Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2016, 23:47   #102
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Czy Oren była gotowa by zapieczętować kolejną moc, czy też nie - nie miało to znaczenia. Twem ruszył by po raz trzeci stać się tym, który do stworzenia owej pieczęci się przyczynił. Stanąwszy przed swą ofiarą skusił się na wypowiedzenie słów pożegnania:
- To nic osobistego! - powiedział Twem, częstując Ogrodnika, bynajmniej nie delikatnie, ostrzem szkieletu.
Kolejny sztylet, który mu podarowano rozpadł się w proch. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W dłoni leżącej Oren pojawiły się dwie kule białej energii, a jej ciało uniosło się do pozycji stojącej. Pierwszy krok zdradzał pewne wahanie, jednak nie słychać go było w jej głosie, który jak zwykle zabrzmiał jakby dochodził z gardeł setek istot ludzkich.
- Jam jest Duszą tego królestwa. Jam jego Mocą, jego Losem, jego Życiem, jego Śmiercią.
Wezbrał się wiatr i zapłonął ogień. Woda otoczyła ich kręgiem, a spod ich stóp wytrysnęły pnącza, łącząc się ze sobą nad ich głowami i tworząc klatkę. W jej sercu stała Oren, naprzeciw Ogrodnika. Podobnie jak wcześniej, w zamku Kalante, także i teraz ciało czerwonowłosej zaczęło pękać i krwawić. Krew ta dołączyła do poprzedniej, sprawiając iż jej biała suknia zmieniła swój kolor na szkarłatny. Kule w jej dłoniach nabrały mocy. Ich blask na chwilę przysłonił zebranym widok, a gdy przygasł mogli zobaczyć iż Ogrodnik podzielił los Nekromantki i Pani Nocy. Kryształowa statua zalśniła złotym blaskiem, który to niczym woda, spłynął z niej by pomknąć na spotkanie Oren. Gdy nastąpiło połączenie, zapadła cisza. Nie martwa jak zwykle, a pełna cichych szeptów.
- Zapieczętowanie Mocy - głos Duszy wdarł się w nie, płosząc i nakazując milczenie. Ogniste dotąd włosy zaczęły tracić kolor, zmieniając się w srebrne. Ich długość także uległa zmianie, sięgać bowiem poczęły trawy, delikatnie muskając źdźbła swymi końcówkami. Dopiero jednak gdy się do nich odwróciła dostrzegli największą zmianę. Tam gdzie wcześniej znajdowała się jej twarz, teraz straszyły swą bielą kości czaszki. Dwa lśniące czerwienią płomyki zastąpiły oczy.
- Zerwanie więzi - rzekła jeszcze, po czym osunęła się na ziemię, nieprzytomna.
Droga do Filaru stała przed nimi otworem, a w cieniu altaru przyglądał się im kolejny duch.


Tym razem Twem nie zamierzał czekać. Miał nadzieję, że dobry przykład podziała mobilizująco na innych. Ruszył w stronę ducha.
- Co teraz? - spytał.
Im szybciej stąd znikną, tym lepiej. Bogowie wiedzieli, co mogło stać się jeszcze. Przykład Oren dosyć jasno mówił, jakie niebezpieczeństwa grożą w tym przepięknym miejscu.
Hassan dołączył do Twema dzierżąc sztylet w dłoni. Wiedział co trzeba robić, ale to były Ogrody. Odwieczni wiedzą, jakimi prawidłami się rządziły.
Magobójca gwizdnął z wrażenia na widok nowego oblicza Oren, a potem grzecznie poszedł w kierunku ducha i kolejnego filaru, jakoś nie miał ochoty spędzić tu ani chwili dłużej, był gotów oddać kroplę krwi a jednocześnie cząstkę zamkniętego w nim życia.
Inżynier odsunął się od konia i przystanął jak zamurowany. Przyzwyczaił się już do skaz Oren na rękach, ale czegoś takiego się nie spodziewał. Z uporem próbował odnaleźć swoje dwa szmaragdowe jeziora, jednak napotkał tylko przerażającą czerwień. Ostatni nadmiar emocji i to teraz sprawiły, że pozostała mu już tylko dezorientacja. To już nie jest ona, pomyślał. Miał ją utracić przy ostatnim Filarze, stało się to teraz.
Nie wiedział, jak się z tym czuć. Miał mętlik w głowie. Potrzebował jakiegoś konkretnego celu i szybko go odnalazł. Podszedł do ołtarza, nie patrząc w stronę duszy krainy. Spojrzał na ducha i przerywając Twemowi wtrącił podniesionym głosem:
- Gdzie jest czara?
- Witajcie Wybrańcy. - Duch odezwał się dopiero gdy wszyscy, włączając w to Khaidar, znaleźli się przy drzewie. - Czas byście dokonali odnowienia Filaru, w którym to celu tu przybyliście. Kropla waszej krwi uroniona na korzenie tego drzewa, wystarczy. Nie ma tu czary, jest tylko ono. - Po czym zwróciła się do Twema, a w jej wyciągniętej dłoni zmaterializował się kolejny sztylet. - Będziesz tego potrzebował.
- Dobra, będzie tego - powiedział Windath, nie zwracając większej uwagi na resztę słów ducha. Zdobył potrzebną informację. Pośpiesznie wyciągnął swój sztylet i podszedł do wspomnianego drzewa. Przyklęknął przed korzeniem i wystawił dłoń, by zaraz rozciąć ją ostrzem sztyletu.
Hassan tylko skinął duchowi i lekko wbił sztylet w palec pozwalając by kilka kropli krwi się uroniło po czym klęcząc upuścił je na korzenie.
- Dziękuję - powiedział Twem, przyjmując sztylet od ducha.
Idąc w ślady poprzedników podszedł do drzewa, wyciągnął dłoń i lekko naciął skórę.
Litwor nie miał ochoty na tracenie więcej krwi niż to konieczne, więc jedynie nakłuł kciuka i spuścił rubinową kroplę na korzenie drzewa.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline