Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2015, 03:04   #30
Ryder
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Przemierzając jaskinię bandytów ślepiec czuł się adekwatnie do swego stanu. Szedł z tyłu grupy, w jednej ręce trzymając łuk, drugą macając ścianę, cały czas nasłuchując kroków towarzyszy…

- Pusto… cii – ktoś szepnął.
- Powoli, tu ziemia nierówna, ostrożnie…

Niewiele poza tymi wskazówkami wiedział półelf. Starał się postępować zgodnie z zaleceniami i nie utrudniać zadania. Szło nieźle. Długo im nie zeszło, aż posłyszał odgłosy, które nie były ich cichymi krokami ani też szeptami. Odgłosy… życia. Cel był blisko. Wyciągnął z kołczana dwie strzały i zwolnił oddech, koncentrując się maksymalnie.

Naraz wszyscy zerwali się do działania. Kilka osób wybiegło naprzód i w kilka sekund dało się słyszeć stęknięcia i śpiew stalowego tańca, który przez lata tak studiował.

W tle, daleko, świst ostrza, pierwszy krzyk.
Na lewo ciężki skok, głuche trafienie, jęk młodzika.
Na prawo chaos; bieganina, rąbanina, zbyt wielkie ryzyko.
Po lewej okrzyk nieznajomego i sapnięcie Lago – czysta pozycja, wstrzymany oddech – teraz!


Świst strzał był jednym z ostatnich odgłosów tej potyczki, Goldor nie miał pojęcia ilu bandytów tu pokonali, lecz skoro nikt nie wyraźał głośno zadowolenia, oznaczało to jedynie dalszą wędrówkę w głąb pieczary. Zignorował tym razem swe strzały, zbyt dużo zamieszania o tak mało znaczące przedmioty, miał ich jeszcze trzy tuziny, jeśli dobrze liczył.

Miał rację, Kła nie było w tej grupie, a oni ruszyli dalej. Skalne podłoże się wyrównało, teren teraz się wznosił. Efekt zaskoczenia już zrobił swoje. Przywódca wrógów na nich czekał, przyśpieszyli kroku.
Moja Pani, prowadź...

W tym starciu obyło się bez niespodzianek – przeciwnicy ruszyli na nich głośno i zdecydowanie, jednak uwagę mnicha przykuł niski melodyczny dźwięk z tyłu – czarownik? Nie myślał, od razu wypuścił w tamtym kierunku dwie strzały, razem z Hissori i Chassem; nie wiedział, kto trafił, zanotował jedynie osunięcie się ciała na ziemię.

Ryk, przepychanka, zachwiany krok...
trzaskające drewno, potężne uderzenia raz, drugi, TRZECI, krzyk…
Maximillian!

Zaraz oddał strzały w kierunku ryczącego siłacza, stukot zbroi, ale też… czyżby trafił?
Chass coś krzyczy, ktoś ich zaszedł od tyłu! Co robić? „Przede mną?” A gdzie ten przód!?
ZGRZYT! Błyskawica? Hroth? Goldor instynktownie zatoczył się na ścianę.

Znowu Chass, ale zaraz, chyba dał radę… Taki chaos, jeden się dławi, jeden charczy, wszyscy krzyczą, SPOKÓJ…

Czysty umysł, oddech, pozycja… czas zwolnił.
Kolejny ryk, ucho, ręka, palce…


Nie wiedział, co się stało, ale wrzask urwał się gwałtownie… A po nim inne odgłosy walki.
 
Ryder jest offline