Bajki bajkami, a twarda rzeczywistość wyglądała całkiem inaczej. Trzeba było radzić sobie na własną rękę. A przecież bywało i tak, o czym Elayne nie wiedziała, jako że milczały o tym mamine opowieści, że ów rycerz na białym koniu nie do końca szlachetny i bezinteresowny się okazywał.
To jednak całkiem historia z innej opowieści...
Tym razem magia zawiodła nieco Elayne. Chociaż kolejny napastnik padł na ziemię, a myśli o tak bliskich wszak wdziękach wyleciały mu definitywnie z głowy, to zapał bitewny nie opuścił pozostałej dwójki.
Być może doszli do wniosku, że im ich mniej, tym nagroda, w sumie, większa, bo mniej osób do podziału?
Jeden, boleśnie ugryziony w nogę, wdał się w niezbyt skuteczną walkę z atakującym go wilkiem. Drugi podbiegł kawałek i rzucił w dziewczynę nożem, lecz na szczęście dla Elayne haniebnie chybił. |