Źle wycenił odległość na jaką powinien odejść, i to był ten błąd na który oboje czekali. Cios Billa trafił Marcusa w ramię, coś chrupnęło, mięśnie “zawyły” z bólu. Garou próbował oddać cios, ale ręka odmówiła mu posłuszeństwa i ledwo musnęła przeciwnika.
Następnego ciosu też nie udało mu się uniknąć. Już był nieźle poturbowany, ale nie odpuszczał. Postanowił przejść teraz do obrony i liczyć że jego ciało zregeneruje się i będzie mógł dalej kontynuować walkę.
Pierwszy cios zdołał uniknąć, lecz kolejnego już nie, jego ciało zmuszone do unikania kontaktu nie nadążało z leczeniem. I to był gwóźdź do trumny. Pierwszym błędem było nie odskoczenie od Pomiotu gdy ten wyskoczył, a drugim skupienie się zbytnie na unikaniu ciosów.
Fianna padł na ziemię dysząc ciężko. Jednak walka z innym garou to nie to samo co uliczne potyczki, już zapomniał jak to jest. “Farciarz kurwa”.
- Tym razem wygrałeś półgłówku - mówił w mowie garou - pędź na oślep w nieznane jak chcesz. Najwyżej zginiemy, a co mi tam. Może po śmierci nabierzesz rozumu i dorównasz mądrością wojownikom z legend. |