Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2015, 20:04   #24
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Kolwena jak zwykle strasznie nudziło całe przemówienie kapitana, więc bardzo ucieszył się, gdy półork w końcu skończył mówić. Łotrzyk odszedł na bezpieczną odległość od swojego pracodawcy i przywołał gestem swojego towarzysza od butelki Tagrena.
- Mów co za plan masz. W końcu mamy wolne, więc można by coś z tym zrobić, nieprawdaż? – uśmiechnął się szeroko, zacierając przy tym dłonie.
Wojownik jedynie wyszczerzył się po raz kolejny.
- Nie tu, za dużo ciekawskich. - Odparł i ruszył szukać w miarę odludnego miejsca gdzie nikt ich nie podsłucha. Celem stał się przedni kasztel statku, miejsce które dla Tagrena było niemal idealne do takich konspiracyjnych narad.
Zajęło im to dłuższą chwilę, ale w końcu udało im się obmyślić plan, który był genialny w swej prostocie, a pozwalał na bardzo „produktywne” spędzenie wolnego czasu. Kolwen nie mógł się doczekać, kiedy uda im się go zrealizować, ale niestety on i Tagren musieli uzbroić się w cierpliwość… Przynajmniej na razie.
- Ale najważniejsze - Ciągnął Tagren gdy omówili już plany. - to zapewnić sobie przychylność na morzu.
Wojownik pewnie stanął przy burcie po czym wydarł się na całe gardło.
- Umberlee! Moja kapryśna królowo, uczyń nas jak dawniej biczem swego gniewu! Daj nam cel! Wyznacz ofiarę! - Zadowolony z siebie poklepał Kolwena po ramieniu.
- Dalej módl się do Zimnej Królowej Głebin, tutaj tylko od jej kaprysu zależy twoje życie. - Zaśmiał się ponuro. - Kiedyś mnie lubiła, może znów polubi.
Kolwen tylko zaśmiał się cicho.
- Ja już niestety dawno straciłem jakąkolwiek przychylność bogów, ale mam nadzieję, że Zimna Królowa, chociaż ciebie posłucha. Może nawet wesprze nas w naszym planie, kto wie- uśmiechnął się szyderczo Jaster i spojrzał w górę na wspinającą się na reje Gildiel.
- Dawno już tego nie robiłem ale chyba czas wrócić do starych nauk. - Tagren podążył za spojrzeniem młodego łotra. - Patrz jak objawia się moc Kapryśnej Królowej Fal. - Po czym przymknął oczy a jego sina obita morda zaczęła szybko odzyskiwać swój pierwotny wygląd. Po chwili nie było już na niej śladu dawnych obrażeń. - Umberlee! Jeszcze Cię nie zapomniałem! - Wrzasnął w stronę morza po czym zaniósł się śmiechem.
Kolwen otworzył usta ze zdziwienia.
- Niezła sztuczka, gdzie się tego nauczyłeś?
- Jeszcze w domu. - Odparł nieco tajemniczo Tagren. - Może Ci kiedyś o nim opowiem, ale nie kiedy ona jest w okolicy. - Ruchem głowy wskazal kogo ma na myśli.
- Przy niej nic nie można powiedzieć, ani zrobić, widziałeś jak się podlizywała kapitanowi, jeszcze wszystko mu doniesie – powiedział ściszonym głosem Kolwen.
Tagren machnął ręką odpuszczając sobie komentarz.
- Niech sobie ćwierka póki może, jak Umberlee pozwoli to niedługo przemówi stal. Wtedy zobaczymy czy jest coś warta, ta nasza ptaszyna.
- Spokojnie, spokojnie, jeżeli ta twoja Umberlee rzeczywiście się nam na coś przyda, to nie trzeba będzie używać stali – powiedział uspokajającym tonem do Tagrena.
Wojownik patrzył na Kolwena jakby go pierwszy raz zobaczył.
- To jak chcesz łupić i plądrowąć?
Kolwen uśmiechnął się szeroko.
- Już ja mam swoje sposoby.
- Taaa, nie wątpię. - Odparł Tagren patrząc na towarzysza z mieszaniną rozbawienia i szacunku. Domyślał się jakie to mogą być sposoby.
 
Morfik jest offline