Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2015, 18:20   #2
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Tugal Nidros trafił do tego zaszczytnego przybytku pod nazwą “Łzy i Rozpacz” ósmego dnia piątego miesiąca kalendarza Imperium i musiał przyznać godnie się ten lokal prezentował. Widać było, że właściciel szczególną wagę poświęcał idei “atmosfera jest dla nas najważniejsza”. Kiedy wrota się za nim zamknęły przechadzał się badając miejsce i nastroje. Widać było, że niektórzy tkwili tu miesiącami, inni z kolei byli tak świeży jak on, lub trafili całkiem niedawno. Zapowiadała się dłuższa impreza pod wiktem czerstwego chleba i wody. Żyć nie umierać… Tydzień zajęło mu zbieranie informacji i ogólne zorientowanie się w sytuacji. Wszelkie burdy były krwawo tłumione bełtami, a czasem i gorszymi metodami, więc jakiekolwiek powstanie mijało się z celem. Co więcej strażnicy zdawali się mieć tendencje strzelać “na ślepo” co tylko dodawało temu miejscowi urokowi. Kiedy już wiedział wszystko i dostosował swój organizm do “rytmu życia” który wyznaczały posiłki zajął się pocieszaniem tych bardziej przygnębionych więźniów starając podtrzymać iskierkę ducha. Jako drugą aktywność, wziął na swoje barki zadanie “wprowadzania” nowych w rytm życia, który tu obowiązywał. Nie miał zamiaru zrobić zbłąkanym bełtem. Oczywiście, nie robił tego z altruistycznych powodów. Potrzebował tych ludzi, ich współpracy już na wyspie i miał małą nadzieję, że choć część z jego “pacjentów” przetrwa dostatecznie długo za portalem by mu pomóc.

Jego nie małym staraniom zwykle przyglądała się dziewczyna o krótkich blond włosach, która spędziła w tej przechowalni trochę więcej czasu niż on. Przedstawiła mu się imieniem "Quinn" i sceptycznie podchodziła do jego altruistycznych zapędów. Była małomówna i przybita. Ale tu każdy taki był, nie licząc Nidrosa. Starała się jednak trzymać pozory. W pierwszych dniach, gdy do niej zagadał wręcz starała się go unikać, wkrótce jednak przekonał ją do siebie na tyle by chciała z nim rozmawiać. A miała sporo do powiedzenia o panujących tu zasadach. Miała nie mały instynkt samozachowawczy. Przestrzegała go przed zachowaniami, które mogłyby zakończyć się śmiercią z winy własnej czy nie.

- Chcesz dobrej rady? Ok... - zaczęła odstawiając na podłogę miskę po pierwszym tego dnia posiłku - Trzymaj się z dala od awanturników, nie próbuj uspokajać na własną rękę awanturników, nie rzucaj się ratować samobójców prowokujących straże tylko po to by oberwać bełtem... Nie próbuj udawać trupa, bo i tak każdego nim zabiorą to dźgają mieczem albo strzelają z kuszy w łeb. Trzymaj się z dala od tych ścian - wskazała ręką na mury z dziurami. Znów sięgnęła do miski by dokończyć pozostałe w niej pieczywo.
- Logiczne - odpowiedział po czym się uśmiechnął - Masz niebywały dar obserwacji. Jeśli mogę zapytać. Długo tu jesteś?
- Pojmali mnie w dniu moich urodzin... - odparła z nieobecnym wzrokiem. Pokręciła głową. - Tak, to wiele nie wyjaśnia... Było to 18 dnia 4 miesiąca - sprostowała. - Nie wiem ile mnie tu wieźli - wzruszyła ramionami.
- Można się zagubić kiedy nie widać słońca.. - odpowiedział jej - ..ale już niedługo, a je zobaczymy.
- Liczysz posiłki - wyjaśniła swój sposób odliczania tu czasu ignorując jego wypowiedź o zobaczeniu światła dnia.
- Robię dokładnie to samo, ale czasem się zastanawiam, czy ma to sens. Jak by nie patrzeć ta świadomość może… tylko utrudnić tutejszy pobyt. Tak, chyba z tego zrezygnuję. - powiedział ciepło jakby coś wspominał. - Lepiej skupić się na przyjemnych rzeczach i dobrych stronach sytuacji nawet tak patowej jak ta.
Na twarzy Quinn pojawił się ironiczny uśmiech.
- Muszę coś robić, żeby nie oszaleć i nie zrobić tego co wielu przede mną - odparła mając na myśli samobójców - Więc liczę różne rzeczy, obserwuję innych. Patrzę jak reagują w pierwszych dniach tutaj i czasem zastanawiam się, jak można być tak głupim, żeby mieć nadzieję, że będzie lepiej... - jej rozmówca mógł odnieść wrażenie, że mówiła o nikim innym tylko o sobie.
- Będzie lepiej… - zapewnił ją - ...ale to będzie długa i ciężka droga. Nie można się poddawać. Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury.
Spojrzała na niego jak na nawiedzonego.
- A ciebie to skąd wytrzasnęli? - poniekąd był to pierwszy raz, gdy o to pytała - Ja miałam nadzieję - dodała w gniewie. - Że to wszystko to jedna wielka pomyłka, że wyciągną mnie stąd... - nie dokończyła, bo głos jej się załamał.
- Jesteśmy tu, bo się nas boją, bo mamy dar - powiedział ciepło kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu - Ten strach ich do tego popchnął i jeszcze się odkujemy, lecz musimy żyć. Co do mnie… heh… - wzruszył lekko jednym ramieniem - Szybko zorientowałem co się dzieje i uciekałem kilka dni, aż mnie dopadli. Byłem na drodze ku wolności, w innym miejscu w innym kraju. Nie myśl o przeszłości. Pomyśl o tym co możesz zrobić dla tych ludzi. Pomagając im poczujesz się lepiej. Jak ja. Nie ma co myśleć i pogrążać się w wspomnieniach, ale warto nosić je w sercu.
Przetarła policzek rękawem.
- Staram się nie myśleć. Ale świadomość tego ile straciłam... - skuliła się. - Nic mi nie zostało.
Nidros zrobił krok ku niej i delikatnie ją przytulił.
- Wszyscy straciliśmy, wszystko. - powiedział, a raczej wyszeptał - Nie myśl o tym. Przetrwamy. Musimy przetrwać, musimy chcieć żyć, wiara, nadzieja… to są skarby których nam nie zabiorą nam.
Dziewczyna nic mu na to nie odpowiedziała tylko wtuliła się w niego. Słyszał jej cichy szloch. Wypłakała mu się tego dnia ze wszystkich tłumionych w sobie żali i bezsilności.
I mężczyzna nic nie mówił tylko przytulił ją ciepło do siebie pozwalając łzom płynąć. Pozwalając by ciężar który ciążył jej na ramionach opadł trochę. Lecz uśmiechnął się do siebie w myślach “Kolejne potencjalne zagrożenie wyeliminowane, a może coś więcej?”
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-12-2015 o 20:47.
Dhratlach jest offline