Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 02:34   #48
Ryder
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Grupa okazała się zbitkiem przypadkowych ludzi. Cóż za roszczarowanie… Wpierw na trakcie dwójka narwańców mało nie ginie dla jakiegoś bachora, na dodatek biorą smarkulę ze sobą, a teraz jeszcze wszyscy mają głęboko w poważaniu ich zadanie i każdy robi swoje. Pięknie.

Próbowała przekonać dwóch do współpracy. Jeden niekumaty i strachliwy, drugi zbyt przemądrzały. Leżąc na posłaniu tylko udawała, że ma gdzieś resztę. Uważnie przysłuchiwała się rozmowie. Papa Roberta obronił wnusia przed złą wiedźmą, co on tu w ogóle robił, stary człek… Kaczor nic nie zrobił, Jasper i Gaspar poszli sami pogadać na dole. Czas wlókł się niemiłosiernie.

- Dziewczynka potrzebuje pomocy, jest rozpalona. – rzuciła Lairiel... i wyszła. Kaeasa z trudem powstrzymała śmiech, ależ współczucie! Może nie dzieliło ich tak wiele...

Wreszcie zdecydowała, że nie można czekać dłużej. Zwlokła się z siennego materaca, udając skołowaną. Naciągnąwszy kaptur na twarz, zeszła na dół.

Schodząc po schodach wypatrzyła jednego z miejsowych, który nie wyglądał na bardzo spitego. Wymruczała kilka znajomych słów i poczuła, że język jej się rozluźnił, a umysł wyostrzył.

Delikatnym ruchem przysunęła do siebie kufel nieznajomego. Nim zdążył zareagować, zagaiła.
– Naprawdę jest tak niedobre jak mówią? Odstąp łyka – pociągnęła. Rzeczywiście sikacz. Skrzywiła się, odsłaniając kawałek twarzy – Jestem Olga, bard z Osenvaldu, słyszałeś o mnie?

Delikwent był zupełnie zaskoczony, ale odpowiedział prawie bez zawachania.
- Ano! Czemu nie grasz teraz eee… no wiesz, tu?
- Ach… zmęczenie podróżą, posłuchasz mnie jutro, panie…? -
zawiesiła głos.
- Ed, po prostu Ed.
- Tajest, Ed
– dokończyła żywszym tonem – Znasz tu może kogo, kto zajmuje się żeglugą po tej rzece? Miałam jechać dalej z tymi mrukami, co z nimi przyjechałam, ale to jakieś sztywniaki! Zabrałabym się z chęcią gdzieś indziej, może Johnsport?
Rozmówca myślał chwilę, ale zaraz zamachał paluchem.
- Tam są bracia Rick i Dick, czasem ogarniają jakiś towar, a ten tam – wskazał brodatego krępego typa, który już ledwie się trzymał od wypitego alkoholu – to Grum Barnet, człowiek Hrabiego, to jego łajba tu cumuje. Ale zagrasz nam przed wyjazdem, c'nie?
- Tak tak, oczywiście –
tylko w połowie udała przeciągłe ziewnięcie, może jednak wersja paladyna była lepsza? – wybacz, ale chyba dopiero rano coś będę w stanie zrobić…

Leniwym krokiem wróciła do izby. Pozostało czekać. W końcu wszyscy lokatorzy dziury w Devren posnęli. Wtedy Kaeasa usadowiła się wygodnie w pozycji medytacyjnej i zamknęła oczy mając w głowie dwa słowa. Grum Barnet.

Połączenie pojawiło się od razu, spał ciężko. Dobrze. Szybko utworzyła scenerię snu – blade zimne światło, pustka. Wrażenie nadzwyczajności i wyjątkowości. Teraz ona… Elfia szata nocna księżniczki Illyrii – mistrernie splecione nici srebrnokrzewu, które zdawały się odkrywać więcej, niż zakrywać… Zdecydowała się jawić Grumowi tyłem, zasłonić najwięcej, jak się da, a jednocześnie obiecywać tak wiele…

- Grum Barnet – przemówiła w wizji głębokim głosem, odwracając lekko głowę w jego kierunku – Raduj się, Grum. Zostałeś częścią wielkiego planu – odwróciła się bokiem, odsłaniając głęboki dekolt i spoglądając na niego wielkimi zielonymi oczami – Jutro weźmiesz swą łódź i zabierzesz mnie tam, gdzie nasz Pan, Qui'Shan, nas poprowadzi. Nie bój się – przeciągnęła leniwie dłonią wzdłuż ciała – będziesz sowicie wynagrodzony… - Odwróciła się powoli tyłem po raz kolejny i zaczęła oddalać się hipnotyzującym krokiem – Do zobaczenia, Wybrany… - stworzyła jeszcze złote monety padające z góry, zanim zakończyła wizję. Ciemność pokoju powróciła.


Sen morzył ją niemiłosiernie, ale jeszcze nie mogła się mu oddać. Wymówiła słowa zaklęcia, które przywróciło jej otwartość na świat snów. Jeszcze jedna wizja. Revald Krull.

Tym razem nie zamierzała tworzyć niezwykłego snu. Przywołała jedynie obraz prostej sypialni, Revalda umieszczając na łożu, samemu stając nad nim w zwykłym ubraniu...
Pochyliła się jedynie w trosce i pogładziła jedynie starego rycerza po twarzy. Jedyne słowa, jakie mu przekazała brzmiały: Dasz radę. Niech czas i podświadomość zrobią swoje.

Wyczerpana umysłową pracą, wreszcie Kaeasa oddała się własnym snom.
 

Ostatnio edytowane przez Ryder : 29-12-2015 o 02:46.
Ryder jest offline