Sytuacja zrobiła się gorąca. Na tyle gorąca, że Snorri zaczął się obficie pocić. Po co to zamieszanie? Przecież on mógł udać, że nic nie słyszał i byłoby po sprawie...
- Co za barłóg.. - westchnął Kudłaty i podniósł swą otyłą dupę.
Nie lubił się bić. Szczególnie po trzeźwemu. Zresztą nawet nie umiał. W dodatku tego nie lubił. Ruszył niepozornie w stronę wyjścia udając, że nigdy go tu nie było. Oczywiście jego towarzysz podróży i rasowy pobratymca wykazał się wyjątkową odwagą. Prawdopodobnie kilkukrotnie przerastającą jego rozum. No cóż, nie dało się ukryć, że Wiadro stanął w obronie honoru Snorriego. Dlatego gdy Snorri zbliżył się do oprychów, których starał się zajść od tyłu, rzucił się niespodziewanie na jednego tak by obalić go swoim ciężarem.