Prócz wieczornego incydentu nic nie zakłóciło snu Elayne. Prócz hałasu na schodach. Był to jednak zapewne jakiś spóźniony gość, bowiem kroki minęły drzwi dziewczyny, a chwilę później skrzypnęły drzwi na końcu korytarza.
Obudził ją wilgotny jęzor Seiki’ego.
Zachowanie wilka nieco odbiegało do normalności, ale rzut oka za okno wystarczył - promienie słońca wyglądały już zza koron drzew i podświetlały nieliczne chmurki, wędrujące po zdecydowanie już jasnym niebie.
Główna izba karczmy była pusta.
Albo było tak wcześnie, i wszyscy odsypiali nocne zabawy, albo wprost przeciwnie - wszyscy już wyruszyli w drogę.
Na szczęście karczmarz był na swoim posterunku.
- Dzień dobry, panienko - powiedział. - Śniadanie? |