Paladyn podjął decyzje i ruszył biegiem, Elladris nie dał na siebie czekać. Reszta także ruszyła, bo nie bardzo mieli wyjście.
Udało im się niezauważonymi przebiec z połowę dystansu. W końcu jeden z porywaczy odwrócił się i zobaczył ich. Zawołał coś i reszta także się obejrzała. Zapanowało poruszenie. Porywacze zaczęli poganiać porwanych. Jeden z nich wyjął zza pasa pistolet i pogroził nim. Mimo to jeden chłopak rzucił się do ucieczki. Huknął strzał i uciekinier zarył twarzą w piach.
Reszta więźniów dała się zgonić w grupę i potruchtali w kierunku wybrzeża.
Ale wynik gonitwy mógł być tylko jeden. Herszt porywaczy kazał sześciu ludziom zatrzymać pościg. Najwyraźniej miał o nich wysokie mniemanie, albo sądził iż to mieszkańcy wioski ruszyli w pościg. Albo wiedział o czymś…
Tymczasem weterani pędzili wielkimi susami, no poza goblinem, który starał się jak najszybciej przebierać nogami, ale i tak zostawał w tyle. Nagle coś huknęło w oddali i usłyszeli przeciągły gwizd. Chwilę potem z piętnaście metrów od nich po prawej wykwitła fontanna ziemi. Kaozz w myślach liczył. Doszedł do dziesięciu gdy usłyszał ponowny huk.
“Szybcy są” pomyślał z uznaniem o artylerzystach ze statku.
“Ale czy dobrzy?”
Kolejna kula rozorała ziemie pięć metrów po prawej. Dobremu artylerzyście się wystarczą dwa strzały by się wstrzelić stacjonarny cel. Ten prawie trafił w ruchomy i na dużą odległość. Ech, gdyby byli w zasięgu strzelby…
Możecie dać gazu i w tej turze dotrzeć do wroga, ale ryzykujecie postrzał z armaty
No i żadnych subtelności w ataku, tylko szarża.
Możecie też rozpocząć zygzaki, wtedy armata staje się mało prawdopodobna, ale wrogowie zdążą rzucić nożami, siekierkami czy włóczniami.
Goblin ma wrogów mających was opóźnić w zasięgu. W biegu ma -2, ale jak się zatrzyma to bez minusów (uwaga armata
).