Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2016, 17:34   #27
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zamykając za sobą drzwi uśmiechnęła się leniwie. Odpoczywanie… Nie było to dokładnie to, co robić zamierzała. Przeciągnęła się, rozbudzając leniwe mięśnie. Jej wzrok padł na kuferek, a uśmiech się pogłębił. Zamierzała przygotować specjalny wywar z myślą o hrabinie. Wyjątkowo paskudy w działaniu chociaż przyjemny w smaku. Jego tworzenie miało jednak zająć jej znaczną część nocy, która jeszcze pozostała. Zebrała więc szarość wokół siebie i skorzystała z jej siły by podołać czekającemu ją zadaniu.

Gdy skończyła, słońce zaczynało nieśmiało wyglądać zza drzew. Ziewnęła szeroko, przetarła oczy. Godziny minęły niepostrzeżenie. Słyszała pierwsze odgłosy budzącego się domostwa. Mrówki otwierały oczy by po raz kolejny podjąć się zadania służenia swej królowej. Co zrobią gdy jej zabraknie?
Ponowne ziewnięcie uświadomiło jej, że zlekceważyła słowa Raula w stopniu grożącym konsekwencjami. Nie było to miłe wrażenie. Powodowało niepokój, który przyciągał wzrok do łączących ich komnaty drzwi. Te zaś gotowe były w każdej chwili stanąć otworem. Na chwilową panikę, która zbudziła się w jej myślach, odpowiedziała szarość. Łagodny dotyk przegonił ów niechciany strach i złagodził jego skutki. Otuliła się nim, oddzielając od świata. Ten, w którym się znalazła był o wiele przyjemniejszym. Ostre krawędzie nie raziły jej oczu. Nie było tu kolorów, które mogłyby ją rozpraszać. Istniał tylko spokój i siła, których potrzebowała i z których mogła czerpać pełnymi garściami. Tak też uczyniła. Moc pochodząca z cierpienia jej ofiar, które oddane zostało szarości, wypełniła ciało Dess wzbudzając cichy jęk rozkoszy, który wyrwał się z jej ust. Smugi mgły otaczały ją i wypełniały, rozbudzając mięśnie i przyspieszając oddech. Umysł oczyścił się ze zbędnych myśli, stając się czystym i gotowym do działania narzędziem. Wiedziała, że prędzej czy później przyjdzie jej odpokutować za to. Jej ciało miało granice, których przekroczenie groziło katastrofą. Ona zaś właśnie je przekraczała. Nie mogła jednak zawieść. Nie teraz. Nie gdy ich losy ważyły się na szali.

Gdy Raul pojawił się w drzwiach była gotowa by wyjść mu na spotkanie. Opuszczając szarą strefę, jak zwykle czuła niechęć do świata, dla którego musiała ją zostawić. Była niczym ryba wyjęta z wody, którą zmuszano do tego, by nagle pokochała stały ląd.
- Gotowa do zmierzenia się z trudnościami codziennego życia? - spytał.
- Oczywiście - odparła, poprawiając fałdy szkarłatnej sukni, jednej z tych, które otrzymała od hrabiny. Ostrzy, które miała na sobie nie było widać, jednak ona czuła ich dotyk, chłodzący jej skórę poprzez warstwy tkaniny. Wiedziała, że oczekują uczty. Wątpiła jednak by została im ofiarowana. Nie tym razem. No chyba, że hrabina wyjawi im coś, za co Raul pozwoli ją zabić. To by doprawdy było miłe losu zrządzenie.
- Przygotowałam prezent dla naszej gospodyni. - Mówiąc podeszła do stolika, na którym znajdowała się fiolka, nie większa niż naparstek. Owoc jej nocnej pracy.
- Jak to ma zadziałać?
- Sprawi, że powie nam wszystko, całą prawdę
- Desire była dumna ze swej sztuki i dumę tą słychać było w jej głosie. - Nie skłamie, bowiem za każde kłamstwo czekać ją będzie bardzo bolesna kara. Miksturę tą opracowano w zakonie tuż przed moim wyjazdem. Pozwoliłam sobie nieco ją udoskonalić.
- W takim razie dowiemy się wreszcie prawdy. Przynajmniej w takim zakresie, w jakim zna ją moja ciotka
- odparł Raul. - Dużo tego masz?
- Wystarczyło tylko na tyle -
uniosła niewielkie naczynie. - Może gdybym miała więcej czasu niż jedna noc i więcej składników...
- To jest dla jednej osoby, czy starczy dla dwóch lub trzech?
- Wystarczy jedna kropla dolana do wina
- wyjaśniła. - Powinno wystarczyć dla paru o ile używana będzie oszczędnie. Gdy zdobędę składniki mogę stworzyć więcej, jeżeli takie będzie twoje życzenie.
- Wszystko będzie zależało od tego, co powie hrabina. Możemy mieć potem pytania do paru osób. Ale to wiesz równie dobrze, jak ja.

Wiedziała. To że osobiście wolałaby wybrać nieco bardziej dosadne środki by uzyskać owe informacje, ból który doświadczą kłamiąc musiał jej wystarczyć. Liczyła na to, że hrabina spróbuje uciec się do naciągnięcia prawdy dla swoich celów. Liczyła, że uczyni to więcej niż ten pierwszy raz.
- Zrobię więc nieco więcej tej mikstury. - Obiecała, chowając obecnie posiadaną do skrytej w fałdach sukni kieszeni. - Śniadanie? - zapytała, przyoblekając twarz w miły wyraz przyjaznej obojętności, jaki dobra służka powinna nosić na co dzień.
- Moja droga, coś dobrego na dobry początek dnia, będzie mile widziane - odparł Raul. - Nie wiadomo, kiedy znów będzie okazja do zjedzenia czegoś ze wspaniałej kuchni hrabiny de Riquet.
- Jak sobie życzysz, mój panie -
odparła posłusznie, gotowa by po raz kolejny spełniać jego życzenia.

Śniadanie w pałacu de Riquest podawano w głównej jadalni, lecz tym razem gospodyni nie zeszła na dół, by towarzyszyć swym gościom.
- Pani hrabina źle się poczuła. - Młoda pokojówka dygnęła przed Raulem. - Prosi, żeby panicz odwiedził ją zaraz po śniadaniu. I panienka. - Te słowa skierowała do Desire.
Widać było, że służąca nieco niepokoi się o zdrowie hrabiny.
- Co jej dolega? - zainteresowała się Dess, bowiem owa nagła choroba była nieco zbyt na rękę hrabinie. Z drugiej strony gdyby było to tylko udawanie to z pewnością służąca nie byłaby zaniepokojona, a ta na taką właśnie wyglądała. - Może powinniśmy udać się do niej od razu? - Tym razem pytanie skierowane zostało do Raula.
Ten skinął głową

- Razi ją światło - szepnęła cicho służąca.
Hrabina leżała w swojej sypialni, przy szczelnie zasuniętych zasłonach, nie wpuszczających odrobiny nawet światła. Paliły się jedynie trzy świece w lichtarzu. Te dawały jednak dosyć światła, by można było zobaczyć oblicze hrabiny. Raul musiał szczerze przyznać, że widział już zdrowiej wyglądających nieboszczyków.
Desire nie potrzebowała dodatkowych informacji by rozpoznać objawy zatrucia. Szara strefa drgała wokół niej utrudniając nieco skupienie, a na to pozwolić sobie nie mogła. Nie chciała także odrzucać jej pomocy, która mogła okazać się niezbędną. Jedno spojrzenie na Raula uświadomiło jej, że także on zrozumiał powagę stanu, w jakim znalazła się hrabina. Ktoś zdecydowanie nie chciał by ta podzieliła się z nimi posiadanymi informacjami. Mogło też chodzić o zwykle pozbycie się niewygodnej osoby, za czym przemawiał stopień zaawansowania trucizny. Z pewnością nie podano jej wraz z poranną herbatą.
- Możesz jej jakoś pomóc? - spytał cicho Raul.
Nie mogła powiedzieć by się nad tym nie zastanawiała. Niestety, czas minął, a w wypadku trucizn każda chwila miała znaczenie.
- Tylko w jeden sposób - odpowiedziała, wiedząc że domyśli się o jaki sposób jej chodziło.
- Skoro to jedyne wyjście... - Raul skinął głową.
- Innego nie widzę - odparła, a zwracając się do towarzyszącej im służącej nakazała by ta przyniosła czajnik z gotowaną wodą, kubek i kuferek z komnaty, którą Dess zajmowała. To powinno zająć jej nieco czasu, potrzebnego na sprawdzenie ile można było dowiedzieć się od hrabiny nim skróci się jej cierpienie.
Wiedziała, że Raulowi zależało na posiadanych przez babkę informacjach, a nie chciała by jej pan musiał odejść z niczym. Gdy służąca zniknęła by wykonać jej polecenia, Desire podeszła do łóżka umierającej.
- Hrabino - powitała ją, raczej obojętnym głosem, w którym brzmiała lekka nuta niechęci. - Mogę ci pomóc jeżeli mi pozwolisz. Przez wzgląd na mego pana.


To, że starsza dama wyraziła zgodę nad wyraz zaskoczyło Desire. Nie tak jednak jak jej słowa, chociaż tych mogła się akurat spodziewać. Słuchając odpowiedzi, których udzielała hrabina, Dess uważnie śledziła jej twarz. Ból widoczny na obliczu kobiety sprawiał, że młoda dziewczyna czuła przyjemne zadowolenie. Co prawda nie ona była jego sprawczynią, jednak nie przeszkadzało to w niczym by czerpać z niego przyjemność. Podobnego zdania była szara strefa, która chłonęła go niczym spragniony wędrowiec. Powrót służącej przerwał na chwilę owe wynurzenia jednak Desire zdążyła usłyszeć dość by pozwolić jej zostać. Jedyny ruch jaki wykonała było przyłożenie palca do ust, nakazujące jej ciszę. Przeszkadzanie Raulowi nie było wskazane i nie zamierzała na to pozwolić.
Gdy spowiedź hrabiny dobiegła końca, a kolejny spazm bólu wykrzywił jej starczą twarz, Dess nakazała skinięciem głowy by służąca podeszła i podała jej kuferek, po który została wysłana. Co prawda śmierć zadana ostrzem sztyletu była przez nią preferowaną, to jednak uznała iż starsza dama nie zasługuje na ten zaszczyt. Wbrew temu co sądził Raul, zdanie jego służki się nie zmieniło. Desire nie była wierna królowi, nie obszedł jej los kardynała. Dla niej oni wszyscy mogliby zginąć, a ona co najwyżej uśmiechnęłaby się z zadowoleniem. Gdy jednak ktoś podniósł dłoń na jej pana… Tu sytuacja ulegała znacznej zmianie. Hrabina poważyła się na ten czyn, kierowana wiernością królowi i Dess potrafiła to zrozumieć. Zawiodła jednak, a za porażkę się płaci. Szczególnie gdy wybór ofiary jest taki, a nie inny. Prosta zasada, o której tak wyrafinowana graczka jak cioteczna babka Raula, powinna wiedzieć.
Przez wzgląd na niego wybrała truciznę, która działała szybko. Mogła co prawda poczekać, aż kobieta wyzionie ducha w mękach, które na nią sprowadzili ludzie kardynała, jednak wiedziała, że dla jej pana nie będzie to miłe doświadczenie. W przeciwieństwie do niej, był związane więzami rodzinnymi z tą kobietą. Może i za nią nie przepadał, jednak bez wątpienia darzył ją jakimś uczuciem, być może szacunkiem. Tego zaś brakowało jego służce.
Zalanie kubka wodą i dolanie do niej śmiertelnej dawki nie zajęło wiele czasu. Odczekała chwile, czujnie obserwowana przez służącą, by napar nieco ostygł, a następnie delikatnie przystawiła go do ust hrabiny. Wypełnione bólem oczy spoczęły na niej, a w spojrzeniu pojawiło się zrozumienie i … ulga. Akt miłosierdzia, coś z czym ciężko by kojarzyć istotę pokroju Desire, był darem który ofiarowała nie tej kobiecie, leżącej w łóżku, a temu który miał żyć dalej. Czy hrabina rozumiała ten drobny niuans? Możliwe, jednak nie miało to znaczenia. Jej spierzchnięte usta otwarły się dobrowolnie, a płyn spłynął do jej gardła niosąc ze sobą kojącą śmierć.

- Jakie są twe rozkazy, panie? - zapytała, wstając i nie poświęcając trupowi więcej uwagi. W przeciwieństwie do służącej hrabiny która z płaczem rzuciła się do łóżka swej pani.
- Zabiłaś ją! Morderczyni!
- Dałam jej łagodną śmierć, co było darem większym niż na to zasługiwała. Uspokój się teraz i pożegnaj z nią w ciszy
. - Nie tyle była to rada co wyraźne ostrzeżenie i takim też tonem słowa te zostały wypowiedziane. - Mój panie? - Ponownie zwróciła się do Raula, czekając cierpliwie, aż pozwoli jej na oczyszczenie rezydencji ze szkodników którymi została zbrukana.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline