Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2016, 17:24   #287
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Zmęczony i przemoczony Hans Apfel był dodatkowo wkurwiony, bo raz, że chciałby się wyspać, a dwa - względnie spokojna służba drogowego strażnika, jakże obiecująca dodatkowymi profitami dla człowieka z dużą dozą wyobraźni i ranaldowską moralnością okazała się być gównianą frontową rąbaniną, gdzie pół na pół krew i ziąb zbierają dla Morra żniwo.
Wokół trwała nerwowa bieganina, wszyscy szykowali się by zdechnąć z imieniem imperatora na ustach. Kieska splunął.

Gdy meldował się starał się wyglądać na jak najbardziej skonanego i rannego, aby dowódcy nie przyszło do głowy skierować go na jakiś odcinek muru, w końcu gaszenie ogni czy noszenie rannych do lazaretu też zacna rzecz, może mniej bohaterska a konieczna. Kieska zaś na bohaterstwo chciwy nie był i z przyjemnością odstępował je innym.
- Gad latający nas napadł koło Raumsumpf. Wsioków w szachu trzymał, krasnoluda zeżarł. Struliśmy draba na kislevicką modłę i odleciał, bogi dadzą to przekręcił się w jakim wykrocie. Tyle że konia mi zeżarła cholera i broń złamała.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline