Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2016, 17:10   #2
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Indi odwróciła się do córeczki czekając na czerwonym świetle.
- Kochanie, a co ta pani jeszcze mówiła? Pierwszy raz ją widziałaś? - dopytywała starając się panować nad głosem i nerwami chociaż zaczynała odczuwać pierwsze ukłucia stresu.
- Pielwsy, chyba tak jak i Teleska, A ty tom paniom znas?
- Tereska też widziała tę panią?
- zapytała zdumiona matka.
- No chyba taaaaak, psecies patsyla czasem w tam dzie pani stala i psecies pokrecila glowo jak ciałam podejsc. Niemce som zli? Cemu?
- Szkrabku, Niemcy nie są źli.
- Indi zawahała się jak wytłumaczyć kwestię wojen 4-latce. Ruszła, gdy światło zmieniło się na zielone. - To trudny temat tutaj w Polsce. Dawno temu, Niemcy i Polska się nie lubiły i był czas, że Niemcy bardzo Polsce dokuczały. Tak jak Stan dokuczał ostatnio Karolowi w przedszkolu. - dziewczyna zamilkła - Alex, obiecaj mi, że jak następnym razem zobaczysz podobne panie, to mi powiesz od razu. Dobrze, kochanie?
- Doooobzie…
- mała zawiesiła głos. - Cyli takie z opaskom na łapce?
- Takie, które Ty widzisz a ja nie.
- Aha.
- Mała posłusznie pokiwała głową - A… - coś nie dawało jej spokoju. - A… Mamo, a któlych ty nie widzis, bo ja nie wiem czy widzis czy nie. O tom paniom widzis? - wskazała na jakąś dziewczynę w garsonce idącą ulicą.
- Ta pani w szarej spódniczce i marynarce? Widzę… - Indi rzuciła szybko spojrzeniem na ulicę i przechodzącą kobietę. - I tę też, i tego pana i panią z dziećmi. - Indi pokazywała kolejno mijanych przechodniów - Są jakieś inne osoby, które Ty widzisz?
Stały na światłach, Alex rozglądała się i w końcu…
- Taaaaak, tamteego Pana. - wskazała rączką z fotelika. Indi zerknęła w tym kierunku i… pewnie to przez roztrzęsienie żula leżącego pod wejściem do stacji Metro Świętokrzyska pominęła wzrokiem uznając za jakieś śmieci przy kartonie.
- Masz rację, kochanie. Tam jeszcze leży żebrak przy wejściu do metra. O tego Ci chodziło? - Indi sama sobie nie dowierzała, że kwestię żebraka tak łatwo wytłumaczyła i przyjęła do wiadomości.
- Taaak

Mieszkanie Indiry, Ursynów, ul. Na Uboczu, popołudnie

Po powrocie do domu, Indi poprosiła Alex o rozebranie się i umycie rączek, a sama poszła do swojej sypialni. Zamknęła drzwi do pomieszczenia. Z szafy wyciagnęła “paczkę na stres”, w której znajdowały się przeróżne przekąski, batoniki, słodkości i łapczywie zaczęła odpakowywać po kolei poszczególne paczki. Nie kontrolowała roztrzęsionych dłoni, pochłaniając zawartość paczki jakby nie jadła od dawna. Nie chciała jednak by córeczka widziała ją w takim stanie, więc zazwyczaj zajadała zdenerwowanie ukryta, wstydząc się swej słabości. Spotkanie z ojcem, rewelacje Alex i nawał pracy - wszystko to zwaliło się na jedną chwilę...i jak zwykle musiało znaleźć ujście. Zjadając kolejnego Liona, Indi czuła się podle. Wiedziała, że to zachowanie nie jest normalne, ale nie odważyła się nigdy na wizytę u terapeuty. Nikomu też się do niego nie przyznała. Bała się, że jakiekolwiek zaburzenia czy próby leczenia, mogą sprawić, że “ktoś” wykorzysta to przeciwko niej i po raz kolejny będzie chciał odebrać jej córeczkę. Przedarła się przez zwartość paczki i w końcu poczuła, że szarpiący głód opada i cichnie. Po kryjomu upchała wszystkie opakowania do pudełka i zamknęła je na półce w szafie. Wyrzuci je gdy Alex zaśnie.
Zajęła się przygotowaniem posiłku dla córeczki, obecnie szczebiocącej z zapałem o planowanej imprezie andrzejkowej. Oczywiście przebranko musiało być suknią Elsy.



Mieszkanie Indiry, Ursynów, ul. Na Uboczu, wieczór

Mieszkanie Indiry, Ursynów, ul. Na Uboczu, wieczór

Email do Tereski:
Cytat:
Hej Teresa,
Czy mogłybyśmy się umówić na krótki wywiad po sesji? Chciałabym poprosić o opinię zwrotną na temat sesji.
Daj znać kiedy by Ci pasowało. Kawa na mój koszt

pozdrawiam,
Indi

Zmartwiona Indi postanowiła zająć się pracą a w trakcie weekendu spędzić czas z córeczką i wypytać ją o jej “widzenia”.
Mail za mailem, odpowiedź za odpowiedzią…
“Chińska krawcowa” usłyszała echo słów ojca, gdy odpowiadała na ostatniego maila od Molly.
Rysik zjechał z zaplanowanej linii. Na szczęście usłyszała dźwięk powiadomienia o przychodzącej poczcie.
Sprawdziła skrzynkę odbiorczą.


Cytat:
“Hej piękna,
Mam małą sprawkę i potrzebuję pomocy na przedwczoraj. Słyszałaś o Andrew Christian? Potrzebujemy nakręcić reklamówkę, ale nasza stylistka się wysypała. Miała wypadek i wylądowała w szpitalu.
Zdjęcia od jutra, cały dzień plus jednorazowy branding na blogu u Ciebie plus 2700 PLN. Piszesz się na to? Grzesiek.”

Cytat:
“Hej mężu,
Piszę, gdzie i o której mam się stawić? Indi”

Sms do Magdy:
Cytat:
“Dasz radę odebrać Alex z przedszkola? Wypadła mi sesja. Będę pewnie późnym wieczorem. Indi”

Cytat:
“Hej,
Jutro 7:30, w Cukrach. Będę czekać, do zobaczenia. Grzesiek”


Sms od Magdy:
Cytat:
“Dam, spokojnie. M”


Noc była młoda więc i Indi raczej jeszcze nie szykowała się do snu. Sprawdziła czy Alex śpi spokojnie, ale malutka córcia nie wykazywała objawów bezsenności. Spała rozkopana z rączkami rozrzuconymi na rozgwiazdę. Dziewczyna przymknęła drzwi pokoiku i usiadła ponownie do komputera.

Cytat:
“Nana,

Widziałam się z ojcem. Nic się nie zmieniło, nadal chce tego samego. Ponadto nagle zaczęło mu przeszkadzać moje projektowanie i szycie. Oczywiściewspominał po raz kolejny o dobrym ożenku. Zupełnie nie wiem, jak do niego trafić, by wybić mu z głowy podobne pomysły….

Co u Ciebie? Kiedy przylatujesz? Obie z Alessandrą czekamy na Twoją wizytę.

Uściski,
Indi”

Indi przypomniała sobie o śmieciach i wstała by wyrzucić zawartość “paczki na stres”. Przygotowała worek do wyrzucenia rano. Resztę nocy spędziła nad projektami.

Cytat:
“Cześć!!!
Chętnie spotkam się jutro. Daj znać gdzie i kiedy.
Buziaczki,
Teresa”

Cytat:
“Hej,
W Arkadii, w Costa Coffee o 17:30 - 18:00.
pozdrawiam,
Indi”



Studio Cukry, ul. Ogrodowa, środa, 7:35 rano

Dobrze, że wyruszyła wcześniej, bo korki o poranku były zabójcze. I tak z trudem dopchała się na parking przed studiem i zajęła jedyne już wolne miejsce. Zabrała swój sprzęt i torby i szybkim krokiem ruszyła ku wejściu. W drzwiach zderzyła się z wysokim, bardzo zadbanym blondynem o przeraźliwie niebieskich oczach i ślicznym, chłopięcym uśmiechu.
- Panie przodem - powiedział z uśmiechem i kurtuazyjnie przytrzymał drzwi.
- Dzinkuje - odpowiedziała Indira, odwzajemniając nieśmiało uśmiech i wchodząc po schodach.
Recepcjonistka wydała jej przepustkę z napisem “Gość” i wskazała przeszklone drzwi na półpiętrze. Projektantka ruszyła na górę i po chwili usłyszała za sobą kroki. Spotkali się z blondynem ponownie przy drzwiach i sytuacja powtórzyła się. Otwarte drzwi uwolniły kaskadę dźwięków: muzyki, podniesionych głosów techników, ekipy fotograficznej, dźwiękowej i grupki roześmianych, rozradowanych męskich modeli. W tej chwili ostro bajerowanych przez jej “męża”. Indi poczuła się nieco rozczarowana, że napotkany blondyn grał dla przeciwników. Cóż poradzić - taki los. A plan zdjęciowy właśnie ożywał.


Galeria “Arkadia”, Costa Coffee, środa, 17:50
Umordowana po całym dniu Indi z ulgą opadła na miękką sofę i zamówiła dużą cappucino oraz sałatkę i tosta. Spojrzała na zegarek i lekko rozglądnęła się po przechodzącym tłumie za Tereską. W oczekiwaniu na zamówienie zaczęła przeglądać dzisiejszą prasę ale nie mogła się skupić bo pełnym hałasu i stresu dniu.
Gdy kelnerka podała jej zamówienie rzuciła się wygłodniała na jedzenie, pałaszując z apetytem. Około pół godziny później Indira była najedzona i czuła się dużo bardziej przyjaźnie nastawiona do świata. Za to do Tereski sympatia jej zaczynała maleć…. Modelka nie przyszła i nie odbierała telefonu.
W końcu zniecierpliwiona syknęła i zadzwoniła do Marcina.
- Cześć, Marcinku - powiedziała po polsku z akcentem na ostatnią sylabę, co sprawiło, że fotograf przez chwilę zastanawiał się, czy Indi zaczęła kląć po polsku.
- Cześć, mała.
- Słuchaj
- Indi przeszła jednak na angielski - byłam umowiona z Tereską w pewnej… sprawie dzisiaj. Nie pojawiła się, ani nie odbiera telefonów. Nie ma jej u Ciebie przypadkiem?
- No nie…
- Marcin odparł kwaśno - miała wczoraj się spotkać ze scenarzystą tego jej filmu.
- Uuu…
- Indi ugryzła się w język za późno - Aaha… a nie wiesz jak on się nazywa? Albo nie masz jakiegoś kontaktu na jej koleżankę? Tę co to poleciła jej ten film?
- Nieeee, wiesz, jakoś nie pytam podrywek o numery koleżanek
- wyzłośliwił się fotograf - przynajmniej nie na początku.
- No dobrze, dobrze…
- stwierdziła ugodowo Indi.- Poszukam jakoś inaczej. A… - Indi urwała zastanawiając się nad czymś - … słuchaj… czy wszystkie zdjęcia wyszły dobrze? Wiesz, chodzi mi nie tylko o te wybrane fotki.
- Wyszły gorzej i lepiej. Ale wybraliśmy zdecydowanie najlepsze. A co?
- A nic, nic… pytam czy wszystko z nimi było ok… No to nic. Pa
- Emm… no pa.


Indi spędziła następne dwadzieścia minut grzebiąc po Facebookowym profilu Tereski, szukając znajomych i krewnych królika, którzy mogliby pomóc w jej namierzeniu. W końcu na celowniku pojawiła się znajoma twarz kosmetyczki. Indi szybko naklepała wiadomość na komunikatorze z pytaniem czy widziała/słyszała gdzie Tereskę wcięło bo się umawiały.

W końcu zirytowana wróciła do domu, odebrała córcię i wpadła z powrotem kierat zajęć codziennych, i zapomniała chwilowo o wizjach Alex, zaginionej Teresce i pani z opaską na ręku.
Dopiero późno w nocy, gdy Indi próbowała chociaż trochę się zdrzemnąć, duchy powróciły. W postaci wrzeszczącego Colina. Stojącego bez słowa ojca, wpatrującego się w nią z rozczarowaniem. I powtarzających się echem niezrozumiałych wypowiedzi, i poczucie osamotnienia, które w końcu wybiło Indirę z płytkiej drzemki.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 07-01-2016 o 00:49.
corax jest offline