Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 17:12   #81
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Do biegu. Gotowi. Start!
Na znak rankera wszyscy uczestnicy testu zostali przeniesieni na arenę zmagań, która zgodnie ze słowami Mulea okazała się najprawdziwszą parną tropikalną dżunglą. Drużyna Quena i Zafary wylądowała na niewielkiej polanie wciąż otoczona grubą linią tworzącą w okół nich czerwony krąg.
- Uf, ale tu ciepło... - stwierdził Denetsu. - A więc to jest ta “dżungla”? Wygląda na jakiś gęsty las.
- Las nie las, miejmy nadzieję, że nikt nie włada ogniem, bo dopiero będzie ciepło. - rzucił pod nosem Quen.
Zafara tymczasem postanowił coś sprawdzić próbując otworzyć portal nad swój ulubiony staw. Tak jak się spodziewał nie udało mu się to, a przynajmniej nie tak jak powinno. Oba portale stały, ale nie było między nimi połączenia. Duch pustyni westchnął i zamknął ten poza areną.
-W dżungli są koty. Wielkie koty. Wiem bo widziałam na filmie.-- oznajmiła Razija nie żeby jakoś ją ten fakt martwił.
- Dobrze, że tu nie ma Ryo, bo pewnie test za szybko by się skończył - mruknął Denetsu zerkając na wszechobecną flor i zdjął z siebie zbroję. - To którędy idziemy? - spytał się reszty drużyny.
-To chyba bez znaczenia.- myszowata wzruszyła ramionami-I tak nie wiemy w której części areny wylądowaliśmy.- wyjaśniła po czym zaczęła nasłuchiwać odgłosów z pomiędzy drzew i węszyć w powietrzu.
Czerwony okrąg zniknął.
- Pasowałoby poznać trochę okolicę, byśmy nie natknęli się na żadną niespodziankę. Ustawienie latarni dwadzieścia kroków od nas powinno wystarczyć? - zapytał Quen, wyciągając jednocześnie spod bluzy dwie pistoletowe kusze.
- Latarnie chyba nas zdradzą, póki co to jedyne źródło światła tutaj - Denetsu spojrzał w górę i lekko zmrużył oczy. - Jest jeszcze dzień.
- Mogę przeskanować okolicę - ofiarowała się Soni. Puściła w ruch latarnie, by zbadały najbliższy obszar. I okazało się wtenczas, że niedaleko nich jest ukryta żółta skrzynka. Z kolei Quen wykrył drugą skrzynkę, schowaną nieco dalej - wszystkie te skrzynki znajdowały się na północ od ich towarzystwa.
- Srebrzatek, masz ochotę na pobawienie się w zwiadowcę? - latarnik zwrócił się do swojego duszka, gdy ten pojawił się na jego głowie. - Cel główny: nie dać się zauważyć ani złapać. Cel poboczny: sprawdzić czy nic nam nie grozi w drodze do skrzyń.
- Dobrze, dobrze, dobrze - Srebrzatek wychylił się tak, że jego oczka ponownie spotkały się z oczami Quena. - Chce się pobawić, ale kto będzie odliczał?
- Ja będę odliczał. - chłopak pokazał duszkowi dane z latarnii. - Ile czasu potrzebujesz by dotrzeć tam i z powrotem?
- To “tam” to jest tamten kierunek? - duszek wskazał miejsce, gdzie latarnie Quena i Soni wykryły skarby.
- Tak, powinny być tam dwie skrzynie. Chcemy się do nich dostać, ale tak by nic nas nie zaskoczyło po drodze. - wyjaśnił blondyn.
Duszek poszybował w strone wskazaną przez szamana. Po czym powrócił z raportem:
- Widziałem po drodze dużego pająka, o mało nie zaplątałem się w jego sieć. Ale nic ponadto.
- To idziemy zarobić? - Quen spojrzał na swoich towarzyszy.
-Idziemy. Tylko ostrożnie pewnie poustawiali w pobliżu jakieś pułapki, wiedzą że skrzynki nas zwabią.- wyjawiła swoje przypuszczenia zwiadowczyni i jak na zwiadowczynię przystało jako pierwsza ruszyła w stronę skrzynek. -A propo. Mamy je otworzyć? Wziąć ze sobą, czy wystarczy jak ich dotkniemy?- zapytała reszty.
- Miejmy nadzieję, że ostatnia wersja będzie właściwa, bo taszczenie tego mija się z celem. Chociaż ranker nie wspominał o ich zawartości, co o samych skrzynkach. Zobaczymy jak dojdziemy. - latarnik postanowił brać przykład z Raziji i nie przejmować się na zapas.
Listek pofrunął szybko w kierunku skrzynek. Okazało się, że trzeba je wykopać, ale te były przysypane warstwą ziemi o grubości parudziesięciu centymetrów czy też niektórzy to określali - ponad połową łokcia. Tylko nikt z piątki, szóstki poszukiwaczy skarbow nie dysponował łopatą.
- Trzeba ogarnąć trochę ziemi, one są zakopane - zawołał duszek.
Długouchy jak zwykle bez zbędnego gadania zabrał się do roboty i we wskazanym miejscu stworzył prostopadłościan który zdematerializował warstwę ziemi nad skrzynką, zostały tylko wijące się na wieku dżdżownice i inne robactwo występujące w gruncie przykryte trawą. Myszowata jako że nie brzydziła się tych żyjątek, ba zdarzało jej się je nawet jadać od razu postanowiła zaspokoić swoją ciekawość i wyciągnąć kufer na światło dzienne. Kufer zdawał się nie posiadać żadnego otwarcia, była to jednolita bryła, jednak gdy myszka wzięła skrzyneczkę do rąk, jej ATS został zasilony o 10000 kredytów.
-Dobra wiadomość, nie musimy tego ze sobą nosić.-oznajmiła widząc jak jej podręczny cukierek pojawia się obok wyświetlając powiększony stan konta. -Za to otworzyć się nie da.- dodała potrząsając bryłą jakby spodziewała się że coś zagrzechocze w środku.
- Ważne, że nie trzeba tego taszczyć. Zafara, przykryjesz je później z powrotem ziemią? Po co mamy zostawiać po sobie ślady. - Quen podszedł do najbliższego drzewa i w mało widocznym miejscu pozostawił lekkie nacięcie ostrzem bełtu.
-Będzie widać różnicę, nie mogę zdematerializować trawy.-wyjaśnił długouchy niemniej kiedy Razija obejrzawszy już skrzynkę z każdej strony wrzuciła ją z powrotem do dołu przywrócił ziemię do poprzedniego stanu. Następnie ponowił procedurę odkrywając drugą skrytkę.
-Teraz ty dotknij Soni.- zaproponowała myszowata.
Soni podeszła do skrzyni i dotknęła jej.
- O, przybyło mi kredytów.
- Co powiedzielibyście na to, jak poszlibyśmy dalej? - spytał się Denetsu reszty drużyny.
- No pewnie. Głupotą będzie zatrzymywać się w jednym miejscu. Im więcej dżungli poznamy, tym lepiej. - stwierdził Quen, ustawiając jedną ze swoich latarni na rejestrowanie pokonanego terenu, w celu zrobienia mapy. Długouchy uwolnił ziemię spod swojego wpływu, tak jak i Razija był gotowy iść dalej.
-Im więcej terenu zbadamy tym większe szanse że na kogoś trafimy, jeśli nie osobiście to po śladach.- przepowiedziała zwiadowczyni i ruszyła przodem.
Dzielna drużyna podążyła dalej, zgodnie ze swymi zamiarami. W dalszej części podróży okazało się, że las zaczął się stopniowo przerzedzać. Soni nieomal wpadła w sieć sporych pajęczaków, prawie by krzyknęła z obrzydzenia. Małe wijące się cusie to pikuś, ale paskudy wielkości dłoni (to, że były ładniejsze od pajęczaków, jakie napotykał Zafara i Strife, nie było wielkim pocieszeniem). Soni udało się jednak opanować na tyle, by nie piszczeć. W końcu Raziji zdawało się, że w oddali majaczą góry, a najbliżej - jaskinia.
Jej wejście było na tyle wielkie, że mógłby do niej wejść przeciętnej wielkości słoń.
-Ciekawe czy to właśnie takiego jadłam.- zainteresowała się właścicielka okrągłych uszek, zaś duch pustyni przechodzą obok sieci rzucił zdawkowe “Dzień dobry” jej lokatorom.
-Jak myślicie gdzie przebiega granica areny? Czy jest widzialna?- Razija znalazła kolejną rzecz której chciała się dowiedzieć.
- Trudno powiedzieć. Może być dosłowna arena, lub ukształtowanie terenu, które przypomina arenę. Ale z pewnością będziemy wiedzieć jak zobaczymy jakąś bestię lub wpadniemy w pułapkę. - latarnik uśmiechnął się lekko.
-Czemu bestia miałaby mieć coś wspólnego z granicą?- przedstawicielka rzędu gryzoni wyraźnie nie załapała o co chodziło latarnikowi. -Ja myślę że to kawałek zwykłej dżungli oddzielony kopułą shinsoo od reszty. Było coś takiego na trzecim piętrze… Idziemy dalej czy wchodzimy do jaskini?- przeszła do bieżących spraw.
- Mm, a mamy jakąś lepszą drogę? Z drugiej strony, w jaskini może być potwór albo potwory - podsunął Denetsu, dobywając miecza. - Quen, Soni, moglibyście sprawdzić, czy czegoś tam nie ma?
- Sie robi. - dwie czarne latarnie pomknęły w stronę wejścia do jaskini. Miały ją przebadać kawałek po kawałku. W przypadku napotkania bestii miały się wycofać.
Latarnia Quena wykryła jedną żółtą skrzynkę przy grocie, zaś latarnie Soni wleciały do środka jaskini. Wkrótce cyborg przywołał bazę operacyjną, która mogła się poruszać z tą samą szybkością, którą normalnie poruszała się blondwłosa latarniczka. Wyglądało na to, że wejście jest spokojne, aczkolwiek w dalszej części korytarz się rozgałęział.
- Znalazłem kolejną żółtą skrzynię. - poinformował swoich towarzyszy latarnik. - Kto ją tym razem zgarnia?
-Może ty?- zasugerowała Razija, a Zafara już podchodził we wskazane miejsce żeby umożliwić dotknięcie wieka.
- Niech będzie. Ciekawe czy pieniądze też zmieniają właściciela jak zostanie się pokonanym. - zastanowił się na głos Quen, ruszając za Zafarą.
I tak oto kolejna skrzynka została wydobyta. Tymczasem Soni tworzyła w swojej bazie mapę dotychczasowo eksplorowanego terenu, a także jaskinię, toteż dziewczyna nie włączyła się w rozmowy.
- W jaskini znalazłam dotychczas jedną skrzynię. Żółta. Ale ona jest co najmniej jakieś 370 kroków od nas, w jaskini, w pierwszym, lewym korytarzu - zawiadomiła.
Tymczasem Zafara przyuważył, czy też zmysł shinsoo podpowiadał mu, że gdyby przeszli się dalej w lewo, od groty, czy też zaledwie 100 kroków dalej, gdzie znaleźli trzecią skrzynię - to trafiliby na koniec areny czy też obszaru testu.
- Wchodzimy do środka. Ale przydadzą się nam latarnie - Denetsu podszedł pod grotę. - Idziesz ze mną? - spytał się Raziji.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, wolałabym iść dalej, ale jeśli pójdziesz, pójdę z tobą. Wszyscy pójdziemy co nie?- zapytała się reszty przekonana o tym, że nie warto się rozdzielać.
-Jeśli trafimy na coś z czym nie będziemy mogli sobie poradzić, zostawiłem portal w miejscu z którego zaczęliśmy.- Zafara postanowił dodać ekipie nieco pewności informacją, że w razie czego zawsze mogą szybko wynieść się z ciemnej groty. Na wszelki wypadek postanowił postawić też drugi portal przed wejściem.
- Możemy iść jeśli chcecie. Kredyty piechotą nie chodzą, a potwory raczej nie powinny wziąć się z powietrza. Jeśli nie trafimy na klucz, powinno być bezpiecznie. - stwierdził Quen.
-Gdybym to ja chowała te klucze to na pewno jakiś by tam był.- oznajmiła Razija rozkładając elektryczną włócznię i ostrożnie zagłębiając się w środku.
- Najwyżej zawrócimy. - latarnik ruszył za myszowatą, oświetlając drogę.
Razija wraz z Denetsu, oraz Zafara, Quen i baza operacyjna Soni weszli do środka jaskini. Przez paręset kroków szli naprzód, póki nie napotkali pierwszą odnogę, o której wspomniała Soni. Drużynowi łowca i zwiadowczyni poszli naprzód, a wraz z nimi pofrunęła tam jedna z latarni Soni. Niebieski sześcianik odnalazł kupę skarbów… i prostą dróżkę mającą dobre paręset kroków długości.
- Czy tylko mi się wydaje, czy to za fajne, by było prawdziwe? - Quen podsumował informacje pozyskane przez Soni. - Gdzieś musi być pułapka lub coś innego.
-Pójdę i sprawdzę to.-Zafara najwyraźniej zgadzał się z Quenem i zdaje się uważał że poradzi sobie z uniknięciem ewentualnych zagrożeń, a już na pewno z dostaniem się do skrzyń. -Soni, poślij ze mną jedną latarnię.- poprosił.
-Jesteś pewien? To robota dla zwiadowcy, ja jestem zwiadowcą. Zresztą mieliśmy się trzymać razem.-przypomniała pogromczyni kotów jak gdyby długouchy naprawdę mógł o tym zapomnieć.
-Tak.
-Eee?
-Tak, jestem pewien że chcę to zrobić.- czerwonowłosy rozwinął swoją odpowiedź nie pozostawiając wątpliwości.
Zafara postawił na szali wiele. Nikt mu nie gwarantował, że będzie bezpiecznie. Niebieska latarnia pofrunęła za czerwonowłosym duchem. Stopniowo powietrze gęstniało od shinso. Czyżby Zafara trafił na jeden z sześciu kluczy, które są potrzebne do wydostania się z dżungli?
 
Agape jest offline