Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2016, 18:46   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dwanaście złotych riv'ów zaliczki było kwotą dużą, acz nie olśniewającą (szczególnie w porównaniu ze stoma tysiącami riv'ów), lecz na zakup zapasów, niezbędnych podczas podróży, w zupełności wystarczało. Natomiast olśniewającą była proponowana zapłata, nawet jeśli miała iść do podziału pomiędzy tyle osób.
Jednak dać tyle złota za królewską koronę? Nawet jeśli był to symbol władzy, bez którego nie można było koronować następnego władcy?
- Możemy zamienić kilka słów, Zaliseno? - spytał Silyen, gdy przekraczali próg komnaty. - W mniejszym nieco gronie - dodał.
- Nasz pokój jest na górze - oznajmiła, kierując się w stronę schodów. - I tak musisz mi towarzyszyć by wysłać wiadomość.

Gdy znaleźli się w zaciszu ścian apartamentu, zajmowanego przez Zalisenę i jej eskortę, Silyen odprężył się nieco. Przebywanie w towarzystwie wróżek często owocowało kłopotami. Najróżniejszymi. A w tym momencie nic nie mogło go zaskoczyć. Był za to ciekaw, z jakiej metody skorzysta Zalisena.
- Potrzebujesz czegoś ode mnie, by rozpocząć przygotowania? - spytał.
- Nie - odparła, podchodząc do stojącej na małym stoliku misy i sięgając po dzban, który stał obok. - Na szczęście nie przewiduję w najbliższym czasie potrzeby zwiększonego użycia mocy, więc poradzę sobie bez dodatkowych środków.
Silyen skinął głową, równocześnie obserwując poczynania magiczki. Widział już kila sposobów bezpośredniej komunikacji. Porównanie tamtych obserwacji z poczynionymi teraz spostrzeżeniami mogło dać nową wiedzę.
Zalisena zaś nalała wody do misy i ustawiła ją na środku pokoju. Jej sługa w międzyczasie ustawił się tuż przy drzwiach i z obojętną miną przyglądał poczynaniom elfki. Od czas do czasu jedynie jego spojrzenie wędrowało w stronę Silyena, jakby upewniając się, czy elf faktycznie nie zagraża księżniczce.
- Gdy obudzę przejście będziesz musiał sam wezwać tego, z kim chcesz się skontaktować - poinstruowała elfa, stając przed misą z dzbanem w dłoni.
- Wezwę - obiecał Silyen. - Jak długo potrwa połączenie?
- Wystarczy na krótką rozmowę. Mogę je przedłużyć jeżeli zajdzie taka potrzeba - odpowiedziała, obdarzając go lekkim uśmiechem. - Postaraj się jednak ograniczyć do najważniejszych spraw.
Gdy upewniła się co do tego, że zrozumiał przechyliła dzban, z którego powoli zaczęła spływać woda, łącząc się cieniutkim strumieniem z tą, która już znalazła się w misie. Silyen od razu poczuł jak magia księżniczki wypełnia pokój skupiając się na owym wątłym strumieniu, który rozdzielił się na dwie części tworząc okrągłą ramę, wypełnioną drżącą, przeźroczystą taflą wody. Zalisena przeniosła spojrzenie na elfa i skinęła głową dając mu znak.
- Anaia z Arantz, kapitan fregaty "Seren" - powiedział.
Tafla zafalowała. Kręgi zaczęły się tworzyć na jej powierzchni, poczynając od środka, rozchodząc się ku jej brzegom. Minęła chwila nim z owej tafli wyłonił się utkany w wody obraz wzywanej kobiety.
- Musisz jak najszybciej przypłynąć do Tasiru - powiedział Silyen. - Jest ze mną księżniczka Zalisena. Chodzi o bardzo ważną sprawę. Kiedy możesz być w Tasirze?
- Żartujesz, prawda? - Głos był odrobinę zniekształcony, ale bez wątpienia była to Anaia.
- Jesteś sama? To sprawa... dyskretna.
- Tylko nie mów, że znów jakaś kobieta... I nie, nie jestem sama.
- Dla spódniczki nie prosiłbym księżniczki o pomoc. Za trzy, cztery dni będziemy w Tasirze.
- Będę, bo inaczej nie zdołam cię zabić.
- Też cię kocham.
Silyan przesłał buziaka swej rozmówczyni, a potem spojrzał na Zaliseną.
- Już, koniec - powiedział. - Dziękuję Zaliseno.
Elfka skinęła głową, unosząc dzban i przerywając połączenie. Ramy spłynęły do misy niszcząc wodny obraz, który widniał między nimi.
- Jesteś pewien, że przybędzie? - zapytała pochylając się by podnieść misę.
- Nigdy mnie nie zawiodła. Poza tym obiecała, że będzie, a nie rzuca słów na wiatr.
- Miejmy nadzieję iż nie postanowi uczynić tego po raz pierwszy. - Odstawienie naczyń na stolik, zatarło ostatnie ślady rzuconego czaru. - O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała wskazując na jeden z foteli stojących przy kominku.
Silyan poczekał, aż księżniczka usiądzie, po czym sam zajął miejsce.
- Czy wiesz może coś więcej o tej koronie? Nagroda, jaką za nią wyznaczono, jest przerażająco wielka, nawet jak na jeden z regaliów Alezii.
Nie wydawała się zaskoczona owym pytaniem.
- To sprawy królestw, Silyanie. Tajne w dodatku, a sam wiesz, że takie lepiej trzymać w możliwie wąskim gronie. Mogę jednak zdradzić iż masz rację doszukując się powodów tak wysokiej nagrody. Korona ta nie jest bowiem tylko koroną i dlatego należy ją jak najszybciej odzyskać i zwrócić właścicielce.
- Rozumiem. I nie będę wypytywać już ani ciebie, ani Moonrii, która zdaje się też wie zadziwiająco dużo na ten temat. Czy ja dla odmiany mogę coś zrobić dla ciebie?
- To miła oferta, jednak póki co nic nam nie trzeba. Dziękuję jednak. - Kolejny, zdawkowy uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- W takim razie pozwól, że cię pożegnam.
- Oczywiście, wszak musisz się przygotować do wyprawy - skinęła głową.
Silyan wstał i skinął głową na pożegnanie.
- Dobrej nocy - powiedział. - I jeszcze raz dziękuję.
- Dobrej nocy - odpowiedziała, pozostając jednak na swoim miejscu.
Silyan w paru krokach był przy wyjściu.
- Dobranoc - powiedział do służącego-ochroniarza, który otworzył mu drzwi.
Mortol skinął głową.

Silyan miał nadzieję, że w tak dużej karczmie znajdzie się dla niego jakieś lokum. Wcześniej nie planował noclegu w tym miejscu, a teraz...
- Dobranoc - powiedział, mijając na schodach Daske i Moonrię.
Daske mruknął pod nosem coś, co zabrzmiało jak 'dbrnc', równocześnie postarał się, by Moonria znalazła się jak najdalej od Silyana. Moonria zaś radośnie się uśmiechnęła i pomachała ręką, zaś jej 'Dobranoc!' słychać było zapewne i na drugim, i na pierwszym piętrze.
Silyan uśmiechnął się lekko, po czym ruszył dalej.

- Pokój poproszę. Jednoosobowy - powiedział, gdy w końcu dotarł na parter, do Katupira. - Kolację do pokoju. Śniadanie do pokoju skoro świt. I informację, jak wygląda sprawa z noclegami na trakcie do Tasiru.
Katupir przez chwilę spoglądał na elfa zdziwiony, jednak szybko się opamiętał. Gość płacił, gość miał.
- Pokój się znajdzie. Z posiłkami problemu nie będzie. Któraś z dziewczyn zaraz przyniesie, skoro szanowny gość w pokoju zjeść sobie życzy. Z noclegami zaś problemu nie będzie. Droga do Tasir obsiana karczmami.
- Dziękuję bardzo - odparł Silyan, sięgając do sakiewki. - Ile jestem winien?
- Trzydzieści brązowych - Katupir szybko obliczył koszt takowej usługi i podał swą cenę z uprzejmym grymasem na twarzy, który mógł ewentualnie za uśmiech uchodzić.
- Dziękuję. - Silyan położył na ladzie srebrnego riv'a.
Zabrał klucz i wydaną przez karczmarza resztę.
- Meli zaraz pana zaprowadzi - dodał Katupir.
Po chwili jak spod ziemi wyrosła szczupła brunetka, podobnie jak inne służące hojnie wyposażona przez naturę.
- Proszę za mną. - Dygnęła.

Pokój znajdował się na drugim piętrze, gdzieś w połowie korytarza. Parę drzwi dalej znajdował się apartament Zali.
- Czy pan sobie życzy coś jeszcze?
Służąca była młoda, ładna, zgrabna, ale Silyan nie czuł potrzeby załatwiania sobie towarzystwa na całą noc lub jej choćby fragment.
- Nie, dziękuję. Powiedz mi tylko, jak trafić do łaźni. - Silyan wręczył dziewczynie napiwek.
- Dziękuję. - Dziewczyna ponownie dygnęła. - Łaźnia jest w piwnicach. W razie potrzeby zaprowadzę.

Parę chwil później, przez przypadek, dowiedział się, kto jest jego sąsiadem z naprzeciwka.
Trudno było z czymś innym pomylić głos Daske'a. A radosny pisk "Ciastko!" mógł należeć tylko do Dzwonka.
Jednak Silyan nie miał zamiaru rozmawiać w tej chwili z kimkolwiek, a z nastawionym negatywnie do całego świata Daske w szczególności.


Łaźnia, kolacja, wygodne łóżko - czego więcej potrzeba?
Niecałą godzinę później odświeżony i najedzony Silyan zamknął i zasłonił okno, a potem starannie zamknął drzwi.
Pięć minut później spał.


Obudziło go stukanie do drzwi.
- Śniadanie! - Głos Meli towarzyszył stukaniu.
Do świtu, zdaniem Silyana, brakowało jeszcze kilka chwil, ale jemu to nie przeszkadzało. W końcu lepiej było zjawić się na spotkaniu za wcześnie, niż za późno.
- Już, zaraz - powiedział, pospiesznie ubierając spodnie i koszulę.

Kolejny uśmiech, kolejne 'dziękuję', kolejny napiwek.
Po śniadaniu Silyan spakował swój skromny dobytek, po czym dokładnie sprawdził, czy nie zostawił czegoś przydatnego. Nieprędko miał zamiar odwiedzić Barduk w ogóle, a 'Kogucika' w szczególności. Wiadomą zaś rzeczą było, iż pozostawione rzeczy zmieniają postać lub właściciela, co na jedno wychodziło, bo do prawowitego posiadacza nie wracały.
Dokonawszy starannych oględzin i uporządkowawszy pobieżnie pokój Silyan zszedł na dól. Musiał oddać klucz i zająć się wierzchowcem. Co prawda mogło mu to zająć parę minut, ale lepiej było czekać na innych, niż stać się powodem opóźnienia.
 
Kerm jest offline