Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2015, 22:38   #9
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
W nieznanym cieniu




W tym miejscu manipulacja cieniem okazała się o wiele łatwiejsza niż Jerome mógłby się spodziewać.
Zmiany dokonane przez syna Fiony przyniosły jednak spodziewane rezultaty. Część skał zniknęła. Chociaż stałego gruntu nie można było dostrzec. Z fioletowego teraz nieba zaczął padać zielony deszcz.
W międzyczasie drugi wąż zbliżył się do nich niebezpiecznie.
Stwór wydał z siebie piekielny wrzask gdy zielone kropel zetknęły się z jego kolorowymi piórami. A tych miejscach pojawił się kolorowy dym. Stwór szarpał się i wił usiłując uciec od deszczu. Nie był jednak wstanie. Jego nieporuszający się już towarzysz, którego część spoczął na ich skale stopił się już w połowie.
Jerome ze zdziwieniem zauważył, że truchło zapada się w skale topiąc ją.



Rebma



Pod regałem, o czym głośno poinformowała Albina lady Niamh, leżał poszukiwany mag. Generlaska córka wprawnie ujęła sinobrodego mężczyznę pod pachy i wyciągnęła spad mebla. Jak na tak drobną kobietę był to zadziwiający wyczyn. Syn Eryka spokojnie opuścił solidny, drewniany regał na podłogę i podszedł do swojej towarzyszki.
Lady Niamh sprawdziła puls nieprzytomnego człowieka. Żył. Nie wyglądał jednak najlepiej. Krew pozlepiała jego włosy znacząc długi, zaschnięty już ślad wzdłuż ucha i dalej w dół szyi wsiąkając w czarną koszulę, którą nosił.
- Trzeba go stąd wynieść. - Zakomenderowała kobieta.
Albin poczuł się w obowiązku i przerzucił sobie bezwładne ciało przez ramię.
Zejście po schodach nie było taką prostą sprawą dla erykowego syna. Dodatkowy ciężar w postaci ciała maga skutecznie utrudniał ostrożne stąpanie między, książkami, zniszczonymi meblami, potłuczonym szkłem i jego zawartością. Udało im się to jednak bez żadnej niespodzianki.
Przed domem nieprzytomnego maga już zebrał się spory tłum gapiów, który gwardia królewska usiłowała trzymać jak najdalej. Pojawienie się trzech osób w drzwiach, do tego jednej nieprzytomnej, wywołało spore poruszenie wśród gapiów. Dowódca zbrojnych szybko rozpoznał lady Niamh. Skłonił się nisko i zaoferował swoją pomoc.
Albin czuł się trochę zbędny, gdyż to jego przewodniczka wydawała polecenia, a jemu nawet zdjęto ciężar z ramion. Nie odesłano go jednak, a on sam z siebie nie odszedł.
W towarzystwie zbrojnych, na wozie zaprzężonym w hipokampusy ruszyli w kierunku pałacu. A ściślej rzecz biorąc, do koszar.
Medyk już na nich czekał. Opatrzył rannego, obejrzał i zawyrokował, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nadal nieprzytomnego maga położono w pokoju przed drzwiami którego ustawiono straż.
Lady Niamh poleciła by powiadomić ją niezwłocznie gdy pacjent się obudzi.



Po odświeżeniu się i przebraniu dwoje młodych ludzi miało zjeść wspólnie posiłek.
Na przystawkę podano jakieś egzotyczne owoce. Chwilę po tym jak służący nałożył im porcje w drzwiach pojawił się inny sługa. W ręku trzymał jakąś wiadomość. Podszedł do lady Niamh i wręczył jej ją. Ta przeczytawszy kilak skreślonych słów wytarła usta serwetką i rzekła podnosząc się z miejsca
- Mag się ocknął. Niestety chce opuścić gościnne komnaty gwardii.
Erykowemu synowi nie trzeba było słać specjalnego zaproszenie. Szybko był gotowy do wyjścia.

W koszarach poinformowano ich iż mag chce opuścić już gościnę gwardii. A gdy dotarli do pokoju w który zostawili sinobrodego mężczyznę usłyszeli ostry spór.
- Królowa się o wszystkim dowie. - Grzmiał mężczyzna z zabandażowaną głową.




Amber




Osoba która przyszła odwiedzić dwójkę Amberytów nie specjalnie się spieszyła. Cicho i powoli otworzyła drzwi. Równie cicho je zamknęła. Ivory słyszała jak ciężkie kroki kierują się w stronę Gerarda.
Jej stryj cicho jęknął gdy został kopniakiem obrócony na plecy. Nie ocknął się jednak. Gość postał chwilę nad ciałem. Córka Caine nie usłyszała natomiast jak zbliża się do niej. Dopiero charakterystyczny zapach alkoholu pomieszanego z potem i brudem uzmysłowił jej, że ktoś jest obok.
- Zajmiemy się twoją panią. - Usłyszała tuż nad swoją głową. - Oj zajmiemy. - Zaśmiał się.
Ivory rozpoznała głos mężczyzny. To był jeden z tych, który napadli ich koło grobowca ojca. To był ten, który z takim pożądaniem patrzył na nią nim straciła przytomność.
Teraz bezceremonialnie położył je rękę na piersi jednocześnie wpychając jej język do ust.


 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline