Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2016, 00:50   #294
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wszystko zaczęło dziać się niemal jednocześnie. Chmara wilczych jeźdźców dosłownie wylała się z lasów na przedpola otaczające faktorię. Zaraz za nimi ruszyła fala za falą nieregularnego, zielonoszarego, wrzeszczącego tatałajstwa. Wyczekiwany ostrzegawczy sygnał rogu nigdy nie nadszedł, najwyraźniej zwiadowca zamordowany został nim zdołał nabrać tchu, rozbrzmiały jednak inne sygnały, całe tuziny sygnałów w obrębie faktorii, jednak te były już tylko potwierdzeniem faktu, który każdy znał. Zaczęło się zabijanie.

Niskie, burzowe niebo zakłębiło się, ostrzeżeni wcześniej ludzie nie wiedzieli, czy koncentrować się na wrogu nacierającym z dołu, czy może przygotowanym być na szpony skrzydlatej bestii, które w każdym momencie rozerwać mogły ich ciała.

W powietrzu świsnęły niezliczone strzały i bełty, przestrzeń nad przedpolami zaczerniła się od wysyłanych w obie strony pocisków.

Obronność faktorii 60 d100= 9 sukces!


Szyli do wroga z wszystkiego, co mieli pod ręką. Niektórzy z własnej broni, niektórzy z użyczonej im przez kwatermistrza. Świst pocisków był iście ogłuszający, podobnie jak szczęk krasnoludzkiej balisty, raz po raz wysyłającej ogromne szypy w skłębione szeregi wroga. Gdzieś tam wilczym jeźdźcom udało się przerwać dziurawe mury, przeskoczyć nad zasiekami. Mordowało się już nie tylko dystansowo, ale i wręcz. W północnej sekcji faktorii w niebo szedł już dym. Jednak szeregi obrońców nadal trzymały, a Weissberg, którego starali się pozostawiać sobie w zasięgu wzroku, nadal nie dawał im sygnału, że mają się przegrupować. Jakimś cudem ten cały burdel trzymał się po pierwszym uderzeniu!

Obronność faktorii 60 d100(+5 za przetrzebienie wroga)= 45 sukces!


I wtedy na blankach nagle wybuchły chmury zielonkawo-fioletowego... gazu? Obrońcy zaczęli się krztusić, oczy wychodziły im na wierzch. Co bardziej spostrzegawczy wskazywali skryte wśród zielonego tłumu pokraki wywijające egzotycznie wyglądającymi procami. Pociski spadały na mury i za mury, krzesząc wszędzie chmury zarodników. Ugodzeni nimi ludzie zaczynali wrzeszczeć jak szaleńcy, niektórzy wydrapywali sobie oczy, inni spadali z murów lub po prostu trwożnie opuszczali ochronę osłon padając trupem konwencjonalnych pocisków.

Ale i z tym zagrożeniem liczne zastępy obrońców sobie poradziły. Skoncentrowany ogień łuczników i kuszników szybko przetrzebił szeregi procarzy.

Wśród zdezorientowanych obrońców pojawiały się pierwsze oznaki pozytywnego zaskoczenia. Mimo przedziwnych morderczych okoliczności liczba ofiar nadal była stosunkowo niewielka... A pokrak wydawało się coraz mniej.

Obronność faktorii 60 d100(+10 za przetrzebienie wroga)=53 sukces!


I wtedy z lasów wyłoniły się ogromne, szarozielone sylwetki górskich trolli. Całe chmury strzał zdawały się odbijać niegroźnie od ich zrogowaciałej skóry, parły do przodu niczym legendarne behemoty Khorna, zupełnie niewzruszone i z czystą żądzą mordu w oczach. Jednocześnie sprytne zielone pokraki nasiliły ostrzał na pozycję balist, utrudniając krasnoludom wycelowanie swojej mozolnej broni w wielkie bestie. Łucznicy skoncentrowani na nowym, wielkim wrogu nie mogli też tak skutecznie razić drobnicy, toteż coraz więcej i więcej zielonej szarańczy wdrapywało się do środka. Wszędzie w obrębie faktorii rozbrzmiał szczęk żelaza i wrzaski walczących o życie cywili i żołnierzy. Zaczynało coraz mocniej kopcić, jednak jakimś cudem wydawało się, że sytuacja nadal była pod kontrolą, grupy w obrębie murów szybko przemieszczały się neutralizując najeźdźców, krasnoludy w końcu obrały odpowiedni namiar artyleryjski i ogromne bełty jeden po drugim zmiatały z powierzchni ziemi wszystkie trolle.

Myśliwy na własne oczy widział jak jeden z ciężko rannych obrońców łyknął zawartość jednego z jego dekoktów, co pozwoliło mu mimo ran dotrzeć do sojuszników i odegrać jeszcze kluczową rolę w obronie jednej z barykad.


Obronność faktorii 60 d100(+15 za przetrzebienie wroga)= 91 porażka


I nagle wszystko zaczęło się sypać. Z nieba z potwornym rykiem spadła ogromna wiwerna, kosząc obrońców na murach niczym dojrzałe zboże. W wielkich szponach trzymała głaz, którym na zakończeniu lotu koszącego cisnęła w jedną z barykad. Ta padła z łomotem otwierając zielonej szarańczy dojście do wnętrza faktorii. Gunther i Kieska, którzy wcześniej mieli już przyjemność z bestią od razu zauważyli, że był to raczej cios desperacki. Potwór ataku dokonał wyraźnie siłą rozpędu, wykorzystując prędkość zyskaną na spadku z nieba, nie miał jednak siły się znowu poderwać. Po wyrzuceniu głazu zatrzepał niezdarnie skrzydłami, ominął chmurę wystrzelonych w niego strzał i runął z łomotem w alejkę pełną cywilnych obrońców grodu. Spomiędzy domów doszedł ich potworny, rozdzierający krzyk. Ludzie stłoczeni w środku faktorii zdawali się w potrzasku. Z jednej strony nacierał na nich rozsierdzony gad, a z drugiej wlewający się do grodu zielonoskórzy.

Przez zgiełk i chaos bitwy dostrzegali Weissberga desperacko pokazującego im, gdzie teraz zdecydowanie przyda się ich pomoc. I niewątpliwe było to otoczenie gada. Wydawało się, że ogromna przerażająca bestia szalejąca w samym środku faktorii za plecami obrońców skutecznie obniżała morale ludzi i mogła doprowadzić do przegrania tej bitwy.
 
Tadeus jest offline