Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2015, 22:18   #6
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Rebma


Już pierwsze uderzenie otworzyło im drogę do domu maga. Pierwszym pomieszczeniem był obszerna izba, coś jakby przedpokój. Panowała tam cisza, spokój i ciemność. I niesamowity bałagan. Co zauważyli gdy tylko odrobina światła wpadła do wnętrza izby.
Wszędzie leżały poprzewracane meble. Porozrzucane książki i przedmioty codziennego użytku. Wyglądało jakby przeszło tu małe tornado.
Nigdzie nie widać było właściciela.
Następne pomieszczenie, które mogło być jakąś komórką nie wyglądało lepiej.
Na tym poziomie było co już więcej zwiedzać. Ruszyli więc po schodach. Na których też walały się poprzewracane sprzęty i rzeczy. Zawsze istniała szansa, że Randala był po prostu wielkim bałaganiarzem, a jego służba, o ile takową posiadał, właśnie mu wymówiła.
Chociaż było to najgłupsze z możliwych tłumaczeń.
Na kolejnym piętrze nie było lepiej. Drzwi do wszystkich trzech pomieszczeń były otwarte i panował taki sam nieporządek. Tu też nie znaleźli właściciela.
Znowu ruszyli schodami, na których szczycie znajdowały się otwarte drzwi. Ta komnata tez była zdemolowana. A sądząc po jej zawartości musiał pełnić funkcję pracowni.
Pod nogami zachrzęściło im potłuczone szkło.
Krok do przodu, który uczyniła Niamh okazał się bardzo niebezpieczny dla niej. Wdepnęła w jakąś lepką maź i poślizgnęła się na niej. Szczęściem Albin szybko zareagował. Łapiąc ją bezceremonialnie pod rękę nie dopuścił do upadku. Następne kroki stawiali już ostrożniej omijając więcej takich niespodzianek.
Randala, co zauważyła Niamh posiadał sporą bibliotekę. Wszystkie te książki teraz leżały na podłodze razem z częścią regałów na których kiedyś musiały stać.
Pod jednym z takich regałów Albin dostrzegł jakiś ruch. A później dostrzegł i wystającą rękę.


W nieznanym cieniu

Varadamus, poprzednio jak Fiona, trzymał przez chwilę kartę przed sobą i wpatrywał się w nią. I na tym podobieństwa do tego co widział u matki.
Ojciec potrząsną lekko głową, jakby chciał odgonić jakiegoś natrętnego owada i przełożył kartę do drugiej ręki. Lecz nim ponownie skupił na niej uwagę jakiś, nawet całkiem bliski, ryk zaprzątnął jego myśli.
Trudno było określić z jakiego kierunku dobieg ich ów dźwięk. Nie zwiastował on jednak nic dobrego.
- Co to… - Chciał zapytać Jerome, ale ojciec uciszył go ruchem ręki.
Przez chwilę stali nieruchomo i cicho nasłuchując. Ale żaden inny dźwięk nie dotarł do ich uszu.
- Co to było? - Spytał w końcu syn Fion.
- Mam nadzieję, że nic. - Odparł Varadamus jakoś tak bez przekonania.
- Nic nie brzmi… - Jerome nie zdążył dokończyć, gdyż stracił równowagę.
Coś uderzyło w ich skałę. A później usłyszeli kolejny ryk. Tym razem już całkiem blisko, tuż pod nimi.
- Kurwa! - Warknął wściekle Varadamus podnosząc się. - Miało ich tu nie być!
Chłopak nie musiał nawet pytać co ojciec miał na myśli mówiąc “ich”. Już dostrzegł wielki cielsko przepływające lub przelatujące obok. Istota ta miała podłużne pokryte jakby piórami ciało bez widocznych kończyn. Cała była niezwykle kolorowa, wręcz jaskrawo-kolorowa. A gdy dokonała zwrotu, sprytnie lawirując między innymi lewitującymi skałami, Jerome mógł zobaczyć jej wielki, kanciasty i równie kolorowy łeb ozdobiony jaskrawo-pomarańczowym pióropuszem. Wielkie, trochę kanciaste zęby wystawały w ogromnej paszczy gdy rozdwojony, czerwony język wysunął się i dotkną wyłupiastego oka bestii.
Wieki, pierzasty wąż sunął prosto na nich. A drugi podobny wyłonił się zza skały nieco dalej.

 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline