Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 15:56   #30
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
- No to tak. - Zaczał Tagren kiedy już przetrawił wiadomość, że to jemu przypadło w udziale troszczyć się o życie nowych nabytów Czarnego Ząbka. - Najpierw kaplica, jeśli to nie jakiś przydrożny ołtarzyk rzecz jasna. Kapłani lubią mieć złoto, nie to co wieśniacy. Dalej na cel idzie dom ich przywódcy - sołtysa, starszego, czy jak go tam zwą - jak się poszczęści to wyśpiewa co mają jeszcze cennego. - W tym momencie przerwał by zastanowić się co jeszcze można by sprawdzić. - Karczmy czy podobnego zbytku się nie spodziewam, nie przy sześciu chałupach, no ale to to już można ocenić dopiero na miejscu.
- I ja myślałem tak samo. - Jedynka pokiwał głową. - Ale okazuje się, że dorobili się karczmy. Jest dość blisko wspomnianej drogi. Do kaplicy zaglądałbym natomiast ostrożnie, bo jest poświęcona Umberlee, zaś kapłan tam rezydujący jest dość porywczym człowiekiem, z tego co zdołałem się zorientować. Co zaś tyczy się sołtysa. Chłop jakich mało, pilnuje tam porządku. Chodzi z wielkim mieczem uczepionym boku, zalecam ostrożność.
- We śnie miecz mu niewiele pomoże na sztylet w oku, to raczej zabójcza przypadłość. - Odparł Tagren głośno rozmyślając nad sposobem poradzenia sobie z tą nieprzewidzianą trudnością. - Zaś co do świątyni to racja, Umberlee lepiej nie gniewać ale kapłan to inna sprawa Bogini nie dba o głupców którzy pozwalają się okradać, jeszcze się pomyśli. Co wy na to? - Spojrzał po pozostałych wychodząc z założenia, że dowódca słucha swych ludzi, ale decyzje podejmuje sam.

Kolwen ucieszył się na wieść o tym, że w tej małej wsi jednak znajduje się jakaś karczma. Szkoda tylko, że przybędą tam tylko po to, żeby łupić i grabić. Dawno już nie siedział sobie spokojnie w karczmie, popijając smaczne piwo do momentu, aż padnie nieprzytomny pod stołem.
- Do świątyni możemy zajrzeć, ja nie mam problemu z denerwowaniem różnych bóstw… Natomiast karczma brzmi bardzo interesująco – powiedział wyraźnie ożywiony Kolwen. – Możliwe, że będziemy mogli uzupełnić nasze zapasy pożywienia i, co najważniejsze, alkoholu – uśmiechnął się szeroko do Tagrena, który również lubił co mocniejsze alkohole. Dobrego trunku na pokładzie, nigdy za wiele.

- Nie podoba mi się pomysł pustoszenia świątyni. - Powiedział Evamet, podnosząc głowę. - Sądzę też, że powinniśmy się przede wszystkim zainteresować karczmą i jej alkoholowym zapleczem. Sołtysa może dało by się jakoś coś we śnie… wiecie. Tylko nie patrzcie na mnie w tej kwestii!
Kolwen zaśmiał się pod nosem.
- Strach obleciał co? Ehhh nieważne - machnął tylko ręką w stronę towarzysza.

- Na świątynię nie ma parcia. Ja wiem jak Umberlee traktuje słabych wyznawców ale jeśli macie byćprzez to spokojniejsi to olejemy ją. - Tym razem tagren wolał nie forsować swego pomysłu, zwłaszcza po niedawnej scenie z udziałem Gildiel. Zapewne wielu było takich którzy w strachu czekali aż ryba wróci się mścić po nocach. - Czyli tak. Najpierw sołtys, rach ciach po gardle kiedy śpi potem karczma i najpierw złoto potem trunki. Jeszcze jakieś sugestie? - Ostatnie pytanie kierował zarówno do innych szczurków jak i Jedynki.

Oficer pokiwał głową.
- W sołtysówce z pewnością jest zgromadzona pewna ilość złota, którą Sołtys określa jako “dobro wspólne” - Wyjaśnił. - W karczmie zaś czasami zatrzymują się wędrowcy najróżniejszych sortów: kupcy, uchodźcy, ale także zbrojni, czy poszukiwacze przygód. Ponadto sam gospodarz ma wielkiego wilczura jako psa obronnego, jak sam to określa. Kaplicę, jak mówicie, chcecie ignorować. Co chcecie zrobić z magazynem i chatami rybaków?

Kolwen tylko przełknął głośno ślinę, pomysł zrabowania karczmy przestał wydawać mu się taki dobry, nawet myśl o dużej ilości trunku nie nastrajała go szczególnie pozytywnie.
- Przeszukać jeśli starczy czasu. - Niemal natychmiast odparł wojownik. -Najpierw sołtys i karczma. Zapasów nam chyba jeszcze tak bardzo nie trzeba? A może jakieś specjalne życzenia? - Pozwolił sobie na mały żarcik na koniec.
Jedynka pokręcił głową.
- Swoje życzenia już wyraziłem. Co do magazynu to wiedzcie, że jest strzeżony przez całą dobę przez dwóch wartowników. Oczywiście nie cały czas tych samych, ale dwóch. Prawdopodobnie jest tam coś więcej niż tylko zwykły skład żywności, skór i cholera wie czego jeszcze.
Tym razem Tagren milczał ale aż oblizał wargi na wieść, że jest tam coś czego pilnują całą dobę. No i co to była za wioska na płaskie cycki Umberlee? Jacyś tacy dziwni jak na zwykłych rybaków.
Jaster zrobił zamyśloną minę.
- Może jednak odpuścimy sobie karczmę, a skupimy się tylko na sołtysie i magazynie? Z tego, co widziałem zapasów mamy jeszcze sporo, a nie wiadomo na kogo możemy trafić w karczmie - powiedział do Tagrena, z nadzieją w głosie Kolwen. Nie chciał ginąć już przy pierwszym zejściu na ląd, dlatego, niezależnie od postanowień jego towarzyszy, będzie na siebie uważał i niekoniecznie podążał za wszystkimi.
- Pokażcie co tam wam w sakiewkach zostało. - Tagren niespodziewanie zwrócił się do towarzyszy. - No wiecie, jak się łowi to trzeba miecdobrą przynętę. - Po tych słowach zaczło w niepokojący sposób przypatrywać się Kolwenowi.
 
Morfik jest offline