Najpierw zdziwienie. Potem obrzydzenie. A na końcu irytacja i zaduma. Tak, mniej więcej, można by opisać przebieg odczuć Gasparda w ciągu ostatnich pięciu minut. Spodziewał się, że w czasie ich zadania, czekać ich może wiele niespodzianek, ale z pewnością nie przypuszczał, że pojawią się one tak szybko i będą niosły ze sobą dylematy moralne. Oczywiście, Gaspard nie był z tych, którzy byli skorzy do stawiania własnego życia pod pretekstem spokoju sumienia.
Jednak zawahał się przed wypowiedzeniem kwestii - “jebał to pies”. W końcu gdzieś to sumienie miał, a dziecko to jednak dziecko. Z kamienia, tak do końca, to on nie był. No właśnie. Ode mnie strzały nie odbiją się, jak od jakiegoś głazu, no i w dodatku potrafię krwawić. Ostatnia myśl, jakby zdeptała jego wątpliwości.
- Jebał, to pies - słowa w końcu wypłynęły z jego ust. - Wybacz Gnorri. Ale mamy już przed sobą ciężkie zadanie, nie możemy niepotrzebnie ryzykować. O pochówku też zapomnijcie, bo jak tu posiedzimy zbyt długo, to i my będziemy potrzebować grobów. Najbliższy kilometr czy dwa proponuję przebyć galopem. - Spojrzenie Jauffreta spoczęło na mężczyźnie przybitym do wozu strzałą. - Niewiele trzeba byśmy wszyscy skończyli jak oni...