| Aceline znalazła się przed siedzibą Avengersów na kwadrans przed umówioną godziną – wolała być nieco wcześniej niż się spóźnić. Co prawda niektóre kobiety wolały się spóźniać „ w wielkim stylu”, ale ona do nich nie należała.
Kiwnęła głową stojącym tam już ludziom, ale w żaden sposób nie podejmowała konwersacji, po prostu przechadzając się od niechcenia w lewo i prawo przed drzwiami siedziby Mścicieli.
Ubrana była w grube, puchowe buty i płaszcz z tego, co na oko wyglądało na futro z norek. Oczywiście, zarówno buty jak i płaszcz były ze sztucznego futra – nie była przecież barbarzyńcą, by zabijać zwierzęta na swoje modowe potrzeby, prawda?
Gdy weszła w końcu do budynku, zdjęła swoje futro, ukazując pod spodem ciepły, wełniany, błękitny sweter z fioletowymi akcentami – podkreślał kolor jej oczu. Usiadła przy stole i chwyciła w ręce filiżankę gorącej herbaty, doprawionej cynamonem. Cudownie rozgrzewała po długim czasie spędzonym na zimnicy.
Aceline przyglądała się z miłym zainteresowaniem najpierw Jazzmanowi, a potem Nathanielowi. Kiedy skończyli swoje wypowiedzi, uznała, że czas najwyższy, by i one przemówiła. Odstawiła filiżankę na spodeczek, odchrząknęła i zaczęła mówić.
- Ładna klasa, Nathaniel. Osobiście nigdy nie chciałam być nauczycielką, ale oczywiście jako osoba wykształcona znam dobrze wartość tej profesji – jej angielski był perfekcyjny, ale z akcentu można się było domyślić, że jej językiem ojczystym był francuski – Nazywam się Aceline Beaulieu, ale w świecie superbohaterów znana jestem jako Lady Europa – zamilkła na chwilę, wyraźnie rozkoszując się brzmieniem własnego superbohaterskiego nicka – Mam wiele mocy, zapewnionych mi osobiście przed Ducha Europy - znów zamilkła, dając do zrozumienia, że nie mógł spotkać jej większy zaszczyt – Mam wiele mocy, jak już mówiłam. Jestem bardzo wytrzymała na obrażenia, jestem naprawdę silna (nawet, jeśli nie widać tego po mojej sylwetce), potrafię latać i strzelać blasterami z rąk. Oh, i oczywiście, jestem poliglotą. Nawet zanim natchnęła mnie Europa, znałam najważniejsze języki kontynentu, a teraz mówię wszystkimi oficjalnymi językami Unii. Cool, ikke? - zakończyła po duńsku.
- Tak poza tym – kontynuowała – jestem także prawnikiem, specjalizuję się w prawie międzynarodowym i unijnym. Jestem z Belgii, nie z Francji – myślę, że powinnam to powiedzieć już na samym wstępie, żebyśmy uniknęli nieporozumień.
- Mam też nadzieję, że będzie nam się miło współpracować. I... przepraszam, czasami bywam napuszona jak paw, ale cóż, kto by nie był? Ah, Duch Europy, miał tyle ludzi do wyboru, a wybrał mnie, naprawdę, ja... – jej rozmarzony wzrok padł na okno, za którym szalała zimnica. - Uh, anyway – kontynuowała – naprawdę chciałabym, żeby nam się dobrze współpracowało – uśmiechnęła się do zebranych, a światło z kominka zatańczyło w jej gęstych, długich, jasnych włosach. |