Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2016, 13:09   #121
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Piastiański Galimatias

Tymczasem Stasiek z Sao i Mimi udali się w stronę redakcji nie niepokojeni przez nikogo nie licząc hord much. Tuż przed budynkiem zobaczył niesamowicie podobnego do Tośki rudego chłopca, a może raczej po prostu Tośkę, która pobiegła w jego stronę i objęła go mocno
- Stasiu! Jesteś tu. Powiedz, że jesteś nasz Stanisław Nowicki a nie żaden Prawidził. Prosze, proszprosze - odsunęła się od Staśka i zobaczyła Mimi i Sao.
- Lał, ale wielki kot mogę go pogłaskać?
- No, a kto inny by się tarabanił tyle za takim uparciuchem jak Stefek, co? -dla bezpieczeństwa Stanisław wolał wziąć małą na ręce. Nadal nie ufał tygrysicy, ani czy siostra jakoś nie podrażni zwierzaka. Jak i przemówić do niej po Piastiańsku. - A skąd mam wiedzieć, że jesteś Tosią, co? Tosia miała zawsze takie fajne warkoczyki. I gdzie Stefek?
- Towarzyszu Stefanie dziecko gdzieś poszło pewnie bawi się na dworze, ale lepiej zerknąć, towarzysze redaktorzy my się już będziemy zbierać, dziękujemy za gościnne przyjdziemy jutro tylko Tow. Politruk Mirosław mówił, że potrzebuje dać jakieś ogłoszenie w gazecie, bo ktoś z jego rodziny zaginął podczas taktycznej ewakuacji - Kiedy już załatwili sprawę ogłoszenia lekarz jeszcze raz wylewnie pożegnał się z komunistami i wyszedł z budynku.

Gdy tylko zobaczył kuzynkę Sao ze Stanisławem i Mimi huknął na Sao w dialekcie Bao - Czy ciebie kompletnie pokręciło kuzyneczko?!! Ja wiem, że Stasiek jest pierdolnięty i myśli, że mu zabije młodszego brata w napadzie szału, ale dlatego wziąłem ze sobą Ilenę, jako zabezpieczanie… No tak ty sądzisz, że ona oszaleje i zabije nas obu - westchnął ciężko - Dobrze, już wybacz, że się uniosłem, ale mało nam nie rozbiliście przykrywki! Ty jesteś w waszym związku tą bardziej rozsądną i musisz zapanować nad tym mazgajowatym Piaszczakiem, pomyśl następnym razem
Sao poczerwieniała
- To ja muszę cię chronić przed tą potworą. Ty jesteś dobry, lepszy niż cała moja rodzina tylko sam tego nie widzisz - po policzkach Xingiki - Ale przepraszam, że sprawiłam Tyle kłopotów - Spuściła głowę.
Zielarz pokiwał jedynie głową dając kuzynce do zrozumienia, że przyjął jej przeprosiny, nie było w tej chwili czasu na dłuższe roztrząsanie tego problemu.
- Słuchaj no ty…. -Stanisław podjął się roli odpowiedzialnego opiekuna ochrzaniającego idiotę, ale mu przerwano.
Samuel odezwał się do Stanisława po Piastańsku wchodząc mu w zdanie - To ty mnie posłuchaj… Stanisławie! - Zielarz ugryzł się w język, gdy przypomniał sobie o małej Tosi będącej w tej chwili w objęciach tego kretyna - Co ty sobie myślisz zjawiając się pod redakcją z Mimi! Sama twoja twarz może nam napytać biedy! Zapomniałeś, w jakiej roli nas zatrudniono i kim teraz jesteś?! Przecież młody był bezpieczny wzięliśmy Ilenę, jako wsparcie! W tył zwrot idziemy do Cioci Heleny! - Rozkazał nie zamierzał w miejscu publicznym mówić, że są szpiegami albo pracują dla Hellcatsów, Stefek też nie powinien wiedzieć obsesji brata, z którą Samuel się zgadza.
- Nie na to się umawialiśmy, panie…, Ste…? -spróbował się odgryźć po Piastiańsku. Stefan kopnął go w goleń niemalże natychmiast po tym jak wyszedł z redakcji. Przy dodaniu “Idiota!”. Następnie pomógł Tosi zejść na ziemię, a Staśka złapał za kołnierz i zaczął odciągać od budynku Ishvarskiej redakcji.
- Z roboty się urwałeś na zabawianie panienki?! A za co dzieciaki się wykarmi!? -zawołał we wspólnym.
Samuel dołączył się do odciągania niby to w przyjaznym geście naciągnął Staśkowi czapkę bardziej na czoło i wyszeptał przy tym do ucha tak żeby nikt inny nie usłyszał „właśnie tak się umawialiśmy, nie byliśmy sami jakby mi coś odpierdoliło to by, Illena mnie zabiła a teraz sza! Przebieraj tymi kulasami nim ktoś rozpozna w tobie Radziwiłła ”*
Gdy cała trójka zaczęła na siebie krzyczeć i Tośka stanęła obok Sao
- Czemu oni znów się biją - rzekła dziewczynka patrząc na nich krytycznie ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- To normalne w każdej rodzinie. W mojej bywa gorzej - odparła Sao, oboje mówili po amestriańsku. Tośka obróciła się do Sao i powiedziała.
- Cześć! Jestem Antosia Nowicka… Czy jest pani Taka Stara czy był u was Ishvalski cyrk
Sao zastanawiała się, o co dziewczynce chodzi, a potem spojrzała na swoje włosy
- Aa aa. Ja je po prostu farbuję. To taki zwyczaj. Jestem Sao Biao, kuzynka Sama A to jest Mimi, moja przyjaciółka
- Aha. Ona nie gryzie? - - rudowłosa dziewczynka delikatnie wyciągnęła dłoń w stronę Mimi.
- Tylko złych ludzi - Sao położyła dłoń na karku Mima i Tośka ostrożnie kilka razy pogłaskała tygrysicę. Wtedy z budynku wyszedł Mirek, Tomek i Ilena. Na widok Mimi, Mirek położył dłoń na uchwycie komisarzowego Mosina - Nagana, a tomek skrył się za kuzynem
- Mirek, Tomek. Popatrzcie, jakiego ta pani ma fajnego kota - zawołała Tośka radośnie
- Tosiek, odsuń się proszę - powiedział Mirek przestraszony. Ilena tymczasem podeszła do trójki sprzeczającej się
- O co poszło?
Sao Zasłoniła Tośkę przed Ileną
- Nic, co powinno cię obchodzić - warknęła Xingijka
Stefan westchnął:
- Sao, to są moi bracia Tosia i Tomek. A to mój stryjeczny brat Mirek. w miarę wymieniania wskazywał dłonią na poszczególne osoby [/i] -A ta siwa to jest po naszej stronie jak Ilena i Smutas. Wszyscy, to jest Sao Biao i jest właścicielką tego wyrośniętego kota. Tygrys reaguje na Mimi. W po za tym Sao jest kuzynką Smutasa. I zanim zaczniecie “I co? Gdzie? Jak” przejdźmy do miejsca gdzie da się zjeść i normalniej pogadać? Albo wcześniej wymienić walutę. Wszyscy za? [/i]
- Twój brat? - zapytała Sao nie do końca rozumiejąc.



Potem jednak poszli. Najpierw wymienić pieniądze. Gdy Mirek wszedł do kantoru, Tomek i Tośka stanęli przed sklepem, na którym wisiały reklamy różnych produktów, stało tu też kilku ulicznych sprzedawców sprzedających popcorn, prażynki, szaszłyki, watę cukrową i hot dogi.
Tośka wskazała na reklamę Coca Jujce
- O to na pewno fajnie smakuje - westchnęła
- A ta pani jak pije tego Fantastica jest taka szczęśliwa, znacie ją? - Tomek wskazał na plakat gdzie “Winry” Reklamującą Fantastica
- Bo tu w ogóle wszystko musi być pyszne - powiedziała Tośka i dzieciaki westchnęły jednocześnie.
- Może byście po prostu poprosili, co? -westchnął Stanisław. Zaraz jednak zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu portfela. Liczył, że uda mu się uniknąć pokazania, że od jakiegoś czasu jego budżet zależy od Stefana i darowizn od szefostwa. Młodszy jednak niejako wyszedł mu z pomocą:
- Dajże spokój z kazaniem! Ogarnięcie tej historii będzie wymagało mnóstwa mielenia ozorem. A więc trzeba mieć coś do picia -wyciągnął ze swojej portmonetki parę monet. Zanim je wręczył potrzymał je jeszcze nad głową skaczącej Tośki. Głównie by wygłosić parę porad: - Tylko nie pijcie za szybko, bo to jest diablo słodkie. I na takim gazie, że się porzygacie. Albo dostaniecie czkawki. Przynajmniej za pierwszym razem. I na miłość boską nie trząście butelką przed wypiciem, bo zawartość najpierw buchnie na was!!! Jasne?! - dopiero po wypowiedzeniu tego wszystkiego oddał Tosi monety.
- I poszli…
-Tosiek, kup i dla mnie to pokaże ci, jak wybekać alfabet!! -
zawołał jeszcze za siostrą Stefan - Na tym idzie lepiej niż wujkowi Heńkowi po piwie!! - czując na sobie spojrzenie starszego dodał - No, co? Inaczej mi by już nie dali. Ej!!!! Dla Mirka też kupcie!!!!



Mirek wyszedł z kantoru niezadowolony, bowiem okazało się, że ruble są niewymienialne. Miał dziesięć marek ze Srebrnych rubli dziadka i wskazał na tamtą pobliską żarłodajnię typu zapłać raz, jedz ile chcesz, Rajastańską
- Tam chyba zjemy
- Zanim cokolwiek zjemy Panie Mirosławie proszę zdjąć tą cholerną czapkę i kurtkę zanim jakiś cholerny monarchista czy inny antykomunista postanowi was zabić albo trafi nam się kolejny czerwony wariat. Mam już dość politykierstwa i komedii omyłek na dziś zaraz wam znajdziemy jakieś ciuchy - Poprosił.
- Może potem spróbujemy z lombardem? O ile zabraliście coś, co się nadaje na sprzedaż - zaoferował Stefan.
- Nic tam nie mamy. Dziadek i ojciec nie sali mi więcej srebrnorubluwek, a mają całe słoje. Stryjenka była święcie przekonana, że te ruble wezmą, choć tata i dziadek nie byli przekonani. Pewnie potem Stryjenka pójdzie do tego kantoru i zrobi im awanturę. Będą mieć ciężki dzień. Ale potem wrócę tu z rublami i pewnie dziadkiem… To będzie dla nich naprawdę trudny dzień - Mirek westchnął
- Nic się nie martwcie Panie Mirosław, mam znajomych, którym da się opylić część towaru, jeżeli nie cały pociąg a dopóki się tego nie zrobi to was wspomogę finansowe rodzina i przyjaciele chłopaków to i dla mnie kumy no i mojej Mamie pomogliście to też zobowiązuje… Zresztą zostawcie kantor w spokoju te srebrne monety to z chęcią odkupie od was po preferencyjnej cenie - W Znachorze obudziła się żyłka biznesmena a srebro może okazać się przydatne w walce z wilkołakami.
- I nie ważcie się hienowaci tak jak Stryj was nauczył! Co z tego, że twierdził, ze na tym zawsze wyżebrywał w Amestris jedzenie od ludzi! - Stach czuł, że czeka go jeszcze długi dzień wypełniony na próbach zapanowania nad dzieciarnią. Już nawet się nie przejmował czy mówi we wspólnym. Lepiej by Sao wiedziała, że jego dzieciarnia to “diablątka”- I tak się w takiej jadłodajni nie opłaca żebrać.
- Dobra Tosiek, ja wiem, że z ciebie twardziel, więc nie zrozumiesz, że to nie ze złośliwości dałem ci po łapach. Ale zrozum, że przy fanatykach, komuchostwa nie można takich rzeczy rozpowiadać o pociągu, czy że z stamtąd macie takie fajne rzeczy. No i jako rekompensatę to ci kupię dodatkowo coś fajnego do jedzenia
-obiecywał Stefan po Piastiańsku.
Dzieciaki wpadły do sklepu i wyszły dzierżąc po dwie butelki napojów. Tośka wzięła dwie litrowe butelki Coca Jujce, a Tomek Fantastca. Potem Jeszcze najmłodszy z braci dokupił paczkę frytek, a Tośka dwa hot dogi. Jednego z wszystkim dla siebie, a drugiego w postaci samej kiełbaski dała Mimi.
- Hot dog to znaczy pieczony piesek, pani pewnie je takie codziennie /i] - dziewczynka uśmiechała się jak diabełek.
- Klan Biao nie jada psów, wolimy pantery śnieżne, niedźwiedzie i Yeti - odparła Sao z kamienną miną.
- Sao, żeby było jasne Tosiek jest moją siostrą Tosią, ale wygląda na to, że rodzice na czas podróży polecili jej udawać chłopca. Ech, a miała takie fajne warkoczyki
- Aha, bo myślałam, że to coś jak z kuzynem QinXiangiem - odparła białowłosa
- Kto to kuzyn, Ksianksiang - zapytał Mirek
- To dłuuuga historia i nie chcesz jej znać - rzekła Sao.
-Ja też nie chcę. I Stary, nie rób tragedii wobec warkoczy… Już wcześniej chciała je obciąć, ale mama nie pozwalała. Choć przyznaję, że kiecka jej nie przeszkadzała w skopywaniu tyłków chłopakom po wiosce -Stefan przeszedł na wspólny. Jego głos ociekał dumą. Przy okazji przytulił do siebie siostrę.
- I bardzo dobrze, chłopacy muszą się ciebie bać zanim zaczną szanować - powiedziała poważnie Sao
- A jak będą się ciebie bali, to nie będą się z ciebie śmiali, tak pisało w Trylogii - dodała Tośka.
- Chyba się niestety polubiłyście z Sao… - wycedził Stefan.
- A potem Stefek skopywał tyłki ich starszym braciom... - westchnął Stach.
-Najczęściej, bo najpierw czepiali się też Tomka lub ciebie. Tak, w ogóle to ta Sao to jakby teraz dziewczyna Stacha

Zapadło milczenie. Mirek ze zdumieniem patrzył na Sao i na Stacha, a potem wzruszył ramionami.
- To Staśkowi skończyły się prostookie dziewczyny czy amestrianki są takie paskudne zapytał Tomek.
- Mają przede wszystkim dziwne gusty te Amestrianki. Przynajmniej te, na które trafiam. -skwitował Stefan.
- No wiesz, co?! -zawołał Stach nie wiadomo do Tomka, czy Stefana.
- A coś ci się nie podoba w skośnych oczach młody? Stefan wytłumacz bratu żeby na przyszłość uważał na rasizm w mieszanym towarzystwie tym razem mu odpuszczę, ale nie lubię jak się mi rodzinę obraża - Ostrzegł przyjaźnie, choć złość dało się stwierdzić po zmrużonych oczach.
Stefan przywalił Tomkowi sójkę w bok:- Sam jesteś imigrant teraz, więc trzeba trzymać z innymi imigrantami. Pobądź tu tyle, co ja, a zobaczysz jak szybko będziesz robił za “głupiego Piastiaka” albo “wsiowego głupka” jak tylko usłyszą akcent. I wierz mi skośne oczy Sao to u niej najmniejszy problem, kumasz?!
-Stefek! Czy ty nie możesz bez bicia?!

Mieszaniec pokiwał głową z zadowoleniem - Kiedy to bardzo dobra metoda wychowawcza mi inaczej do głowy nie wchodziło
- Hipokryta! Powiedz to mojemu łbowi - Stefan wskazał na swoją czaszkę - Walisz po nim jak w cholerny bęben, od kiedy zaczęliśmy pracować dla Szkapy.
-Sam się prosisz skoro czepiasz się szefa. I dalej ci nie wchodzi nawet z biciem. W każdym razie ja bardzo lubię Sao i byłbym szczęśliwy jakbyście też byli dla niej mili. Jasne? -
.

***

Poszli do restauracji i zajęli miejsca na zewnątrz. Ci, co poszli kupić jedzenie, czyli Sao, Mirek, Ilena i… zobaczyli ciasną jadłodajnię, w której kilku wielkich i nieustannie napełnianych półmisków można było nakładać tyle jedzenia ile się chciało, a potem nawet poprosić o dokładkę. Ceny wynosiły 2 marki od osoby, 4 dla midgardczyków i Anastazjan. Problem polegał na tym, że wszystko było tu niewiarygodnie wręcz ostre, od samego wdychania powietrza łzawiły oczy, a napoje były drogie, 2 marki za puszkę Coca Jujce. Napojów nie wolno było wnosić, choć ze względu na obecność Mimi, Sao, Ileny, Mirka i Samuela zrobiono wyjątek dla dzieciaków. Sao unikając wzroku rodziny Stacha usiadła naprzeciw Ileny
- Opowiadaj Stasiek, coś ty robił, w tym Amestris. Prawda to, że podajesz się za bękarta Radziwiłła? - zapytał Mirek jedząc miarowo.



Rodzinne Rozmowy Nowickich



- Przede wszystkim bardzo się cieszę, że wszyscy jesteście cali i zdrowi. Przeczytałem, co się wydarzyło, więc się naprawdę cieszę, że daliście radę przyjechać w dobrym stanie - Stanisław łagodnie się uśmiechnął układając z palców piramidę- Nie mogę wam zdradzać szczegółów. Mam pewne powody, dla których przydzielono mi taką rolę. Ale mogę was zapewnić, że idzie tu o dużą i ważną stawkę. Sprawę nie tylko naszą…
- W skrócie to wszystko zaczęło się od tego sierści ucha - Stefan przeszedł na Piastiański wskazał na Mimi. Dalej mówił szybko: - Jej właścicielka puściła na ulicę Centrali tygrysa. Bez kagańca czy smyczy. Raban się narobił, a mnie akurat naszło robić za dobrego obywatela i nie dać mu zeżreć grupy bibliotekarek. Ale daliśmy się złapać. Ale znalazła się jedna gruba ryba, którą naszło zapłacić za nas kaucję. Ale! W zamian dla niego pracujemy, i tańczymy jak nam zagra. Więc jak mówi, że Stach ma robić za szlacheckiego bękarta, to załatwia by robił za szlacheckiego bękarta. Bo w niektóre miejsca to tylko grubym rybom wejść. A w tym kraju dzieją się teraz takie dziwy - całe mnóstwo ludzi kręci jak tu namieszać jeden drugiemu. I chaos totalny polityczny, którego nawet po bimbrze Stryja nie ogarnąć.
Nasz Szefu jest strasznie aroganckim bucem, ale trzeba mu przyznać, chyba jedynym, który próbuje ten gróz ogarnąć zamiast wbijać komuś nóż. A w ogóle to po drodze zdarzyło się tyle dziwnych rzeczy, to się nie mogło zdarzyć, ale się cholera zdarzyły! Wliczając to, że Stach się spiknął z Sao. I w sumie jest w porządku jak na skośnooką. Humorzasta, ale...
-Czy ogarniacie?
westchnął Stach.
Przy stole zapadło milczenie, wymowne i krępujące. Pierwsza odezwała się Tośka ze łzami w oczach.
- To prawda! Ty nie chciałeś być nasz Stasiek tylko ten Radziwił - odeszła od Stacha i usiadła przy Stefanie zapłakana
- I ciebie też już nie lubię - krzyknęła na Sao, która zwiesiła ponuro głowę. Tomek wzruszył ramionami i zaczął bajerować jakąś o rok lub dwa starszą wczasowiczkę
- Czyli to prawda, Stryjenka myślała, że Stryjowi się pomyliło, bo to tylko zdjęcie. A twojego ojca to bardzo zabolało, kazał Sekretarzowi gminy zjeść gazetę, gdy się z naszej rodziny naśmiewał, ale potem Doszliśmy do wniosku, że mógł mu kazać zjeść drugą stroną. Choć mi nie przeszkadza, że wyjechaliśmy, i tak siedzieliśmy cały czas w lesie i żywiliśmy się tym, co upolowaliśmy lub stryjenka przyniosła. Stryjowi też gorzej się wiodło, bo jak nie mógł nikogo do wojska posłać, to mu prawie całe zbiory zabrali. A dyrektor kołchozu z Kowalem i tak donosy pisali, bo chcieli dobrać się do waszej ziemi. A też ktoś zaczął wypytywać o twoją matkę, strasznie stryjka to zdenerwowało…, Czyli teraz żyjesz z udawania szlachcica? I kim do najświętszej panienki jest twój szef… Nie jakiś gangster, aby? - rzekł Mirek
- Kiedy nie chciałem za niego robić… - Piastiański alchemik załamał ręce - Tosia... Ale tak wyszło, tak mają dorośli, ze trzeba robić, co muszą. Liczyłem, że zapewnię mnie i Stefkowi jakieś bezpieczeństwo. Ale wyszło, że ktoś jeszcze wyżej się zainteresował. O tym, co się stało u was to się z gazety dowiedziałem. I dalej musiałem grać tę rolę, żeby wam czegoś nie zrobili...
- Nie musiałeś. Poradziliśmy sobie bez ciebie. Wiesz jak tacie było przykro? Całą noc wpatrywał się w kominek i mówił. “Stach woli być bękartem Radziwiłła niż Synem Nowickiego. A ty też jesteś zła, bo zmusili przez ciebie Staśka Tośka wskazała palcem oskarżycielsko na Sao
- Ja naprawdę przepraszam. Gdybym wiedziała ile z tego złego wyniknie to bym nigdy nie wyjechała z Xing - rzekła Sao jeszcze bardziej przybita
- Sao nie ma nic wspólnego z Radziwiłłem! -Stasiek uderzył otwartą dłonią o stół. Następnie oparł dłonią czoło - I bałem się, że Tacie będzie smutno, jeśli się dowie…, Ale liczyłem, że rozwiąże się sprawa zanim...
-Jak widać nie docenili niewłaściwą familię!
- Stefan wyszczerzył zęby - Skoro wszyscy, co wyruszyli zdrowi i w jednym kawałku. A co do szefostwa... Ten, co wymyślił te pożal się operację to gangsterem nie jest, w sumie to jest z tego samego cechu, co Stach. Ale za to jest dzięki temu dość znaną szychą. Ale że nie bardzo nam płaci... Tośmy się zatrudnili w gangu. Czy raczej ja, bo Stach ma za dużo roboty u Koniarza? Ale ci moi z gangu to całkiem mili ludzie. No nie zawierzyłbym im swojego życia, ale jeść dają, miejsce do spania i zarobić. I list przez nich wam wysłałem
- Stefan! Jesteś gangsterem? Masz karabin maszynowy? Izka Idasiakowa od organisty mówiła, że wszyscy gangsterzy mają karabiny maszynowe - Tośka cały zachwyt przelała na Stefana, a Mirek wpatrywał się oniemiały w kuzyna:
- To się cioci nie spodoba…, Choć tata mówi, że gangsterem jest ten, kto podpadł władzy. I co to za Koniarz i po kiego cię tu wysłał?
- I Stryjek miał cholerną rację. Znowu! I pal sześć karabin. Skleciłem sobie coś lepszego. Nie zabija, ale obezwładnia lepiej niż wiadro księżycówki. Tylko ani słowa mamie o tym…. I nie uwierzysz Mirek, ale Koniarz to nas tutaj przysłał na urlop po tym, co nawyprawialiśmy dla niego. Ale znalazł się kolejny facet do przeszkadzania, więc wyszło, że i tutaj jesteśmy potrzebni by nie doszło do chryi. Bo chyba słyszałem, jaką miałem listę w redakcji do wypytania wszyscy są w tym mieście. -Stefan rozmasowywał skroń.
-Szk… Koniarz przyjedzie jutro popołudniu. Z żoną -
wtrącił Stach
-Naprawdę? Cholera! Pierwszy raz się ucieszyłem na perspektywę zobaczenia jego ry... Ten no… pewno i tak mi nie uwierzycie jak na własne oczy nie zobaczycie, z kim teraz przystaję. -
następnie przeszedł na język Piastii -Ale…. Podpowiedź dostaliście z tym, ze ma końskie nazwisko. I kto na zdjęciach w gazecie o Amestris ze swojego ślubu miał taki wąsik, że Tatko, Stryj i Dziadek ciągle wymyślali żarty z tego. Tylko Mirek nie wrzesz - na wszelki wypadek zakrył mu usta - skumałeś się, o kogo biega? Skiń głową, jeśli tak.
Mirek wyjął z kieszeni zapalniczkę Zippo i odpalił dwa razy
- Łał! Pracujecie dla Mustanga! Dziadek zawsze mówił, że on ma wąsy jak jakiś Alfons. Mówili o nich w kronikach filmowych w tym obwoźnym kinie! On jest bardzo zły - wołała Tośka po Piastiansku na cały głos:
- Mówi się Mangusta! Nie wrzeszcz tak! Daj ludziom zjeść w spokoju. -zawołał Stefan we wspólnym. A małej przyłożył dłoń do ust i przemówił w języku Piastii - Nie wrzeszcz nazwisk! I facet jest bucem, ale coś robi by nie było gorzej. Trochę jak El Lupo, kumasz? A w ogóle to nikt nie może go wykończyć dopóki nie zrobię kariery, albo, chociaż sam bucowi nie dam po pysku, jasne?!
Gdy Mirek mógł już mówić zdjął kurtkę ku zachwycie większej części żeńskiego towarzystwa i nie tylko a potem rzekł
- No to nieźle. Jeszcze trochę a spotkacie cesarza Xing… To jest tak ostre, że tracę już czucie w ustach…
Sao kaszlnęła na wzmiankę o swym bracie
- To nie jedz. Ale teraz rozumiecie, czemu potrzebujemy dyskrecji przy mojej pracy. - powiedział Stanisław przechodząc na język Piastii
- Ale nhie bendhe wyrzucha jedzenia. Tho Grzech - wystękał Mirek i zamówił puszkę napoju, który wypił jednym chaustem...
- Szkapa, jak go Stefek przezywa ma kiepską opinię, ale działa by nie było gorzej. Jest pewna organizacja, której zależy na namieszaniu na największy teren, a zaczął w z DRACHMy do Amestris.. A niestety ostatnio pojawiło się jeszcze, co najmniej 2 facetów, co kombinują przeciwko innym. W samych zgrupowaniach Piastii doszło do rozłamu. I Szkapa… Wiem jak to wygląda na kronikach - ma kiepską opinię, ale należy do tych, co jeszcze próbuje naprawić swoje błędy. Brudzić ręce, by innym nie było gorzej. Nie jest aż tak źle jak go malują.
-Pomijając jego sarkazm i nadęcie paniczyka
-wtrącił Stefan
- Mówisz o sobie, młody? W każdym razie Mirek wolałbym żeby ojciec się nie dowiedział, że mnie znaleźliście zanim Szkapa nie przyjedzie. Bo pewnie inaczej nie uwierzy, że ja tu mam pracę w wojsku. A nie, że się wstydzę jego. Chętnie bym wrócił do skóry dawnego Nowickiego, ale nie mogę. -
Mirek wstał i westchnął
- Stasiek, Stefan, kocham was jak braci, ale nie będę niczego ukrywał przed twoimi rodzicami. Powiem im wszystko, co usłyszałem jak tylko mnie zapytają. Sam z siebie to będę siedział cicho, ale najlepiej jakbyś teraz sam teraz do nich poszedł i się ze wszystkiego wytłumaczył
- Wiem, że powinienem. Sam chce się do tego przygotować, tylko potrzebuje czasu by to naprostować parę rzeczy. -westchnął Stasiek. - Żeby Tata nie musiał się za mnie wstydzić.
Sao przysiadła się do Stacha
- Tak musi się stać. Inaczej twoi rodzice poczują się tak bardzo skrzywdzeni. Nie bój się mój Stasieńku, wesprę cię - Sao przytuliła się do Stacha, a Tośka zrobiła minę pełną obrzydzenia.
- się To zanim zapodam główną wieść, przez którą chyba najbardziej Tatko nie powinien się o niczym dowiedzieć…. To rozumiem, że skoro nie wrzasnęliście na mój widok, że nie jestem duchem. To znaczy, że list, który napisaliśmy do domu do was dotarł? Ten, że pracujemy dla kolesia z czerwonym znamieniem -wtrącił Stefan.
- Stryjek nie będzie się za was wstydził, jak mu powiecie to samo to jakoś zrozumie - rzekł Mirek
- Tata mówił, że ci nogi z pupy pourywa - sprostowała Tośka.
- I cóż jego gniew jest słuszny - przyznał Stefan
- Tak jak mówiłem, list dotarł. Powiedz, o co ci chodzi - zapytał Mirek nieco niepewnie
- No Mirek, w końcu uciekłem z domu… I chciałbym wiedzieć, czy bardzo Tata ma za złe Stryjowi, że mi w tym pomógł w tej ucieczce…. To bym chciał najpierw osobiście przeprosić za kłopoty Stryjowi. Bo jak spotkam swojego Tatę, to zacznie się od ochrzanu, zasłużonego ochrzanu, to nie będę miał jak z nim pomówić z twoim Tatą. Em… Tata coś jeszcze mówił?
- Na początku to stryj Siergiej się pieklił, ale potem się uspokoił, a po tym jak nas do wojska chcieli wziąć to nawet do taty pretensji nie miał, bo i kto wie gdzie byś poszedł. A jak doszedł list… To nawet się ucieszyli, że ułożycie sobie życie na bogatym południu. Zwłaszcza ty Stefan, bo przez tego kowala, to miałeś pod górka tu dla chłopaka z głową na karku zawsze jest zajęcie… No i ci się udało, no aż za dobrze. Tylko Stryjenka chciała się udać na pielgrzymkę byle tylko ci trans geje nie zarazili cię Stasiek dewiacjami jakowy miś, jak tego Zbycha Fedorowicza, co wyjechał do Recte i teraz suknie szyje dla bogatych panien.. O twoją matką pytał jakiś taki miastowy, ale z daleka UB czy innymi służbami. Pyrali skąd ona tu była, i czy czegoś ze sobą nie przywiozła. Stryj z ojcem byli wkurzeni, ale mało, kto gadał z nim, po za kowalem, bo ponoć wierzył, że jakieś arystokratyczne skarby na czarną godzinę zachowaliście… Jedyne skarby to dziadek przechowuje, te srebrne ruble, stary garłacz. Zabrał go nawet ze sobą, ale gdy śpi to mu go rozładowujemy, bo jeszcze coś sobie zrobi, bo cholerstwo nie strzelało od 50 lat - rzekł Mirek.
- A Kowal akurat wie tyle, co wyssie z palca - Prychnął Stefan.


Dyskusja z “Nieśmiertelną Wojowniczko jej stanie psychicznym



Podczas gdy chłopaki rozmawiali ze swoimi bliższymi i dalszymi krewnymi Ilena siedząca obok Samuela rzekła do niego

- Twoja kuzynka się mnie boi, ale nie złość się na nią…, Bo chyba ma rację
Samuel usiadł obok wojowniczki zajadając się pikantnymi kluskami doceniał spryt właściciela lokalu, ale w przeciwieństwie do towarzyszy miał doświadczenie z pikantnym żarciem, więc raczej przetrzyma aż wyjdą i doczłapią się do publicznego wodopoju - Pozwolę sobie się z wami nie zgodzić poświęciliście swoje całe życie i człowieczeństwo, aby bronić ludzi przed monstrami, kto wie ile istnień ludzkich ocaliłaś? A pamięć o was nie zaginęła w xing wciąż opowiada się legendy o Yomach a jak widać po ich wymordowaniu wasi następcy zajęli się skrytobójstwem a kuzynką się nie martwcie przeszła specjalne szkolenie i wyczuwa odmienność waszej aury stąd taka nerwowa. Chcecie wiedzieć, kto moim zdaniem jest prawdziwym potworem? Tacy ludzie jak ja, którzy dali się zmusić, aby wykorzystać ich wrodzone dary do krzywdzenia niewinnych zamiast ich ratować jak wy to zrobiłyście - Stwierdził, po czym przyciszonym głosem opowiedział jej o tym jak został wojskowym psem, aby ocalić swoją rodzinną wioskę mordował niewinnych ludzi broniących swej ojczyzny jak potem próbował ich bronić, gdy załamał się po przypadkowym zabiciu dziecka i jak został przez to znienawidzony przez tych, których starał się ocalić.
Ilena uważnie słuchała Samuela, a potem odwróciła wzrok zamyślona lub zapatrzona w dawne dzieje
- Niewiele wiem o wojnie, tylko to, co kiedyś słyszałam, a nie było tego wiele. Widzisz, nam nie wolno było pod żadnym pozorem, nawet obrony własnej zabić człowieka. Ale polowałam nie tylko na potwory. Widzisz, kiedyś uczestniczyłam w polowaniu na jedną z nas, Teresę. Wyrok na nią zapadł, gdy wymordowała grupę bandytów niszczącą, w której ukryła swoją podopieczną. Nie zrobiła nic złego, tylko to, co zrobiłby każdy. My nie kwestionowaliśmy jednak rozkazów i ruszyliśmy ją zabić. Były nas cztery, trzy doświadczone wojowniczki… i jeszcze jedna, młoda i bardzo potężna. Nazywała się Priscilla i nie powinno się jej wysyłać na taką misję. Byłyśmy niezłe, ale Teresa dawała nam radę. Chcieliśmy się przegrupować, lecz Priscilla uparła się na walkę z Teresą… Powinnyśmy jej to jakoś wyperswadować, ale nie zrobiłyśmy tego. Brała, więc coraz więcej mocy...W końcu stała się potworem… zabił trzy z nas, ja tylko straciłam rękę i udałam się jak tchórz na wygnanie. Najgorsze było to, że doprowadziłam do narodzin potwora… Nie powinnam była do tego dopuścić. Ty uczyniłeś zło, ale go nie mnożyłeś. Zbuntowałeś się i wiele ryzykując uciekłeś… Ja tylko skorzystałam z okazji i ukryłam się w dziczy… Ty możesz, jeśli bardzo będziesz chciał, odkupić swoje winy… A ja potrafię tylko zabijać. Nawet wtedy przy odrobinie nieuwagi mogę stać się potworem. - rzekła i oparła o stół
- Poświęciłaś bardzo wiele, ale ci się udało potworów, które zwalczałaś już praktycznie nie ma na świecie. Twoi następcy zajęli się, więc zabijaniem ludzi na zlecenie. Widzę w twoich oczach, że ten czas, który spędziłaś w tym dole z tymi Yomami sprawił, że cierpisz na “Stress życia” jest to choroba duszy, na którą sam cierpiałem i z którą wciąż się zmagam - Wyjaśnił spokojnym tonem - Prawdopodobnie czujesz, że jesteś niegodnym życia śmieciem jednak ja się z tobą nie zgodzę i czuję się w obowiązku ci pomóc nie chcę ci jednak narzucać żadnych decyzji, ale mam dla ciebie kilka propozycji: Po pierwsze mogę spróbować zapieczętować potworne Chi, które służyło ci za broń abyś nie musiała się obawiać, że kogoś skrzywdzisz. Jeżeli będzie to twą wolą mogę spróbować przywrócić ci ludzką formę śmiertelnej kobiety, nie mogę obiecać, że się powiedzie, ale Selim chłopiec, którego chciałbym ci dać do pilnowania NIGDY nie był człowiekiem teraz jest normalny ty zaś kiedyś byłaś zwykłą śmiertelniczką, więc masz większe szanse - Rzekł z uśmiechem.

- Nie ma potrzeby, abyś decydowała teraz rozumiem, że to integralna część twojej osobowości, ale nawet bez części sił potwora nadal będziesz doświadczoną wojowniczką. Sądzę, że byłbym wstanie zaprojektować dla ciebie tatuaże, które pomógłby ci lepiej kontrolować twą moc abyś nie musiała się martwić “o przypadkowe stanie się potworem”. Jeżeli zaś chcesz na powrót stać się kobietą to też jakoś załatwimy już szukamy metody dla Katariny, która jest sztuczną kobietą, która chcę stać się prawdziwą, aby móc mieć dzieci, zestarzeć się i umrzeć dla ukochanego, więc możemy rozszerzyć poszukiwania i dla ciebie - Wyjaśnił używając uspokajającego tonu medyka, który wyrobił sobie w kontaktach z pacjentami.

- Tymczasem powinnaś zająć się jakąś pracą, wydaje mi się, że byłabyś dobrą ochroniarz dla Bradleyów, bo mogłabyś się powoli uczyć nowego dla ciebie świata a dzieciakiem opiekowałby się matka, więc nie musisz się o to martwić. Ale jeżeli wolisz mogę ci znaleźć inną pracę jest naprawdę wiele możliwości
Ilena uśmiechnęła się półgębkiem
- Być człowiekiem? To nie byłoby złe, ale nie wiem czy jest jeszcze dla mnie możliwe. Nie pamiętam nawet jak to było być człowiekiem. Chętnie bym pomogła tej pani Bradley, choć boję się, że nadal bym stanowiła zagrożenia. Co do dzieci… to niektórzy z nas mogą je mieć? Nie wiemy jednak, czym w istocie są te dzieci… Jest jeszcze coś. Boję się… boję się ciszy - powiedziała smutno i zadrżała.
- Mogę ci zagwarantować, że przy małym Selimie nie musisz się bać ciszy... - Powiedział z uśmiechem, który zszedł mu z twarzy, gdy do Nowickich przysiadł się Twardy.

Wejście Twardego
.


- Kogóż my tu spotkaliśmy jak nie mojego ulubionego przyjaciela Stanisława… Radziwiłła - usłyszał Stach zza pleców i gdy się odwrócił zobaczył blond włosego szlachcica o jasnych włosach, sarmackim wąsie i zimnych niebieskich włosach. Ubrany był w drogi biały garnitur i uśmiechał się przyjaźnie
- Idę sobie ulicę, słyszę rodzimą mowę, patrzę, a tu panicz Radziwił - rzekł Stanisław Twardy i przysiadł się
- Jest pan przyjacielem pana rodzeństwo, przyrodnie? Jestem Stanisław Twardy, oddany przyjaciel waszych braci. Poznaliśmy się w Briggs - Podał rękę Mirkowi
- Och dawno się nie widzieliśmy, “przyjacielu” - Stanisław Nowicki otoczył ramieniem Twardego ramieniem byleby nie dać mu tknąć kuzyna. - Może i na to nie wygląda, ale nazwisko szalenie do niego pasuje. W końcu tylko najtwardsi przetrwają w Briggs. Słyszałem, że masz przyjechać, ale nie myślałem, że na ciebie trafię tak z ulicy
Stefan zaś sięgnął szukać Nightwinga w nogawce spodni.
- Dzień dobry, panu - lekko się skłonił.*
Mirek wstał i także wyciągnął rękę do Twardego
- Jestem Mirosław Nowicki, jestem kuzynem Stacha i Stefana to miło spotkać przyjaciół rodziny [/i[
- Kuzynem? A ja wziąłem cię za brata panów Nowickich
- On jest Nowicki, my Damięccy -wtrącił Stefan. Wskazując najpierw na Mirka potem na siebie, Tosie i Tomka.
- A właśnie Stachu, słyszałeś, że się żenię? -Nowicki poklepał dodatkowo Twardego po przyjacielsku. - Słyszałem właśnie od teścia, że przyjedziesz…
-Milord ma wiele na głowie, więc zapomina. Ale od czegoś mam mnie do organizowania. Zatem tak dzieciaki, data blisko do ślubu. Trochę nagle, ale znacie te jego spontaniczność
* -Stefan puścił oko do Tosi siląc się na śmiech.
Mirek i dzieciaki z zrobiły wielkie oczy. Kuzyn Nowickich aż zakrztusił się Curry, a Tośka posłała Sao oburzone spojrzenie.
- A z kimże mój szlachetny kuzyn się żeni? - zapytał Mirek.
- Miałem do tego zmierzać. Z Angelika Raven -Stefan wziął za rękę Tosię - To padło na nich jak z grom z jasnego nieba. Więc, po co czekać ze ślubem. Taka spontaniczna decyzja. Ta pani pomaga w przygotowaniach. Tomek! Chodź tutaj! Nie będę się powtarzał!!! - zawołał do młodszego brata. *
- To… rodzice się ucieszą - rzekł Mirek ostrożnie przenosząc wzrok ze Stacha na Sao i odwrotnie
- A to zapewne młodsze rodzeństwo pana Stacha - Twardy podszedł do dzieciaków, wyjął coś z kieszeni i podał Tośce
- Proszę, to prawdziwy eklerek Medla
Potem zwrócił się do Tomka, do którego wczasowiczka zaczynała robić już oczy
- A widzę, że młody kawaler już interesuje się płcią niewieścią? Dobry znak! Ja, gdy byłem w twoim wieku to nie przepuściłem żadnej młódce, no może byłem o kilka lat starszy. Z chęcią bym poznał pana bliżej i wymienił się doświadczeniami jak mistrz z uczniem. Gdzie możemy się spotkać - poklepał chłopca po plecach.
Sao w tym czasie wpatrywała się w nóż, który ściskała w dłoni, z zaciśniętymi wargami
- Jasne przyjaciele Stas… Stanisława są moimi przyjaciółmi. Ja to sie nie mogę odpędzić od kobiet. Co poradzę, że mnie kochają -zapewnił Tomek uradowany, że ktoś zwraca na niego uwagę. Dalej trajkotał o swoich podbojach.
Tosia przebiegła wzrokiem po zgromadzonych, przycisnęła się mocniej do Stefana. Gdy szlachcic był zajęty spojrzała na Twardego, a potem ciastko. Stefan pokręcił lekko głową póki.
- Jaśnie pana Twardego znamy z Briggs. Z kuligu - wyjaśnił Stefan
-To pójdźcie z Pawłem. Przepraszam cię Stanisławie…. To może niech dorośli porozmawiają, napiją się, a dzieci… Cóż dzieciaki są strasznie marudne jak się nudzą
*
Samuel, który do tej pory pałaszował porcje ostrego makaronu i rozmawiał cicho z Illeną odezwał się nieprzyjemnym głosem - Nie podawajcie Panu rąk ani nie jedzcie żadnych cukierków, co wam dał, bo Pan szlachciór ma robaki. Tak to jest jak za dużo czasu spędza się na zabawie z obcymi kotami i podejrzanymi zakonnikami - Powiedział i posłał Twardemu zabójcze spojrzenie.
- Ah, mój drogi Midorino, jak ostatnim razem się widzieliśmy miałeś nieco bardziej żółtawą cerę, ale to przecież ty! I dobrze prawisz, mam robaki! - sięgnął pod poły garnituru, można było zobaczyć, że żebra ma owinięte bandażem. Wyjął z kieszeni niewielki słoiczek w środku, którego znajdowała się wielka czerwona mucha podobna do gza.
- To krwiucha, taki Tunguski odpowiednik gza. Tak jak giez składa jaja pod skórą, ale jest znacznie bardziej zjadliwa. Jak nie usunie się larw chirurgicznie, to dorosłe owady wydostaną się przez skórę pozostawiając paskudne blizny - schował słoiczek a dzieciaki jęknęły z obrzydzenia. Sao wstała trzymając w ręku nóż, Ilena przyglądała się Twardemu groźnie, Mirek zacisnął wargi.
Stanisław Nowicki spojrzał na robactwo z pełnym obrzydzeniem. I pomyśleć, że coś takiego niedawno było w jego ciele. Przykrył usta dłonią, ze strachu czy fali mdłości. Robale, które mu wbił Twardy…. Chwila, może on nie wie o Marchohu. I że Stasiek się odrobaczył. I jeszcze te stłuczenia, ręka. Może nie być więcej takiej szansy? Zgiął się wpół jakby go naszły spazmy bólu:
- Cholera...Ta, a ja to próbowałem wyleczyć ostrym żarciem….
-Stasiek?! Co ci?!
- zawołał Stefan - To nadal tam siedzi?! - mały wyglądał na przestraszonego. Dobry znak
-Na to wygląda… Kuracje domowe… Hehe… I cholera nie działa…, Ale skoro to od ciebie je mam…. Może masz odtrutkę? [/i] -wystękał Piastiański alchemik - Co przyjacielu? *
Miał ochotę palnąć się w czoło za to, że nie połapał się ze zdradzaniem sekretu, choć przecież nie mógł pozwolić żeby ten dziad znów kogoś otruł! Może jednak się mylił sądząc, że Twardy wszystko wie? Rzucił na odczepne Słabe kłamstwo - Nasmarowałem skórę maścią Panie, aby uniknąć poparzeń słonecznych - Powiedział przechodząc na przymilny głos Midorino.
Zielarz od razu podłapał podpuchę Staśka a gdy zobaczył, że sadysta ma niesprawną jedną rękę, przez co nie będzie mógł używać “ Bramowej Alchemii ” uznał, że trzeba skorzystać z okazji i zabić poczwarę! - Niestety, moje zdolności leczenia nie starczyły, aby pomóc Milordowi, ale z pewnością w kilka uderzeń serca wyleczę wasze strzaskane ramię! - Próbował nadać swojemu głosowi ton błagalnej fałszywej radości jakby był zawstydzony, że nie umiał pomóc swemu dobrodziejowi - Błagam wyleczcie Milorda Radziwiłła, oddam wam, co tylko chcecie poznajcie mą małżonkę i asystentkę, którą kocham wielką miłością, jeżeli tylko pomożecie memu władcy stanie się waszą służką - Rzucił i w desperacji wskazał na Sao - Panicz Paweł odprowadziłby krewnych, a my we troje poszukamy jakiegoś ustronnego miejsca i pokażemy sobie na wzajem, co potrafimy - Rzekł do szlachcica z wymuszonym uśmiechem nie musiał wcale udawać stresu.
- Jak się żona Midora…. Nie podoba się... To mogę zaoferować moją przyjaciółkę Ilenę… - zaoferował Nowicki między spazmami bólu. - A przekonałem się, że ta piękność zapewnia niezapomniane doznania…
Sao zerknęła zaskoczona na Stacha, zagryzła usta i stanęła przed Twardym.
- A czemu nie obie? - rzekła Sao obejmując Ilenę, która jakoś zapanowała nad zaskoczeniem i uśmiechając się także objęła Sao i rzekła:
- Tak, we trojkę zawsze jest najfajniej i tak różnorodnie - Claymorka uśmiechnęła się zalotnie
Twardy przyglądał się dziewczynom zamyślony
- Więc tak chcesz odkupić swoje winy… Na dobry początek może … Zapraszam panie wieczorem. Jest taki motel przy wjeździe do miasta, serce snu przyjmują różne typy i mają bardzo ciekawe wyposażenie i potrafią się pozbywać wypadków, a to ważne, bo widzicie, ja lubię brutalność - Twardy uśmiechnął się
- My też lubimy brutalność. Może pan na nas liczyć - Sao uśmiechała się niepokojąco szczerze.
- No to do wieczora, a pana Stefana również zapraszam. Lubię różnorodność - rzekł Twardy i skierował się do wyjścia.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-05-2016 o 11:38.
Brilchan jest offline  
Stary 03-01-2016, 21:12   #122
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan Nowicki przed Twardym
Mechanik z Piastii miał chęć mu powiedzieć, że swoim Nightwingiem zapewni mu takie doznania, że Twardy już łatwo nie będzie twardy. Albo, że skoro raz mu się wgryzł w rękę to tym razem odgryzie mu interes. Niech go tylko tknie. Ale mając w pamięci Briggs uznał, że najlepiej uśpić czujność Twardego udając opór. Nic go bardziej nie zachęcało. Wziął głęboki wdech i powiedział:
- Dobrze, jeśli tylko da Waćpan odtrutkę… Ale dzieci zostaw.
-Ste… Jego zostaw!!!
-zawył Stasiek
- Jesteś zbyt słaby by go przyjąć…. Daj mi raz przyjąć cios. Wystarczająco przeszedłeś... - mówił to szczerze. I nie spuszczając wzroku z Twardego. - I jak mamy tam trafić?
Nie było tak jak sobie wymarzył ale sytuacje da się jeszcze uratować- Nic się nie bójcie Milordzie mogę was przeszkolić w “Drodze Sodomii ” jaka szkoda że nie mogę wam towarzyszyć Ojciec przeszkolił mnie w niej siłą i do dziś boję się agresywnych mąźczyzn lecz dla was bym się poświęcił Milordzie wszystko dla waszego dobra - Powiedział smutnym głosem w nadziej że obudzi w Twardym sadystę i też otrzyma zaproszenie.
- O to, jak tam trafić spytajcie się na ulicy, albo kupcie plan miasta - rzekł Twardy i zmierzył Sama wzrokiem
- To byłoby ciekawe, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Do wieczora - wyszedł z restauracji. Gdy zniknął im z oczu, Sao odskoczyła od Ileny.
- One mnie dotknęła, muszę, muszę się wykąpać - doskoczyła do Stacha i rzekła mrużąc oczy
- Narażam się dla ciebie! Ty teraz ponarażaj się dla mnie - zerknęła na Tośkę i resztę.
Mirek wyszedł z osłupienia i spojrzawszy na nich powiedział
- Co tu się stało… Nie chcę sam tego dociekać

Trzy pary oczy wbiły się w Stanisława Nowickiego.
- Lepiej wyjdźmy stąd. Omówimy to przy lodach, bo to pikantne żarcie wszystko mi spaliło w gębie.

Wyjaśnienia Stefana wobec mlodszych
Na skwerku po kupieniu lodów zaczął wyjaśniać.
- I to jeden z elementów mojego obecnego życia codziennego. Zadawanie się z typami spod ciemnej gwiazdy. Ten nawet się podaje za przyjaciela Radziwiłła. A poznaliśmy go ze Stefkiem poznać jeszcze przy granicy w Briggs…. Ste...
- Jak mi uniesiesz tutaj koszulkę, to zobaczysz jaką mi facet zostawił pamiątkę - Stefan odwrócił się plecami do Tośki
- To ja opowiem Mirkowi, a ty Tośce i Tomkowi.
- Mało kto o tym mówi głośno, ale facet jest znany z brutalnych przesłuchiwań. Takich z wkładaniem ci łba do wiadra z węgorzami. I facet ma mocne plecy u kolesi z najwyższego stołka. Nawet Lady Armstrong z Briggs nie ma go jak tknąć…. Bo pewnie inaczej by ukarano tabun niewinnych ludzi.
I ostatnio załatwili Staśkowi do wątroby robactwo z tamtego słoika. I w ten sposób został wmanewrowany by poślubić pewną Angelikę. Ma na horyzoncie boćka z dzieckiem, jej gach gdzieś zniknął, a ona niezamężna, Więc by się nie wydało o bękarcie załatwia szybki ślub ze Stanisławem Radziwiłłem. Ale rozwód też zapewniają. I teściu to znajomek Twardego. Jeśli uważacie, że Szkapa to potwór to w porównaniu z Twardym wypada jak szczur przy wężu. Szkapa nam załatwił przynajmniej bezpłatnie konowała. Więc ogólnie robimy tu za El Lupo….Smutas pomóż!

Tośka zmarszczyła brwi
- Ale on ma tą dziewczynę skośną! To one o sobie nie wiedzą? I może Stasiek niech zostanie z tą Angeliką! Bo tej drugiej wcale nie lubimy, a wydawała fajna - Tośka skrzyżowała ręce na piersi.
- A myślałem, że ten Twardy jest no wiesz, gites… Ale o co chodziło o tym we trójkę? To tak można - zapytał Tomek
- Pozory mylą. A z Sao to pobądź tyle co ja by móc na nią narzekać. Co do ślubu z Angeliką, to Sao uznała, że na razie trzeba się zgodzić. I Tomek wbrew temu co gada Stach warto gadać ze stryjem.- Stefan uszczypnął brata za policzki - Ja przynajmniej jadąc do Amestris wiedziałem o co chodzi z tym “we trojkę”. Ale nadal nie wiem na co przy bara-bara używać kuli z dziurami. Chyba, że te prostytutki z którymi gadałem robiły sobie ze mnie jaja,...
- A w czym mam ci pomóc ? Doskonale wszystko wyjaśniasz Twardy bardzo zły człowiek wielu ludzi skrzywdził i my go ukarzemy zresztą jest podobno na niego wyrok Szarych- Odpowiedział Tosi ignorując jej krytykę kuzynki Sao, nie chciał jej tłumaczyć że Stasiek podpisał z Angeliką umowę bo by jeszcze jakąś głupotę na ślubie palnęła. Słysząc pytanie Tomka roześmiał się - Oj, młody! Można i w dziesiątkę i dużo różnych różnistych rzeczy ale nie mogę ci opowiadać bo by mnie rodzice twoi sprali że cię bałamucę. Ale jedną rzecz ci powiem z doświadczenia najlepiej to jest we dwoje z osobą na której ci NAPRAWDĘ zależy - Powiedział i puścił do Tomasza oko.
- Amen, Smutas….
- A nie mógł pan panie Smutas tego wcześniej powiedzieć Stachowi - rzekła ponuro Tośka.
- No, ale mi zawsze zależy na każdej dziewczynie jaką aktualnie lubię - rzekł Tomek niewinnie.
Stefan dał młodszemu bratu po głowie otwartą dłonią:
- Ty lepiej pamiętaj, że krowa co dużo ryczy to mało mleka daje. Zwłaszcza, że JA pamiętam twoje wyniki z okresu zanim wyjechałem. I co baby aż tak u nas były zdesperowane, bo Lowelass jak Stach wyemigrował? Więc przynajmniej przede mną se odpuść, bo wyjdziesz na durnia. A Stasiek to najlepiej się czuł jak miał stałą dziewczynę. Bywało, że poskakał do różnych łóżek, ale do Celiny długo wracał. A Sao przedłożyłem nad taką fajną babkę z Piastii, to morda w kubeł. Przynajmniej na razie. Rodzicom możecie przekazać, że Aśkę znaleźliśmy i ma się dobrze pomimo trudnych przejść. A właśnie, co u Celiny?
Tośka nachyliła się i rzekła konspiracyjnym tonem.
- Celina uciekła z domu dzień po tobie. Podobno też do partyzantki dołączyła i wysłali ją na zachód do rzeszy. Do jakiegoś kraju na A…
-Jesteś pewna, że nie Amestris albo Aeguro? Zaraz na zachód od Piastii to chyba część Midgardu i... Anglere..To było Anglere, Tosiek?

- Tak, Anglere. Mają tam księżniczkę i w ogóle, choć dziadek mówi, że co to za kraj, w którym jak pierdniesz, to czuć smród za granicą. Ale tam mają zamki. Byłeś na zamku? Poznałeś jakąś księżniczkę… Stasiek pewnie tak… pff. Jak dorosnę Stefan to chcę zostać Genarałką albo chociaż pułkowniką - rzekła Tośka, ale Tomek popatrzył na nią z powątpiewaniem
- Dziewuchą nie wolno generałować, a nawet jeśli to zostają takimi wariatkami jak ta generał z Briggs… Zaraz, chyba o niej coś mówiłeś. Jest taka straszna jak mówią? - zapytał Stefana.
- Księżniczek to ja poznałem parę i te znakomita większość była gorsza niż propagują, a te fajne co się ostały nie dają rady zmyć dyshonoru swoich zepsutych sióstr.
Co do Armstrong…. To myśmy ze Staśkiem przekraczali granicę przez Briggs. I Armstrong jest straszna, ale sprawiedliwa. Jak nasz Tatko. Choć nie stwierdziłem żeby miała poczucie humoru, ale też nie jest tak nadęta jak Mustang.I ALE! Raz że Stach ją podrywał na mdlące głodne kawałki, które po prostu uwłaczają inteligentnym kobietom. Aa dwa… jak stamtąd wialiśmy to narobiliśmy takiego rabanu ze zniszczeniami, że jej gniew jest słuszny… Przez tyle lat nie dawała nikomu uciec i myśmy tego dokonali. Wiecie kwestia honoru… Ale i tak nie ukatrupiliśmy Twardego, więc tym bardziej ma prawo nam mieć za złe. W moim rankingu “Ludzi których wkurzyłem” jej słuszności jej gniewu przewyższa tylko Tatko.
I jak ty Tomek matole jeden słuchałeś jak Tatko ze Stryjem ją chwalili, że nie dość, ze baba i normals bez alchemii a rządzi takim miejscem. Chylić czoło nad siłą i niewymuszoną klasą.Tak samo Hawkeye. Taka zarąbista kobieta i żołnierz, a ma faceta o 3 klasę niżej. I nie chodzi o stopień wojskowy

- Widzisz! Dziewczyny też mogą generałować. Jak zostanę generałką, to tak przetrenuje każdego, kto krzywo na mnie spojrzy, że mu nogi poodpadają - Tośka uśmiechnęła się złowieszczo
- Mama i ojciec ci nie pozwolą. Mama zawsze mówi, że wojna to sprawa facetów, a dziewczyny walczą w domu przy garach - powiedział Tomek z typową dla Starszych braci wyższością.

Stanisław przed Mirkiem
Gdy Stefan się produkował przed młodszymi, tak Stach tłumaczył Mirkowi po Piastiańsku
- Twardy jeszcze w Briggs pokazał, że lubi korzystać ze swojej władzy. Mi wmawiał, że jak wytrzymam bicie, to nie tknie Stefka. Stefkowi wmawiał, że mi nie zrobi krzywdy. Tyle, że młody jeszcze go w Briggs pogryzł, a jak raz za mocno oberwałem próbował go zadusić łańcuchem. Więc Twardy jest teraz na niego cięty. Zwialiśmy, ale nie dopadłem Twardego.
W każdym razie Mirek, rozumiesz, że potrzebuję czasu by to dzisiaj załatwić z Twardym. Raz i dobrze skoro jest ranny. Więc naprawdę nic nie mów dorosłym do jutra. Nie będę mógł spojrzeć w oczy ojcu, że pozwoliłem by krzywda w rodzinie poszła bezkarnie. Nie dam tknąć dzieciaka, a tym razem nie dam Twardemu skrzywdzić nikogo więcej. A dziewczyny wiedzą jak walczyć. Możesz to dla mnie zrobić, Mirek?

Mirek położył rękę na ramieniu kuzyna.
- Stasiek, nie każ mi wybierać między Stryjem, a tobą. Zresztą, jesteśmy Nowiccy, pomożemy ci. Wiesz, jak załatwiamy tego typu sprawy. Godzinę za miastem jest pustynia, dzika i bezkresna. Nikt go tam nie znajdzie
- To na potem się przyda. Ale im mniej tam osób będzie tym lepiej, by załatwić sprawę po cichu. To ma być ciche sprzątanie, a nie najazd dzikich Piastian. Jeszcze ten incydent by zapoczątkował jakieś prześladowania Piastian w Amestris. Potrzebuje dyskrecji na dzisiaj. Po prostu mu powiedz, że do jutra jestem nieosiągalny… Albo… Nie wierzę, że to powiem…. Powiedz swojemu ojcu, że potrzebuje JEGO pomocy. Nie tylko Stefan- jego chrześniak, ale JA. Ojciec zrozumie wtedy, że potrzeba dyskrecji…. Z moim Tatą spotkam się rano. Twój ojciec, a mój Stryj byłby pomocny na dzisiaj wieczór
- Mamy dwa karabiny maszynowe, skrzynkę granatów, moździerz, i z dziesięć pepeszy, a ojciec zgarnął po drodze minę przeciwpancerną… A te dziewczyny to sobie poradzą… Bo Stefan pewnie coś wybuchowego przemyci, ale to tylko kobiety. Niby Natasza też, ale ona jest z Tunguskiej wioski… A macie tu jakiś pomocników?
- Mamy, mamy. Pod tym względem, nie masz co się martwić. I to jakie. Zdziwiłbyś się też co Stefek ostatnio wytworzył. Przynajmniej nowe znajomości mu sporo na tym tle ułatwiły. I ja tam będę, więc się nie martw. Ale jeśli naprawdę chcesz nam dać wsparcie… to twój Tatko i jego… kreatywność starczą. Jak cholera, jego pomysły starczą.
- Rozumiem… Jak się z wami skontaktować - zapytał Mirek
- Zapamiętaj ten adres - na szybko nagryzmolił adres motelu - Zapamiętaj i spal. Uprzedź Ojca by unikaj rudego kolesia o imieniu Julies. Poznasz go po krzykliwym wyglądzie i chełpienia się książęcym tytułem. I po tym, że łazi za nim dwóch steranych kolesi. Chociaż twojemu staremu to lepiej nie mówić o Juliesie. Bo wtedy Na Pewno się do niego przyczepi *
- Acha… To będziemy wieczorem. I chyba nie chcę wiedzieć, o co chodzi z tym Juliesem. Coś jeszcze przekazać?
- Staraj się tylko żeby to twój ojciec przyjechał. A reszcie… Każ uważać. Tutaj nie tylko ludzie są straszni, ale po okolicy łazi tygrys, który uciekł z cyrku. Ale w przeciwieństwie do Mimi jest rudy… I jeszcze wilkołak z midgardzkim akcentem. Nie pytaj… A tej Helenie Cat przekaż, że szukamy ludzi z teczki od nich, ja się żenię z Angeliką i… Powiedz jej, że szachrajstwa Twardego zaszły bardzo daleko, kombinuje coś za ich plecami. Sam widziałeś co gadał…. Więc spytaj Heleny czy mamy pozbyć się problemu z Twardym? Tak pożądnie
- Dobra, powiem jej! - rzekł Mirek i uścisną kuznowi wymownie dłoń. Potem zawołał dzieciaki i ruszyli z powrotem
- To może ja pójdę z wami, wreszcie poznam patriarchę rodu Nowickich o którym tyle słyszałem! A tam chyba najłatwiej będzie spotkać Helenę której złoże raport i moją Matkę! W tymczasem chłopaki weźcie ze sobą Illenę i zbadajcie sytuacje Węglikowskiego coś mi się wydaje że to Werewolf kombinuje coś z Yomami - Poprosił braci pożegnał się z damami i pobiegł za odchodzącymi.
- Jakie ty?! Dlaczego akurat ty...- wycedził Stanisław, ale Stefan go kopnął w goleń.
- Jesteś pewien, Smutas? Ja mogę powiedzieć, że Ojciec jest świetnym człowiekiem, ale cóż on sprawia straszne wrażenie. Jeśli kogoś nie zna albo nie lubi. I…. skoro tam jest twoja matka to zaraz wyjdzie, że jesteś byłym żołnierzem. To możesz nie mieć takiego posłuchu jako znachor…
-Nie daruję ci jeśli wrócisz tutaj z naszym ojcem, jasne panie Broken?! Ani się waż, Stefek! -
warknął, gdy młodszy próbował znowu go kopnąć. - Powiedz, że to sytuacja w której Stryj jest niezbędny. Rodzice mają przyjść rano. Potrzebuję pomocy Stryja. Nie myślałem, że kiedyś to powiem… Stefek, zdejmij ten durny uśmiech!
Uwaga Stefana przeszła do mieszańca któremu szepnął:
- Jakby Stryj pytał to się Przyjaźnisz ze mną. Jemu to wystarczy na kredyt. A przede wszystkim nie spróbuje ci czegoś gwizdnąć, albo wystrychnąć na dudka. - Następnie wyraz jego twarzy zmienił się bardzo na zatroskany. Klepnął towarzysza w ramię: - Czy jesteś pewien, Smutas, że jesteś gotowy spotkać się ze swoją matką? Mamy tu galimatias, a wy tak dawno się nie widzieliście. Takie burzliwe spotkanie przy obcych ludziach.
Znachor pokiwał głową na słowa braci - Zapamiętam i przekaże, a ty się Stachu nie martw może i jestem szpiegiem ale kablem i donosicielem nigdy! - Uśmiechnął się doskonale świadom sprzeczności we własnych słowach. Gdy Stefek wspomniał o spotkaniu z Matką ex żołnierzowi zrzedła mina i na chwilę ukazał braciom swoją prawdziwą twarz pełną smutku i wątpliwości którą skrywał przed światem oraz samym sobą pod maską żartobliwego lekkoducha - Tak, Stefanie jestem w stu procentach pewien że muszę się spotkać z matulą. Odkładałem to zbyt długo uciekając od odpowiedzialności i sprawiając jej ból. Usprawiedliwienia które niegdyś miałem zawsze były kiepskie a teraz nawet one zniknęły więc trzeba stawić czoło karze która mi się należy
- Jak ja cię rozumiem stary…. W każdym razie powodzenia. A jakby rozmowa się nie kleiła to nawiąż do “Trylogii” Senkiewicza. tata ją uwielbia
Mirek podrapał się po głowie,
- Jak pan Samuel chce, to może iść z nami. Rzeczywiście, pani Buhaj będzie zadowolona - powiedział i razem udali się na dworzec
 
Guren jest offline  
Stary 25-02-2016, 20:39   #123
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stach i Stefan N. u Wąglikowskiego
- To my może pojedziemy zajrzeć do Wąglika? To nie tak daleko, a wypadałoby go ostrzec przed drapieżcami? - zaproponował Stefan.
- Ekhm…. Tygryso… Sao… Jeśli po tym cyrku, który urządziła moja rodzina nie chcesz ze mną więcej rozmawiać, to ja zrozumiem. Zwłaszcza, że jeszcze nie widziałaś Stryja i Dziadka... - Stanisław bardziej był zajęty przepraszaniem swojej dziewczyny: -I przepraszam, ze doszło do tej afery z Twardym przy tobie…. Ale twoja pomoc dzisiaj będzie nieodzowna!
Sao Skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na Stanisława z ukosa.
- Ja cię rozumiem, bo moja rodzina jest… jaka jest. Wyobraź sobie jakbyś musiał stanąć przed moim ojcem - zapadła złowróżbna cisza
- Ale Stefan ma rację, duchy gór i niebios, że też to powiedziałam. Za bardzo boisz się być znielubianym. Nie potrafisz się postawić. Tak, jak Stefana nie bronisz przed Mustangiem, tak nie bronisz mnie przed rodziną. Potwora! Idziesz z Nami , muszę wziąć prysznic, bo cię dotknęłam.
- A to nie twój brat teraz decyduje? Bo teraz on jest głową rodziny, nie? - zauważył Stefan.
I Sao ruszyła, a Ilena tylko westchnęła i poszła za resztą. Wąglikowski przebywał w niewielkim tanim motelu w obozowisku Gwyneth. Profesor leżał na leżaku na werandzie i paląc fajkę czytał książkę autorstwa Gwyneth.
- Cześć! Miałem do was przyjść wieczorem. Priscilla, przynieś coś do jedzenia. - zawołał do środka. Gwyneth także wyszła na werandę
- No to, co z tym tygrysem - zapytała pykając fajkę i polerując lufę strzelby na słonie.
- Pan się jej pyta… Stefan wskazał na Sao. - Jakaś tradycja rodzinna… jego wzrok skupił się na broni. Uznał, że się bardzo przyda.
- E tam Tradycja, hobby takie. Gdy praktuje się archeologię pragmatyczną - mówiła Gwyneth, ale Wąglkowski jej przerwał
- To jest rabowanie starożytnych artefaktów
Gwyneth posłała mu urażone spojrzenie
- Każdy musi z czegoś żyć. Widzicie, w tych dzikich krajach szwenda się tyle bezpańskich dzikich bestii, że nic tylko strzelać - zaśmiała się Morigianka, a Sao zasłoniła Mimi.
- To nie był ani tygrys, ani wilk, bo żaden nie pociąłby szponami drzwi samochodu, ani nie nabił ludzkiej głowy na maszt. Opowiecie o tym stworze
- My? Chyba najpierw pan, bo skoro go widzieliście… Może jeszcze łaziło na dwóch łapach? -odparł Stefan. Nie był pewien ile może powiedzieć Wąglikowi o tym co wiedzą.
- Nie widziałem go. Dziś spałem. no tutaj - profesor wyszczerzył zęby - Tylko to co zrobił. Wejdźcie do środka
Wnętrze hotelu nie było luksusowe, ale o oczko lepsze niż u Hedwigi. Priscilla coś gotowała w kuchni.
- Nie wiem co to było, ale poruszało się sadząc po śladach i na dwóch i na czterech nogach. Wystrzelono kilka pocisków, ale go nie zabito rzekł Wąglikowski
- Tak czy siak. Rydym yn curo y bastard - zawołała Gwyneth
- Powiedziała, że ubije drania - przetłumaczył Wąglikowski - Priscilla, przynieś jak jest gotowe - zawołał i Gwynetch zaczęła polewać whisky
- Priscilla to u was częste imię? - zapytała Ilena Stacha.
- Dość sporo dziewczyn je nosi w Amestris - odparł.
- Aha… To dobrze - rzekła Ilena
- No dobrze, co zamierzacie z tym potworem zrobić. Gdyby to był zwykły zwierzak, to zwabilibyśmy go krową lub kozą. W sumie to w bajkach smoki lubią co innego - popatrzyła znacząco na Sao i Ilenę.
- Smok byłby większy i porwałby samochód w całości. Czyli rozpoznaliście, że zwierze mialo łuski? - stwierdził Stanisław.
- Nie, to była tylko taka no przenośnia - powiedziała Gwyneth
- Smoki niczego nie połykają! Smoki mieszkają w niebie i robią deszcz. Każde dziecko to wie - oburzyła się Sao
- Możemy wam załatwić jednego łowczego od dziwnych stworzeń, ale potrzeba informacji co to jest, by mógł się przygotować - wtrącił Stefan.
- Wy go widzieliście, ja nie. Ale jeśliby kierować się podaniami, to srebro się przyda - rzekł Wąglikowski.
- Przykro nam za to co porobił z ludźmi - powiedział Stefan.
- Jak on by tego nie zrobił, to zeżarłoby ich to, co czeka za ścianą… Nie chcieli przestać kopać, a wiecie, że w Amestris nie mam dobrej reputacji - odkaszlnął - Wspominałem, że na ścianie są pęknięcia? To przez wybuchy pana Yaglo dodał profesor
Ilena zamarła.
- A, więc tam jest coś fajniejszego niż wilkołak - Gwynetch promieniała.
- W każdym razie przysłać kogoś moglibyśmy najwcześniej pojutrze, bo z tym specjalistom spotkamy się dopiero jutro. - Stanisław przybrał bardzo poważny wyraz twarzy.
-Mówił profesor, że pan Yaglo? To on pomaga w wykopaliskach?
- wtrącił Stefan. - Myślałem, że robi w technologii bardziej
- On niszczy zabytki. Pomaga wyburzać stare miasto, te zdaniem wierchuszko rządzącej miastem “Nudne” dzielnice. Niewiele udało nam się uratować. Te eksplozje wstrząsnęły lochem i uszkodziły ściany
- A możecie wysadzić tak całe te lochy - zapytała Sao
- Ja się może nie znam, ale…. A jak je wyważą, to się coś ważnego nie zawali? - zauważył młodszy Nowicki.
- Raczej nie jak do tej pory się nie zawaliło, a na górze jest tylko grózowisko - powiedział Wąglikowski. Wtedy do środka weszła Priscilla, stanęła za Ileną
- Dzień dobry - rzekła dziewczyna. Wojownika stała się śmiertelnie blada
- Chce pani flaczki, jeszcze cieplutkie - uśmiechnęła się do nieśmiertelnej. Ilena zemdlała. Sao doskoczyła do Priscilli i uścisnęła ją mocno.
- Priscilla, pokonałaś potworę! Jesteś wielka! - zakrzyknęła
- Nie lubi flaczków, pewnie Wegetarianka czy inna pierdyknięta. - rzekła Dziewczyna
- Pani Ileno - Stasiek zaczął potrząsać ramie Ileny.
- Normalnie jakby ducha zobaczyła - Stefan przykląkł obok. - Oddycha? Jak nie, to ty jej robisz usta-usta!
-Usta-usta?!
-A co mam ją od razu sprzętem specjalnym? A co wolisz po klacie? -

?- ty od jej ust wara! Ona ci jeszcze co dgryzie - warknęła Sao.
- Potwora! Wstajemy - Xingika zaczęła szturchać Ilenę kijem
- Przepraszam, zapomniałam, że tu są złotoocy ludzie
- Daj spokój z tym kijem! Lepiej daj proszę gazetę do wachlowania. Trzeba jej dać przepływ powietrza!! - polecał Stefan. - Ilena, przeżyłaś tyle, a teraz dasz się zabić na zawał?!
- Priscilla… Inna Priscilla była kiedyś jedną z nas, ale zmieniła się w potwora i urwał mi rękę, a potem pożarła pół miasta
- Aha, to ciekawe - Sao Pobladła brała Stacha pod ramię i odciągała od Ileny
- Jaki macie plan? Kiedy łowy? - zapytała Gwyneth.
- Ona bredzi… Z nerwów i gorączki… - powiedział Stefan przykładając dłoń do czoła Claymorki. - Miała ostatnio ciężkie przeżycia. Już, już malutka. Chcesz łyka na nerwy? - potrząsnął piersiówką.
- Z tym łowcom z rodziny to dopiero się jutro widzimy. A zanim to z nim omówimy…. Więc najwcześniej pojutrze -- wyliczał Stanisław.
- Nie bredzę… Kiedyś było wiele takich potworów… Każda z nas, jeśli za dużo zaczerpnie, to zmieni się w potwora, tym potężniejszego im sama jest silniejsza… Masz może Heroinę? Słyszałam, że to świetne lekarstwo - Claymorka wstała, Priscilla podawała flaczki, Sao przyglądała się strzelbie na słonie.
- No tak, to taki potwór czeka tam w podziemiach? - zapytał profesor
- Lekarstw się nie przyjmuje bez konsultacji z medykiem! A juz na pewno nie tych z groźbą substancji halunowych - Stefan pacnął Claymorkę w ramię. - Chyba już nie, skoro Ilena jednego załatwiła. Bo jak liczyć to coś co zostało za ścianą? Profesor pani mówił?
-Stefek?!
- warknął Stach.
-Bo ja tego nie widziałem ich, więc nie wiem, czy to to samo, co te stwory Yomińskie jakies co Ilena ubiła ostatnio. Ale spokojnie, pani profesor Gwyneth, Ilena to fachowiec. [/i]
- To za ścianą… to w najlepszym wypadku Przebudzony - Ilena popatrzyła na Sao - Ktoś taki jak ja, kto przemienił się w potwora. Każdy jest inny, ale wszyscy są o wiele potężniejsi od Yom. Na każdego trzeba było kilku łowczyń - rzekła ponuro Claymorka
- Ale na razie ten Przebudzony śpi? - spytał Stefan z nadzieją.
Profesor wzruszył ramionami
- Nie sprawdzałem… - odparł
- Jak tylko ściany pękną, to się uwolni - rzekła Ilena.
- To może zacementować te ścianę… Albo inaczej wzmocnić… Póki się pani Ilena nie przygotuje do walki z tym Budzonym… -powiedział Stasiek
- Ani mi się waż w budowlańca sie bawic! A pani Ilena już bardzo zdrowa jest - krzyczała Sao
- Moze wysadzicie cale ruiny - dodał profesor
- Co z was za chłopy. Jednego stwora się boicie - parsknęła archeolog.
- Stasiek mi skonfiskował kołek osikowy! -poskarżył się Stefan. - I dzisiaj mamy umówione spotkanie to nie możemy się tym zająć. Po drugie- odebranie tego zadania Ilenie może być ujmą na jej honorze.
- Masz rację Stefan, wielka ujma dla wojowniczki… Drugi raz się z nim zgodziłam? - rzekła Sao wstrząśnięta - Chyba na nas czas - dodała.
- Tak, tak masz rację, tygrysico. Mamy dzisiaj jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. I żeby móc w ogóle spotkać łowczych z rodziny -przyznał jej Stasiek. - To chyba nie pozostaje nam na razie nic innego niż wrócić do motelu....

Stefan wyjątkowo nie protestował. Stwierdził tylko, że może zdąży dosmażyć pączków dla Stryja.
 
Guren jest offline  
Stary 13-03-2016, 20:33   #124
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel zwany Brokenem


Samuel szedł prowadzony przez Mirka, Tomka i Tośkę udali się na dworzec. Już z daleka zobaczył, że na dworcu panuje potężne zamieszanie. Przy dużym ośmiowagonowym pociągu, który stał na peronie wiele osób krzątało się wiele osób rozładowujący skrzynie z dobrami takimi jak szampan Grażańskie wina czy wędzone jesiotry. Jakiś uśmiechnięty czterdziestoletni piastianin o blond włosach gadał z kilkoma Ishvalakimi robotnikami kolejowymi popijając drogiego, przygotowanego specjalnie na eksport do krajów kapitalistycznych pilznera.
- Jakub, wziąłbyś się do roboty, zamiast z robotnikami piwo pić ty nicponiu jeden - zawołała Piastanka w wieku ok czterdziestu lat z chustą na głowie
- Ja tylko Sergiejowi fuchy szukam. Wiesz, jakie tu są możliwości dla przedsiębiorczych mężczyzn? - odparł tamten uśmiechając się przymilnie
- Ja już znam tę twoją przedsiębiorczość - pogroziła mu
- Mamo, mamo! Stefana i Stacha żeśmy widzieli - Tośka pobiegła w stronę matki.
- Olaboga! Co mówicie? - Katarzyna Nowicka załamała ręce.
- A to ich kolega, pan Smutas - Tosia spróbowała wskazać na Samuela palcem.
- Smutas? A któż to? - zapytała pani Nowicka
- On jest synem pani Buhajowej i Piastiańskiego siłacza z Cyrku - zawołała Tośka
- Tosiek! To już trzeci, którego tu przyprowadzasz - ofuknęła ją matka
- Ale to naprawdę jej syn i kumpel Stefana i Stacha. Lekarzem jest i w porządku jest - powiedział Mirek zdenerwowany nieco.
Tymczasem Samuel zobaczył Helenę Cats w białym mundurze straży granicznej chowającej twarz w dłoniach. Obok niej stał starszy mężczyzna w mundurze i kaszkiecie na głowie, który czytał na głos po Piastiańsku ogromną książkę. Za uchem miał pióro
- I jeszcze 50 lat temu ścieli nam jabłoń, co rosła na miedzy zamiast przyznać, że nasza… - wymieniał po Piastiańsku. Kątem oka spojrzał na Samuela. Widok musiał go zaintrygować, bo zaraz odwrócił do niego głowę, by powiedzieć: - Kuźwa?! A ten Kitajec skąd się tutaj przypałętał?!
Helena Cats uniosła głowę i zobaczyła Samuela. Zmrużyła oczy i wstała
- Tyyy! - rzekła i podeszła do Samuela
- Specjalnie to zrobiliście! Oni porwali pociąg, wiesz jak trudno będzie to wyciszyć. WIESZ! - dźgała go w pierś palcem
- My żeśmy sami porwali, no z pomocą takiej jednej… A tak w ogóle nie porwaliśmy tylko odebraliśmy to, co nasze - krzyknął dziadek po amestriańsku.
- Naprawdę to syn pani Buchaj? - Mama Nowicka zmierzyła Samuela wzrokiem No taki jakiś podobny to on jest. Chyba pójdę po nią… A wy tu dziadka pilnujcie - rzekła
i pobiegła do pociągu
- Co masz na swoją obronę? - naciskała Helena
- A, że to jakiś agent? Ja tam pani powiem, że lepiej żeby za tajniaka nie robił… I do psich oddziałów to lepiej go nie dawać, bo psów wam po tygodniu zabraknie. Ale pewnikiem tani jest, ot miska ryżu i cały dzień haruje - dziadek gadał po Piastiańsku.
Samuel nie dał rady i zaczął się śmiać na kuriozalność sytuacji: - Pani Heleno proszę mi uwierzyć, że chciałbym być na tyle sprytny żeby to wymyślić. Ale to ta rodzina oni są naprawdę jakąś naturalną siłą chaosu! Wasz dziadek powinien wiedzieć, kogo zatrudnia po tym jak bracia uciekli z Briggs, a ich rodzice podążyli ich śladem paląc wieś. A Stanisław Radziwiłł jest na najlepszej drodze, aby wywołać - Rzekł, po czym znów zaczął chichotać. W końcu zdusił radość i poważnie dodał:
- Z pociągiem mogę pomóc, bo złapałem kontakt z lokalną, mafią, ale proszę na mnie nie zrzucać odpowiedzialności za ten piastański galimatias, sytuacja się niesamowicie skomplikowała, a ja, jako grzeczny pracownik chcę złożyć wam raport żebyście podejmowały decyzje, bo od tego jesteście dowódcą! - Powiedział ostro do jęczącej pannicy “Rządzić chcę każdy dopiero jak zobaczy, jakie to kłopoty to jest lament ” - Pomyślał.
- To ty wiesz coś o moich wnukach? No mówże ty kitajcu jeden, bo tu ci z tego garłacza potop, midgardzki pamiętającego przyfasolę - gadał dziadek wygrażając bronią
- Dziadek, ze Stachem i Stefanem się widzieliśmy - Tośka
- Tak?! Co z nimi!? - - Dziadek mało nie wyszedł z siebie
- Stefan założył gang. - zakrzyknęła dziewczynka
- Gang! A to w sumie nie tak źle, chyba - skwitował dziadek.
- A Stach ma - Mirek i Tomek zasłonili siostrze usta.
- Co ma?! - dziadek nagle pobladł i ściągnął czapkę - Nie mówcie, że to ladaco zostało chłopolubem i że ubiera się w suknie jak baba
Brat i kuzyn popatrzyli na siebie porozumiewawczo
- No wiesz dziadek, jest dwudziesty wiek, a to południe. Jakby Stach chciał taki być to, kto by mu bronił - powiedział Mirosław Nowicki
- Witam nestora rodu Nowickich wnuki są w dobrej formie mają tylko trochę interesów do załatwienia młody został czeladnikiem u jednej z najlepszych protetyczek w kraju, a i o Stanisława nie musi się Pan martwić żadnych zboczeń nie nabył. Ma wręcz szalone powodzenie u kobiet. A teraz bardzo przepraszam, ale muszę porozmawiać z tą Panią - Powiedział po Piastańsku do dziadka obawiając się, że jeżeli go totalnie zignoruje to geriatryk jeszcze obije mu gębę.
Gdy skończył rozmawiać z seniorem skupił całą uwagę na Helenie, która właśnie go obsobaczała:
- Nie Interesuje żadne wytłumaczenie! Dziadek będzie się z tego chichrał, a potem mnie ześle do Briggs. - krzyczała Helena
- Przesadza Pani, przecież pociąg można bez problemu upłynnić albo zawieść, jako dar dla naszego przyjaciela Pana, Shou z Xing to się wasz dziadek jeszcze ucieszy - Puścił oko w nadziei, że załapie, że mowa o Cesarzu Linie w końcu machnie wojskowej się wszystko przyda. - Choć, z drugiej strony skoro nie mają torów po za jednym połączeniem to, po co im? Zawsze mogę po prostu transmutować w stertę blachy, ale trochę szkoda - Stwierdził wzruszając ramionami - W każdym razie nie ma, co tragizować jest wiele możliwości!

W krótkich żołnierskich słowach zrelacjonował Helenie sytuacje nieśmiertelnej wojowniczki Ileny oraz propozycje magistra Fu.
- Nieśmiertelni wojownicy… Dziadek nie ufa tego typu środkom walki. Zbyt dobrze pamiętamy dzień sądu - Helena zadrżała
Alchemik pokiwał głową i postanowił na razie nie mówić nic Grummanom o planie “Terakotowej Armii” i skonsultować się bezpośrednio z siłami cesarskimi. - Rozumiem, ale Ilena jest inna sama wybrała przemianę żeby bronić ludzi przed potworami, które dzięki poświęceniu takich jak ona wyginęły po za tym interesują się nią Zakon i jeszcze jedna organizacja. To nie potwór, ale skrzywdzona przez los kobieta, która może stać się cennym sojusznikiem
- Dobrze dobrze, nie sugeruję przecież, żeby ją pokroić, choć tak zrobiono by za Bradleya. Po prostu pilnuj jej
- Co do Magistra Fu… Tak, warto z nim nawiązać współpracę. Przydadzą się nam kontakty w Xing
- Czyli mam po prostu nawiązać nić współpracy pomiędzy Magistrem a naszą siatką wywiadowczą? Da się zrobić możemy go wypróbować i sprawdzić czy kupi od nas pociąg, jeżeli to bogactwo tak ci ciąży. Ileny bym w jego łapach nie zostawiał, bo widzisz sytuacja ma się tak... - Zdał relacje z nawiązania kontaktu z mordercami z góry Allamut, którzy też są powiązani z Yomami oraz to, co udało im się wykryć z działalności Zakonu Smoka w mieście.
Helena zamyśliła się
- Miarą człowieka ma być to, jakich wrogów posiada, choć zdaniem dziadka to sensem jest nie mieć żywych wrogów. Nie potrzebnie zadzieraliście z Xingijskim księciem, ale coś dobrego z tego wynikło. Kontakty z zakonem asasynów na pewno się przydadzą. Smoki… Są przedłużeniem władców DRACHMY i jako tacy powinni zostać natychmiast wyeliminowani - rzekła twardo panna Cats.
- W tamtym momencie było to niemożliwe, CinCin to ukochany syn najważniejszego generała w Xing. Gdyby wtedy zginął będąc gościem przyjaciela cesarza istniałoby ryzyko, że tatko przeszedł na stronę DRACHMY. Teraz jego pierdołowaty sadystyczny syn jest upokorzonym na dworze kaleką ściganym przez mnichów z klasztoru za to, że skłamał im składając zlecenie. Jeżeli nie zdołają go dopaść z przyjemnością osobiście zetnę mu głowę - Samuel na krótką chwilę zaprezentował Helenie uśmiech szaleńca.
- Jeśli chodzi o ten pociąg, to powiedz mi… JAK MAM WYJAŚNIĆ RZĄDOWI DRACHMY, ŻE KTOŚ UKRADŁ IM POCIĄG, A MY NIE MOŻEMY ZNALEŹĆ SPRAWCÓW! - wrzeszczała Helena - Dobrze, że Nowe Xerxes nie jest częścią Amestris. Wiesz, jak ważny był ten pociąg dla Sowietów? Jakie to będzie mieć reperkusje polityczne? - warknęła Helena.
- Nikt nie sprzeda mojego pociągu bez mojej zgody, ani żadnemu Magistrowi Ble, żadnym Synom Asa czy smoczym klechom! Nikomu - groził dziadek
Syna Ziemi wyraźnie zmęczyła gadka o tym głupim pociągu nie po to tu przyszedł! Było tyle ważniejszych kwestii do poruszenia! Złapał się za nasadę nosa i zamknął oczy po kilku chwilach opracował zręby planu
- Słuchaj, no Heleno oboje wiemy, że Pan Grumman to obiektywnie patrząc szuja nie mniejsza od ojca tylko ma przyziemne priorytety. Jeżeli masz być moją przełożoną to przestań zachowywać się jak jakaś rozhisteryzowana dzierlatka tylko zacznij szukać rozwiązań nie problemów! POWINNAŚ być lepsza w te klocki niż ja! Jeżeli nie radzisz sobie z napięciem to skieruj mnie do mnie kogoś konkretniejszego!
- Warknął na Catsową w nadziej, że ta weźmie się wreszcie w garść - Co do pociągu zwalcie wszystko na Xing! Z tego, co pamiętam zwolnili kilku wojowników, którzy zawiedli w ochronie CinCina niech wasi ludzie ich znajdą i zrobią z nich kozły ofiarne. Wytłumaczcie, że uprowadzili pociąg na granicy, z Piastią wy nie mieliście o niczym pojęcia, bo to Mistrzowie przebrania zanim się zorientowaliście ciuchcia była już w Nowym Xarxes! Problem rozwiązany czy mogę przejść do ostatniej partii raportu? Bo mam jeszcze jedną bardzo ważną sprawę do was
Helena zmrużyła oczy
- Zastanów się, co mówisz! - warknęła Helena - I jak ja niby mam zwalić na Xingiczyków przy tych ludziach - wskazała na rodzinę Nowickich dzielnie krzątającej się przy zdobyczy.: - Pół miasta ich widziało
Jakub Nowicki skorzystał z okazji do odpoczynku i podszedł do Heleny. Wyciągnął z plecaka butelkę i podał Catsównie:
- To dla poprawy nastroju
Oficer pociągnęła duży łyk i zaniosła się kaszlem.


Czekając aż Helena przetrawi jego pomysły zwrócił się do dziadka w mowie Piastii: - Panie Starszy, spokojnie wasze chłopaki bardzo mi pomogli, więc macie gwarancje, że was nie oszukam. Jak tylko skończę rozmawiać z Panią to pójdę pogadać z Panem Jakubem i na pewno ubijemy interes korzystny dla was
- Najświętsza Panienko! One się już wszystkie nauczyły po naszemu gadać - dziadek cofnął się o krok.
Wtedy Samuel zobaczył mężczyznę idącego ku nim. Był starszy od Jakuba, z posiwiałymi włosami i toporem przerzuconym przez ramię. Z daleka wzbudzał respekt. Przy jego nodze szedł wielki włochaty pies i świnia raczej przypominająca dzika. Zwierzęta od razu podbiegły do Jakuba.
- Tobie pewnie ślinka cieknie na widok wypasionego pieska, ale ani mi się waż go tknąć! To pies Stefana - rzekł dziadek łypiąc na Samuela. Sergiej przystanął, skrzyżował na piersi ręce, na których miał długie rękawice, zmierzył Samuela ponurym wzrokiem i rzekł krótko:
- A to, kto?
- To przyjaciel Stefana i Stacha. Syn pani Buhaj! - zawołała Tośka.
- Stach ostatnio ma ciekawych znajomych, gazety się o tym wprost rozpisują - rzekł z absolutnym spokojem.

Samuel przyglądał się Siergiejowi. Przestał wątpić czy bracia Nowiccy mieli powody, by bać się spotkania z ojcem. Medyk był w stanie uwierzyć, że zmarszczki przy oczach Siergieja Nowickiego wyżłobił nie tyle wiek, co długotrwałe marszczenie brwi. Za to zwątpił, czy ten człowiek w ogóle umie się uśmiechać inaczej niż wilk na widok owieczki do schrupania.
A jednak Medyk musiał przygryzać policzki, by się głupio nie uśmiechnąć. Mimowolnie zaczął porównywać wygląd Nowickich. Stanisław najpewniej odziedziczył po ojcu budowę ciała – ten sam wysoki i żylasty typ.
Z twarzy Siergieja dostrzegał jednak więcej podobieństwa do Stefana. Ostrzejsze rysy niż u Stacha. Te same jasnoniebieskie oczy o opadających kącikach, które wydawały się być stworzone do patrzenia spode łba. I jeszcze ten wyraz twarzy „Nie zadzieraj ze mną” - mimowolnie przypominał medykowi pierwsze spotkanie z braćmi Nowickimi.
„Patrz na ojca, a będziesz wiedział jak będzie wyglądał syn za 20 lat”
- Pan Siergiej Nowicki jak mniemam? - powiedział w końcu spokojnie w języku Piastii.- Miło mi was w końcu poznać osobiście. Od paru miesięcy pracuję ze Stefanem i Stanisławem. Dużo o panu opowiadali. Możecie mi mówić Samuel.….
- O to jednak o nas opowiadali? Stefan tylko czy Stach też opowiadał o swej “przybranej” rodzinie? Bo widziałem, że nową sobie odnalazł - mówił cicho i bardzo powoli, głosem wprost ociekającym przerażającą łagodnością, oparłszy głowę na stylisku topora
- Stryjek, to nie tak… - wtrącił pojednawczo Mirek, ale gdy tylko Sergiej nań spojrzał, to chłopak umilkł w pół słowa
- A ja zawsze wiedziałem, że jak tylko się tego chłopaka puści w miasto, to się zbiesi. No nie wiedziałem, jak wiedziałem prawił dziadek Nowicki
- Ty Sergiej nie powinieneś wierzyć bzdurom, co je po gazetach wypisują. Przecież sam wiesz, co o wojnie powypisują. Że wygrywamy i wygrywamy, tylko, czemu tyle dzieciaków wraca w trumnach? Albo i w pudełkach. Nie wiem, o co w całej sprawie chodzi, ale na pewno miał powód, aby się za Radziwiłła podawać - Jakub starał się załagodzić sytuację. Helena zaczęła oglądać wagony dyskretnie się wycofując. Za Jakubem jakaś płowowłosa dziewoja, duża i masywna, odziana w anastazyjski mundur. Nosiła skrzynie.
- Dokąd, dokąd pani Heleno?! - zawołał Samuel we “wspólnym” łapiąc Catsównę za ramię. Jego głos ociekał podobną łagodnością, co u patriarchy Nowickich - Słyszę, że nie opowiedzieliście panu Siergiejowi o tym, jaką propozycję nie do odrzucenia daliście Stanisławowi. Patrzycie w te smutne oczy i nic mu nie powiedzieliście? We wspólnym raczej zrozumie *
Odwróciła się i popatrzyła na Samuela z wyrzutem...
- Ślub z Angeliką Raven to nie jest żadna tragedia. Jest ładna, bogata, matka mieszka w Crete a ojciec jest miły… To raczej przysługa - rzekła skrzyżowawszy ramiona na piersi.
Trzej Nowiccy zamarli z szeroko otwartymi ustami. Pierwszy rezon odzyskał papa:
- Zmusiliście mojego syna do ślubu w zamian, za nas przyjazd tutaj… tak?
Dziadek położył dłoń na ramieniu Siergieja:
- Synu, ja bym się tak nie wściekał. To wielce porządna oferta. Błądzimy szczerzy, innej kariery niż dobry ożenek to nie wróżyłbym mu
Jakub uśmiechnął się i zaczął uspakajającym tonem:
- Na pewno da się tę sprawę jakoś rozwiązać. Wystarczy tylko trochę pomyśleć logicznie, napić się…
- Tak się mniej więcej sprawy układają - skwitował spokojnie Samuel - Cóż… Ten świat się tak układa, że w niektóre miejsca można wejść tylko, jeśli masz pieniądze, albo ludzie myślą, że je masz. W po za tym liczył, że jako “Radziwiłł” to nie narazi rodziny Nowickich na niebezpieczeństwo. Może i nie wy to zaczęliście z Radziwiłłem... - spojrzał na Catsównę - ale nie zmienia to faktu, że skorzystaliście z niego.
- To jeszcze z syna oszusta zrobiliście - powiedział bardzo cicho, a w jego błękitnych oczach płonął ogień
- Złodzieja i oszusta okraść to nie hańba. Rozumiem, że Stach odkrył w sobie nowe talenta jakoweś… A się wszyscy bali, że się spedali w mieście… - uspakajał dziadek
- To może po prostu ustalmy, kto wymyślił tę historię o bękarcie i z nim poważnie porozmawiać - rzekł stryj Jakub
- Rozumiem, że na ślub wszyscy przybędziecie - powiedziała zrezygnowana Helena.
- Panie nestorze, ja bym powiedział, że Stanisław przejawia zaskakujące... talenty w dyplomacji - danchemik uśmiechnął się, gdy znalazł dyplomatyczne określenie dla talentów wskazujących na bawidamka.- Samorodny talent nieco tylko ostatnio podszlifowany. I panie Siergieju - przeszedł ponownie na język Piastii - JA osobiście patrząc na opiekę, jaką Stasiek otacza Stefana to nie wątpię, że jest typem człowieka, który jest w stanie zrobić naprawdę wiele dla rodziny. I choć się wpakowali w te historie to liczyli, że chociaż was nie narażą. Ale zainteresował ludzi, którzy mają naprawdę wielkie możliwości w odnajdywaniu ludzi i informacji. - przeszedł z powrotem na wspólny -[I[ I zrozumiem wasze wzburzenie, panie Siergieju…. Sam nie widziałem mojej matki od lat, po tym jak zdezerterowałem. Bałem się, że wszelki kontakt z nią może ją narazić na niebezpieczeństwo. Wolę nie myśleć, co myślała przez ten czas… Zwłaszcza, że po takim czasie trafiła z naszej wioski tutaj z wami. W każdym razie dziękuje za waszą opiekę nad nią.
- Dyplomacji? Znaczy się, że gadanę ma? A gdzie tam! On po prostu zawsze zgrywa zagubionego szczeniaka, i każda głupia dziewucha chce go przytulić do piersi, a od tulenia do innych rzeczy droga krótka. Ale może coś z niego wyjdzie jak sobie córkę generała przygruchał.
- Tak gwoli ścisłości to był jej ostatnią deską ratunku dla Panny Angeliki, gdy jej poprzedni kawaler porzucił ją w trudnej sytuacji - wyjaśniła Helena, Cats
- A, to taki haczyk jest - dziadek podrapał się po policzku - A to gruncie rzeczy, to i tak nie jest źle, zaraz po porodzie swojego jej zrobi, a tak wiadomo, że dziewucha jest płodna
Tymczasem papa Nowicki popatrzył się ponuro na Samuela:
- Opiekuje się Stefanem, tak bardzo się nim opiekuje, że go do partyzantki ze sobą wziął, co? Echhh, że też dzieciak taki w wojaka chciał się bawić…. Mało mu historii o tym, jak ciężka jest wojna opowiadałem? A i tak wolał poleźć z bratem, z którym koty drze, niż w domu zostać - Tym razem Sergiej wyglądał na przybitego.
- A pana matką nie trzeba było się opiekować, to zaradna kobita - dodał stryj Jakub
- Nigdy nie zawadzi mieć kogoś od pilnowania swoich pleców, panie Jakubie - Samuel lekko się uśmiechnął. - Stefan ze Stachem są tego żywym dowodem. I dzięki temu nawiali z Briggs, a tego nie dokonali nawet Elricowie, którzy zawczasu zasłynęli z wielu hm… wariackich akcji.
- Po mojemu to trudno ze więzienia uciekać, jak się wszędzie w zbroi biega. Te Elriki to jakaś podejrzana sprawa na moje. Jeden taki konus, a drugi dryblas. Żarty pewno od małego sobie z nich stroili. A złośliwi to pewno ojcu liczyć dni kazali - rozmyślał dziadek
- Sergiej, obu to dobrze wyszło. Stefan nie miał przed sobą przyszłości we wsi przez tego kowala… - - poklepał brata po plecach, a ten skinął tylko głową. Westchnął i powiedział
- Samuelu, mam pewną sprawę do mojego syna. Musi się o paru sprawach dowiedzieć przed ślubem. Powiem tylko, że ma to związek z jego matką
- A tak mówiąc szczerze, to pana mama nas chroniła, a nie my ją. Jak jednemu krasnarmijcowi przypierdoliła, to aż nogami się nakrył - Dodał Jakub do sama.
- I Siergiej... - wzrok Jakuba przeniósł się na brata - Ile lat wisisz Stachowi historyjkę "Jak poznałem twoją matkę"? Z 17? Z co najmniej. Aha, opowiadałeś, ale pominąłeś szczegóły? - skwitował widząc, że brat wywraca oczami - No to szczegóły powinien mu opowiedzieć już dekadę temu. Cholera! Mogłeś mu opowiedzieć po daniu błogosławieństwa na podróż! Chciałeś to zabrać do grobu?!
- A mówiłem, że będziesz płakał przez tamtą małą wiedźmę? Mówiłem! I cholera miałem rację.... - Dziadek machnął ręką z rezygnacją - Świeć się panie nad jej duszą.... Ale i tak nie myślałem, że smarkaty się tak łatwo wbije wśród miastowych. I tak się szybko wżenił bogato... Nigdy nie byłem pewien, czy ma więcej rozumu czy szczęścia.... To musiało być po matce. I niestety działa tylko w miastach!
- Oczywiście, że przekażę Stanisławowi, panie Siergieju. -[I/] Samuel coraz bardziej się zastanawiał czy widzi komedię, czy dramat rodzinny. Coraz bardziej się utwierdzał w przekonaniu, że Jakub Nowicki faktycznie bardzo wierzy w Stefana. Przypomniał sobie, co miał przekazać od Stacha. Westchnął, bo spodziewał się bardzo gwałtownych reakcji: -A właśnie, bo Stasiek powiedział, żeby wam przekazać, że będzie mógł się z wami widzieć dopiero jutro rano. I to, jeśli dobrze pójdzie. A na dzisiejszy wieczór to prosił o pomoc Stryja, pana Jakuba. I, że potrzebuje pomocy Koniecznie od Stryja Jakuba. Powiedziałbym wręcz, że Kazał Podkreślić, że to on Stanisław potrzebuje tej pomocy. Cokolwiek to miało znaczyć…A Stefan kazał z kolej podkreślić, że jestem jego przyjacielem żebyście mnie Panie Jakubie nie próbowali okraść. Jak we trzech usiądziemy i pomyślimy to na pewno wykombinujemy, co zrobić z pociągiem!
- Dodał z uśmiechem.
Sergiej Nowicki pobladł, Dziadek zdjął kaszkiet i przeżegnał się. Oblicze Jakuba Nowckiego wyrażało mieszaninę dumy i zgrozy
- Rozumiem, że potem porozmawiamy o prośbie Stacha? Czy może zajdziemy do pociągu - zapytał Jakub z ukosa przyglądając się Helenie, która zaczęła coś spisywać w notatniku
 
Brilchan jest offline  
Stary 19-03-2016, 19:23   #125
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Vilmund udał się na swe poszukiwania. Po pierwszej godzinie miał dziwne przeczucie, po drugiej już niemal pewność, że Wasyl z gangu Miszy go śledzi. Udało mu się natrafić na pewien ślad, duży nawet, bo w midgardzkiej karczmie nazywanej Kielich i Topór odbywała się potężna biesiada. Gdy wszedł do środka zobaczył tam kilkudziesięciu midgardczyków jedzących tradycyjne midgardzkie specjały, które przywabiły połowę kotowatych z całego miasta, i pijących piwo. Na honorowym miejscu siedział dowódca gwardii Vanów.[/i]

Midgardczyk mógł się zastanawiać co było powodem tego że miał “ogon” czy liczyli na to że doprowadzi ich do kolejnego stwora bądź Ileny ? Może dziadek chciał mieć na niego oko ? Choć nie wykluczone że mieli związek z obecnością najemników w mieście… lub najzwyklej w świecie chcieli wiedzieć co kombinuje on oraz reszta ekipy. Ciekawe czy śledzili też resztę ?
Tak czy inaczej odnalazł to czego szukał choć nie mógł nazwać tego sukcesem była to tylko jedna kompania najemników, sam wiedział że jest z niego kiepski szpieg więc swe działania wolał ograniczyć do zamówienia czegoś do picia i zjedzenia oraz zaciągnięcia języka… tylko musiał być ostrożny bo zbyt dużo pytań mogło by mu tylko przysporzyć problemów. Poza tym wciąż miał na karku Wasyla no i było ryzyko że któryś z najmitów mógł skojarzyć go z aukcji gdy zdekapitował kilku ich kumpli… trzeba było liczyć że nie mają tak dobrej pamięci lub na nikogo takiego nie trafi.
Vilmundowi bez pytania podano normalny, litrowy kufel piwa gdy tylko usiadł. Szybko też wzbudził zainteresowanie. Dosiadł się do niego siwiejący już Midgardczyk, o twarzy naznaczonej dwoma bliznami tak głęboki, że jak tylko się uśmiechał, a uśmiechał się dużo, to jego twarz dzieliła się prawie na dwoje.
- Witajcie muody panyczu! Chcecie wstąpić do Gwardii Vanów, lecz nje wiecie jak zapytać? Dobra twoja! Grugni Svatblaatar chętnie cię weprowadzi. Dzban miodu dla mnie i dla pana - Wysoka kelnerka która miała masy na dwie Cathariny natychmiast dostawiła dwa dzbany miodu pitnego.
- My tu dobrą fuchę mamy, ale CIIII. Tam jest nasz szef. - wskazał na Aesira Gurnisona. Wysoki Midgarczyk miał jasne włosy i zielone oczy. Miał automaile zamiast rąk i lewej nogi, a także szczęki, co nie przeszkadzało mu wlewać w siebie litry miodu i pochłaniać jednego śledzia w tofii za drugim oraz obejmować dwóch urodziwych niewiast, amestranek, jednej blondynki a drugiej brązowoskórej.
Przyciągnął szybciej uwagę niż by tego chciał na szczęście nie była to negatywna uwaga choć starszy midgardczyk chyba trochę wybiegł ze swymi domysłami ale skoro lubił gadać to może dowie się więcej niż oczekiwał tylko miód musiał mu bardziej rozwiązać język…
- Być może w końcu Gwardia nie zjawiła by się w takim miejscu bez powodu. - zaczął dyskusję próbując się dowiedzieć jakie są wymogi “rekrutacji” ale też cóż to za świetna fucha. Oczywiście ostrożnie najemnicy raczej źle reagowali na takich którzy próbują nachalnie drążyć jakiś temat… no i była możliwość że stary był po prostu czujką by wybadać kto kręci się po zajeździe.
Vilmund najpierw wypił piwo a jego towarzysz zaczął gadać.
- Bo widzisz, tutaj człowiek może się zabawić, a szefu to lubi. Już w pięciu bójkach tu uczestniczył, a jesteśmy dopiero dwa dni. I taniec palców jest tu legalny. - wskazał na stolik pokryty śladami po uderzeniach toporów i czerwony od krwi - Choć przez te Automaile to nie to samo. Wiesz, szefu ma tu na oku jakąś fuchę i kazał rekrutować tylu ilu się da, a tobie dobrze z oczu patrzy. - wypili po dzbanie miodu i po chwili Grugni zamówił po kuflu ciemnego portera, a Vilmund zobaczył, że Wasyl wszedł do środka, do stoliku Vilmunda dosiadła się kobieta wyglądająca na krewną Grungniego. Była wysoka nawet jak na Midgardkę i byłaby ładna gdyby nieco rzadziej łamała nos.
- To moja Córka Aslag, Aslag to Vilmund. - Midgardczyk z Gwardii nachylił się się i rzekł ostentacyjnym szeptem.
- Jej poprzedni facet zginął w Amestris, gdy jakiś drań ściął mu głowę. - wypił jednym Haustem piwo a Vilmund miał jakieś takie poczucie, że jest tu miło i wesoło.
“Jaki ten świat mały, wcale nie jest to zabawne.” tak podsumował swoją sytuację i spotkanie, stwierdził też że musi trochę przystopować w końcu zamierzał podpić starego by mu trochę rozsupłać język a jak sam się wstawi to może być nieciekawie.
- Miło poznać i moje kondolencje. - zwrócił się do kobiety “Cóż to on szarżował na mnie co poradzę że wyszło jak wyszło” dodał w duchu.
- To to musi być spora robota tylko… taka masowa rekrutacja jest nietypowa. Mam rozumieć że potrzeba wam aż tylu ludzi do tego czy też ta robota jest tak niebezpieczna ?
- A jaka robota w tym biznesie jest bezpieczna? Ale prawda, szef ma jakąś fuchę na oku, dobrą, państwową. I to w ciepłych krajach… Więcej nie powiem! - rzekł Grungni.
- Zainteresowałeś mnie tylko że na mnie już czas muszę załatwić kilka spraw a jeszcze trochę i będę spóźniony. - spojrzał się na zegarek po czym dodał - Rozumiem że oferta w razie czego będzie jeszcze aktualna gdybym się tu zjawił później ?
- To pewne, negocjacje potrwają jeszcze trochę. Nie bój żaby, jakoś cię znajdziemy. To nie duże miasto. - Odparł Grungni.

Vilmund wrócił do motelu, gdzie zastał przed wejściem młodego Ishvarczyka z podbitym okiem, który pochlipywał i trzymał w ręku pustą butelkę szampana
Midgardczyk przyjrzał się nieszczęśnikowi blokującemu mu przejście wzdychając stwierdził że chyba nie mógł by go tak zostawić.
- A ciebie człowieku co za nieszczęście spotkało że tak tu siedzisz ?
- Pić mi się chciało. - rzekł, w jego oddechu czuć było alkohol.
- No jak tylko wam się pić tylko chciało i dlatego wyglądacie jak półtora nieszczęścia ale pomocy nie chcecie to chociaż zróbcie miejsce by przejść można było. - odparł zastanawiając się czy ma do czynienia jednak z pijaczkiem czy kimś w potrzebie, jeśli to drugie to możliwe że sam zaraz zacznie gadać.
- Proszę dać to Ste fana bratu. - pokazał butelkę Trochę puste, ale ja tylko łyka chciałem brać i potem bolało. - pokazał na podbite oko
- Czyli jesteś znajomym młodego ? A w oko co ci się stało ? - spytał podnosząc butelkę i ją oglądając.
Chłopak pociągnął nosem.
- Wujek, pan Aglio jest inwestorem pani Winry, wiesz, tej od napojów. A ten Stefan to był jej partnerem i w ogóle to jest krewniakiem tego Paszczaka co był Pawlakiem, co mnie i Gedo uratował. A oko to mi butelka podbiła, bo gorąco było. - Paszczak wysmarkał się w rękaw.
-Aha… - przytaknął słuchając wywodu młodego grzebiąc po kieszeniach w końcu wydobywając chusteczkę i ją podając dodał - Czyli przysłali cię z szampanem i miałeś “wypadek” po drodze dobrze rozumiem ?
 
Rodryg jest offline  
Stary 28-03-2016, 16:24   #126
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stach i Stefan N. u Wąglikowskiego
- To my może pojedziemy zajrzeć do Wąglika? To nie tak daleko, a wypadałoby go ostrzec przed drapieżcami? - zaproponował Stefan.
- Ekhm…. Tygryso… Sao… Jeśli po tym cyrku, który urządziła moja rodzina nie chcesz ze mną więcej rozmawiać, to ja zrozumiem. Zwłaszcza, że jeszcze nie widziałaś Stryja i Dziadka... - Stanisław bardziej był zajęty przepraszaniem swojej dziewczyny: -I przepraszam, ze doszło do tej afery z Twardym przy tobie…. Ale twoja pomoc dzisiaj będzie nieodzowna!
Sao Skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na Stanisława z ukosa.
- Ja cię rozumiem, bo moja rodzina jest… jaka jest. Wyobraź sobie jakbyś musiał stanąć przed moim ojcem - zapadła złowróżbna cisza
- Ale Stefan ma rację, duchy gór i niebios, że też to powiedziałam. Za bardzo boisz się być znielubianym.-- wytknęła Xingijka.- Nie potrafisz się postawić. Tak, jak Stefana nie bronisz przed Mustangiem, tak nie bronisz mnie przed rodziną. Potwora! Idziesz z Nami , muszę wziąć prysznic, bo cię dotknęłam.
- A to nie twój brat teraz decyduje? Bo teraz on jest głową rodziny jako Cesarz, nie? - zauważył Stefan.

U Wąglikowskiego
I Sao ruszyła, a Ilena tylko westchnęła i poszła za resztą. Wąglikowski przebywał w niewielkim tanim motelu w obozowisku Gwyneth. Profesor leżał na leżaku na werandzie i paląc fajkę czytał książkę autorstwa Gwyneth.
- Cześć! Miałem do was przyjść wieczorem. Priscilla, przynieś coś do jedzenia. - zawołał do środka. Gwyneth także wyszła na werandę
- No to, co z tym tygrysem - zapytała pykając fajkę i polerując lufę strzelby na słonie.
- Pan się jej pyta… Stefan wskazał na Sao. - Jakaś tradycja rodzinna… jego wzrok skupił się na broni. Uznał, że się bardzo przyda.
- E tam Tradycja, hobby takie. Gdy praktuje się archeologię pragmatyczną - mówiła Gwyneth, ale Wąglkowski jej przerwał
- To jest rabowanie starożytnych artefaktów
Gwyneth posłała mu urażone spojrzenie
- Każdy musi z czegoś żyć. Widzicie, w tych dzikich krajach szwenda się tyle bezpańskich dzikich bestii, że nic tylko strzelać - zaśmiała się Morigianka, a Sao zasłoniła Mimi.
- To nie był ani tygrys, ani wilk, bo żaden nie pociąłby szponami drzwi samochodu, ani nie nabił ludzkiej głowy na maszt. Opowiecie o tym stworze?
- My? Chyba najpierw pan, bo skoro go widzieliście… Może jeszcze łaziło na dwóch łapach? -odparł Stefan. Nie był pewien ile może powiedzieć Wąglikowi o tym co wiedzą.
- Nie widziałem go. Dziś spałem. no tutaj - profesor wyszczerzył zęby - Tylko to co zrobił. Wejdźcie do środka
Wnętrze hotelu nie było luksusowe, ale o oczko lepsze niż u Hedwigi. Priscilla coś gotowała w kuchni.
- Nie wiem co to było, ale poruszało się sadząc po śladach i na dwóch i na czterech nogach. Wystrzelono kilka pocisków, ale go nie zabito rzekł Wąglikowski
- Tak czy siak. Rydym yn curo y bastard - zawołała Gwyneth
- Powiedziała, że ubije drania - przetłumaczył Wąglikowski - Priscilla, przynieś jak jest gotowe - zawołał i Gwynetch zaczęła polewać whisky
- Priscilla to u was częste imię? - zapytała Ilena Stacha.
- Dość sporo dziewczyn je nosi w Amestris - odparł.
- Aha… To dobrze - rzekła Ilena
- No dobrze, co zamierzacie z tym potworem zrobić. Gdyby to był zwykły zwierzak, to zwabilibyśmy go krową lub kozą. W sumie to w bajkach smoki lubią co innego - popatrzyła znacząco na Sao i Ilenę.
- Smok byłby większy i porwałby samochód w całości. Czyli rozpoznaliście, że zwierze mialo łuski? - stwierdził Stanisław.
- Nie, to była tylko taka no przenośnia - powiedziała Gwyneth
- Smoki niczego nie połykają! Smoki mieszkają w niebie i robią deszcz. Każde dziecko to wie - oburzyła się Sao
- Możemy wam załatwić jednego łowczego od dziwnych stworzeń, ale potrzeba informacji co to jest, by mógł się przygotować - wtrącił Stefan.
- Wy go widzieliście, ja nie. Ale jeśliby kierować się podaniami, to srebro się przyda - rzekł Wąglikowski.
- Przykro nam za to co porobił z ludźmi - powiedział Stefan.
- Jak on by tego nie zrobił, to zeżarłoby ich to, co czeka za ścianą… Nie chcieli przestać kopać, a wiecie, że w Amestris nie mam dobrej reputacji - odkaszlnął - Wspominałem, że na ścianie są pęknięcia? To przez wybuchy pana Yaglo dodał profesor
Ilena zamarła.
- A, więc tam jest coś fajniejszego niż wilkołak - Gwynetch promieniała.
- W każdym razie przysłać kogoś moglibyśmy najwcześniej pojutrze, bo z tym specjalistom spotkamy się dopiero jutro. - Stanisław przybrał bardzo poważny wyraz twarzy.
-Mówił profesor, że pan Yaglo? To on pomaga w wykopaliskach?
- wtrącił Stefan. - Myślałem, że robi w technologii bardziej
- On niszczy zabytki. Pomaga wyburzać stare miasto, te zdaniem wierchuszko rządzącej miastem “Nudne” dzielnice. Niewiele udało nam się uratować. Te eksplozje wstrząsnęły lochem i uszkodziły ściany
- A możecie wysadzić tak całe te lochy - zapytała Sao
- Ja się może nie znam, ale…. A jak je wyważą, to się coś ważnego nie zawali? - zauważył młodszy Nowicki.
- Raczej nie skoro do tej pory się nie zawaliło, a na górze jest tylko grózowisko - powiedział Wąglikowski. Wtedy do środka weszła Priscilla, stanęła za Ileną

Po wejściu Priscilli
- Dzień dobry - rzekła dziewczyna. Wojownika stała się śmiertelnie blada
- Chce pani flaczki, jeszcze cieplutkie - uśmiechnęła się do nieśmiertelnej. Ilena zemdlała. Sao doskoczyła do Priscilli i uścisnęła ją mocno.
- Priscilla, pokonałaś potworę! Jesteś wielka! - zakrzyknęła
- Nie lubi flaczków, pewnie Wegetarianka czy inna pierdyknięta. - rzekła Dziewczyna
- Pani Ileno - Stasiek zaczął potrząsać ramie Ileny.
- Normalnie jakby ducha zobaczyła - Stefan przykląkł obok. - Oddycha? Jak nie, to ty jej robisz usta-usta!
-Usta-usta?!
-A co mam ją od razu sprzętem specjalnym? A co wolisz po klacie? -

?- ty od jej ust wara! Ona ci jeszcze co odgryzie - warknęła Sao.
- Potwora! Wstajemy - Xingika zaczęła szturchać Ilenę kijem
- Przepraszam, zapomniałam, że tu są złotoocy ludzie
- Daj spokój z tym kijem! Lepiej daj proszę gazetę do wachlowania. Trzeba jej dać przepływ powietrza!! - polecał Stefan. - Ilena, przeżyłaś tyle, a teraz dasz się zabić na zawał?!
- Priscilla… Inna Priscilla była kiedyś jedną z nas, ale zmieniła się w potwora i urwał mi rękę, a potem pożarła pół miasta
- Aha, to ciekawe - Sao Pobladła brała Stacha pod ramię i odciągała od Ileny
- Jaki macie plan? Kiedy łowy? - zapytała Gwyneth.
- Ona bredzi… Z nerwów i gorączki… - powiedział Stefan przykładając dłoń do czoła Claymorki. - Miała ostatnio ciężkie przeżycia. Już, już malutka. Chcesz łyka na nerwy? - potrząsnął piersiówką.
- Z tym łowcom z rodziny to dopiero się jutro widzimy. A zanim to z nim omówimy…. Więc najwcześniej pojutrze -- wyliczał Stanisław.
- Nie bredzę… Kiedyś było wiele takich potworów… Każda z nas, jeśli za dużo zaczerpnie, to zmieni się w potwora, tym potężniejszego im sama jest silniejsza… Masz może Heroinę? Słyszałam, że to świetne lekarstwo - Claymorka wstała, Priscilla podawała flaczki, Sao przyglądała się strzelbie na słonie.
- No tak, to taki potwór czeka tam w podziemiach? - zapytał profesor
- Lekarstw się nie przyjmuje bez konsultacji z medykiem! A juz na pewno nie tych z groźbą substancji halunowych - Stefan pacnął Claymorkę w ramię. - Chyba już nie, skoro Ilena jednego załatwiła. Bo jak liczyć to coś co zostało za ścianą? Profesor pani mówił?
-Stefek?!
- warknął Stach.
-Bo ja tego nie widziałem ich, więc nie wiem, czy to to samo, co te stwory Yomińskie jakies co Ilena ubiła ostatnio. Ale spokojnie, pani profesor Gwyneth, Ilena to fachowiec. [/i]
- To za ścianą… to w najlepszym wypadku Przebudzony - Ilena popatrzyła na Sao - Ktoś taki jak ja, kto przemienił się w potwora. Każdy jest inny, ale wszyscy są o wiele potężniejsi od Yom. Na każdego trzeba było kilku łowczyń - rzekła ponuro Claymorka
- Ale na razie ten Przebudzony śpi? - spytał Stefan z nadzieją.
Profesor wzruszył ramionami
- Nie sprawdzałem… - odparł
- Jak tylko ściany pękną, to się uwolni - rzekła Ilena.
- To może zacementować te ścianę… Albo inaczej wzmocnić… Póki się pani Ilena nie przygotuje do walki z tym Budzonym… -powiedział Stasiek
- Ani mi się waż w budowlańca sie bawić! A pani Ilena już bardzo zdrowa jest - krzyczała Sao
- Moze wysadzicie cale ruiny - dodał profesor
- Co z was za chłopy. Jednego stwora się boicie - parsknęła archeolog.
- Stasiek mi skonfiskował kołek osikowy! -poskarżył się Stefan. - I dzisiaj mamy umówione spotkanie to nie możemy się tym zająć. Po drugie- odebranie tego zadania Ilenie może być ujmą na jej honorze.
- Masz rację Stefan, wielka ujma dla wojowniczki… Drugi raz się z nim zgodziłam? - rzekła Sao wstrząśnięta - Chyba na nas czas - dodała.
- Tak, tak masz rację, tygrysico. Mamy dzisiaj jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. I żeby móc w ogóle spotkać łowczych z rodziny -przyznał jej Stasiek.

Stefan wyjątkowo nie protestował. Stwierdził tylko, że może zdąży dosmażyć pączków dla Stryja.
 
Guren jest offline  
Stary 26-04-2016, 05:24   #127
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel wewnątrz pociągu

- Oczywiście, że przekażę Stanisławowi, panie Siergieju. - Samuel coraz bardziej się zastanawiał czy widzi komedię, czy dramat rodzinny. Coraz bardziej się utwierdzał w przekonaniu, że Jakub Nowicki faktycznie bardzo wierzy w Stefana. Przypomniał sobie, co miał przekazać od Stacha. Westchnął, bo spodziewał się bardzo gwałtownych reakcji: -A właśnie, bo Stasiek powiedział, żeby wam przekazać, że będzie mógł się z wami widzieć dopiero jutro rano. I to, jeśli dobrze pójdzie. A na dzisiejszy wieczór to prosił o pomoc Stryja, pana Jakuba. I, że potrzebuje pomocy Koniecznie od Stryja Jakuba. Powiedziałbym wręcz, że Kazał Podkreślić, że to on Stanisław potrzebuje tej pomocy. Cokolwiek to miało znaczyć… A Stefan kazał z kolej podkreślić, że jestem jego przyjacielem żebyście mnie Panie Jakubie nie próbowali okraść. Jak we trzech usiądziemy i pomyślimy to na pewno wykombinujemy, co zrobić z pociągiem? - Dodał z uśmiechem.
Sergiej Nowicki pobladł, Dziadek zdjął kaszkiet i przeżegnał się. Oblicze Jakuba Nowickiego wyrażało mieszaninę dumy i zgrozy
- Rozumiem, że potem porozmawiamy o prośbie Stacha? Czy może zajdziemy do pociągu - zapytał Jakub z ukosa przyglądając się Helenie, która zaczęła coś spisywać w notatniku.
Zaprowadzono Samuela do jednego z wagonów towarowych. Ciemne pomieszczenie dobrze izolowało od świata zewnętrznego. Sergiej i Dziadek wyszli, zostawiając Jakuba z Medykiem.
- Słuchaj… To martwa dziewczyna czy żywy chłopiec? - zapytał.
- Żywy skurwysyn, którego trzeba zabić Panie Jakubie, torturował chłopaków w Briggs psychol, zboczeniec i silny alchemik państwowy. Ale jest okazja żeby go wziąć z zaskoczenia i pozbyć się skrzywdził wiele osób jest na niego nawet wyrok Szarych - Znachor pokrótce opowiedział Jakubowi o Twardym i jego niegodziwościach.
Jakub odetchnął z ulgą.
- To się chłopaki wpakowały, nie ma, co... Ale da temu zaradzić. Tylko trzeba trochę pomyśleć - widać było, że w głowie stryja Stacha i Stefana kumulują się już plany - Rozumiem, że tej całej Helence histeryczce nie mówić nic? - dodał w końcu
- Aha, to tak! - dziadek Nowicki wpadł do wagonu - Każda władza myśli tylko o tym, jak zaszkodzić porządnemu człowiekowi, a ci wojskowi to już zawsze! Pamiętam, jak gdy byłem młody, to zarządzono pobór, bo była ta wojna Kremska
- Tato, ty nie krzycz, bo Kaśka, albo dzieciaki jeszcze usłyszą. - dodał Siergiej wchodząc.
- No najlepiej to by było otruć, może niehonorowo, ale bydlakowi się należy. Czy nie mogłyby chłopaki z nim do tego ślubu wytrzymać? Bo mam przepis na taką trutkę na szczury… - głośno myślał, ale nagle powietrze stało się chłodniejsze, a na karku Samuela włoski stanęły dęba.
- SAMUELU ZBOROWSKI - rozległ się głos, którego nie słyszał od lat. Przez wagon przetoczył się lodowato zimny wiatr.
- O pani Buhaj chyba jest na ciebie zła - rzekł Jakub i wyszedł z wagonu. A potem zaczął zaglądać przez drzwi
- Trochę szkoda mi ciebie, ale nie wolno wchodzić między rodziców i dzieci - rzekł Sergiej i wyszedł. Dziadek tylko ścisnął ramię Samuela, popatrzył nań ze współczuciem i wyszedł. W wejściu do przedziału stanęła wysoka kobieta, Xingijka odziana na biało ze spiętymi włosami, wśród których widoczne było pasmo siwizny. Jej oczy rozbłysły.
- SAMUELU ZBOROWSKI, POWIEDZ, CO NAPISAŁEŚ W LIŚCIE

Alchemik ostatni raz bał się tak bardzo, kiedy po raz pierwszy stanął do walki, w Isivarze… Nie po namyślę teraz bał się BARDZIEJ -Uijj…, Bo wiesz mamo osobiście poznałem Cesarza Xing i dowiedziałem się, że unieważnił wyrok, który wydał na ciebie jego ojciec a że wpakowałem się w kłopoty i myślałem, że zabiją mnie potwory, które sprzedały swoje dusze za nieśmiertelność to pomyślałem, że warto się pożegnać... - Plótł trzy po trzy a po plecach spływał mu zimny pot.
- Choćby cię tysiąc demonów piekieł goniło, to nie powód, aby PISAĆ DO MATKI LIST BRZMIĄCY JAK WYZNANIE SAMOBÓJCzE - aż cały pociąg zadrżał od tego krzyku
- To nabroiłeś - rzucił stryj Jakub
Nagle Bohai Biao Zborowska skoczyła i uderzyła Samuela z całej siły w pierś aż przeleciał do sąsiedniego wagonu i wylądował na stercie Mendowskich kindziuków
Pani Biao Zborowska stanęła nad Samuelem
- Co masz na swoją obronę!? - warknęła, Xingika.
Nagle stanęła za nią Katarzyna Nowicka
- No Buhaj, chłopy tak mają. Nie radzę sobie z uczuciami, to przez głupotę palną jakąś bzdurę. No zobacz, jaki on blady! - zawołała.
Danchemik skorzystał z okazji żeby zaleczyć gigantycznego siniaka, który został mu po ciosie - Dziękuje za dobre słowa Pani Nowicka, ale matula ma racje należy mi się i dużo gorzej za to przeze mnie biedaczka przeszła… Zresztą po tym jak się ostatnio przez te lata zachowywałem to pewnie bym pomyślał sobie to samo a jak pisałem ten list to faktycznie myślałem, że mnie zabiją przez to, w jaką kabałę się tym razem wpakowałem... - Westchnął, po czym się uśmiechnął do matki - Ale teraz jest już lepiej! Pomagają mi synowie Pani Nowickiej, opiekuję się starszym panem z Shem zaprzyjaźniłem się z kuzynką Sao Bao i jest nawet szansa, że odwieszą mi wyrok! Jeżeli tylko pozwolisz to wszystko ci zaraz opowiem - Samuel wciąż przerażony gadał z prędkością karabinu maszynowego*
- Mało kłopotów! Cztery razy mnie w areszcie zamykali za znieważanie funkcjonariusza policji, bo się o wieści o tobie dopominałam!
- Jakuba to mało razy zamykali za Niepodległości. Tylko drań zawsze się z sędzią i prokuratorem dogadać potrafił. Pamiętam jak z Siergiejem poszli polować na tego białego knura. Do dziś Sergiej zaklina się, że go z tasakiem gonił - wtrąciła się Katarzyna Nowicka
- Jaka kuzynka Biao… Znaczy się córka Shen? Skąd się tu wzięła!? - zapytała Biao syna.
-Mamo wojsko zmuszało mnie do udziału w eksperymencie, który zakończył się Dniem Sądu. Szczegóły poznałem niedawno grozili mi, że zabiją całą wioskę a ciebie będą torturować! Po tym, co widziałem na froncie wierzyłem, że są do tego zdolni. Po upadku dawnej władzy musiałem upozorować samobójstwo żeby resztki dawnej władzy nie spełniły swojej groźby tak na wszelki wypadek… Dopiero niedawno udało mi się wygrzebać z dziury, w której się ukrywałem planowałem cię odnaleźć i wszystko ci wynagrodzić, jeżeli przetrwam tą burzę, ale ty i Nowiccy władowaliście się w sam środek najgorszego kotła tej wojny! - W głosie zielarza dało się słyszeć dawne cierpienie a jego oczy na chwilę stały się puste jakby patrzył daleko w przestrzeń.

Udało mu się powstrzymać chęć sięgnięcia po walerianę, zamiast tego zastąpił złe wspomnienia nowymi przyjemniejszymi odpowiedział na drugie pytanie - Co do kuzynki Generał Mustang miał u siebie w ogródku cały obóz Xingijskiej szlachty i jak już kuzynce przeszło chęć zabicia mnie za rzekomą zniewagę, jaką jest moje istnienie to doszła do wniosku, że traktuję ją znacznie lepiej niż pozostali jej krewni i jakoś tak wyszło, że dałem jej dach nad głową to naprawdę miła dziewczyna. To dość długa i skomplikowana historia jak już skończysz bić mnie na kwaśne jabłko to mam przy sobie nieco zielonej herbaty z przydomowego ogródka możemy ją zaparzyć i na spokojnie porozmawiać przez chwilę zanim będę musiał wrócić do pracy - Odpowiedział ze słabym uśmiechem na ustach.*
Pani Nowicka przeżegnała się
- Najświętsza panienko, w co te moje chłopaki się zaplątały. Nie mógłby się z ojcem sprzeczać i za dziewuchami uganiać…, Ale to ci się chwali, żeś kuzynkę przygarnął. W miastach to różnie bywa z tą gościnnością. Pamiętam, jak Siostra do kuzyna w Tarnowie pojechała, ten udał, że jej nie poznał.
- Traktujesz ją należycie, mam nadzieję - pani Biao - Zaparz herbaty jak już masz, Kasiu, przynieś wodę, ja idę po zastawę. Dawno nie piłam prawdziwej herbaty, tu w Amestris sprzedają jakiś pył fabryczny, już nie mówiąc o tym, że to i tak. - Wyszły na chwilę, a Stryj Jakub wszedł, popatrzył na Samuela i skrzywił się.
- Łe, rozeszło się po kościach - w jego głosie pobrzmiewało rozczarowanie.
Na słowa matki tylko pokiwał głową, po czym zaczął wyciągać z kieszeni woreczki ziołowego suszu po komentarzu Pana Jakuba podciągnął rękaw i poklepał się po tatuażach - Samo leczenie Panie dziejku mniej więcej to samo, co robi wasza zielarka tylko trochę podrasowane moimi autorskimi pomysłami! Bez tego pewnie byłbym w tej chwili nieprzytomny - Skomentował.
Zaraz obie panie wróciły z Wetyńską porcelanową zastawą i Czajnikiem z gorącą wodą.
- Po pierwsze synu, nigdy nie zasłaniaj się mną. Myślisz, że kobiecie, która się wymknęła cesarskim wojownikom cienia jakieś amestriańskie trepy zagrożą? Gdybym chciała, to gdzieś na pustyni bym się ukryła, albo w Aerugio, lub nawet za morze odpłynęła. Przynajmniej ominąłby mnie Tamten Dzień - rzekła Xingijka.
- Może i masz racje Matko a co z resztą wioski? Dość już istnień ludzkich byłem zmuszony odebrać zanim się zbuntowałem nie chciałem mieć na sumieniu ludzi, pośród których się wychowałem. Próbowałem pomóc obu stronom podczas walk na froncie a potem po prostu nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. To prawda, że przez długi czas się oszukiwałem teraz próbuje przebrnąć przez tamte emocje i naprawić dawne błędy - Przyznanie się do tego było dla Samuela bardzo ciężkie.
- To cię nie usprawiedliwia z napisania listu, w którym brzmiałeś jakbyś chciał się zabić. Wiesz, ile nocy przez ciebie przepłakałam! Co to za syn, przez którego matka płacze? Szkoda, że nie urodziłem ci ze trójki rodzeństwa, to wtedy nie byłbyś takim egoistą - wycedziła pani Biao
- A bo to mało razy się zdarzyło, że chłop coś głupiego napisał, nie przeczytał, nie przemyślał i jest jak jest - Katarzyna Nowicka broniła Samuela
- Matkę mogłeś też odwiedzić. Reżym upadł trzy lata temu a ty nic nawet mnie nie odwiedziłeś. Wiesz jak to ciężko być samej na obczyźnie, już nawet gangsterzy bywają uczciwsi - otarła oko. Przez kilka chwil milczeli i pili herbatę.
Samuel zaczął się trząść tak jakby zamiast w nagrzanym na słońcu metalowym wagonie siedział na najgorszym mrozie - Niby jak cię miałem odwiedzać?! Wisi nade mną zaoczny wyrok skazujący na śmierć za dezercje! Przez te wszystkie lata musiałem udawać trupa! Już nie pamiętasz jak próbowałem wrócić do wioski a te cholerne niewdzięczniki wywiozły mnie na taczkach?! Na pewno by ktoś doniósł! A o gangsterach to mi nie mów matko, bo więcej czasu niż ty pomiędzy nimi spędziłem... - Znachor poczuł jak do febry zaczyna dołączać atak paniki miał ochotę wybiec z tego pomieszczenia wybijając dziurę w ścianie… Dopiero, gdy zastosował danchemiczną technikę uspokajającą udało mu się odzyskać oddech i przełknąć gulę strachu, która zalęgła się w jego gardle.
- Mów, gdzie się zatrzymałeś. Odwiedzę Was - powiedziała pani Biao.
-Tak matulu doskonały pomysł zaproszę cię do hotelu, który jest obserwowany przez miejscową mafię, wiekowego zwierzopotwora oraz moją szaloną przyrodnią siostrę, która dowodzi skrajną frakcją Szarych i ma ochotę mnie zabić… Dobrze, że chociaż udało mi się wejść w układ z zabójcami z Góry Alamut to przynajmniej oni nie będą chcieli cię porwać i wykorzystać, jako kartę przetargową. Musisz zostać tutaj razem z klanem Nowickich, tutaj jesteście najbezpieczniejsi w razie, czego uciekajcie pociągiem do Cesarza jest mi winny przysługę, więc powołujcie się na to
- Czy on zawsze tak gada? - zapytała pani Nowicka zdumiona
- Ma to po ojcu. Mój świętej pamięci jak zaczął od dzień dobry, gdy mnie poznał, to zamilkł powiedziawszy tak, gdy staliśmy na ślubnym kobiercu. - potem nachyliła się nad synem tak, że ich twarze się stykały.
- Synu, ja cię znajdę. Tego możesz być pewien. Od ciebie tylko zależy, czy pozostawię za sobą szlak naznaczony ruinami i zniszczeniem. - powiedziała ponuro
- Amen - dodała pani Nowicka.
Sergiej wszedł do wagonu
- A Nowiccy będą kroczyć za nią. Myślisz, że po to przebyliśmy pół Piastii, kawał Amestris, pustynię... Nie po to porwaliśmy pociąg i walczyliśmy z Sowietami, aby nie widzieć się z naszymi dziećmi?!
-Nie możecie poczekać do jutra? Na Wielką Matkę pracujemy teraz, jako szpiedzy a dzisiaj jest ważna misja. Chłopaki na wszystko błagali żebym was uspokoił i wyjaśnił żeby poczekać z tym do jutra, potrzeba pomocy Pana Jakuba, ale jak się cały klan tam zwali to tygodnie planowania pójdą do piachu. Muszę jeszcze raport skończyć tamtej jęczy duszy na zewnątrz a potem jestem do waszej dyspozycji żeby wszystko opowiedzieć, bo mimo najszczerszych chęci nie mogę im pomóc - Spróbował wziąć ich na litość.
- Żeby nie było nie podsłuchiwaliśmy. Trzeba było w końcu drzwi pilnować, żeby, kto inny nie podsłuchiwał - Jakub wszedł za bratem. Z uśmiechem na ustach strzepywał z siebie i ręcznika świeżo przycięte włosy. Potem klepnął Samuela w ramię- Co? Chłopcy naopowiadali panu, że Siergiej wyrywa ludziom migdałki przez nos?
-To nie jest nawet fizycznie możliwe -
wycedził patriarcha Nowickich.
- A na potrzeby tej podróż ucierpiały 2 niedźwiedzie. Ze skutkiem śmiertelnym -Jakub uśmiechnął się szeroko. Nie czekał nawet na odpowiedź Znachora- Ej, panie Samuel, a ta wasza kuzynka to w wieku Stacha? Bo wnioskując po pani Bohai, to nawet nie mam, co pytać czy jest piękna.
-A, co to ma do rze…
-Stach. Kobieta. Stach. Ładna kobieta przebywająca przy nim regularnie. Oby nie doprowadził do jakieś niezręcznej sytuacji… Po tym, co dla nas zrobiła pani Bohai. Oho, widzę po waszej minie panie Samuelu, że coś się kliknęło w mózgu? Rozumiem, to nie zawsze widać od razu.
-Nie przesadzaj, Jakub. Staś jest… kochliwy. Kochliwy i ma dobre serce… -
oburzyła się Katarzyna Nowicka.
- Oczywiście … - uśmiechnął się z przekąsem - Ale ja pamiętam, co wyrabiałem za młodu. A jak byłem w Amestris to nieźle szalałem. I nie wiem czy po ucieczce pani Bohai wychowanie księżniczek nie jest nawet bardziej rygorystyczne. A tutaj młodzian całkiem przystojny. Młodzież zyskała nagle wolności, głupie pomysły przychodzą. Jeśli nawet w połowie tak głupie jak moje… Tak czy tak trzeba by uwzględnić, że może w drodze mamy z panią Biao wspólnego wnuka. Albo złamane serducho pewnego dziewczęcia z Xing...
-W-wnuka… Jestem za młody na dziadka… -
Siergiej pobladł.
-A ja edukowałem go jak ci ich nie sprawić. Ale przypomnij sobie, jaki byłeś w jego wieku… A tak Siergiej, ty byłeś już żonaty od 2 lat i planowałeś dzieci. Masz prawo mu prawić kazania. Ty byłeś już odpowiedzialny, a ten se bimba w taki sposób... Uuu pan Samuel też pobladł. Tak wychodzi, że Stach was wrobił w robienie za posłańca, by wybadać teren u pani Bohai. A wy nic nie wiedzieliście, panie Samuelu… Biedaku… No to mogę się założyć o 15 rubli, że bociek w drodze…
-Ja mu kurwa nogi z dupy pourywam! To jeszcze mi na dokładkę wnuka zmajstrował!? Co on myśli, że będę za niego wychowywał?! Za co się teraz utrzyma siebie i rodzinę!? Nie wystarczy, co miałem z Hubertem?! A dziecka z tego nie było!
-Nie mówiąc o tym, że najstarszy wuj ma dopiero 15 lat. Marnie to ekonomicznie wypada-
Jakub Nowicki był z siebie coraz bardziej zadowolony. Znowu klepnął brata w łopatkę - Siergiej, nigdy nie lałeś dzieci po pierwszej złości. W końcu wychowanie, a nie znęcanie. Nie mówiąc o tym, że dzieciak miał zawsze okazje posiedzieć czekając czy kara będzie surowa. Czas na przemyślenia.
-Już ja mu….
- I to jest duch, to jest odpowiedzialność! Za to cię szanuje bracie! Ale przemyśl kazanie, by dotarło do tego matoła. A ta nasza ośla łączka niech się podusi w strachu czekając. W końcu tu idzie o przyszłość bezbronnego dziecka. To ważne, co powiesz.
-Stefan to za to pozostanie do końca życia kawalerem…
- westchnęła pani Nowicka.
- Jakby nam był teraz potrzebny drugi taki majsterkowicz, Kasiu. - - prychnął Jakub - Wdał się w ojca, a jakoś Siergiej znalazł sobie żonę. Pani Bohai, a mówiłem, że ten dzieciak nawiał z domu spakowany we wszystko, co potrzebne, z zebranymi oszczędnościami i żelaznym postanowieniem, że “kto lepiej zajmie się Staśkiem niż ja?”. 14 lat miał i taki zorganizowany. I jakoś przetrwał te całą historie. Więc pan Samuel nie powinien się o nas martwić skoro 14-latek u nas wie jak o siebie zadbać.
Więc lepiej nie przynieście ujmy na honorze i zorganizujcie rzeczy z pociągu. By do jutra wszystko było gotowe do przeprowadzki. Mamy wystarczająco do roboty, nie? A ja poszukam jakiegoś lokum. Jeśli ktoś z moich Ishvarskich przyjaciół przetrwał tamtą wojnę, to gdzie indziej bym miał go znaleźć niż w Nowym Xerxes? A ja mam już pomysł jak tutaj pomóc.

Pani Biao przewróciła oczami.
- Kobiety z klanu Biao tak łatwo nie oddają swego dziewictwo… Póki nie byli na polowaniu nie ma, o co się martwić
- U nas to też na polowaniach dziwne rzeczy się dzieją…, Ale dzieciaki to bardziej po huczniejszych weselach - powiedziała pani Nowicka
Szaleństwa rodziny Nowickich jak zwykle poprawiły mu nastrój i odciągnęły go od czarnych myśli obserwując ten teatr dopił herbatę, po czym z uśmiechem powiedział - O dzieciach w drodze mi nic nie wiadomo a wyczułbym. Muszę już iść jak załatwimy najbardziej palące sprawy to wrócę na dłużej - Wstał i podszedł do wyjścia, aby po chwili namysłu podejść do Matki i mocno ją uściskać i powiedzieć w sekretnej mowie Bao - Wybacz, że sprawiłem ci tyle bólu, słusznie odczytałaś tamten list, ale to już przeszłość nie myślę już o śmierci. Czekają nas szczęśliwsze czasy - Obiecał.
- Synku, syneczku. Też cię kocham, ale nie strasz tak mnie więcej - pani Biao uścisnęła syna

***

Po wyjściu z wagonu poszukał Helenę Catts - Proszę się nie martwić razem z Panem Jakubem zajmiemy się tym waszym pociągiem - Zapewnił następnie przeszedł do sprawy Twardego - Z tego, co pamiętam był waszym agentem, ale wszystko wskazuje na to, że przeszedł na stronę wroga Ukrywał przed wami, że potrafi stosować alchemie, prawdopodobnie bez użycia kręgu, do tego torturował więźniów w tym braci Nowickich, widziano go w towarzystwie członków zakonu. Trzeba go wyeliminować, ale przez grzeczność wolę się spytać o zgodę. - Mina i ton Samuela sugerowały, że decyzja i tak została podjęta
Helena patrzyła na niego cała w szoku. Nie wiedziała, co powiedzieć, kilka razy zamykała i otwierała usta, aż nagle uśmiechnęła się niczym kot do małej myszki.
- Chcecie, żebym dla was zgodziła się na zamordowanie jednego z agentów mego dziadka? Powiedzmy, że to zrobię, mam powody by go nie lubić. Lecz w takim wypadku w Briggs zabraknie pułkownika… Myślę, że pan Stanisław Radziwiłł z radością podejmie się tego brzemienia
Tego już było za wiele Samuel poczuł jak owładania nim zimna furia - Wielka Matko! Zmiłuj się nade mną Helenka Czyż ty półdupki z półkulami mózgowymi pozamieniała? Co z ciebie za szpieg do cholery jasnej skoro nie umiesz wydać rozkazu zabicia szpiega i się strachasz jakby cię chłop miał wziąć na siano? Z łaski swojej przyślij mi kogoś, kto ma żołądek do tej roboty może któraś z twoich sióstr? Do ciebie już nie mam cierpliwości… I Nie Stanisław nie podejmie się rządnego brzmienia ponad to, które już dźwiga! On się nadaje tam tak samo albo i gorzej jak ty tutaj! Jak się Pani Generał Armstrong dowie, co ta żmija wyprawiała z jej córką to sama znajdzie zastępstwo a ty lepiej zostań krawcową albo praczką, bo w tym zawodzie nie masz przyszłości
- Słuchaj, właśnie przyznałeś się do chęci zamordowania oficera Amestriańskiej armii, a jedynym powodem mają być twoje podejrzenia i osobista małostkowa niechęć. Ja zamiast być oburzona, chcę jeszcze was za ów haniebny czyn nagrodzić. Zważ, więc na swoje słowa panie Samuelu, bo jeszcze gotowa jestem zmienić zdanie
- Podejrzenia? Nie wiem czy jesteś głupia czy po prostu naiwna taki z Twardego oficer armii jak z Ojca podczas czasu kłopotów. Jak ci się nie podobają moje metody działania to może sama rusz do walki z Zakonem? Albo wielki Pan Grumman? Nic się nie zmienia wysocy szarżą zawsze mają tych, którzy brudzą sobie ręce za coś gorszego! Mustang, jego żona, chociaż nadstawiali kark na równi z nami, więc należy im się szacunek. Posłuchaj mnie teraz uważnie kobieto! Albo zaczniesz okazywać nam odpowiednie względy i pojmiesz, że przepisy armijne nie mają tu zastosowania albo zamknij głupią jadaczkę. Beze mnie i Nowickich to możecie sobie wszyscy łącznie z kochanym dziaduniem kulkę w łeb wsadzić, bo nikt inny nie powstrzyma czerwonej hordy Kościeja! Twardy już do nich dołączył tacy jak ty służbiści zrujnowali mi już życie, ale nie tym razem! Najwyższa pora żeby wyższa szarża zaczęła szanować frontowców! Ja uratuje te wasze naiwne tchórzliwe tyłki a wy dacie nam wszystkim nagrodę albo całe Amesteris zapłonie od waszej głupoty. - Zielarz w przebłysku zrozumienia zobaczył, że znów staje się potworem, wojskowym tyranem, czyli typem człowieka, którego sam szczerze nienawidził.

Zamknął oczy przetarł kilka razy twarz i powiedział - Przepraszam Panią, umówmy się tak… Wy nic nie słyszałyście nie będzie żadnego ciała a ostatnie miejsce, w jakim ktokolwiek zobaczy Twardego to szemranej reputacji burdel, w którym znika wiele osób? Ja po prostu przekazuje zasłyszane informacje, tak lepiej? Po prostu ta robota jest strasznie stresująca - Wyjaśnił przepraszająco.
Helena skinęła głową na znak, że przeprosiny przyjęte, po czym, odwróciła się bokiem do Samuela, a podeszli doń Marcin i Jakub Nowicki. Dziadek nosił przy sobie termos i zamknięty półmisek,
- To jest rosół z indyka dla Stefana - dziadek podał Samuelowi bańkę
- Raczej z sępa - Mruknął Jakub Nowicki
- Indyka! Ino latającego takiego - podał półmisek - A to są raki smażone
- Skorpiony raczej - wyjaśnił Jakub
- Na jedno wychodzi - rzekł dziadek i podał kolejny półmisek, tym razem promieniejąc dumą - To żmija pieczona, przeze mnie upolowana. Bo to było tak. Wyszedłem sobie na ten piach nogi rozprostować i tak sobie idę i jakiegoś drzewa szukam, bo tu na pustyni na drzewach to orzechy takie wielkie rosną. I jak tak sobie idę i pogwizduje a tu jak tak gadzina znienacka nie wyskoczy, jak mnie nie dziabnie. Pewno sobie myślała, że oho, to wędrowiec sobie idzie ugryzę i popatrzę jak upiera się, jak zwija się w konwulsjach, i będę se śmiała do rozpuku. A tu nie! Bo miał, że ten wędrowiec porządne Piastańskie onuce! I jak go laską żem uderzył, to prawie, że ten parszywy łeb mu odpadł. Paczcie no, niby taki stary i gadzinę zabić Umi. - dziadek śmiał się złośliwie.
- Jak ten wąż wgryzł się w dziadkowe onuce, to ten cios laską to był akt miłosierdzia skwitował Jakub.
- Dziękuje na pewno wszystko przepyszne - Odpowiedział Samuel na klan Nowickich zawsze można liczyć, kiedy potrzeba poprawy humoru odnotował w pamięci, że musi zneutralizować za pomocą alchemii jad węża i skorpionów oraz podpowiedzieć innym Członkom rodzinny lepsze metody oprawiania tutejszej zwierzyny, bo nie chciał dziadkowi robić przykrości. Obładowany słojami i z Jakubem Nowickim przy boku ruszył w drogę powrotną.
 
Brilchan jest offline  
Stary 12-05-2016, 20:36   #128
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Nowiccy i Vilmund w Motelu

Stefan, Stach Sao i Ilena wrócili do motelu, o dziwo przez nikogo nie zaczepiani, co przy ich szczęściu było prawdziwym cudem Przed motelem zastali Vilmunda i kogoś, kogo się nie spodziewali, czyli Paszczaka. Chłopak był zapłakany, lekko się chwiał i miał podbite oko.
- Wujek mnie tu przysłał, bo chciał bratu Sten Fana dać tego szampana, ale było mi go gorąco jak na nich czekałem i chciałem sobie łyka wziąć, ale to mi w oko wystrzeliło i smutno było, więc się napiłem, a teraz nie ma Szampana i wujek będzie zły oraz ciocia, bo nie wolno nam pić cudzoziemskich alkoholi i na wujka za małe piwo krzyczy… Cześć Sten Fan, Cześć Bracie Sten Fana. Ładny kot pani z Xing - Paszczak pomachał zasmarkaną chustką
- Pan Vilmund? Pan Paszczak?! -zawołał Stefan na widok Ishvarczyka - Poczekaj, przyniosę panu łyżkę czy coś innego, żeby opuchlizna panu zelżała. Było poczekać to bym panu dał coś z naszych Piastańskich zapasów.
-To twój znajomy? I ten no Piastiański alko...
- spytał Stanisław zanim młodszy brat zgromił go wzrokiem mówiącym “Nie gadaj głupot, głupku”. - Tak, dziękuje za szampana. To miło z pańskiej strony.
-Kotka radzę nie ruszać zbyt gwałtownie. No to Stanisławie to jest pan Jan Paszczak, o którym ci mówiłem. Jedno z dzieci od Jaśka Pawlaka. Ten z tej wdzięczności to akurat nawet nazwisko podobne przyjął. Panie Paszczak, panu chyba nie muszę przedstawiać mojego brata? Bo skoro pan się fatygował tyle to pewnie chodzi o ważniejsze sprawy
-Nie uwierzycie, panie Vilmund, kogo dzisiaj spotkaliśmy. W większości to moi rodacy. W tym… wyszło, że nasza rodzina przyjechała
-Stanisław uśmiechnął się do Vilmuda. - A i tak to wierzchołek góry lodowej…
Vilmund wysłuchał wywodu młodego, cóż niektórzy ludzie byli w czepku urodzeni inni… mieli złe dni jak ten nieszczęśnik tutaj. Zanim zdołał odezwać się by go pocieszyć zjawili się sami zainteresowani.
- No witam towarzystwo, wasz znajomy jak słyszeliście ma coś dla was. Wujkowi możecie powiedzieć, że szampana dostarczyliście oczywiście jak wytrzeźwiejecie. Może wejdziemy do środka, i czemu mam nie wierzyć, choć mam nadzieję, że miasto ostanie się w całości po wysłuchaniu waszych opowieści rodzinnych.
- Ja też mam nadzieję panie Vilmundzie, ja też moi rodzice to ludzie surowi i dość prości, ale o mnóstwie dobrej woli…. Ojciec ma naprawdę złote Serce, tylko zawsze wypada na mruka, jeśli kogoś dobrze nie zna…. - westchnął Stanisław, którego na samą myśl o spotkaniu po tym wszystkim rodziny ogarnęło zmęczenie - Rozumiem, że Samuel jeszcze nie wrócił? Powiedziałem mu, żeby przyprowadził mojego Stryja. A to największy cwaniak w rodzinie, który uwielbia robić ludziom numery dla własnej zabawy. Reszta rodziny jest normalniejsza. Ale po tym jak dzisiaj spotkałem Twardego musiałem poprosić tego starego Knuja o pomoc...
Połowa moich problemów ze Stefkiem to jego zasługa. I jak się tutaj przypałęta to pilnuj pan portfela. Dla czystej zabawy go podwędzi! A ten Paszczak, to znajomy młodego, a nie mój. Podobnie jak pan pierwszy raz go widzę na oczy.-
Piastiański alchemik uznał, że Midgardczykowi należą się wyjaśnienia. Stefan za bardzo zajęty Paszczakiem nawet nie skomentował wypowiedzi brata.
- To się zdrzemnę na chwilę - rzekł Paszczak i położył się pod ścianą i z miejsca zaczął chrapać.
- To może wejdziemy do środka, a ja potem wezmę prysznic… Albo i nie. Bo będę ją pewnie dotykać - rzekła Sao a Mimi zasnęła z łbem na kolanach Paszczaka.
- Bo chyba będziemy musieli... - zaczęła, Ilena ale Sao zakryła jej usta
- To sprawa do omówienia w motelu - mówiła Sao
- No wiesz, dziewczyno z jednej strony to trzeba dać, chociaż namiastkę wrażenia, że się na niego przygotowałaś dobrowolnie. No wiesz, żeby facet poczuł się bezpieczniej i uśpić jego czujność… stwierdził Stefan.
-To nie o mnie, panie Vilmundzie. - powiedział szybko Stanisław.
- Ale wiesz Sao, masz poznać naszego stryja, więc wypadałoby zrobić na nim dobre wrażenie. Zwłaszcza, że wbrew temu, co Stasiek gada, jaki to degenerat... - młodszy Nowicki zmierzył starszego wzrokiem - ...To nasz ojciec bardzo uwzględnia opinie Stryja. I jeśli chcesz mieć większe wsparcie jak będziesz poznawać resztę rodziny, to przydałoby ci się przypodobać najpierw Stryjowi.
Przeszli do pokoju chłopaków gdzie było nieco spokoju. Mimi w tym czasie pilnowała Paszczaka, który odszedł w objęcia morfeusza.
- Stefan! Pierw mamy zabić waszego wielkiego wroga. To nie moment na myślenie o wywieraniu wrażenia…, Choć jak masz jakieś rady to powiedz. I o uwodzeniu facetów…, Bo na tym się nie znam. - Sao gestykulowała zawzięcie
- Ja wiem chyba jeszcze mniej - rzekła łowczyni potworów.
- Nie wiem, czy moje doświadczenie o kobietach wam wystarczy, ale Stasiek się wstydzi, ale o naszym wrogu mogę powiedzieć, że ten facet lubi jak jego ofiara stawia opór, by potem je przekonać, że nie mają wyjścia i będą musiały zrobić jak Jemu się podoba. Jednocześnie on powinien czuć się bezpiecznie, że będzie jak jemu się podoba. Więc niestety drogie panie wyfiołkowanie się i wyperfumowanie się jest wskazane - Stefan Nowicki postawił na brutalną szczerość. - Co do Stryja...To pamiętaj Sao, że po to wysłaliśmy Samuela po niego, żeby stryj pomógł w tym przedsięwzięciu. On ma doświadczenie i umysł stworzony do takich akcji. I pewnie potem szepnie Ojcu, jakie na nim zrobiłaś, Sao. - wzruszył ramionami. - Więc i tutaj pewne wyfiołkowanie się jest wskazane. Wbrew temu, co Stasiek gada, to nie radzę nazywać go z miejsca “degeneratem”, “słomianowłosym idiotom”, albo pytać, czemu jest z pół głowy niższy od Staśka. Drażliwe tematy. A! I jak Święta Panienka da to może przyjść ze swoją świnią obronną, więc... Sao nałóż Mimi kaganiec!
Sao pokiwała przytakująco głową i dodała
- Oczywiście, dam z siebie wszystko, aby wyglądać jak najlepiej. Ty też musisz się wykazać, sam rozumiesz. - rzekła z pełną powagą - ‘A Mimi nie zaatakowana nic nikomu nie zrobi! - dodała
- I o tym mówię - nie dodawaj sobie z miejsca punktów ujemnych. Mimi może nikogo nie atakować, Stryj i tak nie będzie się czuć komfortowo w sytuacji, w której dwa ogniwa łańcucha pokarmowego są w jednym miejscu. I tak masz rację, że będę musiał wziąć prysznic i się wyfiołkować. Facet jest na mnie cięty… I pewnie spróbuje się zemścić….

Midgardczyk wysłuchiwał całej dyskusji w końcu spojrzał się to na jednego Nowickiego to na drugiego i odpowiedział.
- Czy ktoś z łaski swej wyjaśni mi, co wy kombinujecie? Jakiego “wielkiego wroga” chcecie zabić ? - oczywiście ta dwójka znów wpadła na meandry głupoty graniczącej z geniuszem i mieli zapewne jakiś plan, który skończy się nieciekawie..
Stanisław Nowicki zapalił papierosa. Po długim zaciągnięciu stwierdził lodowato: - Ja bardzo pana Vilmundzie przepraszam, ale wiecie, jaki Stefek jest wyrywny. To już chyba cecha mojej rodziny po mieczu, do której nie potrafię się przyzwyczaić… -spojrzał gdzieś w dal ignorując pełne oburzenia młodszego - Z dobrych wieści, to fakt, że klan Nowickich przyjechał tutaj, do tego miasta. Widzieliśmy się z najmłodszymi i wychodzi, że rodzina jest cała i zdrowa. Dojechali tutaj przejmując jakiś pociąg, co jechał z DRACHMy do Nowego Xerxesa. I jakimś dziwnym zrządzeniem losu ze wszystkich osób, to po drodze trafili na matkę Samuela Brokena. Nie widzieli się od lat, więc dlatego go wysłaliśmy do miejsca gdzie wylądowały nasze rodziny. Jest tam też Helena Catt.
Ze złych wieści - pamiętacie Stanisława Twardego? Tego samego, który załatwił mi i Stefanowi już w Briggs podtapianie, ciężkie pobicie i parę innych atrakcji? Nie mówiąc o pasożytach, co mi o mało nie wyżarły wątroby, miesza w armii… -

Dalej streścił Midgarczykowi resztę spotkania z Twardym.
- Wystarczającą dotychczas zaszkodził mojej rodzinie, dalej zagraża im i nam. Wolę nie myśleć ilu już przez niego wycierpiało. A dziś jest ranny. Nie wiem, komu za to dziękować… poprosiłem Samuela, żeby przy okazji sprowadził naszego stryja do pomocy -powiedział zapalając następnego papierosa.
- Mimi to tylko duży kotek! Jest zupełnie nieszkodliwa w porównaniu z niektórymi - Sao spojrzała znacząca na Ilenę - Tylko Sam musi na też nam pomóc, bo musimy się jakoś przebrać, żeby trudniej było nas rozpoznać - rzekła Xingijka.
- Odfarbuj włosy na czarno i zmień sukienkę z fryzurą. I po krzyku. - stwierdził Stefan - Stasiek może to na miejscu wykonać Dla większości Amestryjczyków wszystkie Xingijki wyglądają podobnie. Pani Ileno, jak stoicie z ewentualnym farbowaniem włosów lub ich obcięciem?
- To naprawdę dla was wszyscy Xingijczycy wyglądają tak samo - Sao pokręciła głową z ubolewaniem.
- Nie farbowałam jeszcze włosów, jak się to robi? - zapytała Ilena
Sao popatrzyła dłuższą chwilę na Stacha
- Czego się nie robi dla miłości…, Ale ty będziesz następny - wskazała palcem na Stefana.
- Dla ignorantów na pewno wszyscy obcokrajowcy są podobni. Bo nie chce im się nawet wysilać, by się lepiej przyjrzeć - stwierdził Stanisław spokojnie. Przy okazji grzebał w swojej walizce po środki do farbowania włosów.- My ze Stefanem was odróżniamy….
-A uwzględnij, że myśmy ze wsi w Piastii to jak zobaczyliśmy pierwszy raz Xingijczyków to w ilości hurtowej. I to był niezły szok kulturowy -
zauważył Stefan zakładając ramiona na piersi.
- I trzeba skorzystać z tej ignorancji Tygrysico, żeby cię bardziej nie narazić. Z białymi włosami za bardzo się odróżniasz dla zwykłego ignoranta
- Obstawiam, ze jak samo jak pokazać komuś stado świń to najpierw myślą, że wszystkie podobne. Fachowiec zauważy najpierw różnicę, albo jak się im odpowiednio długo…
-Stefan, skocz ty lepiej po dwa wiadra wody i miskę do mycia.
-Proszę bardzo, mogę i pierwszy dać się farbnąć -
Stefan wzruszył ramionami. - Stasiek mi je już nie raz farbował. Ze 3-4 razy jak jechaliśmy z Piastii do Centrali. To jedna ze sztuczek, które ma dobrze opanowane… Cukier też przynieść do układania włosów?
-A nie zawadzi. Miałem jeden w walizce. Chyba, że go przerobiłeś na pączki nie? To dobrze.
-następnie spojrzał na, Midgarczyka, gdy młody wyszedł - Przepraszam za zamieszanie, panie Vilmundzie. Zrozumiem, jeśli nie chcecie brać w tym udziału.
- I tak po prostu stwierdziliście, że zamordujecie wojskowego alchemika i wam to ujdzie? Zgłupieliście do reszty ? - Vilmund popatrzył się z dezaprobatą, na Piastanina.
- Raczej liczyłem, że upozoruję mu wypadek albo zaginięcie. Chociaż stary jest dosyć, to nie powinien urządzać sobie orgii. Zawał na miejscu... - skwitował Stanisław zapalając papierosa. Po zaciągnięciu się skwitował- Oficjalnie Twardy to jest “tylko” wojskowym, bez alchemicznych upoważnień. Co nie zmienia, że historia, jaka się o nim rozchodzi o tym, że przetrwał zawalenie kościoła na ślubie własnego brata, wskazuje, że potrafi jej używać bez kręgu albo ma jakiś tatuaż z kręgiem?.. Ale pewnie ma takie plecy, że i donos za używanie alchemii bez uprawnień by nie pomógł. Zresztą, co ja gadam…. JA nawet nie byłem oficjalnie w wojsku i nie mam uprawnień na alchemię. Wsypię go to i on mnie. Facet jest jak chora tkanka, którą trzeba wyciąć zanim nam bardziej zaszkodzi. -strzepnął resztę popiołu z peta.
- Myślisz, że ma kawałek kamienia do alchemii? Zgaduję, że parę osób by się ucieszyło gdyby się przekręcił tylko, co z reperkusjami czy ktoś będzie próbować się mścić lub badać tą sprawę? Wiem, że trzeba go “unieszkodliwić” w ten czy inny sposób, bo w końcu będzie dalej próbować was zabić lub zrobić krzywdę wam lub rodzinie.
- Nie widziałem, żeby go używał. - ponownie się zaciągnął - Może gdzieś go nosi przy sobie jak truciznę w sygnecie? I ostatnim razem na tamtym pamiętnym wieczorku u Ravena, to siedziało to alchemicznie przerabiane kocisko Behemot. Jeśli wierzyć Samuelowi to kocur umie gadać po ludzku i wydaje się myśleć logicznie. A na dodatek jest powiązany z agentami DRACHMy. Z kocura pewnie byłby marny świadek...
Niestety bez spędzenia z Twardym wieczorku, to niczego się dowiem. Wiem zaś, że jest jednym z najbardziej poszukiwanych przez Szarych z Piastii. W Amestris też wielu życzy mu zgonu. Pytanie ilu wysoko postawionych? Generał Armstrong pewnie sama by go załatwiła już w Briggs jakby nie patrzyli jej na ręce.
Sam Twardy wydaje się sterować Ravenem, jego żonką i pewnie paroma innymi osobami. Ale też mam wrażenie, że więcej będzie problemów jak się Twardego nie unieszkodliwi.
Dobrze wiem, że ja i Stefan nie byliśmy jego jedynymi ofiarami z Briggs. Nie mam linii obrony, bo jeszcze wyjdzie, że wszystko było w imię wykrycia potencjalnych terrorystów. Dałem się podtapiać, tłuc i przypalić żelazem nie po to by przejść przez granicę. Tylko, dlatego, bo mi obiecał, że nic nie zrobi Stefanowi, jeśli będę grzeczny. A i tak zrobił z nim to samo, tylko by ślady nie były w widocznym miejscu. Twardy jednak przedobrzył na tyle przy Stefanie, ze młody go pogryzł, a raz jak mnie stłukli do nieprzytomności spróbował zadusić łańcuchem. Twardy nie spocznie by go nie dopaść...

Sao przyglądała się Stanisławowi z zgrozą, gdy ten opisywał, jakich cierpień doznali z ręki Twardego a potem pogłaskała po głowie i rzekła
- Wiesz, chyba jednak nie zabijemy tego bydlaka, tylko ogłuszymy, wywieziemy na pustynię, przywiążemy do skały i zostawimy, aby dzikie zwierzęta zjadły. Tak robi klan Biao - rzekła Xingijka tuląc się do Stacha
- Znając Twardego jeszcze by nawiał. Jeśli by to skończyć to szybko i chirurgicznym cięciem
- I znając nasze zezowate szczęście - Stefan wszedł z wiadrami wody. - A patrząc na to, co ostatnio natrafiliśmy, to w przypadku Twardego wbicie osikowego kołka w serce, odcięcie głowy i wsadzenie mu jej między nogi też by nie zawadziło
- Nie zapomnij Stefan o napchaniu ust czosnkiem i ucięciu stóp… Może po prostu od razu go spalimy i popioły rozrzucimy na cztery wiatry - zastanawiała się Xingijka. Ilena podeszła do Vilmunda i zapytała szeptem
- Czy to ze mną jest coś nie tak, czy ta rozmowa weszła na dziwne tory?
- Nie wydaje ci się tylko oni się zapędzili… to chyba zasługa Samuela. Gdyby tu był to zapewne sam zacząłby snuć własne plany na spółkę z nimi… - odparł midgardczyk.
Stefan Nowicki wytrzeszczył oczy. Stanisław podrapał się po brodzie zaaferowany, a następnie zapalił nowego papierosa.
- Kobieto.... To był sarkazm! - młodszy Nowicki załamał ręce - Metafora taka. Metafora na to, że nie można zostawić śmierci Twardego losowi. Bo jeszcze się jakoś cholera uratuje. Ze, jeśli by się pozbyć Twardego, to szybko i od razu. I bez udziwniania. Szybko i chirurgicznie. Co z tego, że zasłużył na odwet za wszystkich więźniów w Briggs. Choć nie wiem czy nie będziemy się musieli się z nim układać…
Stanisław wydmuchał papierosa. Potem zaczął mówić parząc na nieokreślony cel:
-Za dużo jest porozrzucanych celów do upilnowania… Za dużo bolesnych punktów… Za długo mu uciekaliśmy… Za bardzo wystawiliśmy go do wiatru… Za każdym razem jego pragnienie zemsty rosło i będzie planował coś boleśniejszego… Pogódź się z tym, że tym razem trzeba stawić czoła tygrysowi.
-Stasiek?

-Jeśli możesz, to się do niego nie zbliżaj bliżej niż na odległość tego swojego kija… A na razie trzeba się przyszykować. [/i] - starszy Nowicki przyłożył rękę do ramienia młodszego. Potem przelał trochę wody z wiadra do miski - Oby Stryj się raz na coś zdał z tym jego kryminalnym umysłem.
- Jaka Metafora jak ty sam chciałeś wbić potworze kołek. Tyle rzeczy już widzieliśmy, że on może być upiorem… - Sao zamyśliła się - Stasiu, ale ja będę musiała się do niego zbliżyć… Ale obronię Stefana. - rzekła Xingijka.
 
Rodryg jest offline  
Stary 16-05-2016, 11:43   #129
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samuel przybywa

Samuel przebył całą drogę, nie niepokojony przez nikogo nie licząc węszących za nim stadkiem myszek pustynnych zwanych niekiedy Muad’dib, niezwykle odpornych i zaradnych małych zwierzątek zdolnych przetrwać w każdych warunkach, dziwnie przypominających mu klan Nowickich. Gdy doszedł do motelu zobaczył, że przed jego progiem śpi młody Ishvalczyk wtulony w Mimi. Wszedł do motelu i zobaczył braci, Vilmunda oraz dziewczyny dyskutujących w pokoju.

Jakub Nowicki wszedł nie czekając nawet, aż Znachor wejdzie pierwszy. Spojrzał jeszcze na zgromadzonych w pokoju, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jeszcze szerszy gdy jego wzrok spotkał się ze Stanisławem, który zdążył przefarbować swoje włosy na czarno. Pochylonego nad miską z wodą Stefana przefarbował na rudo.

- Jak się macie, synowie marnotrawni? Tęskniliście? zawołał unosząc dłoń.

Stanisław Nowicki zaś przyciągnął do siebie Sao jakby bał się, że Jakub na nią skoczy:

- A to jest właśnie nasz stryj -powiedział nie spuszczając wzroku z krewniaka. Po raz niewiadomy który zastanawiał się jakim cudem ten facet o ruchach łasicy i z błyskiem w oku, który kazał sprawdzić, czy nie zginął ci portfel mógł być rodzonym bratem jego ojca. I to z tego samego ojca i matki. Westchnął zobaczywszy, że na twarzy jego młodszego brata zagościł uśmiech.

Jakub zaś stanął tuż przed twarzą Xingijki. Co było pewnym wyczynem, gdy stryj był od Stanisława niższy o pół głowy. I to pomimo butów na grubej podeszwie.

- No, no…. A cóż to za piękność… Ładniejsza to tylko szanowna ciocia… Jak nic z Królewskiego rodu, lub córka generała. Ta postura, ta sprężystość tygrysa. I te włosy w kolorze blasku księżyca. Czy mógłbym spytać o imię szanownej damy?

- Stryj, aby się nie skurczył od ostatniego razu?
-wycedził Stanisław.

- Żarty się Stasiuli trzymają nawet po tym jak zrobił takie halo, żebym koniecznie przybył. - stryj zacmokał. Kiwał się przy tym na piętach - I to sam i bez waszego tatki szczególnie. Oj Stasiula musiał zdrowo narozrabiać…

-To Samuel nie mówi…

-Mówił, mówił, ale ja chcę to usłyszeć od Stasiuli… Dlaczego tak bardzo doprowadził do łez swego ojca, a mego brata. Ojca, który by go własną piersią wykarmił, gdyby natura pozwalała. Oj by zapłakał, że jego Stasiula nawet nie przedstawi mnie przyjaciołom… Ale jak patrzę na tę młodą damę, to widzę, że mój nos mnie nie zawiódł. Szkoda, że mnie tak zawodził, gdy grałem w Amestris w wyścigi konne… Jak nic ustawione były. To jedyne wyjaśnienie…


- A toto z ustawionymi wyścigami to akurat prawda, wyścigi to akurat teren Krzywego Bolka zresztą też emigranta z Piastii- Wyjaśnił Samuel stawiając pakunki na ziemi po czym wyciągnął kredę i zaczął rozrysowywać wokół nich krąg transmutacyjny.

Sao się zaczerwieniła i pokłoniła kilka razy uroczyście.

- To zaprawdę zaszczyt spotkać stryja Panów Stanisława i Stefana dla których był życiowym drogowskazem i wyznacznikiem cnót takich jak zaradność, mądrość i przebiegłość - mówiła z nabożną czcią.

- A ja jestem Ilena - srebrnooka wojowniczka wstała i wyciągnęła rękę

- Ty Stryjowi Jakubowi głowy nie zawracaj ! - warknęła Sao.

- Jak zawsze otoczony pięknymi kobietami… Nie ma potrzeby na tak sztywne formalności. - senior Nowickich machnął dłonią.

- Spokojnie, spokojnie, Tygrysico. To po prostu rodzinny kanciarz. I jedyny brat jaki się ostał ojcu. I przyczyna moich większości problemów wychowawczych ze Stefkiem. No sama widzisz… Dorosły człowiek - powiedział Stanisław wskazując na mężczyznę, który pokazał mu język.

- Przypominam, że mój brat powierzył mi rolę ojca chrzestnego swojego drugiego syna -wycedził Jakub. - Ty tak prosisz o pomoc, że łaski bez… Już myślałem, że Stefana porwali, ale skoro tu stoi. To pan Stanisław sobie poradzi!

-Ale!

-No już, już Stach. Droczę się tylko. Ty to zawsze tak do siebie. Osiwiejesz wcześniej niż twój stary. No to gdzie jest mój ulubiony bratanek?
-otworzył ramiona jakby się szykował do uścisku. Piastianski alchemik puścił Sao i odwzajemnił gest krewnego. Ten jednak zaraz go zepchnął na bok. Popędził do Stefana wołając: - Tutaj jest!

Stanął przed najmłodszym Nowickim z pełną powagą: - Ekhm… Rozumiem, że pan Stefan jest już za dorosły na uściski? Hę?! Co to? Życie w wielkim mieście dokopało?

-Myślałem że Stryjowi się coś stało
-Stefan pokazał, że bynajmniej nie jest za duży na przytulanie krewnego. Wręcz schował twarz w jego ramionach.

- Ej no… Licho złego nie bierze. Nie psuj mi opinii, młody. Jasne dostałem w mordę od twojego starego jak się dowiedział że nawiałeś, ale tak bez przekonania. Że ledwo zabolało. Hmm… -spróbował podnieść bratanka - Stasiek cię jednak w miarę karmi. Albo nosisz więcej żelastwa przy sobie

-Mam parę nowych wynalazków…

-No dobra. Takie czasy
- potarmosił włosy Stefana. Nawet się nie przejął, że mu zaplamiły wodą koszulę: - Bo chyba życie nie poszło tak, że to ty utrzymujesz siebie i Staśka, a jeszcze na dodatek pierzesz, gotujesz…. Tak źle to... Hm? - na widok miny starszego bratanka uśmiechnął się wrednie: -Stasiu, ty zamknij usta. Dobry znak, że dzisiaj mnie nos nie zawodzi. Ech zawsze twierdziłem, że ty się nie nadajesz do samodzielnego życia…

- Pan Stefan to powinien brać przykład ze stryja jak rozmawiać z kobietami - Sao pokiwała głową ze smutkiem - A Pan Stanisław to w ogóle o siebie nie dba. Je byle co i do tego mało, proszę zobaczyć jak wygląda - uszczypnęła go kilka razy w policzek aby pokazać jaki jest wymizerowany - Pije też za mało i to głównie kawę wstrętna lura i do tego za dużo pali. No proszę zobaczyć jak Panu Stanisławowi pożółkły paznokcie - wyciągnęła rękę Stacha przed niego.

- Och księżniczko, jestem wzruszony jak dbacie o zdrowie Stacha. I jeszcze, że nie macie klapek na oczy. Już w Piastii albo obgryzał paznokcie albo palił. Żadna z którą się zadawał nie była tak rozsądna, a przy tym o tak złotym sercu. O perło Xing! - Jakuba widocznie zachwyciły komplementy Xingijki- Ech, Stefan na pewno się stara jak może go karmić, ale co ma zrobić? Nie będzie mu wpychał jedzenia do gardła. Ja rozumiem, że Stefan nie umie się za dobrze wysławiać. Taki wiek, za mało doświadczeń. I kobiety są tutaj inne niż u nas w Piastii. Ja tej różnorodności trochę poznałem podróżując za młodu. Miałem nawet Xingijskie przyjaciółki. Choć o niższym pochodzeniu od waszego, ale to była piękna znajomość. Ale może to i przez ojca chłopców? Mój brat zawsze był bardziej człowiekiem czynu niż słów. A Stefan się w niego wdał. Mój brat nie lubi opowiadać byle czego. Ale zapewniam, że pod tą warstwą mrukowatości kryje się naprawdę kochane i skłonne do poświeceń serce. Myślę, że Stefan z wiekiem przyswoi te mądrość

Syn Ziemi cieszył się że rysowanie kręgu to skomplikowane zadanie które wymagało uwagi i chyba tylko dzięki temu nie wybuchł śmiechem na widok dukającego przed znienawidzonym wujem “Stasiuli” i biednej kuzyneczki Sao która spąsowiała ze wstydu. - Miły ten wasz klan chłopaki zaopiekowali się moją Matką, wasz dziadek bawi się w kucharza muszę mu dać trochę rad co do pustynnej kuchni. Skorpionom trzeba usunąć żądło i worek jadowy, węża też trzeba osuszyć z jadu i obciąć łeb jedyne co by was nie zabiło to rosół z sępa ale ten z kolej trzeba doprawić - Wyjaśniał jednocześnie kończąc pisanie po krótkim rozbłysku światła zaczął wycierać rysunki - No, jeden prosty krąg i szkodliwe substancje zneutralizowane - Stwierdził z uśmiechem - Dostaliśmy cichą zgodę od Szefostwa na pozbycie się tej gnidy ale musi to być po cichu więc żadnych ładunków wybuchowych jak chcecie to mogę Stanisławowowi pokazać krąg rozpuszczania zwłok albo lepiej narysuje mu gotowy do użytku. Stefanie od teraz ty zajmij się kontaktami z szefostwem ja nie mam cierpliwości do tych jęczyworów do tego cały czas zasuwają kodem zanim zrozumiałem że dają nam zgodę i proponują wsparcie to myślałem że nam grożą przez co mało nie rozerwałem na strzępy! Ty sprytny jesteś cały czas zasuwasz kodami to lepiej się nadasz

- Smutas, ja tez bym im najchętniej przylał, ale niestety ta burżuazyjna swołocz jest strasznie przewrażliwiona, że im się jakaś krzywda może przytrafić. U nas to wiadomo, że jak ktoś za wyrywny to trzeba czasem wyjaśnić sobie na pięści, bo za bardzo któryś nabuzowany. Tatko miał rację, że w polityce powinny być służby z grubymi knigami do lania po łbie polityków jak wpadną na głupi pomysł. -skwitował Stefan.

- Szczególnie tak gadał po wojnie w Ishvarze. Że ile by było mniej ofiar jakby King Bradley dostał po łbie. Ta, polityka jest pełna kobiecych zagrywek. Subtelne podkładanie świni połączone z pamiętliwością i pielęgnowaniem każdej krzywdy. To dlatego jest stale napięta. Aż strach pomyśleć co by było jakby tam nie dominowali mężczyźni… - Jakuba Nowickiego naszło na filozofowanie - Pan Samuel się nie martwi. Jak Helenka będzie za bardzo jęczeć, to nasi wiedzą co robić z histerykami. Na czele z moją Szwagierką

Sao zamyśliła się
- Coś w tym jest. Ta podła cesarzowa Samedi zaatakowała Xing, a my nigdy nie chcieliśmy wojny z nimi… Kto coś mówił o mamie Sama? - na Sao padł blady strach, a ilena przyglądała się całej scenie.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 23-05-2016, 19:35   #130
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Midgardczyk obserwował całe przybycie Stryja, które było też swego rodzaju kabaretem w sumie mógł się domyślać, po kim młody zaadoptował takie usposobienie i nawyki życiowe. Oczywiście jak to przy zlotach rodzinnych zaczęło się gadanie o wszystkim a sam wolał się na razie nie wtrącać skoro nikt się z nim nie witał ani nie pytał o zdanie zamiast tego zwrócił się do Ileny:
- Może pasowałoby przynieść herbatę i jakąś przegryzkę jak reszta rodziny się im zleci to będzie ciekawe “przedstawienie”...
Stryj Nowicki na te propozycję zaklaskał z niemalże anielskim uśmiechem: - Ojejku, jakich miłych przyjaciół mają moi bratankowie! No doprawdy nie można oceniać ludzi po wyglądzie. Przepraszam bardzo za ten harmider, ale tak dawno nie widziałem moich bratanków. Ale to niestety nie czas przed takie przyjemnie zapoznawanie się na kulturalnych warunkach przy herbacie.
-Panie Vilmundzie to jest mój ojciec chrzestny- Jakub Nowicki. Stryju to jest pan Vilmund
- Stefan przedstawił swoich znajomych.
- Vilmund Askerson, miło poznać. - uścisnął dłoń mężczyzny w geście powitania.
- Vilmund? Wy pa anastazyjsku gawaritie? Ili… Om du talar Midgarska?
-Stryjek, nawet nie udawaj, że mówisz po midgardzku…
-wycedził Stanisław. Skrzywił się, gdy krewniak nadepnął mu na stopę.
-Ale więcej od Stasia… [/i] -powiedział wesoło Jakub. - Pan tutaj też w sprawie Twardego?
- Tak, pan Vilmud miał pecha wmieszać się w politykę, stracił pracę i teraz pomaga nam, lecz niestety na spotkanie z tym kanalią idą tylko bracia, Illena oraz kuzynka Sao, bo tak sobie ta kanalia zażyczyła a nie możemy pozwolić by zrobił się podejrzliwy. Odpowiadając również na twoje pytanie tak, kuzyneczko moja kochana Matka Bohai przyjechała razem z klanem Nowickich i spuściła mi manto za myśli samobójcze - Powiedział z uśmiechem - Bardzo się ucieszyła, gdy dowiedziała się, że tu jesteś i że dobrze się dogadujemy. Bardzo chciałaby się z tobą zobaczyć, ale udało mi się ich wszystkich przekonać, że dzisiaj mamy robotę - Wyjaśnił.
Sao zmrużyła oczy i z całej siły dźgnęła go kciukiem w pępek
- Jak przyszedłeś tu na piechotę to za mało dostałeś! Wiesz, ilu osobom na tobie zależy?! - Sao otarła rękawem oczy i zapytała - A czy ciocia cieszyła się, że tu jestem, czy “Cieszyła się” jak ja, gdy pierwszy raz cię spotkałam?
- Pani Bohai, to mówiąc po naszemu “i to tańca i do różańca”. Jestem pełny uznania dla waszej Xingijskiej sztuki obronnej. Choć nie wiem czy wygrałaby z moim bratem - powiedział wesoło Jakub. - Trafiliśmy na panią Bohai jak akurat Tosia była chora, więc lepszego kredytu zaufania u mojego brata nie mogła sobie zapewnić. A JA się o to postarałem, by ciocia Bohai się ucieszyła na wasze spotkanie. Bardzo chce poznać i Stasia i ciebie. Przytuli cię jeszcze do swej piersi. Tak na marginesie jakiś bociek się zapowiada może?
- Gdyby nie moja znajomość Danchemii to bym się nie mógł ruszyć i cieszy się w sensie “córka mojej siostry, której nie miałam okazji poznać” a nie “mam okazje zemścić się na rodzinie mordując siostrzenice”. Dla Matki jest to przeszłość tak samo jak przeszłością są moje myśli samobójcze i to właśnie dzięki tobie... - Samuel spróbował przytulić Sao - Kuzynko swoim pojawieniem naprawdę zmieniłaś moje życie na lepsze i dałaś mi część mnie samego, o której nie wiedziałem, że mi jej braknie kocham cię jak rodzoną siostrę - Powiedział czule.
- Wzruszające…
-Stryjek, a coś ty powiedział o boćku?
- Stanisław przyłożył rękę na ramieniu krewniaka.
- No dodałem 2 do 2. Swoje przypuszczenia opowiedziałem Siergiejowi i reszcie. No i ja jestem szczery z panią Bohai to i tak wcześniej opowiadałem jej o Stefanie i tobie. No, a jak się dowiedziałem o pannie Sao… Chyba naszedł mnie jakiś przebłysk jasnowidztwa, bo widzę, że coś blisko jesteście.
-Co mu powiedziałeś?
-No, że potencjalnie załatwiłeś nam wspólnego krewniaka. Siergiej będzie dziadkiem, pani Bohai cioteczną babcią. Trochę mi te teorię nadpsuł pan Samuel, ale patrząc na historię o jego bujnej młodości, to zasugerowałem, że… może cie kryć. To jest dzidzia w drodze? Mój brat będzie dziadkiem?
-ŻE, CO!?
-Może dzidzia jak się nauczy mówić, to nazywać mnie “Grunkle”? Zawsze chciałem być nazywany “Grunkle”. Na “stryjecznym dziadku” można połamać język. Od czasu jak poznałem faceta z wariackim sklepikiem i wariackimi bliźniakami. Miesiąc u niego przepracowałem…
-Nawet, jeśli przetrwam Twardego własny ojciec mnie zabije za coś, czego nie zrobiłem.
-To wy nic?
-Nie jesteśmy na tym etapie.
-To, co wy robiliście na polu kukurydzy?
-zdziwił się Stefan.
-Za, co wy kurna mnie wszyscy macie?!
-Ja nie mam nic przeciwko stadku takich małych Samuelków. I… Ojeju, Stasiula mi dorosła. Albo się zestarzała… Masz już problemy z podnoszeniem? [/i] - stryj wrzaski bratanka zbył śmiechem.
Samuel przestał tulić kuzynkę następnie zaczął robić wykład medyczny - Problemy z erekcją wynikają zwykle ze złej diety a dokładniej tłuszczu, który zatyka żyły i utrudnia przepływ krwi do organu. Innymi problematycznymi czynnikami bywają: Stres oraz palenie do tego może dojść do uszkodzenia mechanicznego, które trzeba naprawić operacyjnie - Wyjaśnił.
- W takim razie jak kurwa zrobiłem Mirka? - Stryj przeszedł na Piastiański. Potem dodał we wspólnym: - Ale wy tutaj jesteście Znachorem.
- Potem jak będziemy mieć wolną chwilę to mogę wam dokładniej wyjaśnić - Zaoferował Samuel w tym samym języku.
Najpierw twarz Sao stała się różowa, potem płynnie przeszła do buraczanej czerwieni i w końcu stała się zielona.
- Nie jestem w ciąży! - zawoła przerażona - Nie spałam… z nikim, a po za tym chyba zna Pan dobrze Pana Stanisława. To szlachetny młodzian, który nigdy nie wykorzystałby żadnej niewiasty i darzy każdą kobietę najwyższą czcią. - popatrzyła dumnie na Jakuba.
Stryj tylko szepnął
- To aż tak poważna sprawa - pokręcił głową - No, więc jak to jest z tym Twardym? Sam mówił mi trochę, i widzę, że piękne panie się przebierają i chyba rozumiem, dlaczego, trochę się tylko dziwię Stefanowi, że to robi, ten szczegół chyba pominiemy przy rodzinnych wspominkach. Jaki macie plan, ile broni, można tu trutkę na szczury zrobić? A może ten płyn, na osy, co od niego drzewa schną, wasza matka do dziś ma do mnie pretensje o tą jabłoń. Ja myślę, że zrobimy tu taki podwójny blef. Przebierzemy się za anastazyjskich gangsterów, przebranych za krasnoarmistów. Co wy na to?
- Tego się należało spodziewać po stryju! - powiedział Stefan z uznaniem.
Następnie przeszedł na Piastiański:
-[i] I nie stryjek, to nie tak, że Stach zrobił Sao pranie mózgu. Ale co ja wiem o podrywie? I sam się zgłosiłem do tego zadania. Dla bezpieczeństwa pań,
- Stacha i Samuela. I ja… wystrychnąłem faceta na dudka. Na tyle byśmy mu z dwa razy uciekli. W po za tym go pogryzłem. Myślę, że on mnie chce. Bo jego ego oberwało i chce mi zrobić krzywdę. Mam sprzęt by i jemu zrobić krzywdę. Jestem już na tyle dorosły, by zadbać o własny tyłek.
Przeszedł na wspólny: - W po za tym dostaliśmy od ważniaków cyjanku.
- Mogę skondensować cyjanek za pomocą transmutacji tak żeby jedna mała szpileczka zawierała więcej i szybciej działała, jeżeli chcecie - Zaoferował płynnie przechodząc na język Piastii.
Oczy Sao się zwęziły:
- Ty nie szeleść na mnie po waszemu. Mówiłeś coś o mnie, nawet, gdy szeleścisz potrafię to zrozumieć i wcale mi się to nie podoba
- Cyjanek dobra rzecz, tylko trzeba to zrobić, aby wyglądało na gangsterów, no wiecie takich drabów, co napadają ludzi po alejkach, a na nich cyjanek zbyt wyrafinowany jest, chyba, że zrobimy to tak, że to Anastazyjski wywiad udaje gangsterów udających czerwonoarmistów, zgłupieją normalnie. A może do tego dodać Amestris kombinował stryj.
- Pan Jakub domyślił się, że ubieracie się po to żeby podejść nasz cel, potem omawialiśmy metody eliminacji celu. A Stefan bronił cię przed Stryjem, że nie jesteś głupia i nie dałaś sobie mózgu wyprać. I co Stasiulu miło to jak ktoś paple twoje sekreciki? Kuzynka, chociaż mądra to pewnie z tobą nie zerwie - Powiedział Samuel nadal niezadowolony z tego jak skończyła się sytuacja ze Ścieżką.
- Jakie sekreciki? To było konieczne dla ogólnego dobra - Piastiański alchemik skrzyżował ramiona na piersi - I o czym rozmawialiście ze Stryjem, że on nie wie, z kim pracujemy? O czymś po, za który z jego bratanków rokuje na przyszłość? Stefek! - warknął, gdy młodszy kopnął go w łydkę.
- Jeden pójdzie do lochu a drugiego jakaś stwora zje. Wie pan Jakub, z kim się on całował na takiej aukcji jednej… to długa historia - rzekła Sao
- Stopa mi strzeliła. Widocznie na ulicy się nie dało - stwierdził najmłodszy z Nowickich spokojnie: - Bo widzi Stryj my robimy dla Amestris, a przynajmniej dla jednej tamtejszej szychy. I dla jednego tamtejszego gangu…... Więc nie bardzo możemy zwalać na Amestris. I mamy.... Tutaj jakiś przyjaciół, sojuszników… I może to krew Karguli, ale gdy znalazłem jednego faceta, przez którego nie spocznę dopóki ten jełop nie dostanie w pysk tak, że się kopytami nakryje. To ja nie mam zamiaru się wynosić i szukać sobie nowego takiego…
-A mówiłeś, że mu odpuszczasz…
-Oczywiście jestem mu wdzięczny za pomoc, oddanie sprawie w przeciwieństwie do reszty burżujstwa. I że nie posłała nas do tej pory do pudła, czy Briggs. I bla… bla…, Ale JA nie zapominam, że przez jego brak wyobraźni po części tutaj wylądowaliśmy! Mała podpowiedź Stryju, ten facet to jeden z dwóch najlepiej znanych Podpalaczy w Amestris, w przeciwieństwie do tego drugiego wciąż żyjący i posiadający ten niby-wąs, który z tatkiem i dziadkiem słusznie obśmialiście. I chyba tylko czujne oko jego żony sprawiło, ze do tej pory nie dostał w pysk. My go nazywamy czule po naszemu - “Nasza Szkapa”

- Wygadałeś się jak głupi, bo myślałeś debilu, że ci fujarę obetną! Już mniejsza z tym, że ze mną zerwała i tak się dla siebie nie nadawaliśmy, ale ty jak debil jakieś wygadałeś wszystkie sekrety kobicie, która i tak miała już dość problemów! Można było to rozegrać jakoś delikatniej?! A zresztą nieważne idioto siadam rysować dla ciebie krąg rozpuszczający żebyś nie wysadził połowy dzielnicy jak się weźmiesz za sprzątanie - Samuel zaczął szukać kartki i kawałka węgla, po czym usiadł na najbliższej płaskiej powierzchni i zaczął szkicować - Jest tak jak mówi Stefan nie było okazji, skończę z tym i zrobię dla was igiełki lepiej mieć kilka wersji planu jakby coś nie wyszło - Stwierdził.
- Nie ona zerwała tylko ty zerwałeś i bardzo źle zrobiłeś, bo to bardzo dobra dziewczyna jest. Widzi pan Jakub Sam chodził z taką Shieską, też z Piastii dziewczyną, którą tak trochę się opiekował po tym jak spalił taką bibliotekę, ale mu jedna potwora w głowie zawróciła - gestykulowała Sao
- Nic nie zrobiłam - wtrąciła Ilena
-[i] Ale to tylko chwilowe zauroczenie i
Piastiański alchemik chciał powiedzieć, co myśli o gadaninie mieszańca i sprawie Ścieżki, ale Stefan go trzepnął w bok:
- Nic już nie mów. Mamy i tak robotę na dziś. Jest jeszcze wiele do wyjaśnienia, ale wystarczy tego na razie. - spojrzał następnie na Samuela: - Smutas, zostaw trochę, na kiedy indziej. Oby się nie przydało, ale lepiej mieć w zapasie
- Masz racje młody po prostu mi się przypomniało już zamykam mordę i biorę się do roboty ty tymczasem się zastanów ile z zapasów cyjanku możemy poświęcić na naszego kochanego niunia to wam przygotuje niespodziankę w stylu jego zarobaczonego pierścienia tylko działającą szybciej - Zaproponował, po czym skupił się na rysowaniu kręgu.
 
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172