Terry Bogard
Po chwili zauważyłem iż Christine dziwnie się na mnie popatrzyła, być może myśli że coś kombinuje i dlatego stwierdziła iż mam już wystarczająco drewna na opał. Zachciało mi się śmiać, na mojej twarzy przez chwile zagościł uśmiech, by potem przerodzić się w poważną a wręcz smutną minę. Zastanawiałem się dlaczego milczącego gościa postrzegają jako tego który coś musi od razu knuć. Widać taki mój los. Dotarliśmy do obozowiska, położyłem drewno i powiedziałem: - Dobra skocze jeszcze po trochę kamieni, a potem pomogę ci rozpalić ognisko.
Wróciłem sie po kamienie, przyniosłem ich wystarczającą ilość by otoczyć duże ognisko. Po czym ułożyłem je w okrąg, pomogłem jej ułożyć resztę patyków a na koniec rozpalić ognisko. Następnie poszedłem wzdłuż, plaży. Po drodze dreptałem gdy nagle o coś zahaczyłem. Spojrzałem w dół i zobaczyłem w piasku coś czerwonego, rzuciłem się na to z nadzieją że to moja czapka, ale był to mały kawałek czerwonego drewienka z statku. Wkurzony wywaliłem to z całej siły w morze. Gdy byłem dostatecznie daleko, rozebrałem się do slipek i poszedłem się kąpać.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |