| - Czy pół elf imieniem Farell jest twoim znajomym, jak utrzymuje? - zapytała zupełnie niespodziewanie lady. - Przyznam, że gadane on ma acz nie jestem do końca pewna jego lojalności względem kogokolwiek i Kruk też już nie jest - spojrzała uważnie na Theodora - Byłbyś skory… wybadać go dla nas? - zadała kolejne pytanie, ale nacisk na słowo wybaczać kojarzył się jakoś nieprzyjemnie, zupełnie jakby ze zgrzytem…
...łamanych kości.
-Mógłbym. Skoro Kruk nie jest go pewny to jak ja mógłbym być? Ale porozmawiać mogę. A póki co - Theo uśmiechnął się - napijmy się.
Kobieta skinęła głową i pozwoliwszy wprowadzić się do karczmy zajęła jedno miejsce obserwując uważnie Theodora, po czym odezwała się zanim ten zdążył zamówić.
- Jesteś znawcą wina, Theodorze?
-Jak to mówią chłopaki pokroju Farella -”Nawet jabcokiem można nieźle się narąbać” - Theo parsknął śmiechem - Ale odpowiadając, nie. Nie znam. Wiem tylko jakie wino mi smakuje. To będzie białe wytrawne. - Greycliff wezwał gestem kelnerkę - A co dla ciebie?
- Także wino, ale wolę czerwone półwytrawne. - złożyła zamówienie lady - I szkoda, bo też nie jestem. Powiedz mi jednak lepiej - jak przeżyłeś pobyt w lochu?
Theodor machnął lekceważąco dłonią.
-To nic, naprawdę. W swojej karierze odsiedziałem już siedem lat w izolatce. Te kilka dni to było nic.
- Cieszę się. Bądźmy jednak szczerzy - nikogo nie cieszy taki pobyt, więc dobrze, że na ciebie nie wpłynęło to w żaden sposób, bo o Farellu bym tego nie powiedziała. - ton kobiety sugerował złośliwość, ale ku zaskoczeniu powiedziała to z całkowicie neutralnym wyrazem twarzy.
-No właśnie, Farell. Miałbym go sprawdzić, tak? Czyli przesluchanie. Którego stopnia?
- Stopnia, jaki uznasz za odpowiedni i najbardziej skuteczny. My już zajmiejmy się ewentualnym ugłaskaniem Kruka, bylebyś tego pół elfa nie zabił. Mamy pewne wątpliwości co do jego lojalności, jak i pewne podejrzenia co do tego, co on może wiedzieć o zniknięciu Machy. - kelnerka przyniosła oba rodzaje wina i dwa kielichy - Więc sam rozumiesz nasze zainteresowanie.
-Macha znika, a Farell niespodziewanie przechodzi na naszą stronę. To faktycznie podejrzane. Spotkam się z nim. Gdzie on się teraz stołuje?
- Załatwiłam mu kilka dni pełnych hazardu u Arneliusa. Nieodpłatnego. Farell myśli, że to prezent od Kruka, rozumiesz. Tam bym go szukała. Arnelius oczywiście w pierwszej chwili nie był zachwycony do czasu, jak obiecałam mu całkowity zwrot kosztów jego wspaniałomyślności. Tak więc Farell ma rozrywkę, a my mamy Farella.
-I jego ludzi jak sądzę? Ilu chłopaków od Machy on ze sobą przyprowadził?
- Do Kruka? Około kilkunastu. Ze sobą do jaskini hazardu Arneliusa? Jest sam, nie licząc dwóch naszych… obserwatorów.
-Dobrze. Z tym że sytuacja teraz trochę się zmienia - Theodor napełnił kielich lady - Do tej pory nie myślałem zbytnio o przyszłości, tylko nastepny krok, o to mi chodziło. Nie strategia, raczej taktyka. Teraz sytuacja trochę się zmieniła. Mamy Kruka i Farella. I nie tylko ich jak przypuszczam. Pora pomyśleć o strategii - Moneta umoczył usta w trunku - Macha zniknął. Jego organizacja przez jakiś czas będzie rozchwiana. Czy dysponujemy wystarczającą siłą i wpływami by się z nimi policzyć?
- To bardzo delikatna sprawa. Przydałoby się najpierw poznać ich słabe i silne strony "od kuchni", jak i to czy znajdziemy więcej chętnych na zmianę sympatii. Cokolwiek by nie mówić, Macha nie mógł ot tak zostawić wszystkiego rozchwianego. O ile oczywiście żyje, a zakładamy, że tak jest. Tutaj pomocny może okazać się właśnie jeden pół elf, który przepija, traci w grach i na dziewczynach pieniądze, które otrzymał ponoć od Kruka. Jeżeli jednak pytasz o bardziej bezpośrednie działania… Siłą i dysponujemy, wpływami już gorzej, a trzeba uważać, żeby te karaluchy po prostu się nie rozpierzchły. - odparła Cornelius i zwilżyła gardło winem.
-Dobrze. A co z terytorium? Na terenie Waterdeep i Skullportu? Mamy miejscowki gdzie można załatwiać interesy?
- Waterdeep… To niebezpieczny teren i mówiąc wprost - nie nie mamy. W Skullporcie natomiast pomaga nam Kruk i jego miejsca, są też naszymi, przynajmniej część z nich, bo wszystkim dzielić się nie chce. Na razie.
-Nie jestem ekspertem, ale sądzę, że właśnie terytorium jest tym czego potrzebujemy najbardziej. Potrzebujemy terenu, na którm bylibyśmy mocni, gdzie można ściągać haracze i rekrutować nowych żołnierzy. Tak?
- I od tego na razie mamy Skullport i tereny Kruka, których wcale tak mało nie ma, chociaż lwią część zagarnął Macha. Waterdeep jest na razie poza zasięgiem.
-Rozumiem. Jakie więc są nasze priorytety? Celujemy w Skullport czy Waterdeep?
- Na razie w Skullport. Na Miasto Wspaniałości przyjdzie pora.
-Rozumiem, zostawmy to. Są inne sprawy. Na przykład Azul Gato. Zdrów li? Jako ten cukiereczek?
- Na razie zdrów, jak mniemam, chociaż ostatnio się nie pojawił od czasu Wildhawków, ale zapewne przycupnął gdzieś w jakimś koszyku z włóczką.
-A Avaras? Zrobił coś ważnego od naszego ostatniego spotkania?
- Nic o czym byłoby głośno. - stwierdziła kobieta i upiła wina - Może pół elf wie coś więcej.
-Połączę więc pożyteczne z pożytecznym i porozmawiam z nim. Gato, Wyrmspike, Kruk i Macha, wygląda na to, że Farell może być kluczem do wielu drzwi. A jak klucz zawiedzie trzeba będzie użyć wytrycha. Przy okazji - Theo ponownie napełnił kielichy - Niedawno spotkałem się na sali sądowej z tymi, którzy pomogli rozbić komórkę heretyków w Waterdeep. Podczas rozmowy doszliśmy do wniosku, ze takie komórki mogą znajdować się jeszcze w innych miastach Wybrzeża Mieczy. Czy oni są do wykorzystania w naszych planach?
- W aktualnych kalkulacjach nie, jako że prócz tego jednego wypadku nie zanotowaliśmy innych temu podobnych.
-A dałoby się uczulić naszych agentów na tych apostatów? Te informacje mogłyby mi się przydać. Niedługo mam spotkanie z pewnym strażnikiem, ktory jest moim wierzycielem. Gdybym sprzedał mu informacje o tych gościach może dałoby się na tym coś wygrać.
- Zobaczę czy da się coś zrobić, ale nie obiecuję, jako że mamy teraz sprawy innej wagi. odparła nie precyzując.
-Rozumiem. Ale ale, takie picie wina na pusty żolądek jest niezdrowe. Zamówimy coś do jedzenia?
- Bardzo chętnie, Theodorze, bardzo chętnie. |