Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 23:07   #37
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

List zastał Kathil w połowie przygotowań. Ashka cieszyła się z jej powrotu i czekała na okazję do oblania spotkania w Ordulinie. Miasta opuścić nie mogła z powodu dziejących się wydarzeń i po prawdzie nie chciała… również z powodu dziejących się wydarzeń. Podała w liście miejsce pobytu Jaegere. Nieduża reprezentacyjna posiadłość miejska, którą Jaegere wynajmował od szlachciców mieszkających na prowincji.
Wykorzystując chwilę spokoju i samotności Kathil rozkoszowała się kąpielą i przygotowaniami z pomocą dziewczyn służących cioteczki Mei. Gdy otrzymała wiadomość właśnie wychodziła z wanny. Wiadomość półelfki umocniła jej dobry nastrój i wywołała uśmiech na twarzy.
Odesłała zatem wiadomość przyjaciółce, że chętnie się spotka jeszcze tego samego dnia jeśli tylko czas im obu pozwoli. I że jest spragniona jej towarzystwa.
Kolejną wiadomość wysłała do Jaegere prosząc go uprzejmie o spotkanie, jeśli to możliwe jeszcze tego wieczoru.
“Będę czekać na miejsce i czas. Mam nadzieję, do zobaczenia. Kathil”.
Póki co kontynuowała przygotowania by być gotową na wypadek gdyby Jaegere znalazł czas. Liczyła, że nieco się stęsknił, szczególnie, że ostatnie “negocjacje” przebiegały bardzo dobrze. No i zostawiła go samego świtem. Chociaż nie tylko jego. Nie miała w zwyczaju zostawać u kochanków. Wolała unikać niewygodnej ciszy albo dziwnych zachowań, które nieodzownie przychodzą gdy namiętność nocy zastępuje światło dnia.
Dokończyła ubieranie się w przepiękną suknię Cioteczki i upięła kunsztownie włosy, by stworzyć wrażenie chaosu.
Zostało jej jedynie czekać na wiadomość od półelfa. W między czasie postanowiła pomówić z Leonorą i może Ortusem.
Nie przyszło jej czekać długo, wkrótce zjawił się posłaniec z zaproszeniem do posiadłości, której adres zgadzał się z tym znanym Wesalt. Jaegere nie miał czasu przygotować innego miejsca spotkania więc zaprosił Kathil do swej posiadłości.
Zadowolona Kathil pozostawiła zatem wiadomości dla swych towarzyszy aby ci czuli się jak u siebie u Cioci Mei i ze ona sama spotka się z nimi następnego ranka.
Sama zaś w drodze do Jaegere postanowiła spotkać się z Ashką.
Musiała więc wyruszyć znacznie wcześniej, bo nie wiadomo ile jej zajmie spotkanie z ciekawską elfką. Problemem jednaka sama suknia, raczej nie nadająca się do miejsc w których Ashka zwykła bywać i spotykać się. Mogłaby ubrudzić lub ubłocić ów delikatny strój, a już z pewnością nie zdąży z powrotem do posiadłości Mei, by się znów przebrać. Ach te kobiece dylematy.
Rozwiązanie było jedno: zabrać Ashkę na przejażdżkę karocą. Mogły zrobić parę rund lub też zatrzymać powóz w mniejszej uliczce by nie zwracać uwagi na siebie. Wysłanie umyślnego z informacją miejsca spotkania i "porwania" połelfki nie było wszak problemem.

Wóz Kathil ruszył, posłaniec pognał na swych krótkich chłopięcych nóżkach zawiadomić szefową i kilkunastu minutach jazdy, woźnica dostrzegł Ashkę stojącą na rogu ulicy.
Gdy karoca się zatrzymała, Kathil otworzyła drzwiczki i zaprosiła przyjaciółkę:
-Witaj moja droga, zapraszam - powiedziała z uśmiechem.
Ashka wskoczyła do środka i spojrzała z ironicznym uśmieszkiem na Kathil.- Widzę, że w pełni gotowa do dyplomatycznych zadań.
Po czym spytała.- Jak było u wujów, nie spodziewałam się że wrócisz tak szybko.
- Wujowie okazali się nieco większymi orzeszkami do zgryzienia więc musiałam
zmienić plany. Plany obejmują dyplomację - wyjaśniła z uśmiechem. - A co się dzieje w mieście. Co za biedak został wybrańcem namiestnika?
- Och… ciocia Mea ci nie zdradziła?- zdziwiła się elfka i wzruszyła ramionami.- Skoro nawet ona nie wie, to Selkirkowie rzeczywiście zacisnęli zęby.
- A ty się nie dowiedziałaś? - zdziwiła się Kathil - no, no… to faktycznie musi być coś niezwykłego. Albo ktoś. Albo więcej niż jeden ktoś. Nowy ród u władzy? Interesujące. - mówiła z zaciekawieniem Wesalt. - A co jeszcze w mieście? Coś nowego na temat mojego zlecenia?
- Którego dokładnie… było ich parę o ile pamiętam. Trevail, Jaegere, Rediecowie. Stanowczo za mało mi płacisz.- przekomarzała się Ashka licząc na palcach.
- Za mało?! No wiesz co? Chyba rzeczywiście za długo mnie nie było. Rozwydrzyłaś się! - roześmiała się Kathil - Zacznij od Redieców.
- O młodszych dzieciach nie wiem nic. Ismena… pozostała w mieście i wynajmuje sobie w miarę ładne i tanie kurtyzany dla rozrywki, podczas gdy jej mąż załatwia sprawy w mieście. Ziemianie szykują własną frakcją, by spośród popieranych przez nich kupców wybrać następnego namiestnika. Averanowi bardzo zależy na wybraniu kogoś, kto będzie faworyzował Miklosa. Danirisa i jego ludzi nasz kochany Trevail wynajął do ochrony. Wyrzutki z Cormyru knują coś na boku, ale jak wiesz… bez cormyrskiego rodowodu i szlacheckich manier nie da się przeniknąć ich szeregu. Obecna sytuacja to szansa, z której każdy chce skorzystać, zwłaszcza jak ma niewiele do stracenia.- wyjaśniła z lisim uśmiechem Ashka.
- A Ty? Coś ugrywasz dla siebie? - bardka spojrzała uważnie na półelfkę - A co z Jaegere?
- On? On się dobrze bawi. Całe pielgrzymki kupców chodzą do niego. Składa im wiele mętnych obietnic bez pokrycia.- zaśmiała się Ashka. I zamyśliła się.- Choć możliwe, że nie wszystkie te obietnice są bez pokrycia. Ot, lubi udawać że ma wielki wpływ… choć teoretycznie nie ma żadnego. Ciężko rozgryźć tego półelfa. Ma zwinny język.
- Hmm, palce też ma niczego sobie - Kathil zniżyła ton do półszeptu - aż dziw, że nie próbowałaś znaleźć wspólnego języka. - zakończyła mrugnięciem. - Cóż zobaczymy co powie mi dzisiaj. - Condrad pojawiał się w mieście podczas mojej nieobecności? Nie wiesz?
- Hej… jestem tylko plebejuszką z ciemnych zaułków. Nie spotykam się z pozerami udającymi bogatych kupców. Te drzwi… są dla mnie zamknięte.- wzruszyła ramioonami elfka.- Condrad był, ale przejazdem. I nie wracał przez Ordulin.
- Hmmm …. no dobrze. Trochę się martwię tym olbrzymem. No cóż, wszystko się wyjaśni całkiem niedługo. Te kurtyzany dla Ismeny to jakiś specjalny typ? Czy ciągle zmienia? A co z mężem i jego kochankami?
- Ma stałą… ale gdzieś spoza miasta. - uśmiechnęła się ironicznie Ashka i schyliła, cicho dodając.- Ismena woli bardzo “męskie” kurtyzany, takie przycięte na pazia najlepiej. I każe im zakładać uprząż z drewnianym poprawiaczem nastroju. Co prawda musi być wtedy dość pijana, by to robić… ale cóż. Kto zrozumie bogaczy?
- Znasz nazwisko tej kurtyzany? - Kathil pokazała Ashce język na jej zaczepkę o ekscentrycznym zachowaniu bogaczy.
- Flawina… tak się przedstawia. Bardzo tajemnicza kobieta.- stwierdziła Ashka.- Mieszka poza miastem i ma dość wąskie grono klientów, za to bardzo bogate i dość wpływowe. Więc trochę dziwi w tym gronie Averan. Z drugiej strony… może ta Flawina jest powodem jego kłopotów finansowych?
- Dobrze, to już coś konkretnego. Dasz radę dowiedzieć się więcej na temat jej relacji z Averanem? Wypytam jeszcze o nią Meę. Flawina ma jakieś dzieci? - Kathil myślała naprędce.
- Nic na jej temat nie wiem. Nie widziałam jej nawet na oczy.- westchnęła Ashka.- To jedna z tych dam do towarzystwa, co używają tajemnicy jako wabika na klientów.
- No dobrze, spróbuję się dowiedzieć przez ciocię Meę. Wyślę Ci umyślnego jeśli będę potrzebować pomocy w tym temacie. - bardka uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. - Może za parę dni umówimy się na dłuższe pogaduszki?
- I dla odmiany ja przesłucham ciebie. Już sobie przygotuję na tą okazję jakąś jedwabną linę.- zażartowała Ashka zastanawiając się głośno.- Może… czerwonej barwy?
- Och, moja droga… musisz się ustawić w kolejce… wiesz jestem teraz mężatką - stwierdziła Kathil z miną matrony. - Możliwe, że będę mieć dla Ciebie godne wyzwanie. Poznałam jedną taka gnomkę… - mruknęła.
- Gnomy są małe… i przeważnie stare.- odparła Ashka przypominając o swoich gustach.
- Ta nie wygląda na starą. Mam cały koncert życzeń: od Ciebie, od Yorrdacha, od Ortusa. Czy ja wyglądam na złotą rybkę? - Wesalt wymierzyła Ashce lekkiego kuksańca. - Dość, wysiadaj. Jadę załatwiać interesy, inaczej nigdy się nie uwolnię od Ciebie. - dodała ze śmiechem.
- Ale wyglądają dojrzale… przynajmniej większość z nich.- wystawiła język wysiadając.- Powodzenia z tym Jaegere i jego paluszkami.
- Nie dziękuję, pa! - posłała półelfce buziaka i ruszyła ku posiadłości Jaegere.
 
corax jest offline