Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2007, 17:18   #32
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Atmosfera w oddziale nie była najlepsza. Ludzie szli jakby z celi śmierci na podzamcze, gdzie ustawiona była wielka szubienica. Ich twarze wyglądały, jakby to była ta chwila w której wykopuje się kołki spod nóg. Każdego oczywiście pobieżnie wyszkolono, a że i wy braliście udział w szkoleniu tych patałachów dostaliście obietnicę o 1 kronę imperialną większego żołdu, czyli dostawać mieliście niewiele mniej niż weterani.

Opłacający armię mieli o tyle ułatwione zadanie, że potrafili liczyć na zimno. W starciach z wrogiem zginie mniej więcej połowa. Choroby zabiorą pewnie koło jednej piątej. Doliczyc do tego trzeba marną wojskową lafę i brudne dziwki z jakimś syfem. Weneryczne choroby śmiertelne już istniały, choć o ich istnieniu wiedziało niewielu. Wojak w pochodzie żadnej kiecce nie przepuści, po wsiach znano to powiedzenie od dawna. Prawda była taka, że wojak ten musiałby być z dala od przełozonego, bo przy nim by się nieodważył.

Sytuacje takie nie były więc waszą codziennością. Maszerowaliście w zwartym szyku, wieczorem odpoczywaliście. Tak minął cały tydzień, w którym to dotarliście już na zakażony wojną teren. Dało się to zobaczyc na pierwszy rzut oka. Łuny pożarów rozświetlające noc, spalone wsie, pomordowani chłopi. Najeźdźcy chyba nie znali pojęcia poszanowania przeciwnika i nie odpuszczali nawet cywilom. Na pocieszenie znaleźliście jednak jedną oznakę nadziei. Znacznego zapewne rycerza chaosu(Pióropusz, 3 mutacje, demoniczny rumak) zatłuczonego chłopskimi kłonicami. Historię o tym jak to Drętwa, zwykły szewc zabił smoka mozna było zapewne włożyć między bajki, ale tutaj mieliście doskonały przykład na to, że ludność póki co walczyła. Nie zrażało ją nawet to, że nie miała za bardzo czym. Rycerz prawdopodobie miał o tyle pecha, że poszedł w krzaki za grubszą potrzebą i ulżyć sobie juz nie zdążył.

Zatrzymaliście się w jakimś starym forcie tuz tuż za linią frontu. Na razie byliście względnie bezpieczni, ale rozstawiono warty na wszelki wypadek. Wiadomo, że konnica lubi często wyjeżdzać do przodu zagonami, by zdobyć łupy jeńców lub zazwyczaj parę głów odrąbać dla swojego mrocznego pana.

(możecie opisywać co robiliście przez cały tydzień+co robicie teraz, ucieczkę wykluczyłem, gdyż bardzo dobrze was pilnują-w tej armii nikt nie chciał być)