Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2016, 13:09   #121
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Piastiański Galimatias

Tymczasem Stasiek z Sao i Mimi udali się w stronę redakcji nie niepokojeni przez nikogo nie licząc hord much. Tuż przed budynkiem zobaczył niesamowicie podobnego do Tośki rudego chłopca, a może raczej po prostu Tośkę, która pobiegła w jego stronę i objęła go mocno
- Stasiu! Jesteś tu. Powiedz, że jesteś nasz Stanisław Nowicki a nie żaden Prawidził. Prosze, proszprosze - odsunęła się od Staśka i zobaczyła Mimi i Sao.
- Lał, ale wielki kot mogę go pogłaskać?
- No, a kto inny by się tarabanił tyle za takim uparciuchem jak Stefek, co? -dla bezpieczeństwa Stanisław wolał wziąć małą na ręce. Nadal nie ufał tygrysicy, ani czy siostra jakoś nie podrażni zwierzaka. Jak i przemówić do niej po Piastiańsku. - A skąd mam wiedzieć, że jesteś Tosią, co? Tosia miała zawsze takie fajne warkoczyki. I gdzie Stefek?
- Towarzyszu Stefanie dziecko gdzieś poszło pewnie bawi się na dworze, ale lepiej zerknąć, towarzysze redaktorzy my się już będziemy zbierać, dziękujemy za gościnne przyjdziemy jutro tylko Tow. Politruk Mirosław mówił, że potrzebuje dać jakieś ogłoszenie w gazecie, bo ktoś z jego rodziny zaginął podczas taktycznej ewakuacji - Kiedy już załatwili sprawę ogłoszenia lekarz jeszcze raz wylewnie pożegnał się z komunistami i wyszedł z budynku.

Gdy tylko zobaczył kuzynkę Sao ze Stanisławem i Mimi huknął na Sao w dialekcie Bao - Czy ciebie kompletnie pokręciło kuzyneczko?!! Ja wiem, że Stasiek jest pierdolnięty i myśli, że mu zabije młodszego brata w napadzie szału, ale dlatego wziąłem ze sobą Ilenę, jako zabezpieczanie… No tak ty sądzisz, że ona oszaleje i zabije nas obu - westchnął ciężko - Dobrze, już wybacz, że się uniosłem, ale mało nam nie rozbiliście przykrywki! Ty jesteś w waszym związku tą bardziej rozsądną i musisz zapanować nad tym mazgajowatym Piaszczakiem, pomyśl następnym razem
Sao poczerwieniała
- To ja muszę cię chronić przed tą potworą. Ty jesteś dobry, lepszy niż cała moja rodzina tylko sam tego nie widzisz - po policzkach Xingiki - Ale przepraszam, że sprawiłam Tyle kłopotów - Spuściła głowę.
Zielarz pokiwał jedynie głową dając kuzynce do zrozumienia, że przyjął jej przeprosiny, nie było w tej chwili czasu na dłuższe roztrząsanie tego problemu.
- Słuchaj no ty…. -Stanisław podjął się roli odpowiedzialnego opiekuna ochrzaniającego idiotę, ale mu przerwano.
Samuel odezwał się do Stanisława po Piastańsku wchodząc mu w zdanie - To ty mnie posłuchaj… Stanisławie! - Zielarz ugryzł się w język, gdy przypomniał sobie o małej Tosi będącej w tej chwili w objęciach tego kretyna - Co ty sobie myślisz zjawiając się pod redakcją z Mimi! Sama twoja twarz może nam napytać biedy! Zapomniałeś, w jakiej roli nas zatrudniono i kim teraz jesteś?! Przecież młody był bezpieczny wzięliśmy Ilenę, jako wsparcie! W tył zwrot idziemy do Cioci Heleny! - Rozkazał nie zamierzał w miejscu publicznym mówić, że są szpiegami albo pracują dla Hellcatsów, Stefek też nie powinien wiedzieć obsesji brata, z którą Samuel się zgadza.
- Nie na to się umawialiśmy, panie…, Ste…? -spróbował się odgryźć po Piastiańsku. Stefan kopnął go w goleń niemalże natychmiast po tym jak wyszedł z redakcji. Przy dodaniu “Idiota!”. Następnie pomógł Tosi zejść na ziemię, a Staśka złapał za kołnierz i zaczął odciągać od budynku Ishvarskiej redakcji.
- Z roboty się urwałeś na zabawianie panienki?! A za co dzieciaki się wykarmi!? -zawołał we wspólnym.
Samuel dołączył się do odciągania niby to w przyjaznym geście naciągnął Staśkowi czapkę bardziej na czoło i wyszeptał przy tym do ucha tak żeby nikt inny nie usłyszał „właśnie tak się umawialiśmy, nie byliśmy sami jakby mi coś odpierdoliło to by, Illena mnie zabiła a teraz sza! Przebieraj tymi kulasami nim ktoś rozpozna w tobie Radziwiłła ”*
Gdy cała trójka zaczęła na siebie krzyczeć i Tośka stanęła obok Sao
- Czemu oni znów się biją - rzekła dziewczynka patrząc na nich krytycznie ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- To normalne w każdej rodzinie. W mojej bywa gorzej - odparła Sao, oboje mówili po amestriańsku. Tośka obróciła się do Sao i powiedziała.
- Cześć! Jestem Antosia Nowicka… Czy jest pani Taka Stara czy był u was Ishvalski cyrk
Sao zastanawiała się, o co dziewczynce chodzi, a potem spojrzała na swoje włosy
- Aa aa. Ja je po prostu farbuję. To taki zwyczaj. Jestem Sao Biao, kuzynka Sama A to jest Mimi, moja przyjaciółka
- Aha. Ona nie gryzie? - - rudowłosa dziewczynka delikatnie wyciągnęła dłoń w stronę Mimi.
- Tylko złych ludzi - Sao położyła dłoń na karku Mima i Tośka ostrożnie kilka razy pogłaskała tygrysicę. Wtedy z budynku wyszedł Mirek, Tomek i Ilena. Na widok Mimi, Mirek położył dłoń na uchwycie komisarzowego Mosina - Nagana, a tomek skrył się za kuzynem
- Mirek, Tomek. Popatrzcie, jakiego ta pani ma fajnego kota - zawołała Tośka radośnie
- Tosiek, odsuń się proszę - powiedział Mirek przestraszony. Ilena tymczasem podeszła do trójki sprzeczającej się
- O co poszło?
Sao Zasłoniła Tośkę przed Ileną
- Nic, co powinno cię obchodzić - warknęła Xingijka
Stefan westchnął:
- Sao, to są moi bracia Tosia i Tomek. A to mój stryjeczny brat Mirek. w miarę wymieniania wskazywał dłonią na poszczególne osoby [/i] -A ta siwa to jest po naszej stronie jak Ilena i Smutas. Wszyscy, to jest Sao Biao i jest właścicielką tego wyrośniętego kota. Tygrys reaguje na Mimi. W po za tym Sao jest kuzynką Smutasa. I zanim zaczniecie “I co? Gdzie? Jak” przejdźmy do miejsca gdzie da się zjeść i normalniej pogadać? Albo wcześniej wymienić walutę. Wszyscy za? [/i]
- Twój brat? - zapytała Sao nie do końca rozumiejąc.



Potem jednak poszli. Najpierw wymienić pieniądze. Gdy Mirek wszedł do kantoru, Tomek i Tośka stanęli przed sklepem, na którym wisiały reklamy różnych produktów, stało tu też kilku ulicznych sprzedawców sprzedających popcorn, prażynki, szaszłyki, watę cukrową i hot dogi.
Tośka wskazała na reklamę Coca Jujce
- O to na pewno fajnie smakuje - westchnęła
- A ta pani jak pije tego Fantastica jest taka szczęśliwa, znacie ją? - Tomek wskazał na plakat gdzie “Winry” Reklamującą Fantastica
- Bo tu w ogóle wszystko musi być pyszne - powiedziała Tośka i dzieciaki westchnęły jednocześnie.
- Może byście po prostu poprosili, co? -westchnął Stanisław. Zaraz jednak zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu portfela. Liczył, że uda mu się uniknąć pokazania, że od jakiegoś czasu jego budżet zależy od Stefana i darowizn od szefostwa. Młodszy jednak niejako wyszedł mu z pomocą:
- Dajże spokój z kazaniem! Ogarnięcie tej historii będzie wymagało mnóstwa mielenia ozorem. A więc trzeba mieć coś do picia -wyciągnął ze swojej portmonetki parę monet. Zanim je wręczył potrzymał je jeszcze nad głową skaczącej Tośki. Głównie by wygłosić parę porad: - Tylko nie pijcie za szybko, bo to jest diablo słodkie. I na takim gazie, że się porzygacie. Albo dostaniecie czkawki. Przynajmniej za pierwszym razem. I na miłość boską nie trząście butelką przed wypiciem, bo zawartość najpierw buchnie na was!!! Jasne?! - dopiero po wypowiedzeniu tego wszystkiego oddał Tosi monety.
- I poszli…
-Tosiek, kup i dla mnie to pokaże ci, jak wybekać alfabet!! -
zawołał jeszcze za siostrą Stefan - Na tym idzie lepiej niż wujkowi Heńkowi po piwie!! - czując na sobie spojrzenie starszego dodał - No, co? Inaczej mi by już nie dali. Ej!!!! Dla Mirka też kupcie!!!!



Mirek wyszedł z kantoru niezadowolony, bowiem okazało się, że ruble są niewymienialne. Miał dziesięć marek ze Srebrnych rubli dziadka i wskazał na tamtą pobliską żarłodajnię typu zapłać raz, jedz ile chcesz, Rajastańską
- Tam chyba zjemy
- Zanim cokolwiek zjemy Panie Mirosławie proszę zdjąć tą cholerną czapkę i kurtkę zanim jakiś cholerny monarchista czy inny antykomunista postanowi was zabić albo trafi nam się kolejny czerwony wariat. Mam już dość politykierstwa i komedii omyłek na dziś zaraz wam znajdziemy jakieś ciuchy - Poprosił.
- Może potem spróbujemy z lombardem? O ile zabraliście coś, co się nadaje na sprzedaż - zaoferował Stefan.
- Nic tam nie mamy. Dziadek i ojciec nie sali mi więcej srebrnorubluwek, a mają całe słoje. Stryjenka była święcie przekonana, że te ruble wezmą, choć tata i dziadek nie byli przekonani. Pewnie potem Stryjenka pójdzie do tego kantoru i zrobi im awanturę. Będą mieć ciężki dzień. Ale potem wrócę tu z rublami i pewnie dziadkiem… To będzie dla nich naprawdę trudny dzień - Mirek westchnął
- Nic się nie martwcie Panie Mirosław, mam znajomych, którym da się opylić część towaru, jeżeli nie cały pociąg a dopóki się tego nie zrobi to was wspomogę finansowe rodzina i przyjaciele chłopaków to i dla mnie kumy no i mojej Mamie pomogliście to też zobowiązuje… Zresztą zostawcie kantor w spokoju te srebrne monety to z chęcią odkupie od was po preferencyjnej cenie - W Znachorze obudziła się żyłka biznesmena a srebro może okazać się przydatne w walce z wilkołakami.
- I nie ważcie się hienowaci tak jak Stryj was nauczył! Co z tego, że twierdził, ze na tym zawsze wyżebrywał w Amestris jedzenie od ludzi! - Stach czuł, że czeka go jeszcze długi dzień wypełniony na próbach zapanowania nad dzieciarnią. Już nawet się nie przejmował czy mówi we wspólnym. Lepiej by Sao wiedziała, że jego dzieciarnia to “diablątka”- I tak się w takiej jadłodajni nie opłaca żebrać.
- Dobra Tosiek, ja wiem, że z ciebie twardziel, więc nie zrozumiesz, że to nie ze złośliwości dałem ci po łapach. Ale zrozum, że przy fanatykach, komuchostwa nie można takich rzeczy rozpowiadać o pociągu, czy że z stamtąd macie takie fajne rzeczy. No i jako rekompensatę to ci kupię dodatkowo coś fajnego do jedzenia
-obiecywał Stefan po Piastiańsku.
Dzieciaki wpadły do sklepu i wyszły dzierżąc po dwie butelki napojów. Tośka wzięła dwie litrowe butelki Coca Jujce, a Tomek Fantastca. Potem Jeszcze najmłodszy z braci dokupił paczkę frytek, a Tośka dwa hot dogi. Jednego z wszystkim dla siebie, a drugiego w postaci samej kiełbaski dała Mimi.
- Hot dog to znaczy pieczony piesek, pani pewnie je takie codziennie /i] - dziewczynka uśmiechała się jak diabełek.
- Klan Biao nie jada psów, wolimy pantery śnieżne, niedźwiedzie i Yeti - odparła Sao z kamienną miną.
- Sao, żeby było jasne Tosiek jest moją siostrą Tosią, ale wygląda na to, że rodzice na czas podróży polecili jej udawać chłopca. Ech, a miała takie fajne warkoczyki
- Aha, bo myślałam, że to coś jak z kuzynem QinXiangiem - odparła białowłosa
- Kto to kuzyn, Ksianksiang - zapytał Mirek
- To dłuuuga historia i nie chcesz jej znać - rzekła Sao.
-Ja też nie chcę. I Stary, nie rób tragedii wobec warkoczy… Już wcześniej chciała je obciąć, ale mama nie pozwalała. Choć przyznaję, że kiecka jej nie przeszkadzała w skopywaniu tyłków chłopakom po wiosce -Stefan przeszedł na wspólny. Jego głos ociekał dumą. Przy okazji przytulił do siebie siostrę.
- I bardzo dobrze, chłopacy muszą się ciebie bać zanim zaczną szanować - powiedziała poważnie Sao
- A jak będą się ciebie bali, to nie będą się z ciebie śmiali, tak pisało w Trylogii - dodała Tośka.
- Chyba się niestety polubiłyście z Sao… - wycedził Stefan.
- A potem Stefek skopywał tyłki ich starszym braciom... - westchnął Stach.
-Najczęściej, bo najpierw czepiali się też Tomka lub ciebie. Tak, w ogóle to ta Sao to jakby teraz dziewczyna Stacha

Zapadło milczenie. Mirek ze zdumieniem patrzył na Sao i na Stacha, a potem wzruszył ramionami.
- To Staśkowi skończyły się prostookie dziewczyny czy amestrianki są takie paskudne zapytał Tomek.
- Mają przede wszystkim dziwne gusty te Amestrianki. Przynajmniej te, na które trafiam. -skwitował Stefan.
- No wiesz, co?! -zawołał Stach nie wiadomo do Tomka, czy Stefana.
- A coś ci się nie podoba w skośnych oczach młody? Stefan wytłumacz bratu żeby na przyszłość uważał na rasizm w mieszanym towarzystwie tym razem mu odpuszczę, ale nie lubię jak się mi rodzinę obraża - Ostrzegł przyjaźnie, choć złość dało się stwierdzić po zmrużonych oczach.
Stefan przywalił Tomkowi sójkę w bok:- Sam jesteś imigrant teraz, więc trzeba trzymać z innymi imigrantami. Pobądź tu tyle, co ja, a zobaczysz jak szybko będziesz robił za “głupiego Piastiaka” albo “wsiowego głupka” jak tylko usłyszą akcent. I wierz mi skośne oczy Sao to u niej najmniejszy problem, kumasz?!
-Stefek! Czy ty nie możesz bez bicia?!

Mieszaniec pokiwał głową z zadowoleniem - Kiedy to bardzo dobra metoda wychowawcza mi inaczej do głowy nie wchodziło
- Hipokryta! Powiedz to mojemu łbowi - Stefan wskazał na swoją czaszkę - Walisz po nim jak w cholerny bęben, od kiedy zaczęliśmy pracować dla Szkapy.
-Sam się prosisz skoro czepiasz się szefa. I dalej ci nie wchodzi nawet z biciem. W każdym razie ja bardzo lubię Sao i byłbym szczęśliwy jakbyście też byli dla niej mili. Jasne? -
.

***

Poszli do restauracji i zajęli miejsca na zewnątrz. Ci, co poszli kupić jedzenie, czyli Sao, Mirek, Ilena i… zobaczyli ciasną jadłodajnię, w której kilku wielkich i nieustannie napełnianych półmisków można było nakładać tyle jedzenia ile się chciało, a potem nawet poprosić o dokładkę. Ceny wynosiły 2 marki od osoby, 4 dla midgardczyków i Anastazjan. Problem polegał na tym, że wszystko było tu niewiarygodnie wręcz ostre, od samego wdychania powietrza łzawiły oczy, a napoje były drogie, 2 marki za puszkę Coca Jujce. Napojów nie wolno było wnosić, choć ze względu na obecność Mimi, Sao, Ileny, Mirka i Samuela zrobiono wyjątek dla dzieciaków. Sao unikając wzroku rodziny Stacha usiadła naprzeciw Ileny
- Opowiadaj Stasiek, coś ty robił, w tym Amestris. Prawda to, że podajesz się za bękarta Radziwiłła? - zapytał Mirek jedząc miarowo.



Rodzinne Rozmowy Nowickich



- Przede wszystkim bardzo się cieszę, że wszyscy jesteście cali i zdrowi. Przeczytałem, co się wydarzyło, więc się naprawdę cieszę, że daliście radę przyjechać w dobrym stanie - Stanisław łagodnie się uśmiechnął układając z palców piramidę- Nie mogę wam zdradzać szczegółów. Mam pewne powody, dla których przydzielono mi taką rolę. Ale mogę was zapewnić, że idzie tu o dużą i ważną stawkę. Sprawę nie tylko naszą…
- W skrócie to wszystko zaczęło się od tego sierści ucha - Stefan przeszedł na Piastiański wskazał na Mimi. Dalej mówił szybko: - Jej właścicielka puściła na ulicę Centrali tygrysa. Bez kagańca czy smyczy. Raban się narobił, a mnie akurat naszło robić za dobrego obywatela i nie dać mu zeżreć grupy bibliotekarek. Ale daliśmy się złapać. Ale znalazła się jedna gruba ryba, którą naszło zapłacić za nas kaucję. Ale! W zamian dla niego pracujemy, i tańczymy jak nam zagra. Więc jak mówi, że Stach ma robić za szlacheckiego bękarta, to załatwia by robił za szlacheckiego bękarta. Bo w niektóre miejsca to tylko grubym rybom wejść. A w tym kraju dzieją się teraz takie dziwy - całe mnóstwo ludzi kręci jak tu namieszać jeden drugiemu. I chaos totalny polityczny, którego nawet po bimbrze Stryja nie ogarnąć.
Nasz Szefu jest strasznie aroganckim bucem, ale trzeba mu przyznać, chyba jedynym, który próbuje ten gróz ogarnąć zamiast wbijać komuś nóż. A w ogóle to po drodze zdarzyło się tyle dziwnych rzeczy, to się nie mogło zdarzyć, ale się cholera zdarzyły! Wliczając to, że Stach się spiknął z Sao. I w sumie jest w porządku jak na skośnooką. Humorzasta, ale...
-Czy ogarniacie?
westchnął Stach.
Przy stole zapadło milczenie, wymowne i krępujące. Pierwsza odezwała się Tośka ze łzami w oczach.
- To prawda! Ty nie chciałeś być nasz Stasiek tylko ten Radziwił - odeszła od Stacha i usiadła przy Stefanie zapłakana
- I ciebie też już nie lubię - krzyknęła na Sao, która zwiesiła ponuro głowę. Tomek wzruszył ramionami i zaczął bajerować jakąś o rok lub dwa starszą wczasowiczkę
- Czyli to prawda, Stryjenka myślała, że Stryjowi się pomyliło, bo to tylko zdjęcie. A twojego ojca to bardzo zabolało, kazał Sekretarzowi gminy zjeść gazetę, gdy się z naszej rodziny naśmiewał, ale potem Doszliśmy do wniosku, że mógł mu kazać zjeść drugą stroną. Choć mi nie przeszkadza, że wyjechaliśmy, i tak siedzieliśmy cały czas w lesie i żywiliśmy się tym, co upolowaliśmy lub stryjenka przyniosła. Stryjowi też gorzej się wiodło, bo jak nie mógł nikogo do wojska posłać, to mu prawie całe zbiory zabrali. A dyrektor kołchozu z Kowalem i tak donosy pisali, bo chcieli dobrać się do waszej ziemi. A też ktoś zaczął wypytywać o twoją matkę, strasznie stryjka to zdenerwowało…, Czyli teraz żyjesz z udawania szlachcica? I kim do najświętszej panienki jest twój szef… Nie jakiś gangster, aby? - rzekł Mirek
- Kiedy nie chciałem za niego robić… - Piastiański alchemik załamał ręce - Tosia... Ale tak wyszło, tak mają dorośli, ze trzeba robić, co muszą. Liczyłem, że zapewnię mnie i Stefkowi jakieś bezpieczeństwo. Ale wyszło, że ktoś jeszcze wyżej się zainteresował. O tym, co się stało u was to się z gazety dowiedziałem. I dalej musiałem grać tę rolę, żeby wam czegoś nie zrobili...
- Nie musiałeś. Poradziliśmy sobie bez ciebie. Wiesz jak tacie było przykro? Całą noc wpatrywał się w kominek i mówił. “Stach woli być bękartem Radziwiłła niż Synem Nowickiego. A ty też jesteś zła, bo zmusili przez ciebie Staśka Tośka wskazała palcem oskarżycielsko na Sao
- Ja naprawdę przepraszam. Gdybym wiedziała ile z tego złego wyniknie to bym nigdy nie wyjechała z Xing - rzekła Sao jeszcze bardziej przybita
- Sao nie ma nic wspólnego z Radziwiłłem! -Stasiek uderzył otwartą dłonią o stół. Następnie oparł dłonią czoło - I bałem się, że Tacie będzie smutno, jeśli się dowie…, Ale liczyłem, że rozwiąże się sprawa zanim...
-Jak widać nie docenili niewłaściwą familię!
- Stefan wyszczerzył zęby - Skoro wszyscy, co wyruszyli zdrowi i w jednym kawałku. A co do szefostwa... Ten, co wymyślił te pożal się operację to gangsterem nie jest, w sumie to jest z tego samego cechu, co Stach. Ale za to jest dzięki temu dość znaną szychą. Ale że nie bardzo nam płaci... Tośmy się zatrudnili w gangu. Czy raczej ja, bo Stach ma za dużo roboty u Koniarza? Ale ci moi z gangu to całkiem mili ludzie. No nie zawierzyłbym im swojego życia, ale jeść dają, miejsce do spania i zarobić. I list przez nich wam wysłałem
- Stefan! Jesteś gangsterem? Masz karabin maszynowy? Izka Idasiakowa od organisty mówiła, że wszyscy gangsterzy mają karabiny maszynowe - Tośka cały zachwyt przelała na Stefana, a Mirek wpatrywał się oniemiały w kuzyna:
- To się cioci nie spodoba…, Choć tata mówi, że gangsterem jest ten, kto podpadł władzy. I co to za Koniarz i po kiego cię tu wysłał?
- I Stryjek miał cholerną rację. Znowu! I pal sześć karabin. Skleciłem sobie coś lepszego. Nie zabija, ale obezwładnia lepiej niż wiadro księżycówki. Tylko ani słowa mamie o tym…. I nie uwierzysz Mirek, ale Koniarz to nas tutaj przysłał na urlop po tym, co nawyprawialiśmy dla niego. Ale znalazł się kolejny facet do przeszkadzania, więc wyszło, że i tutaj jesteśmy potrzebni by nie doszło do chryi. Bo chyba słyszałem, jaką miałem listę w redakcji do wypytania wszyscy są w tym mieście. -Stefan rozmasowywał skroń.
-Szk… Koniarz przyjedzie jutro popołudniu. Z żoną -
wtrącił Stach
-Naprawdę? Cholera! Pierwszy raz się ucieszyłem na perspektywę zobaczenia jego ry... Ten no… pewno i tak mi nie uwierzycie jak na własne oczy nie zobaczycie, z kim teraz przystaję. -
następnie przeszedł na język Piastii -Ale…. Podpowiedź dostaliście z tym, ze ma końskie nazwisko. I kto na zdjęciach w gazecie o Amestris ze swojego ślubu miał taki wąsik, że Tatko, Stryj i Dziadek ciągle wymyślali żarty z tego. Tylko Mirek nie wrzesz - na wszelki wypadek zakrył mu usta - skumałeś się, o kogo biega? Skiń głową, jeśli tak.
Mirek wyjął z kieszeni zapalniczkę Zippo i odpalił dwa razy
- Łał! Pracujecie dla Mustanga! Dziadek zawsze mówił, że on ma wąsy jak jakiś Alfons. Mówili o nich w kronikach filmowych w tym obwoźnym kinie! On jest bardzo zły - wołała Tośka po Piastiansku na cały głos:
- Mówi się Mangusta! Nie wrzeszcz tak! Daj ludziom zjeść w spokoju. -zawołał Stefan we wspólnym. A małej przyłożył dłoń do ust i przemówił w języku Piastii - Nie wrzeszcz nazwisk! I facet jest bucem, ale coś robi by nie było gorzej. Trochę jak El Lupo, kumasz? A w ogóle to nikt nie może go wykończyć dopóki nie zrobię kariery, albo, chociaż sam bucowi nie dam po pysku, jasne?!
Gdy Mirek mógł już mówić zdjął kurtkę ku zachwycie większej części żeńskiego towarzystwa i nie tylko a potem rzekł
- No to nieźle. Jeszcze trochę a spotkacie cesarza Xing… To jest tak ostre, że tracę już czucie w ustach…
Sao kaszlnęła na wzmiankę o swym bracie
- To nie jedz. Ale teraz rozumiecie, czemu potrzebujemy dyskrecji przy mojej pracy. - powiedział Stanisław przechodząc na język Piastii
- Ale nhie bendhe wyrzucha jedzenia. Tho Grzech - wystękał Mirek i zamówił puszkę napoju, który wypił jednym chaustem...
- Szkapa, jak go Stefek przezywa ma kiepską opinię, ale działa by nie było gorzej. Jest pewna organizacja, której zależy na namieszaniu na największy teren, a zaczął w z DRACHMy do Amestris.. A niestety ostatnio pojawiło się jeszcze, co najmniej 2 facetów, co kombinują przeciwko innym. W samych zgrupowaniach Piastii doszło do rozłamu. I Szkapa… Wiem jak to wygląda na kronikach - ma kiepską opinię, ale należy do tych, co jeszcze próbuje naprawić swoje błędy. Brudzić ręce, by innym nie było gorzej. Nie jest aż tak źle jak go malują.
-Pomijając jego sarkazm i nadęcie paniczyka
-wtrącił Stefan
- Mówisz o sobie, młody? W każdym razie Mirek wolałbym żeby ojciec się nie dowiedział, że mnie znaleźliście zanim Szkapa nie przyjedzie. Bo pewnie inaczej nie uwierzy, że ja tu mam pracę w wojsku. A nie, że się wstydzę jego. Chętnie bym wrócił do skóry dawnego Nowickiego, ale nie mogę. -
Mirek wstał i westchnął
- Stasiek, Stefan, kocham was jak braci, ale nie będę niczego ukrywał przed twoimi rodzicami. Powiem im wszystko, co usłyszałem jak tylko mnie zapytają. Sam z siebie to będę siedział cicho, ale najlepiej jakbyś teraz sam teraz do nich poszedł i się ze wszystkiego wytłumaczył
- Wiem, że powinienem. Sam chce się do tego przygotować, tylko potrzebuje czasu by to naprostować parę rzeczy. -westchnął Stasiek. - Żeby Tata nie musiał się za mnie wstydzić.
Sao przysiadła się do Stacha
- Tak musi się stać. Inaczej twoi rodzice poczują się tak bardzo skrzywdzeni. Nie bój się mój Stasieńku, wesprę cię - Sao przytuliła się do Stacha, a Tośka zrobiła minę pełną obrzydzenia.
- się To zanim zapodam główną wieść, przez którą chyba najbardziej Tatko nie powinien się o niczym dowiedzieć…. To rozumiem, że skoro nie wrzasnęliście na mój widok, że nie jestem duchem. To znaczy, że list, który napisaliśmy do domu do was dotarł? Ten, że pracujemy dla kolesia z czerwonym znamieniem -wtrącił Stefan.
- Stryjek nie będzie się za was wstydził, jak mu powiecie to samo to jakoś zrozumie - rzekł Mirek
- Tata mówił, że ci nogi z pupy pourywa - sprostowała Tośka.
- I cóż jego gniew jest słuszny - przyznał Stefan
- Tak jak mówiłem, list dotarł. Powiedz, o co ci chodzi - zapytał Mirek nieco niepewnie
- No Mirek, w końcu uciekłem z domu… I chciałbym wiedzieć, czy bardzo Tata ma za złe Stryjowi, że mi w tym pomógł w tej ucieczce…. To bym chciał najpierw osobiście przeprosić za kłopoty Stryjowi. Bo jak spotkam swojego Tatę, to zacznie się od ochrzanu, zasłużonego ochrzanu, to nie będę miał jak z nim pomówić z twoim Tatą. Em… Tata coś jeszcze mówił?
- Na początku to stryj Siergiej się pieklił, ale potem się uspokoił, a po tym jak nas do wojska chcieli wziąć to nawet do taty pretensji nie miał, bo i kto wie gdzie byś poszedł. A jak doszedł list… To nawet się ucieszyli, że ułożycie sobie życie na bogatym południu. Zwłaszcza ty Stefan, bo przez tego kowala, to miałeś pod górka tu dla chłopaka z głową na karku zawsze jest zajęcie… No i ci się udało, no aż za dobrze. Tylko Stryjenka chciała się udać na pielgrzymkę byle tylko ci trans geje nie zarazili cię Stasiek dewiacjami jakowy miś, jak tego Zbycha Fedorowicza, co wyjechał do Recte i teraz suknie szyje dla bogatych panien.. O twoją matką pytał jakiś taki miastowy, ale z daleka UB czy innymi służbami. Pyrali skąd ona tu była, i czy czegoś ze sobą nie przywiozła. Stryj z ojcem byli wkurzeni, ale mało, kto gadał z nim, po za kowalem, bo ponoć wierzył, że jakieś arystokratyczne skarby na czarną godzinę zachowaliście… Jedyne skarby to dziadek przechowuje, te srebrne ruble, stary garłacz. Zabrał go nawet ze sobą, ale gdy śpi to mu go rozładowujemy, bo jeszcze coś sobie zrobi, bo cholerstwo nie strzelało od 50 lat - rzekł Mirek.
- A Kowal akurat wie tyle, co wyssie z palca - Prychnął Stefan.


Dyskusja z “Nieśmiertelną Wojowniczko jej stanie psychicznym



Podczas gdy chłopaki rozmawiali ze swoimi bliższymi i dalszymi krewnymi Ilena siedząca obok Samuela rzekła do niego

- Twoja kuzynka się mnie boi, ale nie złość się na nią…, Bo chyba ma rację
Samuel usiadł obok wojowniczki zajadając się pikantnymi kluskami doceniał spryt właściciela lokalu, ale w przeciwieństwie do towarzyszy miał doświadczenie z pikantnym żarciem, więc raczej przetrzyma aż wyjdą i doczłapią się do publicznego wodopoju - Pozwolę sobie się z wami nie zgodzić poświęciliście swoje całe życie i człowieczeństwo, aby bronić ludzi przed monstrami, kto wie ile istnień ludzkich ocaliłaś? A pamięć o was nie zaginęła w xing wciąż opowiada się legendy o Yomach a jak widać po ich wymordowaniu wasi następcy zajęli się skrytobójstwem a kuzynką się nie martwcie przeszła specjalne szkolenie i wyczuwa odmienność waszej aury stąd taka nerwowa. Chcecie wiedzieć, kto moim zdaniem jest prawdziwym potworem? Tacy ludzie jak ja, którzy dali się zmusić, aby wykorzystać ich wrodzone dary do krzywdzenia niewinnych zamiast ich ratować jak wy to zrobiłyście - Stwierdził, po czym przyciszonym głosem opowiedział jej o tym jak został wojskowym psem, aby ocalić swoją rodzinną wioskę mordował niewinnych ludzi broniących swej ojczyzny jak potem próbował ich bronić, gdy załamał się po przypadkowym zabiciu dziecka i jak został przez to znienawidzony przez tych, których starał się ocalić.
Ilena uważnie słuchała Samuela, a potem odwróciła wzrok zamyślona lub zapatrzona w dawne dzieje
- Niewiele wiem o wojnie, tylko to, co kiedyś słyszałam, a nie było tego wiele. Widzisz, nam nie wolno było pod żadnym pozorem, nawet obrony własnej zabić człowieka. Ale polowałam nie tylko na potwory. Widzisz, kiedyś uczestniczyłam w polowaniu na jedną z nas, Teresę. Wyrok na nią zapadł, gdy wymordowała grupę bandytów niszczącą, w której ukryła swoją podopieczną. Nie zrobiła nic złego, tylko to, co zrobiłby każdy. My nie kwestionowaliśmy jednak rozkazów i ruszyliśmy ją zabić. Były nas cztery, trzy doświadczone wojowniczki… i jeszcze jedna, młoda i bardzo potężna. Nazywała się Priscilla i nie powinno się jej wysyłać na taką misję. Byłyśmy niezłe, ale Teresa dawała nam radę. Chcieliśmy się przegrupować, lecz Priscilla uparła się na walkę z Teresą… Powinnyśmy jej to jakoś wyperswadować, ale nie zrobiłyśmy tego. Brała, więc coraz więcej mocy...W końcu stała się potworem… zabił trzy z nas, ja tylko straciłam rękę i udałam się jak tchórz na wygnanie. Najgorsze było to, że doprowadziłam do narodzin potwora… Nie powinnam była do tego dopuścić. Ty uczyniłeś zło, ale go nie mnożyłeś. Zbuntowałeś się i wiele ryzykując uciekłeś… Ja tylko skorzystałam z okazji i ukryłam się w dziczy… Ty możesz, jeśli bardzo będziesz chciał, odkupić swoje winy… A ja potrafię tylko zabijać. Nawet wtedy przy odrobinie nieuwagi mogę stać się potworem. - rzekła i oparła o stół
- Poświęciłaś bardzo wiele, ale ci się udało potworów, które zwalczałaś już praktycznie nie ma na świecie. Twoi następcy zajęli się, więc zabijaniem ludzi na zlecenie. Widzę w twoich oczach, że ten czas, który spędziłaś w tym dole z tymi Yomami sprawił, że cierpisz na “Stress życia” jest to choroba duszy, na którą sam cierpiałem i z którą wciąż się zmagam - Wyjaśnił spokojnym tonem - Prawdopodobnie czujesz, że jesteś niegodnym życia śmieciem jednak ja się z tobą nie zgodzę i czuję się w obowiązku ci pomóc nie chcę ci jednak narzucać żadnych decyzji, ale mam dla ciebie kilka propozycji: Po pierwsze mogę spróbować zapieczętować potworne Chi, które służyło ci za broń abyś nie musiała się obawiać, że kogoś skrzywdzisz. Jeżeli będzie to twą wolą mogę spróbować przywrócić ci ludzką formę śmiertelnej kobiety, nie mogę obiecać, że się powiedzie, ale Selim chłopiec, którego chciałbym ci dać do pilnowania NIGDY nie był człowiekiem teraz jest normalny ty zaś kiedyś byłaś zwykłą śmiertelniczką, więc masz większe szanse - Rzekł z uśmiechem.

- Nie ma potrzeby, abyś decydowała teraz rozumiem, że to integralna część twojej osobowości, ale nawet bez części sił potwora nadal będziesz doświadczoną wojowniczką. Sądzę, że byłbym wstanie zaprojektować dla ciebie tatuaże, które pomógłby ci lepiej kontrolować twą moc abyś nie musiała się martwić “o przypadkowe stanie się potworem”. Jeżeli zaś chcesz na powrót stać się kobietą to też jakoś załatwimy już szukamy metody dla Katariny, która jest sztuczną kobietą, która chcę stać się prawdziwą, aby móc mieć dzieci, zestarzeć się i umrzeć dla ukochanego, więc możemy rozszerzyć poszukiwania i dla ciebie - Wyjaśnił używając uspokajającego tonu medyka, który wyrobił sobie w kontaktach z pacjentami.

- Tymczasem powinnaś zająć się jakąś pracą, wydaje mi się, że byłabyś dobrą ochroniarz dla Bradleyów, bo mogłabyś się powoli uczyć nowego dla ciebie świata a dzieciakiem opiekowałby się matka, więc nie musisz się o to martwić. Ale jeżeli wolisz mogę ci znaleźć inną pracę jest naprawdę wiele możliwości
Ilena uśmiechnęła się półgębkiem
- Być człowiekiem? To nie byłoby złe, ale nie wiem czy jest jeszcze dla mnie możliwe. Nie pamiętam nawet jak to było być człowiekiem. Chętnie bym pomogła tej pani Bradley, choć boję się, że nadal bym stanowiła zagrożenia. Co do dzieci… to niektórzy z nas mogą je mieć? Nie wiemy jednak, czym w istocie są te dzieci… Jest jeszcze coś. Boję się… boję się ciszy - powiedziała smutno i zadrżała.
- Mogę ci zagwarantować, że przy małym Selimie nie musisz się bać ciszy... - Powiedział z uśmiechem, który zszedł mu z twarzy, gdy do Nowickich przysiadł się Twardy.

Wejście Twardego
.


- Kogóż my tu spotkaliśmy jak nie mojego ulubionego przyjaciela Stanisława… Radziwiłła - usłyszał Stach zza pleców i gdy się odwrócił zobaczył blond włosego szlachcica o jasnych włosach, sarmackim wąsie i zimnych niebieskich włosach. Ubrany był w drogi biały garnitur i uśmiechał się przyjaźnie
- Idę sobie ulicę, słyszę rodzimą mowę, patrzę, a tu panicz Radziwił - rzekł Stanisław Twardy i przysiadł się
- Jest pan przyjacielem pana rodzeństwo, przyrodnie? Jestem Stanisław Twardy, oddany przyjaciel waszych braci. Poznaliśmy się w Briggs - Podał rękę Mirkowi
- Och dawno się nie widzieliśmy, “przyjacielu” - Stanisław Nowicki otoczył ramieniem Twardego ramieniem byleby nie dać mu tknąć kuzyna. - Może i na to nie wygląda, ale nazwisko szalenie do niego pasuje. W końcu tylko najtwardsi przetrwają w Briggs. Słyszałem, że masz przyjechać, ale nie myślałem, że na ciebie trafię tak z ulicy
Stefan zaś sięgnął szukać Nightwinga w nogawce spodni.
- Dzień dobry, panu - lekko się skłonił.*
Mirek wstał i także wyciągnął rękę do Twardego
- Jestem Mirosław Nowicki, jestem kuzynem Stacha i Stefana to miło spotkać przyjaciół rodziny [/i[
- Kuzynem? A ja wziąłem cię za brata panów Nowickich
- On jest Nowicki, my Damięccy -wtrącił Stefan. Wskazując najpierw na Mirka potem na siebie, Tosie i Tomka.
- A właśnie Stachu, słyszałeś, że się żenię? -Nowicki poklepał dodatkowo Twardego po przyjacielsku. - Słyszałem właśnie od teścia, że przyjedziesz…
-Milord ma wiele na głowie, więc zapomina. Ale od czegoś mam mnie do organizowania. Zatem tak dzieciaki, data blisko do ślubu. Trochę nagle, ale znacie te jego spontaniczność
* -Stefan puścił oko do Tosi siląc się na śmiech.
Mirek i dzieciaki z zrobiły wielkie oczy. Kuzyn Nowickich aż zakrztusił się Curry, a Tośka posłała Sao oburzone spojrzenie.
- A z kimże mój szlachetny kuzyn się żeni? - zapytał Mirek.
- Miałem do tego zmierzać. Z Angelika Raven -Stefan wziął za rękę Tosię - To padło na nich jak z grom z jasnego nieba. Więc, po co czekać ze ślubem. Taka spontaniczna decyzja. Ta pani pomaga w przygotowaniach. Tomek! Chodź tutaj! Nie będę się powtarzał!!! - zawołał do młodszego brata. *
- To… rodzice się ucieszą - rzekł Mirek ostrożnie przenosząc wzrok ze Stacha na Sao i odwrotnie
- A to zapewne młodsze rodzeństwo pana Stacha - Twardy podszedł do dzieciaków, wyjął coś z kieszeni i podał Tośce
- Proszę, to prawdziwy eklerek Medla
Potem zwrócił się do Tomka, do którego wczasowiczka zaczynała robić już oczy
- A widzę, że młody kawaler już interesuje się płcią niewieścią? Dobry znak! Ja, gdy byłem w twoim wieku to nie przepuściłem żadnej młódce, no może byłem o kilka lat starszy. Z chęcią bym poznał pana bliżej i wymienił się doświadczeniami jak mistrz z uczniem. Gdzie możemy się spotkać - poklepał chłopca po plecach.
Sao w tym czasie wpatrywała się w nóż, który ściskała w dłoni, z zaciśniętymi wargami
- Jasne przyjaciele Stas… Stanisława są moimi przyjaciółmi. Ja to sie nie mogę odpędzić od kobiet. Co poradzę, że mnie kochają -zapewnił Tomek uradowany, że ktoś zwraca na niego uwagę. Dalej trajkotał o swoich podbojach.
Tosia przebiegła wzrokiem po zgromadzonych, przycisnęła się mocniej do Stefana. Gdy szlachcic był zajęty spojrzała na Twardego, a potem ciastko. Stefan pokręcił lekko głową póki.
- Jaśnie pana Twardego znamy z Briggs. Z kuligu - wyjaśnił Stefan
-To pójdźcie z Pawłem. Przepraszam cię Stanisławie…. To może niech dorośli porozmawiają, napiją się, a dzieci… Cóż dzieciaki są strasznie marudne jak się nudzą
*
Samuel, który do tej pory pałaszował porcje ostrego makaronu i rozmawiał cicho z Illeną odezwał się nieprzyjemnym głosem - Nie podawajcie Panu rąk ani nie jedzcie żadnych cukierków, co wam dał, bo Pan szlachciór ma robaki. Tak to jest jak za dużo czasu spędza się na zabawie z obcymi kotami i podejrzanymi zakonnikami - Powiedział i posłał Twardemu zabójcze spojrzenie.
- Ah, mój drogi Midorino, jak ostatnim razem się widzieliśmy miałeś nieco bardziej żółtawą cerę, ale to przecież ty! I dobrze prawisz, mam robaki! - sięgnął pod poły garnituru, można było zobaczyć, że żebra ma owinięte bandażem. Wyjął z kieszeni niewielki słoiczek w środku, którego znajdowała się wielka czerwona mucha podobna do gza.
- To krwiucha, taki Tunguski odpowiednik gza. Tak jak giez składa jaja pod skórą, ale jest znacznie bardziej zjadliwa. Jak nie usunie się larw chirurgicznie, to dorosłe owady wydostaną się przez skórę pozostawiając paskudne blizny - schował słoiczek a dzieciaki jęknęły z obrzydzenia. Sao wstała trzymając w ręku nóż, Ilena przyglądała się Twardemu groźnie, Mirek zacisnął wargi.
Stanisław Nowicki spojrzał na robactwo z pełnym obrzydzeniem. I pomyśleć, że coś takiego niedawno było w jego ciele. Przykrył usta dłonią, ze strachu czy fali mdłości. Robale, które mu wbił Twardy…. Chwila, może on nie wie o Marchohu. I że Stasiek się odrobaczył. I jeszcze te stłuczenia, ręka. Może nie być więcej takiej szansy? Zgiął się wpół jakby go naszły spazmy bólu:
- Cholera...Ta, a ja to próbowałem wyleczyć ostrym żarciem….
-Stasiek?! Co ci?!
- zawołał Stefan - To nadal tam siedzi?! - mały wyglądał na przestraszonego. Dobry znak
-Na to wygląda… Kuracje domowe… Hehe… I cholera nie działa…, Ale skoro to od ciebie je mam…. Może masz odtrutkę? [/i] -wystękał Piastiański alchemik - Co przyjacielu? *
Miał ochotę palnąć się w czoło za to, że nie połapał się ze zdradzaniem sekretu, choć przecież nie mógł pozwolić żeby ten dziad znów kogoś otruł! Może jednak się mylił sądząc, że Twardy wszystko wie? Rzucił na odczepne Słabe kłamstwo - Nasmarowałem skórę maścią Panie, aby uniknąć poparzeń słonecznych - Powiedział przechodząc na przymilny głos Midorino.
Zielarz od razu podłapał podpuchę Staśka a gdy zobaczył, że sadysta ma niesprawną jedną rękę, przez co nie będzie mógł używać “ Bramowej Alchemii ” uznał, że trzeba skorzystać z okazji i zabić poczwarę! - Niestety, moje zdolności leczenia nie starczyły, aby pomóc Milordowi, ale z pewnością w kilka uderzeń serca wyleczę wasze strzaskane ramię! - Próbował nadać swojemu głosowi ton błagalnej fałszywej radości jakby był zawstydzony, że nie umiał pomóc swemu dobrodziejowi - Błagam wyleczcie Milorda Radziwiłła, oddam wam, co tylko chcecie poznajcie mą małżonkę i asystentkę, którą kocham wielką miłością, jeżeli tylko pomożecie memu władcy stanie się waszą służką - Rzucił i w desperacji wskazał na Sao - Panicz Paweł odprowadziłby krewnych, a my we troje poszukamy jakiegoś ustronnego miejsca i pokażemy sobie na wzajem, co potrafimy - Rzekł do szlachcica z wymuszonym uśmiechem nie musiał wcale udawać stresu.
- Jak się żona Midora…. Nie podoba się... To mogę zaoferować moją przyjaciółkę Ilenę… - zaoferował Nowicki między spazmami bólu. - A przekonałem się, że ta piękność zapewnia niezapomniane doznania…
Sao zerknęła zaskoczona na Stacha, zagryzła usta i stanęła przed Twardym.
- A czemu nie obie? - rzekła Sao obejmując Ilenę, która jakoś zapanowała nad zaskoczeniem i uśmiechając się także objęła Sao i rzekła:
- Tak, we trojkę zawsze jest najfajniej i tak różnorodnie - Claymorka uśmiechnęła się zalotnie
Twardy przyglądał się dziewczynom zamyślony
- Więc tak chcesz odkupić swoje winy… Na dobry początek może … Zapraszam panie wieczorem. Jest taki motel przy wjeździe do miasta, serce snu przyjmują różne typy i mają bardzo ciekawe wyposażenie i potrafią się pozbywać wypadków, a to ważne, bo widzicie, ja lubię brutalność - Twardy uśmiechnął się
- My też lubimy brutalność. Może pan na nas liczyć - Sao uśmiechała się niepokojąco szczerze.
- No to do wieczora, a pana Stefana również zapraszam. Lubię różnorodność - rzekł Twardy i skierował się do wyjścia.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-05-2016 o 11:38.
Brilchan jest offline