Biegłeś po tych schodach, że mało gaci nie zgubiłeś. - rozbawiona, rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając czegoś interesującego.

Gnom przyjął fanaberię Arabelli z dystansem… “byłem, widziałem, już mnie nie rusza”. Rozejrzał sie po pomieszczenie.
- Hotarubi… poczatujesz? - zapytał gdy przeszedł Arabel pod ramieniem by obejrzeć posąg dokładniej… może znajdzie się na nim coś więcej niż mogło by się, z początku, wydawać.
- Oczywiście mogę iść z tobą -powiedziała Hotarubi idąc za gnomem.

Hotarubi i Caldwen
Caldwen przyjrzał się obalonemu posągowi i od razu mógł stwierdzić że potworna rzeźba przyozdobiona została parą onyksów które miały pełnić role oczu. Poza tym wyglądało że w miejscu szponów też miały znajdować się kamienie lub inne elementy ale najwyraźniej szalony rzeźbiarz nie miał okazji skończyć swego dzieła…

Caldwen bez większych emocji podszedł do wrót po lewej i pochylił się szukając dziurki od klucza, przez którą mógłby spojrzeć do środka, albo dowolnej szczeliny...
… ale jej nie znalazł. Obejrzał jeszcze drzwi szukając jakiś mechanizmów, czy pułapek, z którymi nie chciałby mieć do czynienia. Potem stanął z boku wrót (tak aby nie być naprzeciwko zamka z którego, klasycznie, wystrzelić mogła zatruta igła, czy inne paskudztwo) i uchylił je na cal… odczekał trzy sekundy i zbliżył się do szczeliny, aby spojrzeć do środka.

Caldwen: percepcja 10+11=21

Trzeba było przyznać że drzwi były solidnie wykonane skoro wciąż były na swym miejscu i można je było otworzyć oczywiście swoje ważyły więc trochę z trudem się otwierały jednak nie wyglądało na to by były w jakiś sposób zabezpieczone. Zaglądając do środka mógł dojrzeć około dziewięciometrowy korytarz wyglądało na to ze kiedyś miał wąskie odnogi ale teraz były one już zasypane. Prowadził do mniejszej okrągłej sami na podłodze i pod ścianami mógł dostrzec coś co wyglądało na sterty papierów oraz … słoiki ? Jednak z tej odległości nie mógł zidentyfikować ich zawartości. W między czasie upiorne łkanie zaczęło cichnąć by znów stać się ledwo słyszalne…

Gnom uchylił odrzwia na tyle by się zmieścić i wślizgnął się do środka, by dokładniej zbadać salę. Poruszał się powoli, uważając gdzie stawia stopy i czy na sufit coś nie wypełzło.
Hotarubi cały czas szła za nim.
“-W przeciwieństwie do Caldwena mogę spokojnie iść skoro lepiej widzę przy takim oświetleniu”- myślała Hotarubi.

Przeprawili się przez korytarz by dotrzeć do dość upiornego pomieszczenia, ściany okrągłej sali miały niewielkie wnękami w niektórych jak i na podłodze stały słoje. Jednak ich zawartość była dość niepokojąca w każdym znajdowała se zakonserwowana para oczu i język….
- Jeśli tutaj są oczy i języki to gdzie jest reszta? I czemu akurat języki i oczy… - Hotarubi mimowolnie zaczęła “myśleć na głos”.

Caldwen uniósł brew nie odwracając się i uznał pytanie za retoryczne. Zbyt wielki ogrom możliwości by mogła liczyć na to, że jej odpowie, więc zinterpretował to jako “nie podoba mi się tu… uważajmy”...
~Lajos - zwrócił się do towarzysza poprzez połączenie telepatyczne i opisał znalezisko. ~Wchodzimy głębiej. W razie czego bądźcie gotowi by ruszyć na pomoc - poprosił i zaczął nucić prostą melodię, podobnie jak wcześniej… nagłe przerwanie miało oznaczać kłopoty. Sam ryszył głębiej, chcąc zbadać całe pomieszczenie.
 
Guren jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172