Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 22:27   #13
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
W nieznanym cieniu




Cień nadal poddawał się łatwo woli młodego syna księżniczki Fiony z Amberu i czarnoksiężnika Varadamusa. Latająca skała pod jego stopami zmieniła najpierw barwę, z szarosinej na brunatną. Zmianie uległa również jej struktura. Zamiast gładkiej, jednolitej powierzchni Jerome stał teraz na chropowatym, pokrytym licznymi otworami głazie. Zmniejszyła się również prędkość, z jaką przemieszczali się. Młody mag dostrzegł również grunt pod nogami. Jednak nadal zbyt daleko by można było bezpiecznie zeskoczyć. Kreowanie zmian trwało więc nadal. Z ich skały, która obniżyła już lot, zniknęło pierzaste cielsko. Nie była to jednak zasługa Jerome. Co to to nie. Martwy wąż zwyczajnie spadł gdy jego posoka przeżarła podłoże. Z głuchym plaśnięciem wielobarwne truchło uderzyło o czarny jak smoła i poprzetykany czerwonymi żyłkami grunt. Od razu też stanął w płonieniach, które fioletowymi płomieniami strzeliły w górę. Pokaz ten jednak nie trwał długo.
Gdzieś daleko za nimi został też zielony deszcz.
Jerome w pracowicie dokładał kolejne elementy krajobrazu odejmując jednocześnie inne, które mu nie pasowały. Na czarnej ziemia zaczęły pojawiać się najpierw pomarańczowe, a później żółte połacie. Zniknęły czerwone żyłki. Pola żółci stawał się coraz większe i większe, stopniowo przechodząc w zieleń. Ale nie była to soczysta zieleń ardeński drzew. Ta była bardziej malachitowa. A gdy skała znalazła się już blisko fioletowo-rdzawego podłoża młody mag mógł dostrzec, że to trawa ma taką nienaturalną barwę. W końcu ich środek transportu zarył się w ziemie. Jerome zeskoczył z niej na trawę, która zachrzęściła pod jego butami. Małe, malachitowe kryształki wiły się w cholewki.



Rebma




Albin bez przeszkód dotarł do wierzy maga. Okazanie pierścienia otworzyło mu szeroko wrota domostwa pokiereszowanego czarnoksieżnika i sprawiło, że żołnierze stanęli przed nim na baczność napięci niczym struny.
Gwardziście ograniczyli się jedynie do zabezpieczenia terenu. Nikt nie pofatygował się by uprzątnąć nieco całe to pobojowisko. Syn Eryka musiał zatem uważnie stąpać po podłodze i schodach. Z poprzedniej wizyty wiedział o utrudnieniach jakie może napotkać. Dokładnie zapamiętał też feralne miejsce gdzie poślizgnęła się kuzynka. Sprawnie ominął je.
Swoje poszukiwania rozpoczął od pracowni. Znalezionym pogrzebaczem opukał dokładnie to co zostało z kominka, a także wszystkie ściany. Sprawdził każdą deskę w podłodze i na suficie. I nic nie znalazł. Żadne element konstrukcyjny nie zdradzał dźwiękiem ukrytego przejścia czy schowka. Świeczniki na ścianach też były nieruchome. Podobnie jak gałki przy meblach i poręczach. Albin odsunął nawet te stojące na swoim miejscu meble. Nie znalazła jednak nic.
Podobnie rzecz miała się na kolejnych piętrach. Randal musiał albo dobrze ukryć schowki, ale ich nie posiadać.
Ostatnim miejscem, które erykowy syn musiał przetrząsnąć była kuchnia. To pomieszczenie wyglądało dużo lepiej niż reszta domu. Kilka skorup i miedzianych garnków leżało na podłodze. Musiały spaść same podczas eksplozji. Tak samo jak drewniany stoły i ławy, które leżały wywrócone na kamiennej podłodze. Uzbrojony w pogrzebacz mężczyzna począł przeszukiwać nieliczne meble znajdujące się w pomieszczeniu. Czyli całe dwa sporych rozmiarów kredensy. Oba z jakiegoś ciemnego, twardego drewna, bogato zdobione wszechobecnymi tu morskimi motywami. W jednym z nich Albin odkrył pewną nieścisłość. Po otworzeniu górnych drzwiczek, których strzegły dwa trytony, tylna ściana zdawała się być bliżej niż wskazywałyby na to oględziny mebla z zewn. Po wyjęciu całego zestawu naczyń okazało się, że tylna ścianka to tak naprawdę drzwi do...
Tu Albina spotkała prawdziwa niespodzianka.
Tylna ścianka była drzwiczkami do czegoś w rodzaju zamrażalnika. W środku mężczyzna znalazł kostki lodu i złoty łańcuszek, który wystawał spod nich. Mężczyzna pociągną za niego i jego oczom ukazał się mlecznobiały kryształ wielkości dłoni, niezwykle jednak lekki. A gdy Albin spojrzał przez niego ujrzał wyrysowany tam Wzorzec. Chociaż ten wyglądał nieco inaczej niż jego pierwowzór. Syn Eryka nie mógł jednak ocenić co jest nie tak.





- Przekaż królowej, że nic mi nie jest. - Tylko tyle jej odparł. Właściwie to tyle jej wykrzyczał.
Odrzucił pled, którym był przykryty. Krytycznie spojrzał na czystą, białą koszulę w której leżał.
Lady Niamh nie przypominała sobie by Randal miał ją na sobie gdy go zostawiała pod opieką garnizonowego medyka. Zauważyła również, że zniknęły wszystkie zabrudzenia i zaschnięta krew z twarzy mężczyzny. Ktoś musiał sobie zadać sporo trudy by umyć i przebrać pomstującego teraz na wszystko i wszystkich maga. Sam zainteresowany chyba jednak tego nie dostrzegł. Poirytowany bezczynnością czających się za drzwiami gwardzistów mag zaczął głośno domagać się przyniesienia swoich rzeczy.
Jednak generlaska córka doskonale wiedziała, że nikt się nie ruszy do póki ona na to zgody nie wyda.


 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline