Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2016, 14:05   #622
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Verion?
- Hm?;3
- Jak tam jest? W Piątym Wymiarze?
- Oh...
* * *
- Wypowiedzą nam wojnę.
- Nie mogą.
- Oh my, je-heees, they can!
- Myślą, że Astaroth zginął?
- Wiedzą, że przeżył. Wiedzą, że stracił Legion. Jeśli wypowiedzą nam wojnę, Mistress zbudzi Legion.
- Po co?
- Potrzebujemy armii.
- Mamy armię! Wszędzie!
Verion uśmiechnął się wyrozumiale i błysnąwszy fioletowymi ślepkami zbliżył twarz do ucha czarnowłosego.
- And who will lead it, hm? - szepnął z rozbawieniem. - Na tym szczeblu hierarchii walczyć może tylko Shabranido albo Astaroth, a zgadnij po co to całe zamieszanie... Znasz go nawet lepiej ode mnie, Astaroth nie zechce innej armii, zechce tylko Legion. A Mistress zechce tylko Jego. Astaroth nie odda Legionu Staremu Shabranido, a nic tak nie zbudza ze snu jak zdrowa rywalizacja, hm?;3 Któż oparłby się puszczonemu luzem Legionowi?;3
- Dziwny rodzaj treningu...
- Oh my, wszystko co najlepsze dla najlepszych! To tylko jedna z możliwości.
- Skąd wiesz o wojnie?
- Bramy są stale otwarte.
Czarnowłosy pokręcił przecząco głową.
- Nie prowokuj ich.
- Prowokuję tego, kogo Czarna Zorza rozkaże prowokować. Miałeś pilnować Wojownika.
- Pilnuję.
- Może się zamienimy?;3
- Może lepiej nie.
- Nie, Może najlepiej.
- W sumie tak. Jaka jest szansa na tę wojnę?
- Może jej nie będzie.
- A jak bardzo Może temu zaradzić?
- Na tyle, że dziś już miałem wolne. Pilnuj go. On wielu rzeczy nie wie.
- Mam nie dopuścić do kolejnych takich sytuacji?
- Oh my, nie, bardzo dobrze, że drow oberwał. To ich obu wiele jeszcze nauczy.
- Legion zaczyna przemawiać.
- Słyszałem. Póki mówi, Mgły są spokojne.
* * *
- Well... umm... Jest tam całkiem... fajnie...
- Co to znaczy fajnie, demonie!?
* * *
(retrospekcja z piątego wymiaru)
- Il?
- Ymh...?
- Słońce zachodzi. Chyba musimy się zbierać.
Półprzytomny drow wydał z siebie serię nieartykułowanych pomruków niezadowolenia. Elfka pogłaskała go po karku i zaczepnie poczochrała srebrne włosy. Drow jednak ani drgnął tym razem, zamruczał tylko znowu.
- Nie chcę... jeszcze... iśśśśśdź... – wymamrotał.
Delikatnie podrapała go po karku paznokciami, wiedziała, że niezmiernie mu się to podobało, gdyż obracał leniwie głowę, nadstawiał się do dalszych pieszczot i pomrukiwał cicho, wyzywająco marszcząc brwi.
- No podnieś się, spóźnimy się i będzie obciach albo gorzej, Gate tu przyjdzie po nas. Wstawaj – ostatni raz przesunęła ręką po jego nagich plecach i zaczęła wiercić się, próbując wymknąć się spod ciepłego i bezwładnego ciała.
Drow dźwignął się chwiejnie, zaspany i niechętny do współpracy.
- Wstawaj, wstawaj – ponagliła ciepło, choć sama wyglądała jakby zaraz miała zasnąć a jej ruchy były leniwe i niespieszne.
Pogłaskała go po policzku, obrócił twarz w jej stronę i spojrzał jej w zielone oko, uśmiechając się nie po drowiemu, z uznaniem, bez agresji, ze słodkim zmęczeniem i jedynym pragnieniem zaznania znów ciepła i snu. Zauważywszy jednak że tym razem się nie wymiga, przeciągnął się znowu.
- Gdzie do cholery jest moja zbroja...? – wymamrotał ledwo zrozumiale, półprzytomnie rozglądając się.
Elfka leżała wciąż, zasłaniając się po szyję kołdrą, podczas gdy drow nie kłopocząc się zbytnio nagością swojego torsu przysiadł i zaczął grzebać w fałdach zmaltretowanej pościeli wokół siebie. Wyjął włochate kajdanki i obojętnie odrzucił precz, grzebał dalej. Wyjął z pościeli dwa opakowania po melisie w proszku, obrożę z kolcami, paralizator, snajperkę i dmuchaną kaczuszkę zabawkę do kąpieli.
- Tego sobie nie przypominam – wybałuszył oczy.
- Dawaj! – elfka wyrwała kaczuszkę i ukryła pod pościelą.
Drow wygrzebał spod kołdry czarne stringi.
- Ej, to moje, dawaj! – jęknęła elfka. – Zaraz, moje były chyba różowe....
Zaczerwieniony drow niewiele myśląc cisnął gacie zbite w kulkę za siebie, przez okno.
- Po jakiego Astarotha żeś to zrobił? – mruknęła z niezadowoleniem elfka, szukając wokół rozpaczliwie własnej bielizny.
*
Z karczmy wyszedł kompletnie zalany dwarf i kompletnie zalany elf, obejmowali się jak kumple i śpiewali, krasnolud trzymał jeszcze wielki kufel w ręku.
- Jednak wy elwwwwwy nie jesteście takie złe, hyk! – wymamrotał dwarf. – O kurde, szszsznurówka... – zauważył spoglądając na swoje buty. – Tszszszymaj no na chwilę.. – podał elfowi kufel.
Półprzytomny elf przytrzymał kufel. Nie zauważywszy, że coś wypadło z okna i chlupnęło do kufla.
- No... – dwarf wyprostował się i sięgnął po swój kufel, zaciągnął potężny haust.
- Za przyjaźń elficko-dwarfią!^^ - elf radośnie wyciągnął do dwarfa rękę.
Ale krasnolud splunął tylko piwem, dławiąc się, i wypluwszy mokre elfickie stringi obdarował elfa fangą w brzuch.
* * *
Kocham Biel równie mocno jak i Chaos. Ale wychował mnie ktoś, kto był wyznawcą Bieli. Jestem mu coś winna.
* * *
Wciąż popełniali ten sam błąd. Utożsamiali „dobro” z Bielą i „zło” z Fioletem. Sytuacja ta była o tyle bezsensowna, że tak samo jak nie można zbiorowo ujmować pojęcia „życie”, tak samo nie można ujmować pojęć dobro i zło. To pojęcia indywidualne i abstrakcyjne. Nauka za młodu że dobre jest dobre - nie boli, nie zabija, nie krzywdzi – a złe jest złe – zabije, kradnie, krzywdzi, boli – tak naprawdę nadaje sens temu, czego mamy unikać by było nam wygodnie. Tak jak Almanakh czy Mistress wzdrygają się gdy ktoś nazywa ich ‘bóstwami’, tak dzieci Światła otrzepują się gdy ktoś określa ich mianem ‘dobrzy’. Istoty Bieli mają bowiem zabijać i niszczyć. Niszczyć Chaos i niszczyć zło. Wiedzą o tym i wiedzą że dążą do pokoju poprzez krew. Biel nie jest określeniem kodeksu etycznego czy molarności, tak jak Fiolet opisuje tylko pewien schemat zachowań i ideologię. Biel i Fiolet mogą dokonywać czynów uznanych za dobre czy złe, ale jednych i drugich tak naprawdę to nie obchodzi. Ważna jest sama idea, sam schemat zachowań. Biel reaguje tak, Chaos inaczej, ale nie można orzec, czy dobrze czy źle. Biel bardzo różni się od Fioletu, ale nie można rzec że jest lepsza czy gorsza, dobra czy zła. Reaguje inaczej. Poznanie tych reakcji utwierdza tylko w przekonaniu, że dobro i zło nie istnieje. Są tylko pewne ramy, idea i schemat, wyznaczające granicę między Bielą a Fioletem. Pewnych rzeczy robić nie wolno. Znaczy można, z Wolną Wolą oczywiście, ale rzeczy te sprawiają, że Biel i Chaos przestają dbać o tych, którzy ich zapominają. Niestety, nie można mieć wszystkiego. Wolna Wola to wielka odpowiedzialność i straszna męka. Można z niej korzystać do woli, tak by było wygodniej, ale każde odchylenie od Idei i schematu sprawia, że Biel i Chaos zapamiętują jaką ścieżkę wybraliśmy. O ile przebaczenie nie jest aż tak nieosiągalne, o tyle skażenie duszy i wspomnienia ciągną się przez życie, zachęcając do kolejnych odchyleń ze szlaku Światła lub Chaosu. Jest wiele dróg. Nie można iść nimi wszystkimi jednocześnie. Można mieć tylko jedną. Biel i Chaos mogą się połączyć, ale nie wymieszać.

Elf Almanakh idący ulicą natychmiast kojarzony jest z łukiem, strzałami, z zabijaniem, oraz z poświęceniem dla słabszych nawet za cenę swojego życia, przez obie strony, Białą i Fioletową! Ale najpierw z łukiem i zabijaniem. Elfy Almanakh tak naprawdę niewiele rzeczy robiły poza zabijaniem, śpiewaniem na cześć Światła i byciem razem. ‘Bycie razem’ oznaczało wszystko to, co w elfach najlepsze i ‘dobre’. Być razem z bliskimi, z rodziną, przyjaciółmi, innymi wyznawcami Bieli, opiekować się nimi, razem z nimi cieszyć się i płakać, w tym elfy jak i wszyscy Biali byli ‘dobrzy’. Ale elfy Almanakh głównie zabijały i nazywały to twardo zabijaniem demonów i chaotów, nie krucjatą, nie tępieniem ‘zła’, tylko zabijaniem. W tym akurat przypadku, w spotkaniach Bieli ze starym Chaosem, to Biel była stworzona zawsze by Niszczyć Chaos, a Chaos był Twórcą. I wszyscy o tym wiedzieli, obie strony to akceptowały.
* * *
- Martwisz się?
- Czym!?
- Hym!;3
Kiti zjeżyła się.
- Tym, kim jesteś.
- Wredny demonie, co!? Nie wódź mnie na pokuszenie!
- Tak tylko pytam, ostatnio miewasz wątpliwości czy jesteś właściwą elfką na właściwym miejscu, hm?;3
- Co ja nie co nie prawda! – wyjąkała.
- Słuchasz o czym rozmawiają i zastanawiasz się jak daleko Dirith pójdzie, hm?;3 Co zrobi. Kogo zabije. Czy dokona tego dzięki temu że leczysz jego rany. Sytuacja wymyka się spod kontroli, hm?;3
- Nie, nie nie wcale nie ja tylko...
- Zastanawiałaś się kiedyś jak wygląda przyjaźń demona z Wojownikiem Światła?;3
- Co coooooooo nie nie nie, haha, wredny demonie, nie wódź mnie!!! To obrzydliwe plotki i oszczerstwa, nie zamierzam tego słuchać!!!
- Oh. Nawet Almanakh kocha Biel równie mocno jak i Chaos. Wiesz, dlaczego chciała mnie wysłuchać? Ponieważ potrafi zobaczyć. Dlatego nazywają ją Oko Światła. Tak jak ja, potrafi zobaczyć.
* * *
- Wiem, że ufam ci bardziej niż powinnam.
- To dobrze, że jesteś tego świadoma ;3
- Bawi cię to, prawda? To wszystko, co dzieje się wokół... między nami.
- Ciebie... nie bawi...?;3
- Nie przywykłam do takiego... spoglądania na świat.
- Nie gniewam się;3 Ale mogę wciąż spoglądać na ciebie, prawda? You’re irresistible. Chciałbym pokazać ci lustro.
- Lustro?
- Yhym. Lustro, w którym mogłabyś zobaczyć to, co ja widzę spoglądając na ciebie.
- Co to za lustro?
- Bardzo niebezpieczne. Przecudowne. Nie jesteś jeszcze gotowa by w nie spojrzeć. Ale pewnego dnia zabiorę cię tam, jeśli zechcesz. W mgły chaosu. Nie wyobrażasz sobie nawet jakie są przepiękne.
- Nie, uuhh... nie obraź się, ale nigdzie się nie wybieram.
- Nie mówię o tym. O śmierci, opętaniu, nie o tym. Chciałbym zabrać cię tam jako kogoś, kogo warto tam zabrać. Kogoś, komu warto pokazać wszystko to, co się ma. To, jakim się jest. To, co się „kocha”, hm?;3 To, czego nie pokazuje się nikomu innemu.
- ...
- Spodobałyby ci się. Pewnego dnia – mrugnął do niej przyjaźnie. – Jeśli tylko zechcesz, pozwolę ci ujrzeć to, czego w sobie nie dostrzegasz. Nie możesz poznać samej siebie, znając tylko swoją praworządną połowę, hm?
- Nie mam innej połowy!!! Jestem praworządną wojowniczką! Wojowniczką światła!!!
- Owszem. Więc skąd to wahanie?;3
- Nie wa...!
- Skąd te wyrzuty sumienia, hm?;3
- Nie mam...!
- Skąd ten ból?
- Nic-mi-nie-jest!
- To ‘nic’ można zobaczyć mając takie oczy – wskazał na swoje.
- Może... kiedyś...
- Będę czekał. Jestem bardzo cierpliwy i bardzo młody.
* * *
- No i!?
- Bałabyś się?;3 Zobaczyć?;3
Kiti otrzepała się.
- Nie! Doskonale wiem kim jestem demonie i nie wódź mnie!!!
- Oh my. O tym właśnie mówię!;3 Śmiertelnicy...;3 Wiedzą wszystko o czymś, czego nigdy nie widzieli!;3
- Nie wódź mnie!!! – warknęła Kiti.
- Myślisz, że to zrobiła?;3
- Co?
- Myślisz, że Almanakh spojrzała w Mgły?;3
- Nie wódź mnie!!!
Verion zaśmiał się uroczo.
- Nigdy nie wyjdę z podziwu dla śmiertelników! Rodzicie się nie wiedząc kim jesteście, nie wiedząc po co tu jesteście, żyjecie tak i nie chcecie tego zmieniać! Wymyślacie sobie zastępcze teorie, kłamstwa, bóstwa, wymyślicie sobie wszystko, co tylko chcecie, byleby nie stawiać czoła prawdzie. Ciekawe dlaczego. Ciekawe kto was tak bardzo przekonał, że prawda boli, może was zabić...? Dlaczego tak bardzo się jej boicie? Dlaczego tak bardzo boicie się nieznanego nawet jeśli może się ono okazać zupełnie niegroźne a nawet dobre, przyjemne, pożyteczne? I dlaczego wszystko co dobre, przyjemne, pożyteczne potraficie nauczyć zła, bólu i nienawiści? To naprawdę zabawne, obserwować was.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline