Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2015, 12:33   #28
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Noc
6 Arodusa 4713AR
Heldren, Taldor

Nie mogąc znaleźć miejsca w gospodzie Darvan musiał skorzystać z propozycji Shalii. Ta niechętnie go przyjęła, jest utwierdzała się w myślach w przekonaniu, że skoro do tej pory jej nic nie zrobił, to nic nie zrobi później.
Ale miał spać na ziemi. W drugim kącie domu.
W sumie to i tak już było zbyt wiele jak na Shalię.


Tej bezchmurnej nocy Heldren było cichsze niz las, na którego obszerzu się znajdowało. Wszyscy spali, czy to w swych domach, czy to w gospodzie zajętej przez wojskowych. W oddali słychać było zawodzenie wilków nie dające Shalii spać.
Usłyszała w końcu dźwięk z trzaśnięciem otwieranych w dali drzwi, wskazujących na drzwi gospody gdyby określić kierunek dźwięku. Łowczyni wstała ze swego łóżka i ruszyła na palcach do okna.
Zbrojni. Wojskowi. Cała grupa. Szła w stronę północną - w stronę jej domu. Już miała brać swą broń i szukać jakiejś drogi ucieczki, kiedy to nagle zauważyła dziwną rzecz.
Zaczął padać śnieg. Z sekundy na sekundę mocniej, lecz niebo było bezchmurne. Nagle również rozpoczął swe rządy wiatr, dając początek śnieżycy. Widoczność została ograniczona w niecałe ćwierć minuty.
A z dali - tam, gdzie powinny wyć wilki, zawyło coś gorszego. Jego tubalny głos odbił się echem, choć nie powinien, lecz obudził Darvana, który odruchowo wstał. Shalia od razu go przycisnęła do ściany kładąc mu rękę na ustach.

- Słuchaj - rzekła cicho i się odsunęła, by powstrzymać tok niepotrzebnych pytań.

- O ja pier...! - krzyknął jakiś zbrojny i zaczął przeszywająco krzyczeć, a za nim poszedł cały oddział.

Krzyczeli tak, jakby ich żywcem ze skóry obdzierano, lecz nie widać było, by to kogokolwiek obudziło. Bestia ryknęła jeszcze raz i zaczęła głośno sapać. Głośniej. I głośniej. Znów ryknęła, lecz głos był wyraźniejszy.

Nagle coś uderzyło w zewnętrzną ścianę domu Shalii, gdzieś w okolicach miejsca, gdzie kończyła się ściana, a zaczynał się dach.

Dudnienie przy domu - podobne do tego, jakby gigant skakał z radości albo przez skakankę. To coś zawyło jeszcze raz... I zaczęło się oddalać. Shalia dopiero teraz zauważyła, że siedzi skulona w kącie, sparaliżowana ze strachu, a Darvanowi spływają z czoła strużki zimnego potu. Oboje nie mieli pojęcia, co się właśnie stało, jednak byli pewni, że już tej nocy nie zasną.

Ranek
6 Arodusa 4713AR
Heldren, Taldor

Zbiegowisko naokoło placu od razu zwróciło uwagę Darvana oraz Shalii. Podeszli oni, by zobaczyć, co się wydarzyło, choć ta druga wcześniej chciała zobaczyć co się stało w pobliżu jej domu.
Dostrzegła głowę... Sergisa. W śniegu. Bowiem śnieg zdominował krajobraz, a sięgał on na razie tylko do kostek, lecz wkrótce mogło być gorzej. A na placu była jedna wielka kałuża krwi, lecz nigdzie nie było widać ani kończyn, ani tuowia, ani nawet ekwipunku. Pozostały jedynie głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 26-12-2015 o 19:27.
Flamedancer jest offline