Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2015, 16:33   #120
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Na propozycję elfa mężczyźni nie zwrócili uwagi. Może nie ufali długouchym, a może po prostu nie chcieli rozstawać się z bronią. Bez względu na przyczynę – nie odezwali się. W między czasie młody chłopak podał krasnoludowi i Ulliemu pochodnie oraz dwa krzesiwa do rozpalenia. Nie omieszkał przypomnieć, że krzesiwa trzeba będzie zwrócić, bo to w dziczy tania sprawa nie jest. Potem przedstawił się jeszcze jako Frank, wyciągając dłoń do przywitania.

Jasna sprawa – odpowiedziała Katrin – że wchodzicie zaraz za nami. Nie jesteśmy szczurami, co byśmy w ciemności widzieli. Skoro żadnych więcej uwag – idziemy! – rozkazała i skierowała się ku północy.


Po drodze blondyn przedstawił się jako Ralf Kuster, natomiast mężczyzna z toporem jako pan Lehmann, miejscowy węglarz. W trakcie marszu piękny, iglasty las, w którym pachniało żywicą i olejkami sosen, powoli się przemieniał. Między iglakami pojawiły się pierwsze drzewa liściaste, karłowate buki i topole. Potem zaczęły zastępować je wyschnięte pnie, stare modrzewie pozbawione igieł i bezlistne wierzby. W momencie, w którym brązy i suchość zaczęły dominować nad zielenią i soczystością, Katrin ruchem ręki zatrzymała wszystkich.

Zwiadowcy – zwróciła się cicho do elfa i dwójki mężczyzn – pora na was. Steffen, wiesz co robić.

Siwy mężczyzna, którego białe włosy połyskiwały czerwienią, skinął jedynie na elfa i Ralfa. Ruszyli przed siebie. Katrin kazała reszcie czekać w ciszy i skupieniu. Niebo pociemniało i zaczął sączyć się leniwy deszcz. Wspaniałe wiosenne załamania pogody…


Steffen prowadził elfa i młodzieńca przez w miarę zakrzewiony teren, pełen zdradliwych suchych gałązek, których trzaski mogły w każdym momencie zaalarmować strażników. Po kilku minutach szybkiego marszu, starszy mężczyzna kazał przykucnąć i przeprowadził zwiadowców za zwalony pień olbrzymiego i zapewne niegdyś pięknego dębu. Wczołgał się pod niego, a wraz z nim pozostała dwójka. Wskazał na uschnięty zagajnik, w którym coś się poruszyło. Nathaniel przyjrzał się i dostrzegł, że jest to dwójka orków, którzy siedzą i coś pożerają. Jeden miał na sobie kirys, zrobiony chyba z drewna, drugi narzucił na tłustawy korpus związane sznurem kości jakiegoś stworzenia.

Nagle jeden z orków wskazał w stronę ukrytych mężczyzn, na co drugi wybuchnął śmiechem. Jak można było się spodziewać, pierwszy zapomniał o dojrzanych mężczyznach i potężnie przyłożył zielonemu towarzyszowi w szczękę.

Steffen klepnął elfa i kazał mu biec do Katrin, sam zaś, jak powiedział, zaatakują z Ralfem za moment.



Nathaniel wyczołgał się spod drzewa i pobiegł po resztę. Za nim rozbrzmiewały porykiwania bijących się orków, a potem ryk wściekłości. Przewaga zaskoczenia prawdopodobnie została właśnie sprowadzona do zera, jednak kto wie, jak głęboko żyli orkowie i czy przejęli się krzykami strażników?

Grupa czekająca na wieści, dostrzegła gnającego w ich stronę elfa. Katrin przyjęła szybkie sprawozdanie i rozkazała biegiem ruszyć w stronę potyczki. Pod nosem klęła jeszcze, że to nie to co zwiadowcy za dawnych dni…


Na miejscu Steffen i Ralf atakowali nożami orka w kościanej zbroi, który zamachnął się właśnie ciężką i brzydką bronię, siekaczem, jak skonstatował Ragnar. Ralf uchylił się przed ciosem w ostatnim momencie. Drugi z orków tymczasem wpatrywał się w rozpołowioną okrutnym cięciem dłoń, a z obu ramion sterczały mu strzały.

Zanim drużyna dotarła w pobliże bitwy Steffen odwrócił uwagę orka, a młody zaatakował wtedy i wbił myśliwskie ostrze w przedramię dzierżące broń. Ork odwdzięczył się celnym ciosem w nogę – nogawka od razu zabarwiła się jasną posoką. To jednak było ostatnie, co orkowie zdążyli zrobić – postrzelony padł na suche runo blednącą twarzą, a krew z dłoni sączyła się już bardzo słabo, drugiego dopadł od tyłu Frank, który rozbił mu głowę kiścieniem. Tobias dopadł do Ralfa i chciał przyjrzeć się dokładniej jego ranie, natomiast Katrin kazała wszystkim przygotować się na ewentualną walkę, jeżeli orkowie mieliby wypaść na nich z groty.
 

Ostatnio edytowane przez Ardel : 19-12-2015 o 17:54.
Ardel jest offline