Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2015, 15:53   #23
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Tagren od czasu gdy tylko dobrał się do swojej porcji nie odezwał sie ani słowem. Jedynie wpatrywał się z nienawiścią w aventi, tą która pozbawiła jego i pozostałych w Zgniliźnie należnego im grogu. Czy Kolwen podzielał jego niechęć było sprawą odrębną, nie ulegało jednak wątpliwościom, że wojownik odbije sobie stratę trunku z nawiązką. W innych okolicznościach dałby jej po prostu kilka razy w mordę, może by nawet przezyła, lecz nie miał ochoty by wszyscy zapamiętali go z takiego marnego pojedynku.
Evamet opróżniał powoli swoją miskę z gulaszu. Był zadowolony, że nie widzi nigdzie małpy, która nie wiedzieć czemu przykleiła się do niego podczas pierwszych chwil na statku. Zachodził w głowę do kogo też mogła należeć i jak się znalazła na pokładzie. Pominięcie w przydziale alkoholu przyjął nawet z pewną ulgą. Nadużycie go podczas swego pobytu w Murann odbijało mu się czkawką do dzisiaj i wszystko na to wskazywało, że będzie mu się odbijać jeszcze długo. Wyglądało na to, że ten przeklęty okręt stanie się jego domem na najbliższe tygodnie, jeśli nie na miesiące. Nie za bardzo mu to odpowiadało. Przyzwyczajony był do kontaktu z przyrodą i więcej swobody miał nawet w wiosce nienawidzących go elfów. Szybko skończył jeść i powiódł wzrokiem po tych, których tak jak jego nazywano szczurkami. Kompletnie nic go z tymi ludźmi nie łączyło. Nie martwiło go to jednak. Przywykł do samotności. Ostatecznie ich zdanie było mało istotne. Byli nikim jak on. Pozostawało czekać na okazję do walki lub jakiejś akcji zwiadowczej. W codziennych pracach na statku się nie odnajdywał i wątpił by był w stanie przebić swoich kreatywnych towarzyszy w obłaskawianiu świn, kurczaków i kotów. W końcu wstał i odniósł pustą miskę. W końcu noc. Trochę odpocznie co mu zapewne dobrze zrobi.
Ymir jak zwykle pochłaniała zawartość miski z wręcz nieprzyzwoitym entuzjazmem. Jeśli chodziło o nią, to mogłaby zjeść jeszcze z trzy porcje. I Kto wie… może jej się uda. Dwa gryzonie siedzące przed nią jakoś tak niemrawo machają tymi łyżkami. Swoją porcję skończyła w trzy minuty, a teraz zajęła się obserwowaniem salki. Tagren i Kolwen z niewiadomych przyczyn wyglądali, jakby im kto wyrządził wielką krzywdę, co dziwniejsze, co jakiś czas rzucali kąśliwe spojrzenia w kierunku Gildiel. Przemiłego mieszańca, który jeśli się nad tym poważnie zastanowić wyświadczył dziś Rashemitce w kuchni niemałą przysługę.
Sama Gildiel wydawała się niegroźna, bogowie jedni wiedzą skąd ta nagła uraza w kompanii

- Stało się coś, że tak na siebie łypiecie? Będziesz to jadł? – Spytała szybko Kolwena „sprytnie” ukrywając swoje prawdziwe motywy. Niemal wyciągała już rękę po miskę, złowiła jednak kątem oka karcące spojrzenie Khaxkanga czy jak mu tam teraz było. Zamachała tylko niezręcznie ręką, uśmiechem pozdrowiła rybołaka i wstała od stołu. Przyda się jej zaczerpnąć świeżego powietrza.
Dla Kolwena nie było nic gorszego, niż poczucie niedopicia. Nie można tak ludziom nagle zabierać alkohol, organizm może tego nie wytrzymać. Powoli przeżuwał posiłek, patrząc to na Tagrena, to na aventi. Widział, że jego towarzysz jest również mocno zdenerwowany całą sytuacją. Ciężko będzie znaleźć więcej alkoholu.
- Ja bym się jeszcze chętnie napił – powiedział do Tagrena, tak żeby tylko on to słyszał. – Może po posiłku pójdziemy pozwiedzać statek, a nóż, widelec, łyżka uda nam się znaleźć buteleczkę czegoś mocniejszego. Co ty na to?
- Taaa, mam pomysł. - Wojownik wyszczerzył się w grymasie okrutnego uśmiechu, upodabniając się tym samym do wygłodniałego rekina który zwęszył krew.
- Później Ci powiem, nie miejsce na to.
Gildiel patrzyła z zaciekawienim na szczury chociaż nic kompletnie jej z nimi nie wiązał powiekszości było widać, iż nie spędzieli wiele czasu na morzu. Ten chwiejny, chybotliwy chód, nieporadność w ruchach, nie była spowodowana w przypadku kilku tylko sporzyciem alkoholu, kótrego jak wiadomo każdemu płwającemu, nie wolno spożywać bez zgody. Jedynie można wyznaczony przydział wypić. Dwóm “szczurkom” uratowała dzisiaj skórę, bo Dwójka mogła by i ich wysłać na piędździesiątkę kijów. Widząc jednak ich zakazne mordy i przekrwiome oczy zaczynała powoli żałować, że nie zaczekała na rekację kuka na łamanie zasad panujących na morzu.
 
Ulli jest offline