Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2015, 16:46   #14
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Socrato przyglądał się całemu z pewną dozą niesmaku. Cóż za nieelegancki sposób animacji obiektów i nieefektywny. Te… stworzenia poruszały się tak niezgrabnie i chaotycznie. Wstyd.
Pogłaskał pieszczotliwie nastroszone pióra Zezika, który jako niższa forma życia odczuwał lęk. Ozdali jednakże jakoś nie czuł tego irracjonalnego uczucia. Bo i czemu miałby?
Pomiędzy nim a nieumarłymi stało wojsko, które z pewnością weźmie na siebie ciężar walki z tymi niewydarzonymi podróbkami istot żywych. Zresztą… był jeszcze Valtus i cały arsenał wynalazków, które wręcz oczekiwały okazji do przetestowania. A ta okazja właśnie kroczyła w postaci wielu śmierdzących powolnych celów. Toteż uwaga Socrato skupiła się głównie na wozie Progeri. Nie cała jednakże… otaczające go metalowe części szybko zaczęły się składać w bransoletę otaczającą jego prawy nadgarstek, a potem w łańcuch ostrzy połączonych luźnymi ogniwami.
- Fascynujące… - Ozdali usłyszał głos swojego kompana medyka. Cztery ciała, które zabrali do wozu zaczęły się ruszać z różnym skutkiem. Ich najnowszy pacjent usiadł dość błyskawicznie i zwrócił głowę w stronę Socrato. Dwa inne, którym Shand zdążył oddzielić nogi od tułowi przewróciły się na brzuch i powoli starały się doczołgać do medyka. Najgorzej miały ostatnie zwłoki. Nie wiadomo czy z przyczyn rytualnych, czy pośmiertnych skurczy ciało ułożyło się w pozycji embrionalnej, co wymusiło na chirurgach usunięcie kończyn, aby dobrać się do wnętrza. Teraz korpus z głową wierzgał najpewniej w nadziei, że uda mu się kogoś ugryźć.
- Zwykła animacja materii, czysta kinetyka… w dodatku partacka robota. Nie ma nic fascynującego w amatorszczyźnie.- Socrato zamachnął się ramieniem, metalowy bicz zaświstał w powietrzu i kierowany zarówno dłonią jak i wolą swego pana by rozczłonkować najbliższe zwłoki na kolejne kawałki. Celem ostrzy z których składał się bicz Socrato były wszelkie połączenia: czyli stawy kończyn i kręgi szyjne. Celowanie i uszkadzanie korpusu oraz głowy, było tylko stratą energii i czasu… a Szkarłatny Szaleniec nie zwykł tracić czasu ni energii.
- Och wiem, nie to mnie fascynuje. - Shand podszedł do wierzgającego korpusu, pozostałe ciała padły rozczłonkowane - W powietrzu naszego wozu nie było dość wilgoci, aby tak nawodnić te ciała. A deszcz z zewnątrz się tu nie dostał.
Bicz samoczynnie owinął się wokół ramienia Socrato przechodząc w stan spoczynku.
- Bo to nie wilgoć je ożywiła, tylko wola tego tam poety od siedmiu boleści.- odparł Szkarłatny Szaleniec kopniakiem wykopując głowę z dala od powozu.- Potrafił wprawić je w ruch, ale raczej nie jest na tyle biegły, by na tak masą ustanowić sensowną kontrolę.
- Moje pytanie stoi. Jeżeli jego wola je ożywiła, to czy jego wola też stworzyła wodę z suchego powietrza? Tak wysuszone zwłoki powinny się ledwo ruszać.
- To nie do mnie pytanie… mamy chyba jakiegoś geografa w załodze ? Sina… Demi… trzeciego nie pamiętam.- odparł Socrato po namyśle.- A co kwestii poruszania się zwłok… niekoniecznie. Mogą poruszać się szybciej i żwawiej, nawet wysuszone… szybciej zużyje to połączenia, ale w końcu… co mnie obchodziło, że po zadaniu truposze rozpadłyby się na kawałki?
- Fakt. Masz coś przeciwko, że zbadam tego? - Shand wyjął ochoczo skalpel i podszedł do trupa tylko z głową.
- Ani trochę… twój wóz, twoje zasady.- uśmiechnął się Socrato przyglądając się z uśmiechem Zezikowi, dzielnie walczącemu z odciętą głową, która nie mogła się bronić.
Zabawa szybko się skończyła dla Shanda, w momencie kiedy otworzył skalpelem zwłoki wylała się z nich cała woda, a one ustały w bez ruchu.
- Hm… więc jednak woda była ich źródłem mobilności…
- Workowaty szkielet i hydrauliczny układ mięśniowy… to takie prymitywne.- odparł Socrato i wzruszył ramionami i tłumaczy ich niezdarność.- Do pneumatyki, trzeba mieć twardy szkielet zewnętrzy. No nic… z pewnością Valtus ma przy sobie jakiś miotacz ognia do przetestowania. - w tym momencie ściana ognia minęła okno wozu i pognała w stronę bitwy.
- No czy ja wiem. Jasne to były dzikusy, ale dość dobrze rozwinięte anatomicznie. - Shand wyjrzał przez okno - Chyba bitwa się ma ku końcowi. Chociaż pustynia trochę płonie, to może spowodować problemy.
- Nic to… od rozwiązywania problemów to jest tu pełno dzielnych wojaków chcących się wykazać męstwem i głupotą.- machnął ręką Socrato.
- Fakt… chcesz złapać jakiegoś co jeszcze się rusza? Zobaczyć jak szybko reagują?
- Można by, dla zabicia czasu.- Socrato tak nie bardzo interesował się tymi podrzędnymi podróbkami, ale mógł pomóc Shandowi w badaniach, z czystej grzeczności.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 02-01-2016 o 22:38.
abishai jest offline