Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2015, 04:38   #25
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/b8/fe/cf/b8fecfd59a8fe65533ddd9e3c4781a40.jpg[/MEDIA]

Dzień zmierzał ku końcowi, gdy pochód osiągnął szczyt wzgórza. Słońce prawie w pełni schowało się za skalistym grzbietem, barwiąc niebo na sino. Kilka kropel spadło z ciężkich, napęczniałych chmur, zwiastując nadchodzącą ulewę. Żałobna wstęga ludzi ubranych w czerń sunęła wzdłuż schodów prowadzących do świątyni. Zbudowana z kamienia, o stropie wspartym na majestatycznych filarach i wejściu nad którym czuwały rzeźby smoczych głów o rozwartych paszczach. W środku panował chłód i półmrok. Niosących trumnę, najbliższą rodzinę przywitały posępne oblicza zakapturzonych postaci. Stojący w głębi chramu chór zaintonował pieśń. Zwłoki ostrożnie złożono na zdobionym inskrypcjami katafalku. Żałobnicy rozchodzili się dwiema liniami na boki, ustawiając wokół podwyższenia. Każdy poważny i milczący. Rozpoczęło się nocne czuwanie...

Pamiętam, jak matka zabierała nas co roku nad morze. Uwielbiała wodę. Biegałyśmy z Sanae po plaży, a ona spacerowała wpatrzona w fale. Piękna i mądrą kobieta, Kira z nas wszystkich najbardziej ją przypomina. Te same rysy, to samo spojrzenie fioletowych oczu... chyba dlatego ojciec zawsze ją faworyzował. Ostatnim razem, gdy pojechałyśmy na nabrzeże, była w ciąży, z tobą. Źle ją znosiła. Co się dziwić, od zawsze byłaś małym potworem. Zmarła trzy miesiące później, porodowe powikłania. Meiko cię za to nienawidzi i... wystarczy, jak powiem, że stawała nad kołyską, próbując hamować płacz, wściekłość i ruch dłoni w stronę twojej szyi, bezskutecznie. Zmieniła się, nie uwierzysz jak bardzo kiedyś była radosna. Pogrzeb odbył się w zgodnie z naszą tradycją, na Smoczej Skarpie. Ciało spalono, a urnę z prochami złożono w rodowym mauzoleum. Uwolniona dusza na powrót wróciła do cyklu.

~*~*~

Pierwszy z bandytów źle wymierzył kroki. Za bardzo skrócił dystans i zanim w biegu wyłapał równowagę, poczuł przeszywające szarpnięcie. Hissori bezlitośnie wykorzystała błąd, tnąc w odsłonięty bark. Za lekko, za daleko od szyi. Ostrze przecięło obojczyk, lecz ugrzęzło w kości łopatki, nie sięgając serca. Czas potrzebny na wyszarpnięcie miecza wystarczył, aby kordelas w odwecie oszczędnym cięciem przeorał jej ramię. Syknęła wściekle i nie pozostając dłużną wzięła zapłatę z gardła otwartego aż po sam kręgosłup. Jasna krew zabarwiła czerwonym strumieniem wystające kolce stalagmitów, gdy mężczyzna opadał na podłoże. Nim dotknął gruntu dziewczyna była już w połowie drogi do następnego celu. Zajęty walką z Hrothem, nie zauważył klingi zmierzającej od ziemi wprost pod ramie wyciągnięte w ataku. Zamierzała uszkodzić tętnicę pachową, przez rozpęd skończyła na dużo mniej finezyjnym odrąbaniu ręki. Ze swego miejsca mogła obserwować jak jeszcze jeden z niedoszłych trupów właśnie zagłębia ostry metal w ciele towarzysza, zostawia ślad paskudnej rany z widokiem na mięso.

- Z jedną nogą w piekle kąsają najmocniej. Nie, Lago? - rzuciła w stronę kompana, pomna i swoich doświadczeń. - Jakby smród rozpalonej smoły tak bardzo ich drażnił.
 

Ostatnio edytowane przez Cai : 18-12-2015 o 05:27.
Cai jest offline