Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 22:20   #46
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szybki odwrót na lepsze, lecz nie ustalone wcześniej pozycje...
Bynajmniej nie była to ucieczka i Garet potrafił zrozumieć podejście Rubin do zagadnienia. Smok powinien dbać o swego jeźdźca, i na odwrót oczywiście. Były więc takie sytuacje, kiedy para musiała się rozdzielić, co innego bowiem niepokój o partnera w chwili, gdy toczono walkę z naziemnym wrogiem, co innego gdy przeciwnikiem miał być inny smok. Wtedy nic ani nikt nie powinno rozpraszać walczącej smoczycy, a Garet równie dobrze jak Rubin wiedział, że w konieczność dbania o zdrowie i życie jeźdźca skończyłoby się katastrofą.
Wszak umysł walczącego, bez względu na rasę czy płeć, musiał być skupiony tylko na jednym - na walce.

Ledwo Rubin wylądowała, Garet rozpiął pasy i zeskoczył na ziemię. Prawie w tym samym momencie Rubin wzbiła się w powietrze, a wywołany machnięciem skrzydeł podmuch wiatru zasypał obserwatorów kurzem, liśćmi i drobnymi gałązkami.
Garet opuścił ramię, którym osłonił oczy przed pyłem, po czym ruszył szybko na spotkanie z idącym w jego stronę lordem Dartonem.
- Co się stało? - spytał Darton, gdy już wymienili pospieszny uścisk dłoni.
- Kłopoty - stwierdził Garet. - Być może bardzo duże, jeśli prawdą jest to, co wyczuła Rubin. Prawdopodobnie Zhanes ma swego smoka - dodał.
- Smoka? - Darton przeniósł wzrok z Gareta na krążącą nad Cyr Rubin, potem ponownie spojrzał na Gareta. - Skąd wziął smoka?
Pytanie było czysto retoryczne i Garet nie miał zamiaru na nie odpowiadać.
- Wszystkie zapory, zasieki i palisady w Przeklętej Przełęczy zostały spalone - powiedział. - Darreńczycy mogą sobie przechodzić jak chcą, tam i z powrotem.
- To jeszcze o niczym nie świadczy. - Garet uprzedził ewentualne pytanie gospodarza. - Jednak w pobliżu przełęczy Rubin wyczuła innego smoka. Nie sądzę, by się myliła, więc musimy się przygotować na nieprzyjemną niespodziankę.
Darton przez moment milczał.
- Powiadają, że nawet smoki nie są niezwyciężone - powiedział.
- Powiadają - potwierdził Garet, nie zamierzając z nikim omawiać słabości swej partnerki. - Im więc szybciej rozprawimy się z tamtym smokiem, tym szybciej dobierzemy się do Darrenu.
- My się rozprawimy? - uprzejmie zdziwił się Darton.
- Mam nadzieję, że nasza pomoc nie będzie potrzebna, ale jeśli nie... Rubin chce stoczyć walkę w okolicy Cyr. W razie konieczności przydałoby się kilku kuszników i łuczników. Najlepszych strzelców, jacy są pod twoim dowództwem, lordzie Darton.
Darton nie wahał się nawet przez ułamek sekundy.
- Gilmore! - Okrzyk pana na Cyr słychać było chyba nawet na błoniach. Zgoła niepotrzebnie, bowiem starszy wiekiem mężczyzna w półpancerzu zjawił się nim ucichło echo okrzyku.
- Weź Finna i Jory'ego. Zbierzcie po czterdziestu ludzi. Najlepszych, jakich mamy.
- Jowan! Konie odprowadźcie jak najdalej od zamku.
- Meryn! Obserwatorów na wieże. Jak się pojawi drugi smok, chcę o tym jak najszybciej wiedzieć.
Ludzi jakby wymiotło.
- Trochę wina? - zaproponował uprzejmie Darton.
- Z chęcią - odparł Garet, który nie miał nic przeciwko temu, by oczekiwanie umilić paroma łykami dobrego trunku. - Może z murów będzie lepszy widok?
- Jaxam? Słyszałeś, co powiedział lord Garet. - Darton nie czekał na odpowiedź, tylko mówił dalej. - I przynieś moją perspektywę.
- Zapraszam. - Wskazał schody, prowadzące na mury.

Parę minut później stali na murach, wpatrują się na przemian to w horyzont, to w krążącą nad zamkiem Rubin.
- Mogła się pomylić? - spytał Darton, podnosząc lunetę do oczu i kierując ją w stronę, gdzie leżała Przeklęta Przełęcz.
- Nie sądzę - powiedział Garet.
Darton odłożył lunetę i podsunął Garetowi puchar. Sam sięgnął po drugi.
- Zdrowie Rubin - powiedział.
Garet podniósł swój.
- Zdrowie! - odparł.
Upił ledwie łyk, po czym gwałtownie odłożył puchar, omal nie rozmijając się z tacą.
- Leci! - powiedział.
- Gdzie? - spytał Darton, po czym ponownie uniósł lunetę.
- Szykować się! - rzucił po chwili rozkaz.
Niemal równocześnie z wież błysnęły sygnalizacyjne światła.
Chwilę później Garet zobaczył na horyzoncie niewielki, szybko się zbliżający punkt.
 
Kerm jest offline