Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2015, 23:27   #38
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Przed posiadłością już czekał na nią sługa, z dość paskudną gębą niczym nie wyróżniającego się ochroniarza, którego można było zatrudnić w byle tawernie. Ale strój miał porządny, włosy umyte, był czysty i nie śmierdział piwem. Czyli w miarę porządny najemnik.
Sama posiadłość też… była niczego sobie, ale… była niczym się nie wyróżniająca spomiędzy innych kupiecko-szlacheckich posiadłości zbudowanych wzdłuż tej stolicy. Jaegere wydawał się lubować w takim unikaniu zaznaczania swojej tożsamości.
Kathil wysiadła z karocy i kazała woźnicy zaczekać. Uprzedziła go, że wizyta może jednak potrwać. Dała się poprowadzić ochroniarzowi dyskretnie rozglądając się po posiadłości. Nie liczyła jednak na znalezienie jakichś znaków szczególnych.
Dojrzała jedynie standardowe zabezpieczenia budynku i paru podejrzanych typków obserwujących posiadłość Jaegere, udając przy tym bez entuzjazmu, że zajmują się czymś innym. Nawet nie starali się zbytnio zamaskować swej roli szpiegów… ot, rutyna i monotonia zadania ich pokonała. A półelf pewnie śmiał w duchu z nich i ich panów.
Jaegere wystrojony w haftowaną białą koszulę, czarne spodnie ze złotym szamerunkiem oraz czarną kamizelę i kubrak również w złote hafty prezentował się dostojnie. Widać było, że cenił gościa z którym przyszło się mu spotkać.
- Ach droga baronesso, nie spodziewałem się ciebie tak szybko. Chyba wybaczysz mi, że za poczęstunek posłużą jedynie wino i pierniki? Jestem już po kolacji, a nawet gdybym zagonił kucharza do kuchni to i tak miałby zbyt mało czasu, by zadowolić nasze podniebienia.- rzekł na wstępie, kłaniając się nisko i szarmancko całując wierzch dłoni Wesalt.
Kathil zgodnie ze zwyczajem dygnęła nisko na powitanie.
- Mój drogi Jaegere, poczęstunek w zupełności wystarczy. Nie wybaczyłabym sobie,
gdybyś przeze mnie musiał zmuszać biednego kucharza do pracy o tej porze a i sam byś miał się kłopotać. - wsunęła dłoń na przedramię półelfa i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Cieszę się jednak, że znalazłeś dla mnie chwilę w swym napiętym kalendarzu. Mam nadzieję, że nie pokrzyżowałam Ci żadnych planów - zrobiła smutną minkę.
- Och… nic ważnego. Wierz mi. Więc… jak się udała wycieczka? A może podróż poślubna?- zapytał półelf prowadząc Kathil do małego, ale urządzonego ze smakiem, choć bez odrobiny oryginalności, salonu. Gdzie przed wygodną kanapą, piętrzyły się na talerzu stojącym na małym stoliku pierniki, a obok nich wino w karafce.
- Cóż… to wszystko potoczyło się dość nagle - wyraz twarzy bardki wyrażał zakłopotanie - A zaś sama podróż była raczej przyczynkiem do mojej dzisiejszej wizyty. - spojrzała uważnie na półelfa - Chyba, że wolisz byśmy porozmawiali najpierw o czymś przyjemniejszym? - połaskotała jego ciekawość.
- Jesteś moim gościem, więc to chyba ty powinnaś decydować, prawda?- mruknął Jaegere wprost do ucha Kathil, muskając je jednocześnie czubkiem języka.- Więc na co masz ochotę, moja droga?
Wesalt traciła palcem czubek nosa Jaegere, by następnie tym samym palcem przesunąć po jego ustach:
- Ty zaś poddasz się całkowicie mojej woli czy tak? - zaśmiała się cicho i wsunęła dłonie we włosy mężczyzny - Mam dla Ciebie propozycję. Możemy tu rozmawiać? - wyszeptała z ustami przy jego ustach.
- Możemy… możemy też i w łóżku na górze… bardzo wygodnym.- palce półelfa pochwyciły pośladki Kathil stanowczo je ugniatając, a usta przylgnęły do jej warg w pocałunku.
Bardka oparła się o Jaegere, wtulając się miękko. Palcami przeczesywała jego włosy, druga dłoń delikatnie pieściła i drażniła wrażliwe ucho mężczyzny. Oderwała się od jego ust, gdy zabrakło jej oddechu.
- To Ty jesteś maestro dzisiejszego spotkania - pogładziła ramiona półelfa i przysunęła nieco bliżej by ciaśniej wtulić się w jego ciało. Zabawny geścik, lekko zaprzeczający jej słowom. Wiedziała, że Jaegere lubi takie gierki i niedopowiedzenia. - Ja pragnę jedynie okazać mą … wdzięczność za Twój czas. - uśmiechnęła się leciutko i przesunęła palcem po lekko nabrzmiałych już ustach mężczyzny.
Jego wargi ujęły jej palec pieszczotliwie, delikatnie masował opuszek jej palca językiem, by w końcu rzec. - Chyba nie sądzisz, że mógłbym się oprzeć twojej pokusie prawda?
Gwałtownie chwycił ją w ramiona i uniósł w górę niczym małą bezbronną dziewuszkę. Nie był słabowitym mieszczaninem na jakiego pozował.- Więc może od razu przenieśmy się do sypialni?
- Jak mogłabym odmówić po takim komplemencie? - wymruczała i obsypała jego szyję i
płatek ucha pocałunkami. Czuła się bezbronna; dawno nikt jej nie nosił w ramionach. Ale półelfowi chyba zależało na takim efekcie, nie chciała mu psuć zabawy. - Ale, ale …. czy to znaczy, że się stęskniłeś? - delikatnie pogładziła jego policzek z psotną minką.
- To chyba retoryczne pytanie? Większość kupców ma tak ograniczoną… wyobraźnię i pospolite ambicje. Rozmowy z nimi, były stratą czasu.- westchnął Jaegere przeciągle i cmoknął czubek nosa dziewczyny wnosząc ją po schodach na górę.- A ty? Tęskniłaś za mną i wspólnymi negocjacjami?
- Tęskniłam - nie zaprzestawała drażniących pieszczot i ustami drażniła płatek ucha Jaegere - i to tak bardzo, że jesteś pierwszą osobą, którą odwiedzam po powrocie. - dodała z uśmiechem słyszalnym w głosie. - Teraz liczę, że uda się nam… - zawiesiła głos i dmuchnęła ciepłym powietrzem na ucho i szyję półelfa - … wynegocjować nawet … “ciaśniejszą” współpracę. - znów zabawiła się dwuznacznością.
- Intrygujące…- mruknął wyraźnie zainteresowany półelf. Po czym spytał.- A nie masz przypadkiem jakichś niespodzianek przygotowanych dla mnie, jak ostatnio? Bo też nie chcę ci wchodzić w drogę w twoich zamiarach.
Dotarli już do drzwi jego sypialni, lekkim kopnięciem półelf je otworzył. Łóżko jak i sam gabinet były dość małe i samo pomieszczenie dość ascetyczne. Niemniej samo łoże wydawało się dość wygodne, mimo że skłaniało do tulenia się podczas snu.
- Cieszę się, że Ci sprawiłam przyjemność ostatnio. Zasłoń okna. Będę potrzebować świecy. - Kathil pocałowała mężczyznę kusząco.
Półelf delikatnie położył Kathil na łożu, po czym ruszył zasłonić okna. Przy okazji spytał.- Jak tam twa podróż poślubna, tuszę że udana mimo krótkiego trwania?
- Podróż sama w sobie dość spokojna. Przykro mi, że musiałeś wykorzystywać swoje zasoby, by się dowiedzieć o zamążpójściu. - Kathil ułożyła się wygodnie na łożu. Bawiła się pasmami włosów obserwując Jaegere palącym spojrzeniem. - Uznawałam dotąd, że nasze kontakty powinny pozostać tak prywatnymi jak to możliwe. Mąż uroczy lecz dużo bardziej urocza jest kwestia z nim związana. - powolnymi gestami dłoni muskała swą szyję w oczekiwaniu na świecę.
Półelf jednakże zamiast ruszyć od razu po świecę, usiadł przy niej na łóżku i jedną dłonią pieszcząc jej kostkę, nachylił się by pocałunkami pieścić jej szyję niespiesznie.- Nie czuję się urażony. Rozumiem potrzebę dyskrecji… a co to za kwestia?
- Majątek należny memu mężowi, - Kathil poddawała się pieszczotom z
przymkniętymi oczyma, odchylając głowę by ułatwić Jaegere dostęp do wrażliwych punktów na jej ciele. - czyli w tej chwili również i mnie - otworzyła leniwie oczy i spojrzała na kochanka. - Rozpieszczasz mnie - mruknęła ciszej z przyjemności.
- Jedynym malutkim problemem są wujowie mego ukochanego męża, którzy rujnują okolicę i majątek próbując przejąć go dla siebie. W okolicy panuje impas. I tu dochodzimy do punktu negocjacji. - uniosła się na ręce, zagryzła wargę i spojrzała na Jaegere. - Pomyślałam, że byłbyś zainteresowany… - niewinna minka kontrastowała z pomrukami zadowolenia - … udzieleniem mi pomocy w rozwiązaniu tego problemu. Najlepiej permanentnym rozwiązaniu. W zamian za to, udostępniłabym Tobie i Twoim zwierzchnikom majątek, w celu założenia tamże przyczółku dla waszego … interesu. Czas udostępnienia oczywiście do uzgodnienia, powiedzmy, rok. Majątek jest położony co prawda około czterech dni podróży od stolicy lecz nie jest to dystans znaczący. W obecnej sytuacji uważam to raczej za zaletę: w miarę blisko, prowincja, którą mało kto się interesuje... W chwili gdy odzyskam majątek będę chciała wprowadzić pewne zmiany, które można również wykorzystać jako przykrywkę. Co Ty na to? - ucałowała wnętrze dłoni Jaegere i possała jego kciuk wpatrując się w twarz kochanka.
- Cóż…- Półelf położył się na boku obok Kathil, jego usta wędrowały po jej szyi, dekolcie i odsłoniętych ramionach. Muskał czubkiem języka skórę Wesalt.-... to intrygujące, ale nie mogę tak po prostu zarządzać majątkiem należącym do ciebie i twego męża. To za bardzo by zwracało uwagę… Niemniej miejsce na bazę rzeczywiście idealne, ale na bazę ukrytą w cieniu kogoś innego.
Na moment oderwał wargi od Kathil i spojrzał jej w oczy. - Co zaś do permanentnego rozwiązania problemu to… - palce półelfa powoli rozwiązywały wiązanie wierzchniej szaty Kathil znajdujące się na boku.-... hmmm… to możliwe. Wymaga jednak czasu na sprowadzenie specjalistów i przygotowanie dla nich informacji na temat zadania. Ile czasu mamy?
- Masz kogoś konkretnego na myśli? - spytała bardka wtulając się ciasno w ciało kochanka i ocierając się lekko o niego - Co do zarządzania, myślałam o nieco innym rozwiązaniu: zarządzałabym majątkiem sama. Zaś Ty lub inni wysłannicy moglibyście używać tego jako zasłony dla wdrażania się w okoliczny koloryt i budowania kontaktów. Ty jako zarządca na świeczniku … nie, to nie ma sensu… nie powinieneś się w ogóle kojarzyć z tym majątkiem.
- spojrzała kochankowi w twarz. Wygięła się w lekki łuk i wsunęła dłoń ponownie we włosy Jaegere. Zaplotła w nich palce i lekko pociągnęła, pragnąc pocałunku. Z westchnieniem oderwała się od półelfa, nie zwolniła jednak delikatnego uścisku:
- Planuję zaprosić wujów do swojej posiadłości za parę dni. - wymruczała czując leciutkie wypieki na policzkach - Na pewno wkrótce dotrze do nich wiadomość o ślubie. Zrobiłam wywiad, mogę podać Ci informacje, które udało mi się zebrać. Może być potrzeba dodatkowego zbadania sprawy, bo wujowie na pewno mają doświadczenie z rozwiązaniami tego typu.
- Cóż… dopiero muszę posłać wiadomość do Amm, by moi szefowie wysłali to odpowiedniego specjalistę, więc pośpiechu nie ma… natomiast chętnie poznam obu wujów.- uśmiechnął się półelf całując czubek nosa Kathil.- Planujesz coś w związku z nimi?
- Planuję - uśmiechnęła się Wesalt - więc będziesz się musiał zachowywać przyzwoicie - uśmiechnęła się znowu… tym razem kusząco.
- A na jaką nagrodę.. będę mógł liczyć jeśli będę grzeczny?- jego dłoń przesunęła się po jej sukni docierając do lewej piersi i ugniatając ją powoli acz stanowczo.- Wyglądasz ślicznie w tej sukni.
Kathil westchnęła cichutko czując dłoń Jaegere zaciskającą się na jej piersi. Przymknęła oczy:
- Mmmm… pamiętasz co powiedziałam w Żółtej Ciżemce? - zaśmiała się lekko - Obiecałam, że jeśli będziesz bardzo, bardzo grzeczny to użyję parawanu i wbudowanych w niego...detali. Czy to wystarczająco - zsunęła dłoń na pośladek półelfa i zacisnęła na nim dłoń. Poruszyła sugestywnie biodrami, ocierając się o podbrzusze kochanka - kusząca oferta?
- Przyznaję że tak… ale bądź miłościwa i nie prowokuj mnie w swej posiadłości.- zaśmiał się cicho Jaegere, nadal drapieżnie ugniatając jej pierś.- A choć… jesteś śliczna w tej sukni, to zjawiskowa jesteś, gdy żaden strój nie ogranicza twej urody.
- Postaram się - Kathil zadrżała pod dotykiem Jaegere - choć będziesz musiał wykazać się silną wolą. - Gdzie świeca? - wymruczała.
- No tak świeca… wiedziałem, że o czymś zapomniałem.- zaśmiał się półelf wstał i ruszył do świecznika na biurku.- Ale musisz przyznać, umiesz rozpraszać myśli… i skupiać uwagę na sobie.
- Nie zauważyłam - uśmiechnięta Kathil ześlizgnęła się z łóżka i podreptała za półelfem po drodze zrzucając pantofelki. Stanęła za nim, wspinając się na palce i oplatając go w pasie ramionami. - Daj… poradzę sobie. Usiądź na łóżku. - dłonie tańczyły po ciele kochanka, palce powoli rozpięły zapięcie kamizeli.
- Kiedyś będę musiał się odwdzięczyć podobnym spektaklem moja droga.- mruknął półelf zsuwając z siebie kamizelę i kubrak. A następnie potulnie usiadł na łożu, przyglądając się działaniom Wesalt.
- Och liczę na to - posłała mu psotne spojrzenie i odwróciła plecami by zająć się zapaleniem świecy.
Wciąż stojąc tyłem, w ciszy, bez słów, zaczęła rozsznurowywać doszywane, ozdobne rękawy sukni. Zamknęła oczy, by lepiej wyobrazić sobie mowę jej ciała. Delikatnymi ruchami rozsznurowała i zsunęła jeden a potem drugi rękaw. Następnie najpierw poluzowała a potem szarpnięciem rozwiązała wiązanie wierzchniej części sukni. Wygięła się lekko by uwidocznić kształt swych bioder i pośladków gdy pozbywała się warstwy materiału, pozostając w cienkiej sukni ukrytej pod spodem.
Nie odwracała się, budując napięcie, bawiąc się myślą, że szykuje się do spoczynku, zaś kochanek obserwuje ją z ukrycia. Przesunęła się pod światło by oświetlić zarys ciała wciąż ukrytego przed wzrokiem Jaegere. Pochyliła się jakby chcąc ściągnąć pończoszkę. Podciągnęła kraniec sukni ukazując smukłą nogę, ale zmieniła zdanie. Zamiast tego opuściła najpierw jedno a potem drugie ramiączko sukni i pozwoliła materiałowi opaść swobodnie na podłogę. Uniosła ramiona i rozpuściła włosy. Sięgnęła po świecę i ułożyła ją między piersiami. Dopiero wtedy powoli odwróciła się by spojrzeć na półelfa.
Ruszyła powolutku ku półelfowi, odziana jedynie w pończoszki, kusząco kołysząc biodrami. Zatrzymała się parę kroków przed nim i pozwalając światłu świecy pełgać po swym ciele, zaśpiewała wpatrując się wprost w oczy kochanka. Spojrzeniem obiecując, kusząc, a słowami i tonem głosu próbując przenieść go w świat dostępny tylko dla wybrańców. Jej wybrańców.
Był jak zahipnotyzowany. Jego spojrzenie wędrowało po jej nagim ciele, zaciskał palce na pościeli zapewne po to by nie zerwać się z łóżka i nie posiąść jej na najbliższej odpowiedniej ku temu powierzchni… a gdy Kathil spojrzała niżej, ujrzała to czego oczekiwała. Wyraźną i sporą wypukłość próbującą rozerwać jego spodnie. Był… jej w tej chwili.
Kathil zakończyła niespodziankę kiwając na Jaegere paluszkiem i cichutko rozkazując:
- Uklęknij… - zdmuchnęła świecę.
Jaegere to pospiesznie uczynił, nie odrywając głodnego spojrzenia od ciała dziewczyny. Jego oddech był przyspieszony, a jego oczy błyszczały żądzą.
Bardka podeszła bliżej półelfa przesuwając lubieżnie dłońmi po swym ciele, drażniąc wygłodniałego kochanka swymi ruchami i swym zapachem. Ujęła w dłonie jego twarz i pocałowała delikatnie nieco się nad nim pochylając a potem nakierowała jego usta ku szczytowi prawej piersi. Gestem tym przyzwalając mężczyźnie na dotyk.
Chwycił drapieżnie ową pierś swą dłonią zaciskając na niej palce. A potem zaczął smakować jej skórę muśnięciami język, wodził lubieżnie powoli i z rozmysłem. To był niestety… bardzo przyjemny dotyk. Doznanie to rozpraszało nieco myśli i kierowało je ku niższym obszarom ciała. I jego i jej. Jaegere był doświadczonym kochankiem, potrafiącym w przyjemny sposób skubać zębami skórę jej piersi i jej szczyt.
Kathil próbowała dyktować sposób i natężenie pieszczoty lekkimi pociągnięciami za włosy. Dyktando jednak szybko zamieniło się w pieszczotę wrażliwych uszu Jaegere:
- Potraktuj to… - wydyszała - … jako przygotowanie … - wciągnęła mocno powietrze,
co uwidoczniło mocniej linię żeber - … na przyjęcie u mnie.
Odsunęła się raptownie od półelfa i wróciła do biurka, kręcąc wdzięcznie biodrami. Wskoczyła na mebel z wyzywającą minką i najpierw powoli zsunęła jedną pończoszkę, a potem drugą. Rzuciła delikatną część garderoby w stronę kochanka z lekkim śmiechem. - Nadajmy nieco wspomnień twemu miejscu pracy. - uśmiechnęła się kokieteryjnie przekrzywiając głowę.
Półelf wstał, energicznym ruchem podwinął i ściągnął koszulę odrzucając ją na bok. Jego gibkie, umięśnione ciało błysnęło potem, ruszył w jej kierunku. I znów klęknął chwytając ją za uda i rozchylając je władczo.- Dodajmy…
Jego język nieśpiesznie przesunął się po jej intymnym zakątku, smakując jej drżące ciało. Delikatnie powolnie i prowokująco. Gdy tak muskał językiem, nogi Kathil wylądowały na jego ramionach.
- Pozwolisz, że spytam, czy i te obszary… lubią być podbijane? - nadal muskając językiem podbrzusze kochanki, palcem przesunął pomiędzy jej pośladkami, zatrzymując się przy punkcie przeznaczonym na szczególnie wyuzdane figle.
Wesalt zadrżała lekko i otworzyła na wpół przymknięte z przyjemności oczy.
- Tylko przez wybrańców. - wyszeptała; zagryzła dolną wargę i nieco bardziej
otworzyła się dla Jaegere. Opadła na łokcie i wygięła wijące się niecierpliwie ciało.
- Więc… poczekamy, aż zostanę wybrany.- mruknął półelf i powoli zagłębił język w intymny sekret Kathil. Za delikatnymi wrotami czekał już na niego żar. A on pieścił raz szybciej, raz mocniej wijąc owym ciepłym językiem i… prowokująco muskając palcem między jej pośladkami, sprawiając przy tym że oparte o jego ramiona nogi Kathil drżały.
Kathil opadła na plecy, jedna dłoń wylądowała bez udziału jej świadomości na głowie Jaegere, to gładząc, to bawią się, to kurczowo zaciskając w jego włosach. Drugą dłonią po omacku szukała czegoś, czegokolwiek by zacisnąć palce gdy kochanek prowadził ją dalej i dalej na spirali rozkoszy. Czuła jego wyrafinowane pieszczoty i słyszała przyspieszone oddechy mieszające się z jękami. Gdy doprowadził ją na szczyt, wykrzyczała jego imię bezwstydnie pełnym głosem.
- To był rozkoszny… początek. Acz.. kim mam być dla ciebie, gdy zjawię się w twej posiadłości?- zapytał Jaegere zsuwając na boki jej nogi z ramion i wstając. Delektując się widokiem jej nagiego ciała odprężającego się po niedawnym gwałtownym szczycie, półelf niespiesznie wyswobadzał swój oręż ze spodni.- Były kochanek, może? Bliski przyjaciel z którym dzielisz nostalgię do dawnych lat? To byłby dobry wybór… przy twym mężu?
Wesalt wciąż leżąc na biurku i obserwując pożądliwie Jaegere, oparła wypielęgnowaną stopę o jego tors. Dłońmi przesuwała po swym płaskim brzuchu i zataczała kręgi wokół piersi.
- Mąż wyjedzie na czas wizyty. Kwestie bezpieczeństwa. Bliski przyjaciel… brzmi
nieźle. Choć ...póki co, bliski to eufemizm. - dodała, wsuwając czubek palca wskazującego między wargi.
- Zaprawdę… wystawiasz mnie na ciężką próbę.- uśmiechnął się półelf uwalniając dolne partie ciała od tkanin. Delikatnie odsunął na bok nogę dziewczyny i oparł dłonie na jej udach szykując się do podboju jej ciała. Drżał… z trudem nad sobą panując.- Jestem otwarty na propozycje w sprawie… naszych “oficjalnych”relacji moja droga.
- Do bliskiego przyjaciela dzieli Cię tak niewiele - mruknęła prowokacyjnie i dwuznacznie i sięgnęła by podrażnić dłonią jego męskość.
- Cóż…-westchnął głośno czując jej palce na swym orężu, twardym i gotowym do podboju jej ciała, co czuła pod opuszkami palców.-... trudno nie poddać się pokusie zostania nim, nieprawdaż?
Bardka naprowadziła oręż Jaegere tak by poczuł gorąco jej kobiecości:
- Więc na cóż czekasz? - rzuciła mu wyzwanie z dumną minką mimo, że leżała na biurku naga, drżąca i przepełniona pożądaniem, przypilona niczym motyl.
Nie musiała długo czekać. Zacisnął dłonie na jej udach i nadział ją dociskając swe ciało do jej. Dreszcz przeszył Kathil trzymaną drapieżnie jego dłoni, a potem kolejne...gdy biodra półelfa zaczęła poruszać się energicznie raz po raz poruszając także jej ciałem i wprawiając piersi Kathil w falowanie. Sprowokowany Jaegere stał się dziką bestią, w najprzyjemniejszym znaczeniu tego słowa.
Wesalt poruszała się w jednym rytmie z półelfim kochankiem, ciesząc się odczuwaną i dawaną rozkoszą. Lubiła to poczucie władzy, jakie pojawiało się, gdy jej kochankowie byli odarci z masek, gdy pokazywali swe prawdziwe, miłosne oblicze. Odkrycie nienasyconej bestii w Jaegere sprawiło jej dużą przyjemność. Otoczyła biodra kochanka udami przyciskając go..siebie..ich..mocniej i wygięła się mocno, naciskając biodrami na jego biodra.
- Wygodne… biurko… - wyjęczała pomiędzy jednym sztychem a kolejnym - myślałeś o takim dla niego zastosowaniu wcześniej?
- Było… testowane…- jęknął cicho półelf nie przerywając podboju jej ciała. Intensywnego i gwałtownego. Zbierała w nim żądza i w niej też… drżenie ciała połączone było z kolejną pieszczotą. Uwolniwszy dłonie zacisnął je na piersiach kochanki, mocno i gwałtownie je miętosząc. Był trochę mało delikatny, ale tym dotykiem pokazywał kochance swe odczucia w tej chwili… podobnie jak swą obecnością. Był dobrym kochankiem, nawet wtedy gdy tracił nad sobą kontrolę, choć daleko mu było do dzikości Condrada. Mimo to, Kathil nie miała powodów do narzekań i głowy do tego.
- Jaegere - jęknęła Kathil czując narastającą ekstazę - za..czekaj… - bardka powstrzymała kochanka łapiąc raptownie i urywanie powietrze. Nie kontrolowała drżenia ciała, protestującego przeciwko przerwanej rozkoszy. - Nie… nie ruszaj się. - Kathil chciała przedłużyć i zintensyfikować przyjemność ich obojga. Delikatnie pogładziła ramię półelfa. Gdy wyczuła, że w obojgu napięcie nieco opadło odsunęła się uwalniając kochanka powoli. Zeszła z biurka i obróciła się tyłem do Jaegere. Ocierając się pośladkami o jego męskość oparła się o biurko i wypięła zachęcająco pupcię.
- W wybrane miejsce… czy niżej?- zapytał półelf, obejmując dłońmi pośladki i drżąc z niecierpliwości masował jej pośladki oczekując decyzji.
- Dzisiaj jesteś wybrańcem - mruknęła Kathil oglądając się przez ramię na kochanka - ale… bądź delikatny.
Był… zacisnął dłonie, odetchnął głęboko i sięgnął tam, gdzie zwykle męskość kochanków nie miała okazji sięgnąć. Na szczęście pobyt w ciepłym zakątku Wesalt nadał owej włóczni odpowiedni poślizg. A ona… czuła go wyraźniej i mocno. Intruza, który poruszał wszystkie czułe na rozkosz nici nerwów w jej ciele, powoli wzbudzając jej ciało do lekkiego wahadłowego ruchu. Dłonie półelfa zacisnęły się delikatnie, acz stanowczo. Był gotów powoli zwiększać tempo figli.
Bardka oddychała głęboko rozluźniając się powoli i zaczynając odczuwać nowe, nieco odmienne fale rozkoszy. Sięgnęła dłonią ku swej kobiecości i z jękiem zaczęła pieścić zakątek: - Mocniej - mruknęła prosząco, gdy poczuła mocniejsze iskierki rozkoszy.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, sam miał na to ochotę. Dał lekkiego klapsa w pupę kochanki i od razu ruszył do gwałtowniejszych szturmów, które niemal ugięły nogi Kathil. Drżała pod doznaniami zadawanym sobie poprzez muśnięcia palców, jak i tymi odczuwanymi od strony pupy. To narastało gwałtownie, szybko i intensywnie. Ciało Kathil drżało, piersi falowały od oddechu i sztychów. Była blisko… i dobrze. Wiedziała, że następnym razem powinna wybrać bardziej stabilną pozycję. Bo teraz teraz… dotarła z głośnym okrzykiem ledwo trzymając się na nogach. Podobnie jak jej kochanek.
Opadła na biurko oddychając szybko, ledwie świadoma otoczenia i mokra od potu. Na sobie czuła podobnie zdyszanego Jaegere, który wciąż ją wypełniał . Przyjemny ciężar w tej chwili.
- Wyjątkowo .... udane… negocjacje - stęknęła, gdy przez jej ciało przebiegł dreszcz-echo niedawno przeżytej ekstazy.
- Chyba nigdzie ci się nie spieszy tej nocy? A może jednak?- czule odgarnął włosy znad jej ucha i cmoknął je. - Jakie masz jeszcze plany?
Kathil skrzywiła się w duchu na to pytanie. Jednak postanowiła obrócić sytuację na swą korzyść i wybadać nieco Jaegere. Pokręciła się leciutko by wyzwolić się spod kochanka. Obróciła się by wtulić się w stojącego mężczyznę z zadowolonym westchnieniem i uśmiechem na twarzy.
- To zależy co masz na myśli… - przesunęła dłonią po twarzy półelfa w pieszczotliwym geście i zrobiła nieco zadziwioną minkę jakby coś sobie uzmysłowiła - … nawet nie wiem jak Cię tytułować, mój bliski przyjacielu. - sondowała delikatnie - Powiesz mi jaką rolę w swej organizacji pełnisz? - mruczała zasypując szyję i tors Jaegere pocałunkami i ukąszeniami.
- Na myśli mam resztę nocy. W tym domostwie jest jeszcze sporo mebli zasługujących na miłe wspomnienia.- mruknął Jaegere uśmiechając się i delikatnie uderzył dłonią pośladek Kathil.- A noc zapowiada się pikantna.
Wzruszył ramionami.- A co do tytułów… nie jestem żołnierzem, żeby mieć stopnie. Tylko wysłannikiem. Jaegere z pewnością....wystarczy.- przytulił do siebie Wesalt, ugniatając jej pośladki i sprawiając że ocierała się swym ciałem o jego. Tęsknił za nią z pewnością.
Wesalt poddała się Jaegere, słuchając odpowiedzi. Cóż, nie zdradził więcej niż już wiedziała. Osunęła się powoli po jego ciele na kolana, przesuwając dłońmi po brzuchu półelfa. Uniosła lekko głowę by z tej pozycji spoglądać mu w twarz:
- Ciekawa propozycja. - uśmiechnęła się kusząco - A skoro o propozycjach mowa, to
jak idzie mym konkurentom? Mam nadzieję, że nadal utrzymuję się w… - dmuchnęła na podbrzusze Jaegere i złożyła delikatny pocałunek ...tuż pod pępkiem - … czołówce.
- Na razie jest tylko dwójka konkurentów… obiecujących kandydatów, ale nie okazują aż takiej inicjatywy jak ty.- uśmiechnął się Jaegere, głaszcząc po włosach całującą go po ciele Wesalt.- I są bardziej ostrożni w kontaktach. Możliwe, że będą użyteczni… w inny sposób później.
Bardka zaczęła delikatną i drażniącą pieszczotę podbrzusza i męskości półelfa:
- Co do tej pory zaraportowałeś zwierzchnikom na temat sytuacji w stolicy i potencjalnych opcji do założenia tutaj ramienia organizacji?
- Opcji? Nie żartuj…- zaśmiał się cicho półelf i westchnął pod muśnięciem jej języka.- Obecny chaos jest nam nie na rękę. Cieniści złodzieje jeszcze nie zapuścili korzeni w Sembii. Cała ta sytuacja ze zgonem Kendricka, postawi straż i wszystkie organizacje w stan czujności. Nie wiesz, że młode roślinki lubią ciszę i spokój? A nad Sembią zbierają się burzowe chmury.
- Czemu nie odwrócić tego na korzyść? - Kathil nasiliła pieszczoty ust i dłoni, płonącym spojrzeniem przyglądając się co raz bardziej pobudzonemu kochankowi.
- Bo wymagałoby to olbrzymich środków i większej aktywności, a nawet wyjścia z cienia. Nazwa jednak zobowiązuje nieprawdaż?- odparł półelf czując aktywność kochanki w dolnych partiach swego ciała tak jak ona czuła swymi wargami jego prężność bojową.- Poza tym… Złodzieje Cienia są teraz mocno zaangażowani w intrygi w samej Athkatli - stolicy Amm, nie wspominając o armii potworów okupujących część tego państwa. Nie jest nam a rękę otwieranie kolejnego frontu tu w Sembii… Nie jesteśmy przygotowani na jego podbój. Gorzej jeśli ktoś… inny… jest…- jęknął cicho spoglądając z góry na pracowitą kochankę rozpalonym spojrzeniem.
To nie były wiadomości, na które do końca liczyła. Jednak Kathil uznała, że lepsza jest świadomość wahań Złodziei niż jej brak. Wciąż pieszcząc Jaegere postanowiła skontaktować się z Miklosem. Krantz wspominał przecież na balu coś o spotkaniu czy kolacji. Aż dziw, że do tej pory nie było kontaktu. Możliwe jednak, że wiadomość oczekiwała na nią w posiadłości. Tak rozmyślając prowadziła kochanka ku ekstazie, pomrukując z zadowolenia na jego reakcje na jej dotyk.
- Skąd będziemy się znać? Opowiesz mi co nieco o sobie, bym wiedziała coś więcej o swym bliskim przyjacielu niż to …- Kathil odsunęła się na chwilkę - ...że lubi mój dotyk? - dokończyła z cichym śmiechem.
- Zgoda… ale w takim razie… czyż ty nie powinnaś mi powiedzieć też coś więcej o sobie. Poza tym co usłyszałem od mych informatorów.- dyszał głośno będąc blisko ekstazy, ale ta przerwa pozwoliła mu jasno myśleć. Takiej samokontroli wymaga się tylko od jednego typu osoby… prostytutki. Już więc wiedziała, że Jaegere był w przeszłości profesjonalnym utrzymankiem.
- Dobrze… to brzmi fair. A czego się dowiedziałeś? - spytała niewinnie i na powrót rozpoczęła pieszczotę ustami i językiem, przedłużając każdy ruch, by wprawić go w niespokojne drżenie. Chciała sprawdzić jak bardzo może przeciągnąć przysłowiową strunę.
- Że jesteś… wychowanicą znanej w Ordulin Mei, wła… ści.. cieli… sieci.. zam..tuzów… że wyszłaś… za mąż, owdow… mąż zginął szyb… ko, że…- radził sobie z trudem, dumnie stercząc przed Kathil, jednak jej usteczka czyniły to sterczenie trudnym.. jak i skupienie.- … że lawirujesz… między… Mikloseeeeeem, a Mirrabetą i… wykonuje… eeeesz, różne… zadania.. i masz.. już maaałą… siatkę…- krzyknął eksplodując wprost w usta kochanki. Trzymał się długo, to mu trzeba było przyznać.
Kathil była pod wrażeniem opanowania Jaegere. Powoli kończyła pieszczotę, teraz już nie spiesząc się, lecz pozwalając mężczyźnie na pełne odprężenie. Po chwili podniosła się, wspinając się po jego ciele i ocierając się o kochanka.
- Mój ulubiony kolor to błękit - powiedziała wspinając się na palce i całując zdyszanego półelfa. Mrugnęła do niego i powoli ruszyła w kierunku opuszczonej przez mężczyznę haftowanej koszuli. Nałożyła ją na siebie, pamiętając nauki Mei o męskiej wyobraźni. Koszula była na nią za duża ale to w niczym nie przeszkadzało. - Byłam spokojnym dzieckiem. Nie miałam zwierzątek, żadnych piesków czy kotków. - rozłożyła ramiona. - Trudno o sobie opowiadać, nieprawdaż? - pokręciła głową, spoglądając na kochanka spod burzy włosów.
- Zawsze można zacząć od początków, od wyjadania ze śmietników przy karczmach, żebrania i kłamania... i kryjówek wśród uliczek Athkatli.- mruknął półelf obchodząc dookoła Kathil i stając tuż za nią. Jego usta musnęły delikatnie szyję Wesalt, a jego dłonie… cóż wsunęły się pod jej (obecnie) koszulę i pieszczotliwie muskały skórę ud, bez pośpiechu i bez sięgania do najwrażliwszych zakątków.
- Nie znałeś swoich rodziców? - spytała wtulając się w półelfa i gładząc dłońmi jego ramiona - Czy ich nie pamiętasz?
- Moja matka… popadła w obłęd jak miałem piętnaście lat i zginęła szybko, acz boleśnie później. Mój ojciec zginął przed moimi narodzinami… z rąk Eldreth Veluuthra, jeśli istnieją. Wedle matki… istnieli. A jak było w twoim przypadku?- mruknął Jaegere całując je szyję powoli i z rozmysłem.Ocierając się pupą o jego ciało Kathil z pewną satysfakcją czuła, że jej wysiłki nie pokonały możliwości kochanka. Znów nabierał na nią ochoty.
- Co to znaczy Eldreth… ta nazwa? - zapytała ciekawie - Ja… cóż… swoich rodziców nie znałam. Moja matka zmarła w połogu, zaś ojciec… był jakimś możnowładcą czy kupcem. Takich jakich pełno można spotkać w zamtuzach. - Kathil skrzywiła się nieświadomie na samą myśl o swym ojcu, nie zdradziła jednak szczegółów swej proweniencji.
- Zwycięskie ostrze ludu… ponoć tatuś zginął, bo został uznany przez nich za zdrajcę. Ale… zapytaj jakiegokolwiek elfa a powie ci że Eldreth Veluuthra… nie istnieje.- wymruczał cicho Jaegere wprost do jej ucha.- To może coś osobistego… jakie pieszczoty, najbardziej lubisz?
- Zdrajcę? - zdziwiła się bardka - Niech zgadnę… bo był z Twą matką? - odwróciła lekko twarz by sięgnąć ust Jaegere - To nie jest osobiste pytanie. Lubię sporo pieszczot… - uśmiechnęła się - … sam powiedziałeś, że wychowywała mnie właścicielka sieci przybytków rozkoszy. - bardka wsunęła dłoń we włosy półelfa.
- Widzę, że wybrała utalentowaną osóbkę… i potrafiącą docenić..- reszty już nie rzekł. Bo zajął się całowaniem jej ust wodzeniem palcami po udach Kathil coraz bardziej gorączkowo i namiętnie.
Wesalt westchnęła i cicho sapnęła pod namiętnymi muśnięciami Jaegere. Mruknęła mu w usta pomiędzy pocałunkami:
- Wspominałeś coś o piernikach? - ukąsiła lekko dolną wargę mężczyzny - I winie? - pomyślała, że krótki przerywnik w miłosnych konkurach wzmocni jego i… jej żądzę. - Ah i jeśli życzysz sobie…. bym… została… czy mój stangret może liczyć na nocleg?
- Zaraz wydam odpowiednie dyspozycje.. może w tym czasie przespacerujesz się do gabinetu? Tam gdzie wino i pierniki.- zapytał cicho półelf, jednocześnie sięgając dłonią miedzy uda dziewczyny i palcem wskazującym masując bezczelnie jej punkt rozkoszy.
Kathil jęknęła czując intymny dotyk i uderzyła kochanka lekko w dłoń:
- Psujesz mi plan - dodała z uśmiechem, próbując kontrolować przyspieszony oddech - Mogę zejść tak jak jestem, czy mam się na powrót odziać? - wysunęła się znienacka z uścisku półelfa. - Dyskretną masz służbę? - droczyła się, unosząc nieco rąbek koszuli by ukazać więcej uda i skrawek kobiecości. Na twarzy miała psotny uśmiech.
- Bardzo dyskretną i wścibskie oczy dookoła domu… ale… jeśli popatrzą sobie na nasze krągłości, może nie zauważą wspólnych interesów, prawda?- cmoknął kącik jej ust.- Moja służba nie będzie się gorszyć tak słodkim widokiem, ani nie będzie przeszkadzać.
- Widziałam te oczy, straszliwie znudzone. - Kathil nadstawiła buźkę do pocałunku - Idę zatem. - zakręciła biodrami na pożegnanie wyszła na korytarz by udać się po przekąskę i napitek. Po drodze przy okazji nieco pozwiedzała posiadłość.
Jaegere nie miał nic do ukrycia… tak przynajmniej się wydawało. Kolejne pomieszczenia były pozbawione jakichkolwiek śladów indywidualności. Jak pokoje w karczmie. To musiało niewątpliwie irytować wiele osób w mieście. Jaegere był łatwy do szpiegowania, acz niewiele można się było o półelfie dowiedzieć. Starał się być czystą kartą.
Z niewielkim opóźnieniem, bardka dotarła do gabinetu. Schrupała jeden piernik ze smakiem i ułożyła się wygodnie na sofie. Po namyśle jednak zdjęła koszulę Jaegere i udekorowała swe ciało pierniczkami, na podbrzuszu układając jedno z większych ciasteczek. Doszła do wniosku, że jeśli nie wróci przez dłuższy czas, mężczyzna sam ją znajdzie. W między czasie układała plan.
Będzie musiała odesłać Condrada zanim zaprosi wujów. Chciała aby obecność olbrzyma stanowiła asa w rękawie. Wujowie na pewno będą starali się wywiedzieć na jej temat. A zatem bajeczka o poszukiwaniu “bardziej męskiego” męża przy Condradzie może spalić na panewce. Odwiedzić Krantza i odebrać sygnet. Napisać do Miklosa i wysłać raport do Mirabety. Może odwiedzić Favettę? Podczas przemyśleń schrupała kolejne ciasteczko.
Minęło kilkanaście minut, nim zaskrzypiały drzwi i usłyszała jego głos.- Cóż za apetyczny widoczek.
Stał w drzwiach rozkoszując się sytuacją i wodząc spojrzeniem po jej ciele. Jego wigor, znów budził się do życia. Pod ręcznikiem, którym się owinął w pasie.
- Pomyślałam, że może będziesz mieć ochotę na coś na ząb. - uśmiechnęła się oblizując palce z okruszynek. - Polecam na przykład pierniczek w kształcie konika - wskazała na ciasteczko dekorujące jej lewą pierś - lub też małego misia - leżącego tuż pod jej biustem. - Podobno gwiazdy również smakują doskonale - wskazała na okazałe ciastko na swym łonie.
- Trudno odmówić takiemu poczęstunkowi.- usiadł przy niej i nachylił się, niemniej zamiast capnąć zębami misia, przesunął językiem dookoła niego muskając jej skórę jego czubkiem.- Jesteś bardzo uwodzicielską osóbką, baronesso.
Pochwycił piernik i zaczął zjadać tuż nad nią. Okruszki upadały na jej skórę.- I bardzo, bardzo piękną… mam nadzieję, że nasz romans… nie zakłóci twych planów małżeńskich.
- Nie kłopotaj się tym - pogładziła półelfa po twarzy i zebrała nieco okruszków ze swego ciała. Oblizała usta i złożyła okruszki na czubek swego języka. - A czy ja się mam obawiać jakichś zazdrosnych o Twe względy dam? - zdając sobie sprawę, że półelf zapewne zabawiał nie tylko ją.
- Cóż… nie wydaje mi się by któraś… byłaby kłopotem. Ale niewątpliwie długie języki mogą plotkować o naszym romansie.- na razie to długi język półelfa zbierał okruszki z jej brzucha powoli. Na tym jednak Jaegere nie zamierzał poprzestać.- Tak z ciekawości, prywatnie i tylko między nami… kogo bardziej lubisz, Miklosa czy Mirabetę?
Kathil roześmiała się na to pytanie:
- Jaegere, to w żadnym wypadku nie jest prywatne pytanie. Nie w Sembii. - pogroziła mu paluszkiem - Czemu o to pytasz?
- Prywatne… prywatne…- mruknął półelf zjadając konika i kciukiem trącając szczyt piersi Kathil.- Interesy nie muszą wszak iść w parze z sympatią. Miklos wydaje się być wszak bardziej przewidywalny i racjonalny jako partner w interesach, ale osobiście wolę Mirabetę. Mam słabość do silnych kobiet, co jednak nie zmienia faktu… że mimo jej układów z kościołem Waukeen, a może właśnie z tego powodu, jej nie ufam.
- Ja nie ufam ani Miklosowi ani Mirabecie. Jednak jeśli miałabym wybierać to skłaniałabym się ku niemu raczej niż Mirabecie. Oboje są zdolni do różnych, często bardzo skrajnych zagrań, ale mam wrażenie, że Miklos posiada pewne granice, których przekroczenie… bywa nieodwracalne. - Kathil prężyła swe ciało i wodziła dłońmi po ramionach, twarzy i torsie kochanka w intymnej pieszczocie. - Mirabeta wydaje się być pozbawiona takich ograniczeń. A ludzie bez źdźbła kompasu moralnego służą jedynie sobie. To nie jest cecha, jakiej się szuka u potencjalnego przywódcy narodu czy państwa. Jakkolwiek sentymentalnie to brzmi. - Brzmi bardzo intrygująco… - palce półelfa wślizgnęły się pod gwiazdkę, by muskać wrota rozkoszy Kathil i wrażliwy punkcik nad nimi.- Myślałaś może o zostaniu takim przywódcą, acz z cieni? Amm jest daleko, a kto wie.. jak bardzo się tutaj rozwiniemy. Z właściwą osobą na czele organizacji.
- Kusząca myśl - Kathil rozsunęła nieco uda i przymknęła oczy, wstrzymując oddech pod pieszczotą Jaegere - Czy zarekomendujesz mnie swym przełożonym? - westchnęła przerywanie, wyginając biodra by poczuć dotyk półelfa głębiej. - Czy byłbyś … oddelegowany na stałe tutaj?
- Tak. W obu przypadkach.- wymruczał przyciskając usta do jej piersi i delikatnie zaciskając zęby na jej szczycie. Jego palce zanurzyły się głębiej, a kciuk kolistymi ruchami masował wrażliwy punkt na jej ciele.- Twoja konkurencja… mimo wszystko nie jest tak obiecująca jak ty…
Po tej pieszczocie mruknął.- I nie mówię tego tylko z powodu naszych bliskich relacji, moja droga.
Wesalt sięgnęła po omacku, szukając dłonią jego dowodu pożądania. Przyspieszony oddech i budująca się w jej ciele przyjemność zaczynały przysłaniać tok rozumowania:
- To… Ty tak mówisz… - jęknęła cicho gdy palce półelfa trąciły szczególnie wrażliwy
punkt. Zacisnęła palce wokół nabrzmiałej męskości Jaegere i zdecydowanym, acz powolnym ruchem zaczęła oddawać przyjemność - Twoi..zwierzchnicy… nie będą mieć wą..tpliwości...och….- pytanie zamieniło się w przeciągły jęk.
- Oboje… jesteśmy… prof.. prof…- nie próbował już mówić, przylgnął ustami do jej piersi całując ją i ssając zachłannie, podobnie jak gwałtownie poruszał palcami i pieścił kciukiem jej ukryty pod gwiazdą zakątek. To co Kathil czuła pod palcami, było ciepłe, twarde, drżące i gotowe by przynieść jej rozkosz.
Kathil zanurzyła palce drugiej dłoni we włosach półelfa i wygięła ciało w łuk nie bacząc na obsypujące się wokół okruszki ani opadające resztki pozostałych ciasteczek.
Podniosła głowę i wyszeptała wprost we wrażliwe ucho Jaegere wyuzdane propozycje spędzenia pozostałej części nocy. Czuła się coraz bardziej rozbudzona i chciała więcej jego dotyku i pieszczot. Chciała również pobudzić i jego do nieprzytomnej wprost pasji.
Półelf tylko się uśmiechnął i pocałował ją w odpowiedzi. I reszta nocy zatonęła w jękach i krzykach i wyuzdanych pozycjach, czasami bezwstydnie wychylając się przez okna.
 
corax jest offline