Przypominają mi się moje początki
Ledwo co 13 wiosen mi minęło i zagrałam swoją pierwszą sesję. Byłam jedyną dziewczyną w gronie kilku (w porywach do kilkunastu) sporo ode mnie starszych facetów. Wojny z rodzicami toczyłam regularnie o chodzenie na czarne msze i inne tego typu ciekawe rozrywki dla młodych panien nie za bardzo odpowiednie
Nie przeszkodziło mi to wcale wyrosnąć na porządną osóbkę bez specjalnych dewiacyjnych odchyleń - chyba że wliczyć w to wstręt do przechodzenia na czerwonym świetle i fakt, że nigdy nie miałam wątpliwej przyjemności skosztować taniego wina (i proszę Kutaka o nie wypowiadanie się w tej kwestii
). Tak więc nawet młode dziewczynki zaczynające swoją przygodę z RPG nie są z góry skazane na deprawację przez lubieżnych, starych erpegowiczów płci męskiej. Szkoda tylko, że rodzice nigdy nie chcą przyjąć tego do wiadomości i wojny z nimi są jakby... nieuniknione