Toasty zostały przyjęte przez Grete z lekki rumieńcem i jej „ucieczką „ do kuchni .
Rozmowa obu panów jakoś się nie kleiła ... a po kwadransie Greta ( która już powróciła do równowagi ) zagoniła przybyszów do sypialnej sali . Przygotowane łoża były skromna , przykryte grubymi kocami . jednak słomiane sienniki dawały zmęczonym mięśniom wystarczająca wygodę by obaj panowie usnęli niemal od razu . Wypity w grzancach alkohol , cicho szemrał w ich żyłach i kołysał ich do snu ..
Ogień płonący a kominku cicho trzaskał i dawał sporo ciepła . Nawet hałasy , które powodowali żołnierze schodzący z posterunku koło północy nie zakłóciły odpoczynku gości ...
Tymczasem Annis , zadowolona z efektu swojej pracy , również przebrała się w nocny ubiór i długo leżała w łożu wsłuchując się w niepokojące dziwki dochodzące od strony lasu . W końcu i dziedziczka rodu wszechpotężny Pan śmierci wygrał i zmęczona pogrążyła się we śnie . Ostatnie myśli , które przebiegły jej przez myśl były takie , ze powinna przed odjazdem zagwarantować swoim poddanym bezpieczeństwo ...
Ranek przywitał mieszkańców piękna słoneczną pogodą . Greta obudziła przybyszów wołając ich głośno na śniadanie . Wydawało się że stara kucharka przygotowała dla Gleina cos specjalnego . Nie często na śniadanie przygotowuje się nieznanym gościom pieczeń z dzika i zapiekane ziemniaczki .
Z uśmiecham podała obu panom wyśmienite danie . W końcu , gdy skończyli jeść i popili wybornym winem w sali pojawił się sierżant .
- Dziedziczka oczekuje was w sali rycerskiej , Jurgen zaprowadzi was tam ...
Stary , barczysty mężczyzna odziany w niezbyt wprawnie „zacerowana „ kolczugę spojrzał nieufnie na przybyszów . Czujny wzrok spod krzaczastych brwi zdradzał niechęć do nieznajomych mu ludzi .
Prowadził ich wąskimi schodami dazonu na na drugie piętro , gdzie niezbyt wąskie drzwi prowadziły do wnętrza ostatniego bastionu twierdzy Morrigans .
Dziedziczka , ostatnia z rodu oczekiwała na gości ,
Annis obudziła się wcześniej niż zwykle , jeszcze ostatki nocy nie zniknęły pod zbawiennym wpływem słońca .
Cos nie dawało jej ponownie usnąć . Niczym kamień w bucie wędrowca , cos nie dawało spokoju .
Może to złe przeczucia ? Może obawa przed „nowym” , wszak dziś miała wyruszyć na służbę Pani Jeziora ...
Po jakimś czasie do sali zapukały służki , by pomóc dziedziczkę wdziać odpowiedni dla jej statusu strój ... najstarsza ze służek poinformowała Annis o przybyciu giermka oraz posłańca z zakonu rycerskiego ...
Sala rycerska została przygotowana by ostatnia z rodu de Morrigans godnie przyjęła posłańca .
Sala rycerska , mimo ze sala o która służba dbała najbardziej , nosiła ślady zmierzchu rodu . Jaskrawe kiedyś draperie z herbami wasalnych rodów wyblakły nieco a obrazy z których patrzyły na przebywających w sali oczy dawnych rycerzy . Tron najstarszego z rodu sta po środku północnej sali – naprzeciwko wejścia . Nieco wyblakły czerwony dywan prowadził wprost do dębowego tronu ... |