Kłopoty kroczyły za nią krok w krok, a czasami - co było widać - wyprzedzały ją o kroków parę.
- I kolacja, i pokój się znajdą - odparł tubalnym głosem karczmarz. - "Stary Dąb" nie odmawia schronienia wędrowcom.
- Zachce panienka usiąść? - wskazał stojący niedaleko kominka stół. Ten sam, przy którym siedział już kupiec i jego dwaj towarzysze.
Elayne co prawda wolałaby osobny stolik, ale skoro padła taka propozycja, to nie odmówiła.
Po chwili służąca postawiła przed dziewczyną wyładowaną po brzegi tacę, z ilością jedzenia, jaka starczyłaby dla wygłodzonego drwala.
Kubek z winem również się tam znalazł. |