No i pojawił się pierwszy zgrzyt. "Słona woda... więcej słonej wody niż miałabym ochotę widzieć przez całe życie" - Zilal jak zawsze znalazła coś na co mogła ponarzekać Kłaczkowi. Gapiła się na niego spode łba w myślach kalkulując co będzie w tanie kupić za swoją działkę nagrody. Kiwała przy tym głową i uprzykrzała wilkołakowi życie drogą telepatyczną - "Robota cuchnie, trupy śmierdzą. Wszystko śmierdzi, za dużo płacą. Musi być w tym haczyk... niemożliwe żeby wykładali tyle złota za coś bez drugiego dnia. Ale to złoto, potrzebujemy złota. Co nam szkodzi? W gorszej dziurze i tak nie wylądujemy, a jak dobrze pójdzie może wreszcie się od ciebie uwolnię. Nie wiem, wykupię się workiem brzdęku, nie będziesz stratny. Poza tym jes... - Bierzemy. - Verey zwrócił się do wróżki, przerywając potok myśli jaki przesyłała mu rybja. - Zostaje tylko zaliczka.
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |