Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 23:45   #101
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Unik kapłana nie do końca się udał. W owym ferworze walki zapomnieli najwyraźniej gdzie się znajdują, przed kim stoją oraz co ich otacza. Opiekunki nie na darmo takie miano nosiły. Złota bariera otoczyła kwiat, który znajdował się przy nogach Hassana. To z kolei wstrzymało jego półobrót. To zaś doprowadziło do tego, że Kred zdołał przewrócić swego aktualnego przeciwnika. Nim jednak szansę miał na zadanie ciosu…
- Wystarczy - głos Ogrodnika zadrżał od gniewu. Uniósł dłoń, w której kosę trzymał, a następnie ją opuścił. Przez Ogrody przetoczył się głuchy dźwięk drewna uderzającego o drewno. Dwie delikatne, złote nicie oddzieliły się od Kred’a i Hassana, zmierzając w stronę latarni Ogrodnika. Wybrańcy poczuli jak siły ich opuszczają, a każdy oddech zaczyna sprawiać trudność, niczym po długim biegu. Kapłan był w nieco gorszej sytuacji, jednak nawet na inżynierze wpływ mocy Ogrodnika był wyraźnie widoczny. Co zaś za tym idzie, energia umknęła także z Oren.
Kred czuł, jak traci siły. Tak jakby ktoś wyrwał z jego ciała prawie całą energię. Inżynier opuścił pięść, którą miał zamiar zadać pierwszy cios i osunął się na glebę. Leżał tuż obok Hassana i dyszał ciężko, pozwalając ciału na odbudowanie utraconych sił. Nic nie mówił. Zamknął oczy i czekał.
Hassan leżał patrząc w górę. Gdyby nie powstrzymał Kreda przed napaścią na Ogrodnika nie leżałby teraz obok niego. Co więcej, pewnie to Kred leżałby samotnie. Ale co tam, należało się innowatorowi, nawet jeżeli czuł się teraz co najmniej podle. W sumie ledwo co łapał oddech, ale było warto. Teraz trzeba było dojść do siebie i przygotować się na kolejną próbę…
- No, powiedzmy że sam dał duszom jakiś wybór, a ty daj chwilowo spokój, o co dokładnie się wściekasz? Że zrobiłem to o co prosiłaś i ich pogoniłem? Czy że ostatniemu nie urwałem rąk i nóg, żebyś mogła powoli uschnąć w tej krainie, bez możliwości ruszenia dalej? - Wyrzucił z siebie dość spokojnie Aigam, nie miał zamiaru się ruszać. - Poza tym, dajcie spokój, jak chcecie się pozabijać, to nie tutaj i nie teraz, mamy ważniejsze rzeczy na głowie, no, poza Kredem, naszym maniakalnym samobójcą, który chyba chce koniecznie wykończyć Oren wszystkim co robi. - Wysilił się wreszcie na podniesienie odrobinę na łokciach i rzucenie spojrzeniem na Oren i Kreda.
Ulria nie odpowiedziała Litworowi, pozwalając Sitarowi by ten się nią zajął, odciągając nieco od całego zamieszania. Oren zaś… Oren nadal leżała, dokładnie w tej samej pozycji, w której zostawił ją Kred. Nie licząc oddechu, nie wykonywała żadnego ruchu, ani nie wypowiedziała żadnego słowa.
- Co by się stało z tobą i ogrodami, gdyby tutaj zginęła? - Zapytał Litwor, wskazując głową na duszę krainy, następnie sprawdził, czy zieją w nim jakieś dziury i zaczął się zastanawiać co jak połatać, zadając drugie, ważniejsze pytanie. - Jaka próba czeka nas teraz?
- Teraz zostało wam już jedynie zapieczętowanie mocy i odnowienie Filaru. To wasza ostatnie próba, która czeka na was w Ogrodach - Ogrodnik odpowiedział spokojnie, pominął jednak pierwsze pytanie.
Litwor wstał i przeciągnął się powoli, sprawdzając, czy aby faktycznie wszystko, co w niego wetknięto i wstrzelono, ponownie się zarosło, następnie ostrożnie stąpając między kwiatami, podszedł do Oren i przykucnął przy niej.
- Ten tutaj trochę nie lubi się dzielić informacjami, no ale co poradzić, może to i lepiej, dasz radę zapieczętować ten filar, czy musisz nieco odpocząć? Bo jeśli i ty nam tutaj padniesz, to będzie źle bym powiedział. - Aigam krytycznie przyglądał się duszy krainy.
Czując się lepiej, choć tylko trochę, Hassan zdecydował się wstać. Wyglądało to nieporadnie i mozolnie, gdyż nie doszedł jeszcze w pełni do siebie. Kiedy stanął powiedział:
- Lepiej się pośpieszyć jeśli chcemy żyć. - powiedział - Kto jest gotowy?
- Teraz, zapewne, trzeba zrobić jedną, prostą rzecz - powiedział Twem, wyciągając sztylet i ruszając w stronę Ogrodnika.
Innowator otworzył oczy i podobnie jak kilka minut temu spojrzał na sklepienie. Czy mu się wydawało, czy w Ogrodach Tahary wyglądało inaczej?
Ostrożnie oparł się na łokciach i obejrzał okolicę. Siły do niego wróciły, toteż zaryzykował, aby się podnieść. Litwor kucał przy Oren, Hassan wyglądał nieco lepiej, a Twem ruszył w stronę Ogrodnika. Windath zauważył, że mężczyzna dzierży sztylet.
Jego nikt nie próbuje powstrzymać! mruknął.
Kred ruszył do swojego ciapka, mijając po drodze kapłana. Posłał mu tylko gniewne spojrzenie, ale wciąż nic nie powiedział. Kiedy dotarł do wierzchowca, upewnił się, że jego prototypy wciąż są na swoim miejscu. Odpiął Anioła Zguby i przewiesił go przez ramię. Inżynier był zirytowany na cały świat, jednak ciężar karabinu sprawiał, że jego umysł się uspokajał. Nadal czekał.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline