Powiadali niektórzy, że najlepszą obroną jest atak.
I z tej mądrości skorzystała Elayne, broniąc swego życia, swej sakiewki, a zapewne i swej czci.
Z dłoni elfki wystrzeliły trzy lodowe lodowe sztylety. Nad wyraz celna, nad wyraz ostre...
Jeden z bandytów zwalił się na ziemię bez ducha, a pozostali dwaj stanęli jak wryci, czując jak chłód paraliżuje im ruchy.
Najwyraźniej jednak wizja tego, co czeka ich po zwycięstwie, dodała im sił, bowiem ruszyli powoli w stronę elfki.
Trzeci z bandytów, najwyraźniej chcąc pomścić śmierć swego kompana, ruszył biegiem w stronę dziewczyny, ze zdecydowanie nieprzyjemną obietnicą wyprucia jej flaków na ustach. |