Zafina obróciła się z gracją unosząc ręce do góry w wyuczonym geście.
- Dziękuje Nathanielu - odparła z uśmiechem lekko pochylając głowę. - Rzeczywiście moje talenty mają szerokie spektrum zastosowania ale ciągle się rozwijają. Co innego poruszyć szklanką, co innego powstrzymać powódź. Dar jest w mojej rodzinie od pokoleń i jeżeli starodawne traktaty nie kłamią, to moje poprzedniczki potrafiły znacznie więcej.
Wracając na swoje miejsce poczuła jak kamień spadł jej z serca. Nie była pewna jak zostanie przyjęta, ale skoro ktoś tak doświadczony jak Nathaniel ją pochwalił to coś musiało być na rzeczy. Zapadła się w wygodny fotel obserwując ostatnią ze Wspaniałej Siódemki. Trzeba przyznać, że niewiele zrozumiała z tłumaczenia dziewczyny. Może chodziło o technikalia, może o specyfikę słów lub po prostu o akcent, ale jednego była pewna. Ta dziewczyna była wybuchowa. Patrząc po stroju była to niebezpieczna mieszanka.
Coraz mniej tajemnic zostało nieodkrytych. Właściwie teraz interesowała ją tylko jedna. Złożyła ręce i spod pół przymkniętych powiek obserwowała niemego gościa w masce.