Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2016, 20:20   #45
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Testy wypadły nad wyraz pozytywnie.
Zbroja, którą na siebie założyła Rubin, oparła się strzałom z łuku, zaś kusza, jaką dostał w swe ręce, była zadziwiająco celna i zadziwiająco skuteczna. Tarcze, a nawet grube belki, nie stanowiły dla niej żadnej przeszkody.
Bez wątpienia owa wyprawa do smoczej twierdzy opłaciła się obojgu. Czas jednak płynął, a na nich czekały obowiązki, których się podjęli. Magia lecząca, którą Rubin dysponowała, tym razem zadziałała i szybciej i lepiej niż poprzednio. Bez wątpienia uradowało to smoczycę, która wszak swych wątpliwości i zmartwień nie porzuciła. Widząc jednak, że na powrót odzyskuje swobodę w korzystaniu z mocy, z którą na świat przyszła, pozwoliła sobie zepchnąć troski w najdalszy zakamarek umysłu by nie psuły radości z kolejnych potyczek. Nic tak bowiem jej humoru nie poprawiało jak dobrze przypieczone ciało ludzkie.
- Co powiesz na to, żebyśmy odwiedzili najpierw przełęcz? - spytał Garet, gdy się szykowali do opuszczenia siedziby smoczycy.
- Jak najbardziej mi odpowiada. Co prawda wątpię by zdołali ją oczyścić, jednak wypadałoby sprawdzić.
Przełęcz na dodatek nie była wcale tak daleko i powinni swobodnie dotrzeć do niej wraz ze świtem.

Uzbrojeni, podwójnie niebezpieczni, ruszyli najkrótszą drogą ku Przeklętej Przełęczy.
Pogoda dopisywała.
Wiatr, który parę dni wcześniej niszczył wszystko na swej drodze, tym razem upodobnił się do delikatnego zefirka, zaś chmury, rozciągające się na całym niebie, przesłaniały księżyc, stwarzając idealne warunki do podkradania się.
Idealne oczywiście z punktu widzenie Gareta, bowiem jeśli chodzi o Rubin, to samo południe byłoby zdecydowanie lepszą porą, zaś słowo 'skradanie się' nie istniało w jej smoczym słowniku.
Po i takowego nie potrzebowała. Nikt zwykle i tak w górę nie patrzył, a nawet jeżeli to jakie szanse miał ewentualny wróg ze smokiem? Znikome, o ile można było o jakichkolwiek w ogóle wspominać. Rubin zanurkowała nisko, przelatując nad ziemią, a następnie ponownie wzbijając się w górę. Przełęcz nie była szczególnie szeroka, po bokach dodatkowo ograniczona przez las. Dwa szczyty górskie, pomiędzy którymi się znajdowała, nie należały do najwyższych, jednak niskie chmury sprawiały, że ich szczyty znikały z widzenia. Pierwsze promienie słońca przebijające się nieśmiało zza owej zasłony, ozłociły skały i nadały wyrazistości zielonym koronom drzew. Widok był doprawdy zachwycający, jednak nie przybyli tu by cieszyć oczy urokami natury.
Z informacji, które posiadali wynikało że przełęcz została zablokowana. To jednak co ujrzeli nijak się z tym nie zgadzało. Proporce Darren powiewały w najlepsze zdobiąc namioty dość dużego obozu. Dalej w stronę granicy widać było nadpalone fragmenty palisady i wozów, które zapewne ową blokadę miały stanowić. Jak widać, ich skuteczność była zerowa i przeciwnik poradził sobie w sposób szybki i skuteczny.
~ Nieźle sobie poradzili ~ mruknął z niechęcią Garet. ~ Czego, na bogów, użyli?
~ Czegoś potężnego ~ odpowiedziała, oceniając szkody. ~ Może mają maga w swych szeregach? To by wiele tłumaczyło.
~ Potężnego maga, władającego ogniem... ~ Garetowi niezbyt się to podobało. Podobnie, z pewnością, te zasieki by wyglądały, gdyby przeleciała tam Rubin.
Oczywiście równie dobrze mogliby polać to wszystko olejem ziemnym i podpalić. Tyle tylko, że wymagałoby to wielu ofiar.
~ Król Zhanes z pewnością ma na swych usługach przynajmniej jednego. ~ Widać było, że Rubin ów pomysł nieszczególnie do gustu przypadł. Nie wątpiła w to, że dałaby radę pokonać takiego przeciwnika, jednak Garet ognioodporny nie był. ~ Sprawdzimy jak sytuacja wygląda po drugiej stronie, czy wolisz najpierw pobawić się z tymi tutaj?
Garet spojrzał w dół, na pozycje wroga.
~ Są tacy szczęśliwi. To będzie czysta przyjemność popsuć im poranek ~ zaproponował.
~ Jak sobie życzysz ~ odparła, zawracając i ponownie obniżając lot, tym razem celując dokładnie w środek obozu. Strumień ognia trafił dokładnie w największy namiot, zahaczając przy okazji te, które znajdowały się w pobliżu. Ludzie zaczęli z krzykiem wybiegać, budząc tym pozostałych. Rubin wzbiła się ponownie, umykając ewentualnym strzałom i zatoczyła półokrąg, tym razem celując w tych, którzy ruszyli do koni. Przed jej ogniem nie było ucieczki, o czym powinni już wiedzieć. Wzniosła się po raz trzeci, z zamiarem ponownego ataku gdy nagle zamarła nasłuchując.
~ Co się stało? ~ spytał zaskoczony Garet.
~ Mam chyba przewidzenia ~ odparła niepewnie, skupiając się nie na ludziach pod nimi, a na przełęczy. ~ Pora się wycofać ~ stwierdziła po chwili, z wyraźnym niepokojem.
~ Dokąd i dlaczego?
Zamiast odpowiedzieć, wykonała to, co zamierzała. Rzuciwszy ostatnie spojrzenie na przełęcz, zawróciła i potężnymi machnięciami skrzydeł, od razu nabrała prędkości, dzięki czemu obóz szybko zniknął im z oczu.
~ Odstawię cię w bezpieczne miejsce ~ poinformowała go, kierując się w stronę Cyr.
~ Co się stało? ~ Garet nie ustępował.
~ Albo oszalałam, albo też myliłam się co do tego, że jestem ostatnią. ~ Jej odpowiedź nie tryskała optymizmem. ~ Nie będę ryzykować sprawdzenia tego z tobą na swoim grzbiecie.
~ Nie powinienem cię zostawiać ~ odparł Garet. ~ Ale cię rozumiem ~ przyznał niechętnie.
~ Nie masz wyboru Garecie. Jeżeli dojdzie do walki tylko byś mnie rozpraszał. Smok to nie grupa zbrojnych ludzi. My walczymy inaczej ~ starała się wytłumaczyć mu dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję. Nie mogła sobie wszak pozwolić na dzielenie uwagi pomiędzy walkę, a dbanie o jego bezpieczeństwo. Jeżeli będzie mieć do czynienia z doświadczonym smokiem, jej jeździec nie przetrwa pierwszych minut owego starcia. Na to zaś pozwolić nie mogła.
Niepokój który czuła pogłębiał się z każdą chwilą. Jeżeli bowiem ona zdołała wychwycić obecność drugiego smoka, to istniała całkiem spore prawdopodobieństwo, że i on zdołał ją namierzyć. To zaś mogło oznaczać, że ruszył w pościg. Była pewna, że zdołała oddalić się wystarczająco by mieć czas odstawić Gareta w bezpieczne miejsce i odciągnąć nieznajomego na wystarczającą odległość by jej trud nie poszedł na marne.
~ Gdzie chcesz mnie zostawić? ~ Garet nie zamierzał się spierać.
~ W Cyr ~ odpowiedziała zgodnie z prawdą.

Droga do zamku lorda Cravena nie zajęła im wiele czasu. Rubin odpowiednio się o to zatroszczyła, nie żałując swych sił. Ich powrót wywołał niemal takie samo zamieszanie jak za pierwszym razem. Tym jednak smoczyca się nie przejmowała, jak także tym, czy przy lądowaniu ucierpią gapie, zebrani na dziedzińcu. Jej uwaga skupiona była na czekającej ją walce. Garet będzie musiał się zająć tłumaczeniami.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline