Hans czekał na swoją kolej do meldunku. Wszak herr sierżant zaadresował Kieskę jako pierwszego i musiał przyznać raport zdawał się był co najmniej ponury. Oby maszkara zdechła gdzieś w krzakach aby nie musieli jej oglądać.
Podczas drogi do Faktorii miał wiele czasu na przemyślenia i wszystko wskazywało na to, że Kirschberg była wiedźmą. Potężną wiedźmą która jakimś cudem wdarła się do jego umysłu i wydobyła z niego to co dla niego najważniejsze. Wzdrygnął się na tą myśl. O ile nie cierpiał i bał się magów maści wszelkiej to nie chciał narażać życia i zdrowia własnej rodziny. Lepiej przemilczeć całą sprawę. Wiedźma prędzej czy później sama trafi na stos i ktoś inny powiadomi władze. Nie miał dowodu rzeczowego, Kentner zaszył się gdzieś w górach, w skrócie? Nie jego sprawa. Musiał chronić tych których kochał.
Myśliwy stanął na baczność i zasalutował w sposób który podpatrzył wcześniej od Kieski mówiąc. - Strażnik Dróg Hans Burgenhouer melduje pomyślny zwiad. Klasztor odbity z rąk banickich. Dodatkowo przywożę dekokty wzmacniające z zasobów klasztoru. Gotowy zdać pełen raport o ich właściwościach, sposobie użycia i czasu trwania ich działania.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |